skionline.plstacje wiadomości Wyślij link znajomemu Wydrukuj Dodaj komentarz

Narty w stacji Konary w cieniu Zamku Krzyżtopór

2019.03.02
Narty w stacji Konary w cieniu Zamku Krzyżtopór
Kliknij, aby powiększyć.
Narty w stacji Konary w cieniu Zamku Krzyżtopór
Zmęczony jazdą na nartach z masą narciarzy wokół, zmęczony kolejkami do wyciągów, chciałem się wyjeździć i poczuć trochę samotności na nartach. Poszukać miejsca, w którym mógłbym zwyczajnie potrenować, zmęczyć nogi, odetchnąć od tłumów i wczuć się klimat miejsca. Wybrałem się na narty w świętokrzyskie do Ośrodka Konary. Uwielbiam to miejsce! Byłem już tu kilka razy i zawsze wtedy, gdy potrzebuję spokoju, wytchnienia od codziennej gonitwy - tamtejsze przestrzenie zapewniają taki komfort.
Kameralnie, z daleka od dużych miast, brak kolejek do wyciągów, dbałość o trasy i o teren ośrodka - świetne miejsce by uciec od komercji. Przy okazji budowla, która mnie fascynuje: Zamek Krzyżtopór!

Zbierałem się kilka razy, by ponownie trafić do tej enklawy, to tego tajnego na mojej mapie narciarskiej miejsca. Zapraszany wielokrotnie przez właścicieli, nareszcie pozytyw - udało się wygospodarować czas by odpowiedzieć na zaproszenie syna współwłaścicieli ośrodka - Piotra. Pojechałem do Konar, perełki, miejsca z duszą gdzieś na rubieżach Gór Świętokrzyskich i narciarskiego świata.


Były narty ale również rozmowa, wywiad z gospodarzami - chciałem poznać historię tego miejsca, chciałem zrozumieć ludzi, którzy gdzieś pośród pól, gdzieś w kompletnie nienarciarskim miejscu budują ośrodek narciarski.

Wstałem o 5:30, by być na miejscu tuż przed otwarciem, by mieć kilka chwil na kilka zdjęć, chwilę zadumy dla siebie. Tu czas wyraźnie zwalnia, serce i całe ciało w ciszy może ładować akumulatory chłonąc klimat - dlatego chciałem tam być jak najwcześniej przed innymi narciarzami.
Tutaj nie ma smogu, tutaj tuż po przekroczeniu granicy województw zatrzymując się przy drodze można zaczerpnąć czystego powietrza wolnego od spalin, zwyczajnie zachwycić się widokiem. Nim dotrze się na miejsce, tuż przed Konorami jest on, monumentalny Krzyżtopór. Tutaj chwila zadumy, kilka głębszych oddechów świeżym powietrzem i jadę dalej - do celu.

Trzy jęzory śniegu na samotnym wzgórzu - moje tajne miejsce.
Trasa główna - szeroka i bardziej stroma, po środku trasa niebieska, łagodniejsza i po zewnętrznej, lewej stronie - ośla łączka dla uczących się, początkujących narciarzy. Na dnie dolinki, urocza i krystalicznie czysta rzeczka - Kujawska.

Jest właściciel, Pan Irek, jest kilka osób z obsługi i jestem ja pół godziny przed otwarciem - pierwszy narciarz na stoku, z nadzieją na kilka samotnych skrętów. Dostaję karnet, Panowie włączają wyciąg - jadę na górę. Tak jak chciałem - jestem sam. Nie było problemu bym ruszył przed oficjalnym rozpoczęciem dnia pracy stacji.

Nie śpieszę się, robię kilka zdjęć i rozglądam po okolicy. Chłonę czas i tą konkretną chwilę.
Kładę się, by poczuć mocniej, bliżej. Śnieg jest twardy, czuję zimno. Chłód przyjemnie przeszywa całe ciało. Krawędzie nart skrzypią przyjemnie drażniąc ucho pasjonata narciarstwa - za takiego się uważam.

Narty w stacji Konary w cieniu Zamku Krzyżtopór
Narty w stacji Konary w cieniu Zamku Krzyżtopór

Na górnej stacji jeszcze nie ma nikogo. Samotna budka na białym wzgórzu.
Dwa wyciągi i szum jednego z nich. Puste talerzyki przesuwają się czekając na innych narciarzy.
Gdy byłem tu ostatnim razem, rok, może dwa lata temu jeszcze nie było drugiej trasy.

Teraz jest, łagodniejszy wariant dla słabiej jeżdżących. Dzisiaj niestety nie jest czynny - kilkudniowa odwilż i późniejszy mróz spowodowały, że na tym stoku jest lity lód. Armaty czekają, by naśnieżyć ten zjazd ale, czy przyjdzie odpowiednia temperatura? Koniec lutego, a zima jakby zapomniała, że ma mrozić.

Jadę!

Jest szybko, twardo, doskonale!
Krawędzie trzymają fantastycznie, narty suną z pełną prędkością!
Takie szusy, takie dni powodują, że jeszcze mocniej zapadamy się w swojej pasji, wnikamy w nią jeszcze mocniej.

Kilka zjazdów i mogę przerwać, skupić się na okolicy i miejscu, dostrzec szczegóły.
Czy pomieszczenie na armaty śnieżne może być z gustem? Może.
Czy nienowy już przecież ratrak może doskonale przygotować stok? Może jeśli jeden ze współwłaścicieli Pan Stanisław sam, osobiście dosiada mechanicznego potwora i gładzi, głaszcze tutejszy śnieg.

Ośla łączka ma swój wyciąg - wyrwirączkę.
Pojawiają się narciarze. Grzecznie, w milczeniu, bezgłośnie poruszają się do góry a potem w dół na nartach.

Mimo siatek ochronnych chcę zjechać zamkniętą dzisiaj częścią ośrodka. Najpierw kijek, potem narta plączą mi się w tkaninie. Powoli, nieśpiesznie wyplątuję się z tej pajęczyny, udaje mi się przedostać na lodową taflę. Sunę oglądając trasę, jadę uważnie i trochę żałuję, że nie mogę tutaj normalnie pojeździć. A może to i lepiej? Będzie powód do tego, by przyjechać do Konar raz jeszcze, szybciej.

Mimo tego, że kilku zapaleńców już jeździ - kolejki do wyciągów nie ma wcale. Może reszta narciarzy jest na śniadaniu, na kawie w tutejszym barze? Chyba nie...w barze, przez szybę widać jedynie krzątającą się obsługę. Po pół godzinie z widzenia znają się, z widzenia, już wszyscy. Tylko słońce dzisiaj nie chce przebić się przez chmury. Poza tym? Jest doskonale!
Walczę!

Narciarz jeździ i wojowniczo podchodzi do sprawy. Narciarz, czyli ja całkowicie skupia się na jeździe. Zastanawiam się: to narty, czy narciarz? a może narciarz plus narty w ślizgu stanowią jedność, monolit? Tak! Chyba tak.
Kończę.

Trzy godziny jazdy, trzy godziny doskonałej zabawy i spełnienie pasji. Teraz kilka chwil z właścicielem, kawa, ciastko i ciekawa opowieść. Historia miejsca, plany na przyszłość, opowieść o tym, że produkcja śniegu, to nie jest byle co. Tutaj produkuje się suchy, drobny, biały pyłek. Dba się o to, by w czasie naśnieżania nie było kuleczek lodu. Później z pietyzmem ratrakuje i przygotowuje zmrożony rano sztruks.

Narty w stacji Konary w cieniu Zamku Krzyżtopór
Narty w stacji Konary w cieniu Zamku Krzyżtopór

Jak powstały Konary?
Przez dziecko, syna Ireneusza, Piotra. Dlaczego? Bo od małego kochał narty...potem pokochał deskę i na końcu stał się deskarzem carverem. Zaraził pasją ojca, ojciec wspólnika w biznesie. To był ich wspólny pomysł na zimę i odpowiedź na czas gdy ich firma budowlana miała mało pracy a pracownicy nie mieli zajęcia. Przede wszystkim jednak dla wszystkich było to realizacją dziecięcych marzeń oraz pasji.

Tak, tak pasja trwale zaraża i powoduje nieodwracalne zmiany w człowieku - tak powstają stacje narciarskie w tak mało narciarskich terenach.
Długo borykali się ze znalezieniem odpowiedniej górki oraz mechanizmami biurokratycznymi, byli wytrwali. Potrafili zjednać sobie tubylców i odkupić od kilku właścicieli grunty. Przekonali okolicznych mieszkańców, że odmienią w pozytywny sposób to zapomniane przez Boga, a niezwykle urocze miejsce.
Ileż mieli przy tym cierpliwości i jak byli wytrwali! Szacunek!

A teraz? Teraz myślą co dalej zrobić, by Konary tętniły życiem również w sezonie letnim. Czy mają na to pomysł? Mają! Trzymam kciuki, by wszystko się udało...bo jak się uda, to kto wie, czy kiedyś w przyszłości ośrodek się nie powiększy - po drugiej stronie od wyciągów, za laskiem jest jeszcze przestrzeń.
Tato Irek, syn Piotr...jak mają tylko chwilę... to każdy wolny czas wykorzystują, by jeździć.
Stanisław ratrakuje.
Konary, to ich pasja!

Kończę dzień wizytą na zamku Krzyżtopór. Teraz, po nartach, mam więcej czasu by odwiedzić tą monumentalną budowlę.
Tak - zamek, też był kiedyś czyimś marzeniem. Nigdy niedokończonym.
Panom ze stacji narciarskiej w Konarach realizacja marzeń i celu się udała! Całe szczęście dla nas wszystkich.
Sam osobiście dzięki nim mogłem poczuć spełnienie samotnego narciarza. Mogłem uciec od zgiełku wielkiego świata i poczuć, że rzeczy nierealne można zrealizować.

Mariusz Boruciński

skionline.pl
Tagi: #ośrodki narciarskie #polska #ośrodek konary #świętokrzyskie #gdzie na narty #

powrót

Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
Jeżeli chcesz otrzymywać cotygodniowy,
bezpłatny narciarski serwis informacyjny skionline.pl
dopisz się do naszego newslettera.


Booking.com