skionline.plstacje wiadomości Wyślij link znajomemu Wydrukuj Dodaj komentarz

Jakich inwestycji potrzebuje region tatrzański

2011.09.30
Polskie góry jak powietrza potrzebują nowych inwestycji. Niekończące się kolejki do wyciągów i wygórowane ceny w połączeniu z wieloletnimi zaniedbaniami skutecznie odstraszają potencjalnych klientów. Wszystko to sprawia, że Polacy zamiast rodzimych tras coraz częściej wybierają nowoczesne stoki Alp, Dolomitów czy też trasy położone na sąsiedniej Słowacji.
Od lat słychać głosy zarówno ze strony sezonowych turystów, jak i miłośników Tatr, że polskim górom potrzeba nowoczesnych inwestycji. Jeszcze kilkanaście lat temu nasz kraj był dla wielu miejscem atrakcyjnym cenowo. Jednak dziś rodzimi turyści za niewiele wyższą cenę mogą spotkać za granicą to, czego u nas nie znajdą - doskonale przygotowane trasy narciarskie i wyciągi pozbawione kolejek. Potwierdzają to ostatnie badania Pentor (z 2008 r.) mówiące, że aż 30% spośród 4 mln Polaków uprawiających zimowe sporty wybiera się na urlop poza krajem, a kolejne 15% spędza ferie zarówno w Polsce, jak i za granicą.

Lista pilnych inwestycji związanych z rozwojem regionu tatrzańskiego jest długa. To czego w pierwszym rzędzie potrzeba, to modernizacji aktualnych oraz uruchomienia nowych kolejek i tras. Zmiany te musiałyby objąć m.in. uruchomienie tras na Gubałówce, wymianę kolejki na Górę Parkową, modernizację wyciągu krzesełkowego w Kotle Goryczkowym oraz dalszej modernizacji kolejki w Kotle Gąsienicowym. Ponadto konieczna byłaby rozbudowa terenów narciarskich w Szczawnicy, Zawoi oraz w rejonie Góry Żar. Niemniej ważnym tematem jest system sztucznego naśnieżania tras, który umożliwiałby - wzorem innych państw - korzystanie ze stoków nawet w przypadku pogorszenia pogody.

Oprócz inwestycji polskie Tatry oraz sąsiadujące z nimi Beskid Sądecki i Żywiecki, potrzebują również nowego podejścia w kwestiach organizacyjnych. Przykładem może być tu m.in. jeden skipass, który - wzorem Alp czy słowackich Tatr - dawałby szansę użytkowania większej liczby tras bez konieczności kupowania za każdym razem osobnego karnetu.



Wzorem do naśladowania są nasi południowi sąsiedzi, którzy w turystyce dostrzegli szansę i nieprzerwanie od lat inwestują w górską infrastrukturę. Obecnie to co dla regionu tatrzańskiego stanowi bliższą lub dalszą perspektywę, dla Słowaków jest w większości przypadków standardem. Tam wyzwaniem nie jest budowa kolejek czy wytyczanie tras. Dlatego nasi południowi sąsiedzi mogli pójść o krok dalej i zawalczyć o promocję Tatr.

To, co mogłoby stać się wzorem dla polskich gór, to także tamtejsze kompleksy mieszkalne czy baseny z wodą termalną i zjeżdżalniami. Centra SPA, ZOO ze zwierzętami domowymi i miasteczko Western City sprawiają, że na terenie parku wodnego Tatralandia w Liptowskim Mikulaszu można całymi dniami zażywać aktywnego wypoczynku. Dodatkowo na terenie ośrodka znajdują się też centrum konferencyjne, sklepy, kina, wypożyczalnia sprzętu wodnego i mini golf.

Słowacy stawiają również na komfort i bezpieczeństwo turystów. Przykładowo w Tatrzańskiej Łomnicy znajdującej się tylko 45 minut jazdy samochodem od Zakopanego, dzięki systemowi RPD zapewniającemu odporność na podmuchy wiatru możliwe stało się zwiększenie o 1/3 przepustowości tamtejszego ośrodka. W tej samej miejscowości wybudowano również ogromny parking z miejscami dla 400 samochodów i 10 autokarów.

Jak widać gigantyczne środki wpompowane w słowacką turystykę przyniosły widoczne gołym okiem efekty. Przykład ten pokazuje, że tamtejsze Tatry Niżne praktycznie w niczym nie odstają od Alp czy Dolomitów.

Pozytywny przykład płynący ze strony południowych sąsiadów dostrzegają również rodzimi eksperci. Od kilkunastu lat obserwuję rosnące zainteresowanie Polaków słowacką stroną Tatr - mówi Jan Komornicki, b. ambasador Polski na Słowacji - Tamtejsze Tatry Niżne i Wysokie od lat przyciągają rzesze turystów. Powód jest prosty. Słowacy w ostatnich latach zainwestowali gigantyczne środki w rodzimą infrastrukturę.

Również polskie góry mogłyby poczynić podobne inwestycje. Impulsem do zmian stać się może planowana prywatyzacja Polskich Kolei Linowych. Należą do nich m.in. kolejki na Kasprowy Wierch, Gubałówkę, Górę Parkową czy Górę Żar. Proces ten jest zgodny z planami rozwojowymi górskich samorządów, w tym m.in. Krynicy Zdroju i Zakopanego. Razem z czterema innymi gminami (Zawoja, Szczawnica, gminy Czernichów i Kościeliska) mają one w planach utworzenie publiczno-prywatnego konsorcjum. Strategicznym inwestorem we wspomnianym przedsięwzięciu ma być podmiot, który udźwignie koszty związane z oczekiwanymi przeobrażeniami. Część narciarzy ma nadzieję, że powyższe działania są wstępem do budowy w polskich Tatrach nowoczesnej infrastruktury.

Jak na razie najpoważniejszym kandydatem do współpracy jest słowacka spółka Tatry Mountain Resorts, która jest liderem w dziedzinie turystyki w Europie Środkowej. Firma ta posiada i prowadzi atrakcyjne ośrodki narciarskie oraz hotele w Tatrach Niżnych i Wysokich.

Główną misją TMR jest ożywienie turystyki u podnóża Tatr. Nasza wizja jest konsekwentnie realizowana od kilkunastu lat - przekonuje Bohus Hlavaty, prezes Tatry Mountain Resorts. Wyciągi wybudowane po słowackiej stronie obsługują obecnie łącznie 44 tysiące turystów na godzinę. Jednym słowem wiemy, jak wykorzystać potencjał infrastrukturalny oraz zapotrzebowanie ze strony miłośników zimowego wypoczynku i uczynić z naszych wspólnych gór obszar o ogromnej przyszłości.

Jeśli plany prywatyzacji PKL dojdą do skutku, następnym krokiem ma być dostosowanie istniejącej infrastruktury do zachodnich standardów.

skionline.pl

powrót

Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
Jeżeli chcesz otrzymywać cotygodniowy,
bezpłatny narciarski serwis informacyjny skionline.pl
dopisz się do naszego newslettera.


Booking.com