skionline.plstacje przeczytaj Wyślij link znajomemu Wydrukuj Dodaj komentarz

Schladming Dachstein Tauern

2003.01.08
Gondola Gipffelbachen (fot. J.Ciszak)
Gondola Gipffelbachen (fot. J.Ciszak)
Pod taką nazwą kryje się pierwszy pięciogwiazdkowy rejon Amade, położony w całości na terenie Styrii. Jest to jednocześnie najlepszy styryjski teren narciarski. Już tutaj można spędzić cały dwutygodniowy urlop, bowiem do dyspozycji jest 9 gór, łącznie z całorocznym terenem narciarskim na Lodowcu Dachstein. Największą atrakcją jest oczywiście "Huśtawka Czterech Gór" ponad słoneczną Doliną Ennstal
HAUSER KAIBLING (2015 M)
Naszą wizytę w Amade zaczynamy od pierwszej góry huśtawki - Hauser Kaibling. To tutaj cyklicznie rozgrywane są konkurencje szybkościowe Alpejskiego Pucharu Świata: Zjazd i Super Gigant. Leżąca u podnóża góry miejscowość Haus im Ennstal wzbogaciła się przed zeszłym sezonem w nową ośmioosobową kolejkę (Hauser Kaibling Gondelbahn) - wyjeżdżającą prosto ze Skistadion. Z drugiego końca Haus wiedzie oczywiście druga podobna gondola (Schladminger Tauren). Pod szczyt góry wyjeżdża się czteroosobową kanapą Quattralpina. Aby natomiast popodziwiać widoki można wjechać jeszcze wyżej - orczykiem Gipfelsturmer. Na rozgrzewkę nie jest to dobry pomysł, bowiem zjazd
Szczyt Hauser Kaibling 2015m
Szczyt Hauser Kaibling 2015m
ze szczytu to przygoda z gatunku pozatrasowego. Nie możemy sobie tego odpuścić, dlatego czeka nas zjazd czarna trasą nr 7 Gipfel Natur-Fun-Box. Nazwa mówi sama za siebie, a jej przygotowanie jest raczej symboliczne. Dalej zjeżdżamy niebieską 6 pod orczyk Almflitzer na hali Kaiblingalm. Warto zapamiętać to miejsce - z uwagi na wysokie położenie i charakter zacienionej górskiej kotliny, dobry śnieg trzyma się tu najdłużej. Nawet przy wysokich marcowych temperaturach stok jest równy i twardy. Spokojnie można się tu także wybrać z dziećmi. Przedłużenie hali - piękna czerwona 6a - "Die Schönste", schodzi do kotlinki, która stanowi połączenie z sąsiednią górą - Planai. To jednak zostawmy sobie na potem - na Hauser Kaibling wracamy krzesełkiem Flotter Vierer.
Już nic nas nie powstrzyma przed zjazdem trasą FIS-Worldcupride. Wiedzie ona na sam dół, a jej górną część obsługują jeszcze dwa orczyki Kaltenbrunn i Krummholz. Najpierw zjeżdżamy lewym ramieniem góry (patrząc w dół). Trasa FIS jest piękna i długa - trudna tylko przy maksymalnej prędkości. Powrót na szczyt wspomnianą już gondolą Schladminger.
Kierujemy się teraz na wschodni teren Kaibling - po zjechaniu stromą ściankę trasy numer 1: FIS-Abfahrt dojeżdżamy pod orczyk Ennslingalm. No orczyku można odpocząć - jest on dość długi. Z górnej stacji zjeżdżamy w dół niebieską "3": Höfi-Afahrt, aż pod kanapę Höfi-Express. Trójka jest bardzo długa, szeroka i urozmaicona. Wjeżdżamy na górę, korzystając z przesiadki na orczyk Höfi. Na Hauser została do przejechania jeszcze tylko jedna trasa: czerwona "2" Ennslingalm-Abfahrt. Trasa prowadzi na sam dół, a zjazd bez zatrzymania to spore wyzwanie. Po południu może być tu spory tłum wracający na parking.

PLANAI (1894 M)
Szczyt Planai1894m (fot. J.Ciszak)
Szczyt Planai1894m (fot. J.Ciszak)
Planai to perła całego rejonu, bowiem nagromadzenie wyciągów jest tu ogromne. Góra w pełni zasługuje na swoją sławę. To tu rozgrywane są nocne slalomy PŚ, które kończą się na Olympiastadion w centrum Schladming. Obok Olimpiastadion startuje najpopularniejsza kolejka na Planai - Planaibahn, o dwóch odcinkach gondoli. Pierwszy odcinek ma stację na Kessleralm, drugi dojeżdża aż do restauracji Schladminger Hutte. My - jak to nakazuje nasza wieloletnia tradycja, od razu chcemy wyjechać najwyżej jak się da - czynimy tak na każdej górze. Na szczyt Planai wyjeżdża kanapa Burgstallalmlift z osłoną. Pod jej dolną stację prowadzi dość strona czerwona "9" - "Die Anspruchsvolle". Jest tu dość tłoczno - zwłaszcza unikajcie tej trasy po południu. Ze szczytu Planai radzę od razu udać się a lewo na stoki powyżej Mitterhausalm. Większość narciarzy traktuje je jedynie jako sposób przedostania się na Hauser Kaibling. Natomiast czerwona "11" "Der Natur am nachsten" to w zasadzie dwie osobne trasy wzdłuż podwójnych orczyków. Na tej bezdrzewnej hali jeździ się po prostu wyśmienicie, dopóki południowe słońce nie zniszczy trasy. Szerokości i nastromienie są tu wręcz idealne. Dodatkowo można pościgać się na permanentnie ustawionym Gigancie lub zmierzyć sobie maksymalną prędkość. Po przeciwnej stronie góry znajduje się teren dla początkujących narciarzy - mam na myśli
niebieską trasę "8" Weitmoosabfahrt, którą obsługują także dwa orczyki Weitmoos. Z Weitmoss polecam przedostać się czerwoną "5" "Die Sportliche" (wcześniej krótki wjazd orczykiem Larchkogel) do głównego ciągu komunikacyjnego pod Olympiabahn. I stamtąd wjazd starym trzyosobowym krzesełkiem bądź gondolą. Warto teraz zjechać niebieską "2" Mittelabfahrt aż do początku czerwonej "4", na której znajduje się Gigant z pomiarem czasu. Czwórka to bardzo ładna trasa, ale nie powinno być tu tłoczno - znajduje się ona jakby na uboczu. Wjazd orczykiem Fastenberglift. Teraz przed nami największe wyzwanie
Trasa slalomowa w Schladming (fot. J.Ciszak)
Trasa slalomowa w Schladming (fot. J.Ciszak)
Planai - dolny odcinek "trójki" - czarna trasa slalomowa FIS. Po obu stronach trasy znajdują się reflektory, używane przy nocnych slalomach. Można poczuć się jak na zawodach, kiedy trasa jest wieczorami otwarta dla wszystkich. FIS jest niewiarygodnie szeroki i oczywiście stromy. Nie ma co czekać do popołudnia, by go spróbować - wracający do aut tłum skutecznie zepsuje nam przyjemność. Jeszcze raz wjeżdżamy gondolą, by poznać najlepszą trasę na całym Planai - to oczywiście górny odcinek "trójki". Ma ona tutaj kolor czerwony i z reguły śnieg jest tu najlepszy. Drzewa osłaniają przed silnym słońcem, przez co góra trasy jest najdłużej w dobrym stanie. Można poszaleć na całego. Odnoga "trójki"- 3a z Larchkogel stanowiła początek do trasy Super Gigantowej podczas Mistrzostw Świata rozgrywanych w Schladming.
Kolejny cel to przedostać się huśtawką na sąsiednią górę Hochwurzen. W tym celu zjeżdżamy pod kanapę Larchkogelbahn i kombinacją tras "12" i "6" (w marcu uwaga na przetopy - trasy są bardzo wystawione na operację słoneczną!) docieramy do stacji dość "historycznego" podwójnego krzesełka Tunnelift. Nazwa nie jest przypadkowa - aby pokonać niewielkie wzniesienie terenu, krzesełko jedzie najprawdziwszym tunelem. Często się zdarza, że zjazd odbywa się w scenerii iście wiosennej. Na dole bez odpinania nart wsiadamy na równie stare krzesełko Rohrmoos i już jesteśmy na terenie Hochwurzen.

HOCHWURZEN (1850 M)
Gondola Gipffelbachen na szczyt Hochwurzen (fot. J.Ciszak)
Gondola Gipffelbachen na szczyt Hochwurzen (fot. J.Ciszak)
Kolejne krzesło to już najnowocześniejsza sześcioosobowa kanapa Rohrmoos II. Pod nią także wytyczono Gigant dla każdego. Docieramy nią pod dolną stację charakterystycznej kolejki na Hochwurzen - Gipfelbahn. Kolejka składa się z kilku wagoników i kursuje na szczyt góry mniej więcej co 5 minut. Ciekawostką jest ruchomy peron.
Stoki Hochwurzen nie są tak obłożone wyciągami jak Planai - z góry biegną właściwie trzy trasy. Ale za to jakie! Zdecydowanie nie jest to góra dla początkujących. Na początek proponuję "Die Klassische" czyli "31". Trasa jest po prostu wspaniała! Kończy się na stacji kanapy Fun Jet, którą wraca się na szczyt. Można też zjechać czerwoną "40" na sam dół - pod gondolę Basic Jet, stanowiącą połączenie z sąsiednim Reiteralm. Zaliczymy w ten sposób najdłuższy zjazd w całym Dachstein-Tauern - 7,7 km! My wracamy na szczyt, by zjechać drugim klasykiem Hochwurzena - "Die Vielseitige" nr 33. Siwy dym! Dolna część, już pod gondolą to wielkie narciarskie lotnisko. Po górnej części trasy, która oczywiście trzyma się dłużej, możemy wsiąść do gondoli na stacji pośredniej. Choćby po to, by przejechać teraz czerwoną Mittelabfahrt nr 35.
I na koniec atrakcja Hochwurzen, której po prostu nie można pominąć - trasa saneczkowa o długości 7 km! Trasa wiedzie z samego słonecznego szczytu góry, a wszystkie skrzyżowania z trasami narciarskimi są "bezkolizyjne" - po prostu wybudowano wiadukty. Po kilku zjazdach na sankach stajemy się miłośnikami tego sportu - zabawa jest po prostu odjazdowa. Masywne sanki wypożycza się na dole, niestety za osobną opłatą.

REITERALM (1860 M)
Wiele dobrego spodziewałem się po Reiteralm i zaprawdę nie byłem zawiedziony. Przed laty, w rozmowie z Hansem Knaussem, właśnie nazwa tej góry padła jako ulubione miejsca treningu zawodnika, mieszkającego w Schladming. Tutaj też w sezonie między zawodami trenuje Giganty cała kadra Austrii. Nie było większych kłopotów nad zlokalizowaniem konkretnego treningowego stoku. Jest to trasa Holzerabfahrt (nr 5) wzdłuż orczyka Holzerlift. W całym Amade jest jeszcze tylko jedna taka trasa - ulubiona trasa Hermanna Maiera we Flachau, o której przeczytacie dalej. Holzerabfahrt jest po
prostu kapitalna - bardzo szeroka z licznymi uskokami, ale bez niespodziewanych lądowań. To wymarzona trasa gigantowa, a północny stok i las chronią przez rozmiękaniem.
Ale, ale: najpierw z parkingu wyruszamy leciwą już nieco gondolą Gasselhohe. Jej górna stacja znajduje się w połowie góry - w samym centrum Kinderlandu. Dzieci na pewną nie będą się tu nudzić. Przesiadamy się na kanapę, szóstkę z kabinką Gasselhohebahn II. W górnej części, po prawej stronie, otwiera się widok na efektowną
ściankę czarnej trasy nr 3a. Już wiemy, gdzie pojedziemy najpierw. Ścianka jest świetna - zwłaszcza że bardzo twarda, a jej wybieg to już czerwona "3", obsługiwana przez orczyki Muldelifte. Tu można rozpędzić się na całego! Szerokość po prostu powala...
Przenosimy się teraz na wschodnią część góry i właśnie na jej skraju znajduje się wspominany Holzerabfahrt. Jest tu również czerwona "2", obsługiwana przez krzesełko Reiteralm I. Za szczytu do Kinderlandu można dostać się czerwoną trasą nr 1. Nie sposób przy okazji nie skorzystać z ustawionego na "jedynce" Giganta. Początkującym polecam trasę nr 6 z orczykiem Reiteralm III. Znajduje się ona najwyżej z niebieskich tras Reiteralmu, przez co śnieg jest tu najlepszy. Do parkingu najlepiej zjechać zupełnie nową trasą nr 4 - Talabfahrt Gleiming. Nawet przy wysokiej temperaturze nie ma tu kłopotów ze śniegiem - liczne armatki robią swoje. Jest to zresztą ogólna uwaga dla całego terenu. Rejon daje gwarancję narciarzom, że do końca sezonu da się zjechać na nartach do poziomu doliny. Systemy naśnieżania działają bez zarzutu.

FAGERALM (1885 M)
Szczyt Fageralm widok na Dachstein (fot. J.Ciszak)
Szczyt Fageralm widok na Dachstein (fot. J.Ciszak)
Jeśli zmęczyło was towarzystwo większej ilości narciarzy polecam Fageralm. Góra ta nie została jeszcze połączona wyciągami z resztą huśtawki, ale podobno niedługo ma to nastąpić. Podobny los czeka jeszcze jedną górę -znajdującą się najbardziej na wschodzie
Galsterbergalm (1986 m).
W niedalekich planach zakłada się także zbudowanie na Fageralm gondoli z Radstadtu - tu byłby prawdziwy hit. Ale na razie Fageralm to spokojne miejsce. By się dostać na trasy należy dojechać samochodem do Forstau. Stamtąd, kombinacją dwóch krzesełek (Forstaubahn i Jagerlift) i orczyka (Vorderfager) docieramy na słoneczą halę. To bardzo piękne miejsce. na szczycie działają dwa orczyki - Mitterfager i Hinterfager, które obsługują trzy trasy. Na jednej z nich wytyczono stałą trasę Gigantową z pomiarem czasu. Obok orczyka Hinterfager znajduje ię fabryczna trasa testowa Atomica - tu sprawdza się nowe konstrukcje. Fageralm to idealne miejsce dla rekreacyjnie jeżdżących i początkujących narciarzy, ale już zjazd w dolinę czerwonymi "2" i "1" to wyzwanie dla każdego.

LODOWIEC DACHSTEIN (2700 M)
Krzesło Mitterstein na lodowcu Dachstein 2700m (fot. J.Ciszak)
Krzesło Mitterstein na lodowcu Dachstein 2700m (fot. J.Ciszak)
Osobny temat to oczywiście teren na Lodowcu Dachstein. By się tam dostać, należy udać się do Ramsau, skądinąd światowego zagłębia narciarstwa klasycznego. W Ramsau wjeżdżamy na Dachsteinstrasse, która jest dodatkowo płatna, ale tylko dla tych, którzy nie mają skipassu. Drogą dojeżdżamy do Turlwand (1700 m), a widoki na słynną Południową Ścianę Dachstein zapierają dech. Warto tu przyjechać, choćby tylko dla nich.
Tu znajduje się stacja kolejki linowej Gletscherbahn, a obok pięć orczyków z niedługimi trasami. Na całej długości kolejka linowa nie ma ani jednej podpory pnie się stromo w górę, do wysokości 2650 m. Wrażenia murowane! Z budynku kolejki i restauracji w jednym rozpościera się widok na lodowiec. Góra lodowca jest dość płaska i stąd utarła się ocena, że Dachstein jest nudny. Ocena ta nie uwzględnia tras (czerwonej i czarnej) przy krzesełku Mitterstein, leżącym nieco poniżej głównego masywu lodowca. Obie trasy mogą zadowolić najwybredniejszych. W sezonie letnim działa tylko górna część tj. dwa orczyki z niebieskimi trasami Schladminger Gletscher i Hunerkogellift.
Trasa obok podwójnego orczyka jest długa i bardzo szeroka - w sam raz do nauki carvingu.

OCENA
W tekście nie ma opisu jeszcze trzech gór: Stoderzinken (2045 m), Galsterbergalm (1986 m) i Rittisberg (1600 m). Jeśli chodzi o ocenę nie będę polemizował z ADAC, bo i po co. Możliwości rejonu są ogromne. Długość tras powalająca i jeszcze na deser lodowiec. Pełne pięć gwiazdek.

Jacek Trzemżalski SKI magazyn

skionline.pl

powrót

Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
Jeżeli chcesz otrzymywać cotygodniowy,
bezpłatny narciarski serwis informacyjny skionline.pl
dopisz się do naszego newslettera.


Booking.com