Puławy KiczeraSki - narciarska stolica Beskidu Niskiego | 2015.01.23 |
| Ogólny widok stacji narciarskiej Kiczera Ski w Puławach Górnych. fot. Anna Lewiak |
|
Każdy ma swoje ulubione miejsca na narty. Co ciekawe - najczęściej nie są to wcale te największe czy najnowocześniejsze, ale zazwyczaj te, w których po prostu dobrze się czujemy. Spośród wszystkich stacji, w jakich miałem możliwość jeździć (trochę ich było), wyliczyłbym może z dziesięć, gdzie mógłbym pojechać każdego dnia, choćby zaraz. Ale najbardziej lubię wracać pod Kiczerę, w Beskid Niski. Dlaczego?
Do końca nie wiem - może to po prostu sentyment do gór, w których zacząłem tak naprawdę i chodzić po górach, i jeździć na nartach (ktoś pamięta jeszcze stary orczyk nad Żydowskim?). A może położenie - ten szczególny rodzaj zagubienia w górach, który nie stresuje, a wręcz uspokaja. A może ludzie, których tu spotykam, zawsze życzliwi, mili, przyjaźni odkąd tu pierwszy raz zawitałem, choć początkowo nikogo nie znałem. A może też i dlatego, że wszystko co tu się dzieje, ma swój sens i konkretny wymiar, nie tylko ten biznesowy, związany z prowadzeniem stacji narciarskiej, ale także ten ludzki, w którym dawanie z siebie wszystkiego jest nawykiem a nie przymusem. Wystarczy - jedźmy w końcu w te góry…
Pod wieloma względami ta stosunkowo niewielka stacja narciarska przypomina mi nieco (podkreślam raz jeszcze - "nieco" :-) ) Białkę Tatrzańską - w obu przypadkach dzięki determinacji i inicjatywie gospodarzy, udało stworzyć się miejsce, które przyciąga przez niemal cały sezon zimowy. Z tą różnicą, że o ile w Białce efektem jest ogromna stacja do której przybywają tysiące narciarzy każdego dnia sezonu zimowego, tutaj podkarpackich Puławach Górnych, zachowany został kameralny charakter miejsca, a sukces ma zdecydowanie twarz szczęśliwych dzieci…
Może ktoś zarzucić mi brak obiektywizmu, ale nic na to poradzę - lubię to miejsce, nawet sam dojazd, który zawsze ma posmak czekającej za zakrętem przygody. Za Rymanowem droga niewątpliwie staje się ciekawsza. Długie proste zastępują zakręty, a szosa przewala się przez pasmo niewysokich wzgórz. Gdzieś przed Beskiem, na szczycie wzniesienia odbijamy w prawo i po chwili przejeżdżamy po koronie zapory na Wisłoku. Później wysoki most przerzuca nas na drugą stronę zamarzniętej zatoki, niczym skalisty fiord wcinającej się w miękkie skały. Świeży śnieg podkreśla każdą półkę, każdy występ i rysę na skalnych ścianach wąwozu Czernisławki.
Więcej na blogu: www.wdobrymkierunku.blog.pl
|
Tagi: #polska #kiczera #beskid niski
| powrót
Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
|
Booking.com
|