|
fot. Kamil Kowolik |
|
OS nr 6, czyli afterparty był podobno bardzo intensywny jednak z uwagi na sporą odległość dzielącą bazę zawodów od naszej kwatery nie braliśmy w nim udziału.
Przedstawicielstwo Born To Roam może nie zdobyło najwyższych miejsc, za to zakończyło zawody z uśmiechami od ucha do ucha :) Bez strat na ciele, z drobnymi stratami na sprzęcie (Hej że, hola, wgniot w mojej ramie zasługuje na więcej, niż "drobna strata" ;) - przyp. Zdan). Na drugi dzień wybraliśmy się na polecany przez innych szlak po czeskiej stronie i kawałek singletracka pod Smrekiem, ale to temat na inne opowiadanie (Ha, tutaj to dopiero był OS zjazdowy! - przyp. Zdan). Żałować tylko, że te tam jest taki szmat drogi z Krakowa (A szczególnie zaczęliśmy żałować tej dużej odległości po podliczeniu kosztów benzyny ;) - przyp. Zdan)
Tekst: Bartłomiej Kaszyński, Piotr Zdanecki Opracowanie: Dariusz Dziadek
|