JILT to nowa polska firma na rynku odzieży narciarskiej - pomysł niezwykle przebojowej i odważnej projektanki Zosi Sobolewskiej. Firma bowiem postawiła sobie za cel wykreowanie zaskakującej kolekcji narciarskiej, skierowanej do kobiet poszukujących wrażeń nie tylko sportowych, ale i estetycznych. Ale uwaga, JILT nie prezentuje rozwiązań kompromisowych, to propozycja ekstrawagancka i elitarna!
Siłę prezentacji firmy na targach monachijskich wzmacnia - i czyni to w sposób godny podziwu - efektownie zaprojektowane przez właścicielkę stoisko. To naszym zdaniem najlepsza polska prezentacja tegorocznych (i nie tylko) targów, która z powodzeniem mogłaby znaleźć się w eksluzywnej części targów ispo vison, gdzie króluje sportowa haut couture.
Piotr Turkot (4outdoor.pl): Skąd pomysł na taką zaskakującą i ciekawą sportową kolekcję?
Zosia Sobolewska (właścicielka Jilt): Osobiście jeżdżę bardzo dużo na nartach - również slalomy na tyczkach, z ochraniaczmi, w kasku - i z doświadczenia wiem, że kobiety często tak naprawdę niczym specjalnym nie odróżniają się na stoku od mężczyzn. Często jedynym rozwiązaniem na przerwanie tej jednostajności w ubiorze staje się włożenie różowego kombinezonu :-) Mój pomysł wziął się więc z pewnej luki, którą jako architekt z wykształcenia (teraz akurat zajmuję się głównie modą) chciałabym wypełnić.
Staram się połączyć modę ze sportem, przy użyciu najwyższej jakości tkanin. Używamy tkanin Schoellera, membran Sympatexu, ocieplin Primaloft etc. Projektujemy odzież specjalistyczną, przeznaczoną dla osób uprawiających aktywnie sport, a jednocześnie chcących wyglądać oryginalnie, ciekawie. Nasze kolekcję dedykujemy odważnym kobietom, które są pewne siebie, chcą wyróżniać się na stoku, nosić się ekstrawagancko :-) Jest to więc mała, raczej niszowa kolekcja.
Na targach ispo już od dłuższego czasu organizatorzy promują styl łączenia sportu z modą (vide projekt ispo vision). Jak Wasza propozycja została przyjęta tutaj, na targach? Jak na polskie warunki jest to daleko idąca ekstrawagancja, tutaj już tylko ekstrawagancja :-)
Tak, zgadzam się. Dlatego właśnie nastawiamy się głównie na zachodniego odbiorcę. Mamy świadomość, że na polskim rynku nasze pomysły na dzień dzisiejszy tak naprawdę by się nie przyjęły. Stąd nie pojechaliśmy na targi do Kielc, tylko od razu do Monachium.
A jeśli chodzi o odbiór naszej oferty na ispo, to przyznam, że wpada w oko. Na początku przede wszystkim nasze stoisko, bo jest to po prostu dużo większej skali produkt. Ludzie podchodzą, dotykają, są zainteresowani. Nie wiem jeszcze, czy dlatego, że jest to coś zupełnie innego i zwraca uwagę oryginalnym pomysłem, czy z powodów już czysto użytkowych tzn. chcieliby ubrać taki kombinezon. Ta druga opcja o wiele bardziej by mi odpowiadała :-) Nie jestem w stanie tego wyczuć w chwili obecnej. Zobaczymy, jaki będzie odbiór po targach. Mamy już kilka ciekawych kontaktów...
Gratulacje za projekt stoiska. To był twój, autorski pomysł?
Tak, mój pomysł, mój projekt. Przyjechałam tu we wtorek rano, z czwórką montażystów postawiliśmy stoisko i okazuje się, że się nawet spodobało :-)
Pomysł to jedno, druga sprawa to zaprojektowanie całej kolekcji i wreszcie trzecia to zdobycie na to wszystko funduszy. Jak to wygląda w przypadku JILT?
Firma działa dopiero niecały rok i przyznam, że nie jest łatwo. Opieramy się głównie na własnych funduszach i mniejszych dotacjach unijnych. Prawda jest taka, że potrzebujemy partnera finansowego, który uwierzy w projekt, zainwestuje w niego i zapewni płynność finansową.
Czy przy projektowaniu kolekcji, również jej technicznej strony pracowałaś sama?
Tak. Mam spore doświadczenie, jeździłam z magazynem NTN, uczestniczyłam w testach w Szwajcarii, we Włoszech. Można więc powiedzieć, że poznałam narciarstwo od zaplecza. Przy okazji przyjrzałam się modzie światowej (zwłaszcza St. Moritz czy Cortina D'Ampezzo) i zauważyłam, że ani tam ani tym bardziej w Polsce nie ma czegoś takiego - do nas nie dociera przecież połowa produktów. Stąd pomysł na tę kolekcję, na wypełnienie luki, która mnie osobiście dotykała. Sama bardzo lubię się oryginalnie ubrać, więc dlaczego nie przenieść tego na stok. Tym bardziej, że kombinezony w kwiatki już się chyba przejadły :-) Na ogół jest tak, że albo mamy produkt (np. narty) dobry technicznie i słabo zaprojektowany od strony estetycznej, albo nie za dobry jakościowo za to atrakcyjny wizualnie. My staramy się połączyć te elementy w jedno, stąd również dbałość o wysokiej jakości tkaniny. Moim ideałem jest zobaczyć kobietę, która jeździ dobrze na nartach i jednocześnie jest oryginalnie ubrana. I do tego zmierzamy :-)
Życzymy zatem powodzenia!
Piotr Turkot / 4outdoor.pl
Podyskutuj o tym na forum
|