Nath Fresnois | 2002.10.05 | SKI: Czy to prawda, jak mówi wielu narciarzy, że free skiing jest zbyt niebezpiczne, że jest zbyt wiele wypadków, że jesteście gośćmi niespełna rozumu? N.F.: Tak naprawdę na zawodach nie ma wcale wielu wypadków. Podczas mojej dotychczasowej kariery było tylko kilka złamań. To zdarza się często także na zawodach alpejskich. W zeszłym tygodniu byłem w Whistler, oczywiście na zawodach World Tour, nie poszło mi tam najlepiej, ale mniejsza o to. Na tych zawodach były tylko dwa niegro.ne wypadki - to nie jest wiele, jak na taki ryzykowny sport. Freeriderzy może robią szalone rzeczy - tak to wygląda dla obserwatora z zewnątrz, ale uwierz, że wiemy, co robimy. Wiemy, że to ryzykowne. Czasem bardzo ryzykowne manewry wyglądają niewinnie, a za to bezpieczne skoki na miękki śnieg wydają się kosmiczne. Wszystko zależy od punktu widzenia. Jest to oczywiście sport specjalny, ale nie specjalnej troski. Ludzie nie są szaleni. Każdy myśli, że podczas pierwszej freeridowej wycieczki na pewno się zabije. To są ci, którzy oglądają zawody w TV. Freeride ma wiele twarzy, można się nim cieszyć na każdym poziomie. My zawodnicy to ekstremum - jak kierowcy Formuły 1, wśród milionów kierowców. Tak samo jest z freeridem. Jest to sport dla wszystkich.
SKI: Jak często startujesz? N.F.: Na świecie w ciągu sezonu odbywa się ok. 15-20 ważnych zawodów. Ja staram się zaliczyć od 7 do 12 - nie więcej. Priorytetem jest oczywiście Puchar Świata czyli World Tour. Są takie miejsca, które lubię i takie, na których mi nie zależy. Lubię Chamonix, Whistler, Courchevel. Ale zawody nie są najważniejsze: mam za sobą cały cyrk startów w zawodach alpejskich i we freeridzie między innymi tego chciałem uniknąć. Jedziesz na zawody, siedzisz na starcie, czekasz, potem zjeżdżasz raz lub dwa i koniec. To jest bez sensu, nie jest to kwintesencja freeridu. Zawsze przy okazji zawodów staram się zostać w danym miejscu kilka dni dłużej i po prostu sobie pojeździć. Zresztą zawody tracą rozpęd medialny, trudno je pokazać, trudno wytłumaczyć widzom o co chodzi. Nawet we Francji, gdzie ten rynek jest bardzo duży. Według mnie najlepszy przekaz medialny to zdjęcia i filmy z jazdy w górach. To najlepiej działa na wyobraźnię...
SKI: Co byś powiedział komuś, kto chciałby zacząć uprawiać freeride? Co jest najważniejsze: sprzęt czy sposób myślenia? N.F.: Oczywiście sprzęt jest bardzo ważny. Zwłaszcza po zmianach, jakie nastąpiły w ciągu ostatnich kilku lat, jest to duże ułatwienie dla freeriderów. Takie narty jak nasze 10.EX dają poczucie absolutnej stabilności i kontroli. To jest oczywiście wspaniały silnik, ale trzeba zadbać o paliwo. Takie narty nie będą same zjeżdżały. Do tego potrzebna jest technika, ale przede wszystkim wolny umysł. Każdy może czerpać radość z freeridu na swoim poziomie. Najważniejszą radą dla początkujących jest: "bądź cierpliwy". Ten sport uprawia się w dzikich górach, a góry uczą cierpliwości. Trzeba nauczyć się obserwować pogodę, jakość śniegu etc. Nikt nie skoczy z 40 metrowej skały pierwszego dnia! To niemożliwe. Są tacy, którzy nigdy nie skoczą i co? Mają czuć się gorsi? Bzdura! Najważniejsza jest przyjemność, a potem ogarnie was duch - duch freeridu.
| powrót
Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
|
Szukaj
|