Pierwsze narty w zjednoczonej UE | 2004.05.12 |
Pomimo, że w tym roku długi weekend nie była aż tak długi, wraz z grupa znajomych wybrałem się na narty w Alpy. Przy tej okazji sprawdziłem jak będziemy przyjmowani na granicach oraz co w ogóle zmieniło się z datą 1-go maja.
Na granice w Cieszynie dotarliśmy około północy pierwszego dnia naszego członkowstwa w UE. Przy dojeździe do granicy "witają" na szlabany i groźno brzmiące tablice. Czyli "po staremu". Przygotowujemy dokumenty do kontroli: paszport, dwa nowe dowody i jeden stary, specjalnie, aby sprawdzić czy wszystkie "przejdą". W zestawie nie ma już "zielonej karty", której to od 1-go maja nie musimy posiadać wyjeżdżając za granicę samochodem. Dojeżdżając bliżej do punktu odpraw pierwsza zmiana, witają nas stojący razem polski i czeski pogranicznik. Proszą o dokumenty. Podajemy wszystkie. Panowie oglądnęli dokumenty, sprawdzili zgodność zdjęć z oryginałem i pozwolili jechać. Przy kolejnej budce, dawnej kontroli czeskiej pusto. Przyjeżdżamy nie zatrzymując się. Trochę głupio, tu zawsze było "najweselej".
Na granicy czesko-austriackiej powtarzamy sprawdzenie możliwości przekroczenia granicy przy użyciu wszystkich dokumentów. Tu nikt do nas nie wyszedł. Siedząca za okienkiem Czeszka zabrała dokumenty i skrupulatnie je sprawdziła. Po chwili ze znanym od lat grymasem znudzenia oddała je. Ruszyliśmy w stronę strefy, dawniej zwanej wolnocłową.
Na strefie na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. Byłem tu 30-tego marca i wiem, że zmiany zaszły. Znany wszystkim Excalibur teraz gości swych klientów pod nazwą Free Travel. W środku wszystko "po staremu", wszystko oprócz cen. Te niestety poszły w górę. Ktoś z moich znajomych stwierdza, "…eee Wyborową to u mnie koło domu kupię taniej!" Mimo, że od wejścia atakują nas informację, ze ceny się nie zmieniły to podwyżek nie da się nie zauważyć. Tak nawiasem mówiąc to w sklepie w dolinie Pitztal, ceny alkoholi były porównywalne do tych w Znojmo. Piękniejsza część naszego towarzystwa ruszyła w stronę stoiska z kosmetykami i tu też zawód. Okazało się, że ceny kosmetyków też już nie robią wrażania.
Po przejściu się po sklepie jedziemy pod austriackie szlabany. Powtarzamy kolejny raz manewr ze wszystkimi rodzajami dokumentów. I co, a no to, że Austriacy jakby się cofnęli o kilka lat wstecz. Drobiazgowo oglądają dokumenty, a paszporty sprawdzane są w komputerze. Kilka dni wcześniej wracałem z Austrii to dostałem, chyba na pożegnanie, pieczątkę do paszportu, co nie zdarzyło mi się przez ostatnie pół roku.
Po kilku godzinach jazdy kolejna granica, tym razem "stara" austriacko-niemiecka koło Salzburga. Oczywiście nie ma ty już żadnych ograniczeń przy jej przekraczaniu oprócz ograniczenia prędkości. Wjeżdżamy do Niemiec i już jesteśmy "witani", przepraszam ścigani przez nieoznakowane BMW z "kogutem" na dachu. Posłusznie zjeżdżamy na parking intensywnie myśląc, co przeskrobaliśmy. Okazuje się, że to rutynowa kontrola. Panowie policjanci otrzymują nasz komplecik dokumentów i … po chwili słyszymy, że nasz paszport jest nie ważny. Konsternacja, jak to nieważny? Jak się okazało policjant wziął nasz stary dowód za paszport i to mu nie pasowało. Musieliśmy, więc okazać wszyscy paszporty.
Jak mieliśmy się okazję przekonać na wyjazdy ale w głąb zjednoczonej Europy powinniśmy zabierać paszporty. Chyba obywatele żadnego kraju nie mogą na raz pokazać tylu różnych i to ważnych dokumentów. A my, Polacy tak! Dwa dowody i trzy rodzaje paszportów. Przy powrocie do Polski nie wita nas niebieska tablica z napisem Rzeczpospolita Polska w aureoli gwiazd, tylko szara rzeczywistość i dziurawe drógi.
Jacek Ciszak skionline.pl
| powrót
Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
|
Booking.com
|