| fot. Kamil Kowolik |
|
Jeśli budzik dzwoni o godzinie 3:30 w sobotę to wiedz, że... czas jechać na Enduro Trophy! Tym razem krakowski odłam Born To Roam w postaci mojej i Zdana postanowił stawić się w oddalonym o ponad 400 km Świeradowie-Zdroju, aby pojeździć w tych raczej egzotycznych dla nas terenach. Mój start w zeszłorocznej edycji świeradowskiego ET zapamiętałem jako bardzo męczącą przeprawę po solidnych, technicznych ścieżkach, których specyfika jest trochę inna niż w dobrze nam znanych Beskidach.
Start zawodów mieścił się przy dolnej stacji kolejki gondolowej na Stóg Izerski. Po krótkiej odprawie wszyscy ruszyli dojazdówką na start pierwszego OS’u. Żar lejący się z nieba nie pomagał w mozolnym zdobywaniu wysokości, natomiast wróżył jedno - warunki na trasie będą bardzo dobre.
OS 1 - zjazdowy, startował przy górnej stacji kolejki gondolowej na Stogu Izerskim i na początku prowadził czerwonym szlakiem pieszym, aby później odbić w nieoznaczone ścieżki i zakończyć się w Świeradowie. Już na początku coś innego niż zazwyczaj w Beskidach - duuuużo kamieni, ale tym razem są w większości przymocowane do podłoża! Średnio nachylony zjazd pozwalał zachować przyzwoitą prędkość jednocześnie wysysając siły z rąk i nóg na intensywnym podłożu. Druga część, trochę spokojniejsza również nie dawała odpocząć, masa zakrętów, lekki podjazd, ciśnięcie na końcowych agrafkach... wreszcie "piknięcie" czytnika na mecie. Nudno nie było nawet przez ułamek sekundy. Zresztą co tu dużo mówić - ten OS mnie prawie zamordował, pieczenie w klatce piersiowej na mecie długo nie dawało mi się podnieść (A moje uda przez naprawdę długą chwilę były jak z waty… - przyp. Zdan).
|