skionline.plsport przeczytaj Wyślij link znajomemu Wydrukuj Dodaj komentarz

Hermann Maier - tako rzecze Herminator

2002.10.04
ADELBODEN
Na szczęście kilka dni później stok w Adelboden był taki, jaki tylko sobie mogłem wymarzyć. Bezchmurne niebo i naprawdę twarda, lodowa trasa, dodawały mi apetytu na zwycięstwo w tym Gigancie. Teren jest tam miejscami bardzo, bardzo stromy! Niedaleko przed metą, na ostatniej ścianie jest prawie pionowo! Tego naprawdę nie widać w TV. Tego dnia znów byłem na topie i zrewanżowałem się MvG w jego ojczyźnie. Jako nagrodę otrzymałem słynny pas z krowiej skóry - to już mój trzeci, bo tyle razy wygrywałem w Adelboden. Krótko po tym wyjechaliśmy na zjazd do Wengen. Bardzo lubię tamtejszą trasę, lecz niestety mgła uniemożliwiła rozegranie zawodów.

KITZBÜHEL
Tydzień przed zawodami w Kitz był znów stresujący i męczący. Właśnie wtedy odbierałem w Londynie nagrodę dla "najlepszego sportowca zimy" w 2000 roku, podczas dorocznych "World Sport Gala Award". Takie wydarzenia bardzo mnie motywują. Jak się okazało skutecznie, bo w piątek tego tygodnia wygrałem najbardziej spektakularny i najtrudniejszy Super Gigant, w jakim miałem okazję startować. Zastałem tam niezwykłą twardość stoku, lód i świetnie przygotowane podłoże. ...no i ci widzowie, którzy tworzą znakomitą atmosferę. Podsumowując: były to dwa dni, które wstrząsnęły "Świętą górą" Austriaków i faktycznie miały tu miejsce dwa moje wielkie zwycięstwa: w Super Gigancie i w Zjeździe. Zasmucił mnie upadek Hansa Knaussa na trasie zjazdu. Było to tuż przed moim przejazdem i od razu wiedziałem, co się stało. Na szczęście, w takiej sytuacji jestem jak w transie, znajduję się w moim własnym świecie. Staram się maksymalnie skoncentrować na jeździe. Mam nadzieję, że Hans szybko wróci do formy.

GARMISCH PARTENKIRCHEN
Przed czterema laty w Garmisch odniosłem swoje pierwsze pucharowe zwycięstwo, będąc jeszcze "nikim" (było to dokładnie 23.02.1997 roku). W tegorocznym Zjeździe pech nie chciał mnie zostawić w spokoju. Widzieliście to w TV. Podczas downhillu, w skręcie wiązanie pod butem odeszło na łączeniu z nartą i już było po zawodach. Prognoza na SG nie była więc dla mnie szczególnie optymistyczna. Jednak pojechałem na całego i wygrał ze mną tylko Christoph Gruber i to o 0,01 sekundy. Trzeba nadmienić, że Christoph całą trasę jechał na maxa, będąc na granicy wypadnięcia. Gratulacje!

ST. ANTON



fot. Allsport/Eurosport
Mistrzostwa zaczęły się dla mnie na brązowo i nie bardzo mnie to zmartwiło. Byłem co prawda "dopiero" trzeci w "mojej" konkurencji - czyli Super Gigancie, ale właśnie brązowego medalu brakowało mi do kolekcji. Wiele znów było po tym starcie komentarzy dotyczących mojego zachowania. Na mecie uśmiechałem się ironicznie, ale nie dlatego, że Daaron zepchnął Steffa Eberhartera z pierwszego miejsca. Śmiać mi się chciało dlatego, że Rahlves był jednym z tych narciarzy, którzy często prosili nas o wspólne oglądanie trasy, "tak by nie stracić kontaktu z najlepszymi narciarzami świata". I właśnie teraz, podczas najważniejszego startu w roku, dokopał nam na całego! Niektórzy zawodnicy żałują - "jaka szkoda, że już po Mistrzostwach". A ja wręcz przeciwnie - cieszę się, że to już się skończyło. Co tu dużo mówić, byłem faworytem we wszystkich trzech konkurencjach, w których startowałem. Nikt się nie spodziewał jakichś specjalnych niespodzianek, nie wyłączając mnie. Ale po prawdzie, od samego początku Mistrzostwa nie układały się po mojej myśli. Było po prostu zbyt ciepło, a co za tym idzie trasy bardzo rozmiękły. W takim terenie, nie będę ukrywał, nie czuję się najmocniejszy. Dlatego brąz w SG, a potem srebro w Zjeździe naprawdę mnie ucieszyły. Ale już 4 miejsce w Gigancie bardzo mnie rozczarowało. Teraz, kilka dni po skończonych zawodach, mogę spokojnie się nad tym zastanowić i wiem, że nie byłem dobrze psychicznie przygotowany do tych Mistrzostw. Po tych wszystkich zamieszaniach wokół mojej osoby, zatraciłem coś, co można by nazwać "instynktem zabójcy". W St. Anton nie byłem umotywowany tak, jak np. 2 tygodnie wcześniej w Kitzbühel, kiedy w głowie miałem tylko zwycięstwo. Oczywiście moją frustrację pogłębia fakt, że chciałem pokazać się w ojczyźnie, pokazać sponsorom i partnerom. Czasem myślę, że rację ma Lasse Kjus, który protestuje przeciwko przeładowanemu kalendarzowi zawodów. Ja nie czułem się taki zmęczony od bardzo, bardzo dawna. Teraz marzę tylko o jednym: chcę spędzić kilka dni w domu i odpocząć. Mam już opracowany program nie treningu, lecz odpoczynku i regeneracji! Jeśli się on powiedzie następne zwycięstwa, czekają tuż, tuż za rogiem.

Herminator

Opracowano na podstawie "Herminators Newsletters",
www.hm1.com

skionline.pl
poprzednia stronastrony: 1  2  3  następna strona

powrót

Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
Jeżeli chcesz otrzymywać cotygodniowy,
bezpłatny narciarski serwis informacyjny skionline.pl
dopisz się do naszego newslettera.


poprzedni listopad 2024 następny
Pn Wt Śr Cz Pt Sb Nd
123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930
najbliższe zawody
dodaj wydarzenie
Szukaj
Wiadomości: w:
Skijumping.pl