Franz Klammer | 2002.10.05 |
| Franz Klammer fot. J.Ciszak |
|
Legenda zjazdu
Franz Klammer to bez wątpienia legenda światowego narciarstwa. Choć od dawna się już nie ściga, jest powszechnie znaną i lubianą osobistością świata sportu. Dla Austriaków jest bohaterem narodowym. Dla Karyntii, z której pochodzi, jest ambasadorem narciarstwa. Bardzo chętnie uczestniczy w imprezach promujących rodzinne strony i rejony narciarskie. Kiedy na stoku pojawia się Franz wiadomo, że będzie dobra zabawa - także po nartach. Podczas jednej z takich okazji mieliśmy przyjemność go poznać i przeprowadzić niniejszy wywiad.
SKI: Czy to prawda, że jak byłeś mały to mama za karę wyganiała Cię na narty? Franz Klammer: Nie to absolutnie nie jest prawda. Jeżdżenie na nartach zawsze wiązało się dla mnie z przyjemnością. Było tak odkąd pamiętam i pozostało tak po dzień dzisiejszy. Tak naprawdę to zaraz po powrocie ze szkoły teczka lądowała w kącie, a ja zabierałem narty i pędziłem pojeździć. Za lekcje zawsze brałem się jak było już ciemno.
SKI: Kiedy właściwie zacząłeś jeździć na nartach? F.K.: Nawet tego nie pamiętam, bo miałem wtedy podobno dwa lata, ale pamiętam za to pierwsze starty w zawodach. Miałem wtedy 14 lat i to było naprawdę późno jak na realia austriackie. Młodzi chłopcy zaczynają u nas starty w wieku 8-9 lat i wcale nie jestem pewien czy to dobrze, bo w efekcie młode organizmy są mocno przeciążone. Zaczynając jako 14. latek byłem głodny sukcesów, a ci którzy startowali już od 4-5 lat byli po prostu zmęczeni "karierą". Zresztą dwa lata później prezentowaliśmy już takie samo zaawansowanie. Dlatego uważam, że nie ma co przesadzać ze startami za młodu.
SKI: Jakie zmiany zaszły w narciarstwie od czasów, kiedy ostatni raz startowałeś? F.K.: Wydaje mi się, że współczesna technika jazdy jest bardziej przyjazna i łatwiejsza do opanowania niż było to za moich czasów. Można powiedzieć wręcz, że zarówno sprzęt, jak i zawodnicza technika jazdy nie różnią się bardzo od jazdy rekreacyjnej. W latach 70. wyglądało to zupełnie inaczej.
SKI Co sądzisz o carvingu? F.K.: Technika jazdy zmieniła się dramatycznie, co jest zasługą carvingu. I choć niektóre elementy techniki wydają się prostsze, to na poziomie zawodniczym, gdzie sprzęt jest dobrany pod zawody, nie ma znów zbyt dużego marginesu na błąd. Dla przykładu: zjazd jeździłem na nartach 225, gigant 210, a moje slalomki miały 205! Teraz niektórzy zawodnicy w slalomie jeżdżą na nartach 155 - to jest po prostu niewiarygodne! Dzisiaj jeżdżę na nartach 190, ale to przecież już tylko jazda rekreacyjna.
| powrót
Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
|
Szukaj
|