Na nartach w zimowej stolicy Czech | 2019.03.08 |
| Szpindlerowy Młyn |
|
Czasem mówi się, że to takie "czeskie Zakopane". Coś w tym jest, chociaż oba miasta mają zupełnie inny charakter. Szpindlerowy Młyn nie tylko jest wielkim centrum turystyki górskiej i narciarskiej, który latem i zimą zapełnia się dziesiątkami tysięcy turystów, ale przy tym wszystkim zachował jeszcze urok przytulnego górskiego kurortu. Zakopane przeważa ilością atrakcji, knajp i hoteli, także położenie miasta u stóp Tatr nie ma sobie równych. A jednak kiedy nadchodzi zima, szybko okazuje się, że to obrazowe porównanie, jest wielkim komplementem raczej dla Zakopanego… 27 km tras zjazdowych, kilkanaście wyciągów, perfekcyjna organizacja skibusów dowożących narciarzy do wybranych terenów narciarskich. Zaprawdę, pod względem narciarskim Zakopane mogłoby (a nawet powinno) wiele nauczyć się od Szpindlerowego Młyna.
Już sam wjazd do miasteczka potwierdza, że zbliżamy się do "górskiej stolicy Czech". Szeroka droga wije się wzdłuż Łaby, która głęboką na kilkaset metrów doliną wije się, bystro spada po kamieniach, a miejscami prawie, że dotyka szosy. Porośnięte świerkami zbocza czasami rozszerzają się w małe kotlinki, w których w bajkowej scenerii leżą maleńkie osady z domkami, które wydają się aż stękać pod naporem mas śniegu. Czasami dolina zwęża się tak bardzo, że rzeka i szosa to prawie jedno, tworząc malownicze przełomy. Najpiękniejsza jest Labská soutěska, gdzie Łaba opływając skalne żebro robi prawie stuosiemdziesięciostopniową pętlę. Po drugiej stronie doliny, w nieco mniejszych skałach znajdują się Herlíkovické štoly - stare sztolnie, służące niegdyś do wydobywania cennych kruszców, a dzisiaj będące domem kilku gatunków nietoperzy.
Lasy, czasem poprzecinane skalnymi załomami i żebrami, czasem rozświetlone niewielkimi polanami z dawnymi osadami drwali. Przy drodze hotelik, zajazd, "hostinec" - krótka przerwa w podróży. A potem znowu lasy. Tak przez 15 kilometrów. A z każdym kilometrem można coraz bardziej poczuć zagubienie w samym sercu karkonoskiego masywu. W końcu mijamy piękną kamienną zaporę i małe jeziorko utworzone przez spiętrzenie Łaby. Po chwili jesteśmy w centrum Szpindlerowego Młyna.
|
Szpindlerowy Młyn |
|
W dzień, o której godzinie by się nie przyjechało, wszędzie widać narciarzy - i uwierzcie, nie paradują jak po Krupówkach, by pokazać najnowszą narciarskiej odzieży, świadczącej o wielkiej miłości do białego szaleństwa. Jedni wypakowują narty, inni walczą ze swoimi butami, kilkunastu już wchodzi do skibusa, który zawiezie ich w kilka minut pod sam wyciąg. W ogóle, jak na największą stację narciarską w Czechach, mało tu szpanu, a dużo skupienia i niecierpliwego oczekiwania, kiedy w końcu zacznie się jazda.
A jest tu naprawdę gdzie pojeździć. Dwa główne tereny narciarskie to Svatý Petr i Medvědín, miedzy którymi kursuje darmowy skibus. W sumie jest tutaj 27 km tras zjazdowych, z czego przeważają czerwone (55 %), sporo jest także niebieskich tras (36 %), czarnych tras jest tutaj zalewowi kilka, ale są naprawdę wymagające. Całość obsługuje 6 krzeseł i 11 orczyków. W sumie, jak na ośrodek o tak wysokim standardzie (i cenach), tutejsze koleje nie należą do najnowocześniejszych (poza jedną 6-osobową kanapą z osłonami), ale wszystko bardzo sprawnie działa, a układ kolejek i wyciąg w stosunku do tras jest bardzo logiczny.
Na początek lepiej wybrać się na bliżej centrum położony teren Svatý Petr. Spory parking znajduje się praktycznie w samym centrum miejscowości, przy dolnej stacji 4-sobowego krzesła Hromovka. W niecałe pięć minut wywozi ono na wysokość 1037 m n.p.m., pokonując ponad 330 metrów różnicy poziomów. Wzdłuż niej prowadzą dwie trasy - czerwona 1 - piękna, szeroka, urozmaicona trasa, jedna z najlepszych w ośrodku, na której odbywa się także jazda wieczorna (jedna z najlepszych oświetlonych tras w Sudetach, porównywalną z tą w naszej Czarnej Górze), a także niebieska 2, która na końcu rozwidla się - można zjechać z powrotem do kolei Hromovka, albo też w prawo, szerokimi łukami dotrzeć do dolnej stacji kolei na Plaň.
6-osobowa kanapa, z niebieskimi osłonami to chluba Szpindla - w ciągu pięciu minut pokonuje się półtorakilometrowy dystans i różnicę wysokości ponad 440 metrów. Niebagatelne znaczenie ma fakt, że siedziska są podgrzewane i wyposażone w osłony - w górnej części kolej prowadzi otwartym terenem, gdzie często wieje, odrobina komfortu więc jest wskazana… Przy górnej stacji kolei znajduje się ładna restauracja z widokowym tarasem, pięknie prezentuje się stąd główny grzbiet Karkonoszy a także widoczny stąd jak na dłoni Medvedin.
W dół można zjechać na kilka sposobów. Pierwszy to zjazd niebieską trasą nr 2 obok Hromovki. Jest to jedna z najpiękniejszych tras w całym ośrodku, a że jest łagodna, znakomicie wyprofilowana i szeroka, nadaje się do zjazdu praktycznie dla każdego. Jest też z tego powodu najczęściej odwiedzana i najbardziej zatłoczona… Równie ciekawe są dwie czerwone trasy prowadzące dużo stromiej w dół, wprost wzdłuż kolei do dolnej stacji. Szerokie, ciekawie przeprowadzone usatysfakcjonują miłośników nieco dynamiczniejszej jazdy. Znajdziemy tu także czarny fragment trasy nr 4. Równolegle do trasy kanapy prowadzi w górę2-osobowe stare krzesło i orczyk, którym również można dotrzeć na szczyt Plani - czas jazdy jednak jest dużo dłuższy, więc radzimy korzystać z niej tylko przy naprawdę sporej kolejce do kanapy z osłonami - jeśli w kolejce spędzicie mniej niż7 minut, będzie szybciej na górze nowoczesną kanapą…
Jeszcze dalej w głąb doliny znajduje się nieco odosobniony stok Stoh. Nie ma on połączenia z innymi trasami, dlatego ruch na nim jest niewielki. Dotrzeć do niego można skibusem, potem staje się u podnóża najstromszego stoku w szpindlu, którego szeroka przecinka robi naprawdę spore wrażenie. Bardzo długi orczyk (ponad 1100 metrów długości) wywiezie nas do góry, skąd czeka nas stromy, wymagający zjazd w dół (różnica wysokości 420 metrów przy 1.3 km długości).
|
Szpindlerowy Młyn |
|
Po kilku godzinach spędzonych na Sv. Petrze warto przenieść się na Medvedin. Można tego dokonać za pomocą skibusów, które kursują kilka razy w ciągu godziny - w parę minut będziemy przy dolnej stacji krzesełka, naprzeciwko aquaparku w Szpindlu. Mimo, że skibusy kursują dość często, czasami skorzystanie z nich może być dość uciążliwe, dlatego gospodarze terenu (od kilku lat stacją zarządza znana nam ze Słowacji i szczyrku firma TMR) planują połączenie obu terenów za pomocą dwóch gondoli. Jeszcze dokładnie nie wiadomo, kiedy miałoby to nastąpić, trwają prace planistyczne i zatwierdzanie dokumentacji (nie jest to proste, bo Szpindlerowy Młyn leży w centrum parku narodowego…), ale już teraz przy dolnych stacjach kolejek można zobaczyć mapy z wizualizacjami projektu.
Medvědín jako teren narciarski jest nieco mniejszy, ale jako góra - wyższy i bardziej wymagający. Jest tu też jedna niebieska trasa, wiodąca głównie lekko nachyloną drogą stokową, ale piękniejsze są czerwone trasy wiodące równolegle do trasy kolejki krzesełkowej. W ogóle wierzchołek Medvědína, przy pięknej pogodzie i dobrej widoczności, dostarcza wrażeń, jakich nie można doznać w żadnym innym ośrodku narciarskim w Czechach. Nad wyrównanymi, zalesionymi grzbietami podnosi się, odsłonięty, pokryty grubą puchową czapą grzbiet Karkonoszy, w których dominuje pięknie urzeźbiona Luční hora - drugi najwyższy szczyt Republiki Czeskiej. Na lewo od niej wychyla się niepozornie stąd wyglądający stożek Śnieżki.
|
Szpindlerowy Młyn |
|
Od górnej stacji i restauracji prowadzi w dół kilka tras. Dwie najważniejsze i najciekawsze prowadzą równolegle do kolei, po obu jej stronach. Są to piękne, szerokie trasy o zróżnicowanej trudności. Najbardziej z prawej strony prowadzi szeroki, widokowy zjazd czerwony, tylko w kilku miejscach nieco stromszy. Z kolei po lewej stronie krzesła w dół można zjechać szeroką niebieską trasą, która w połowie stoku rozwidla się - w prawo wrócimy do trasy czerwonej i dolnej stacji orczyka równoległego do kolei, a prosto prowadzi stromy, bardzo ciekawy zjazd oznaczony jako czarny, jednak z pewnością nie tak trudny jak zjazd ze Stoha.
Od górnej stacji na Medvedinie prowadzi też niebieska trasa prosto na południe, na słoneczną polanę nazywaną Horni Misečky. Wzdłuż tej trasy stoi nowa, 4-oobowa, wyprzęgana kolej Doppelmayra, postawiona tutaj w 2017 roku. Horni Misek to jeden z popularniejszych terenów szkoleniowych, a w ostatnich latach także miejsce, gdzie powstaje całkiem sporo nowych apartamentów i hoteli. Stąd można zjechać w dół, w kierunku aquaparku , niebieską mało ciekawą trasą (droga stokowa), albo przejechać na położony najbardziej na południe teren Labská, do którego można zjechać z Medvědína, ale potem ciężko wydostać się z powrotem i trzeba korzystać ze skibusa. Stoi tam 3-osobowe, wysłużone krzesło, wzdłuż którego prowadzi jedna czerwona trasa. Tak pokrótce prezentuje się narciarski potencjał Szpindlerowego Młyna.
|
Szpindlerowy Młyn |
|
Ogólnie są trzy rzeczy wyróżniające Szpindel jako świetne miejsce na narty, pomijając już sprawę jego wielkości i ilości tras zajazdowych. Po pierwsze - są tu znakomite warunki śniegowe. Śnieg pada często, dzięki czemu najczęściej jeździ się po naturalnym a nie sztucznym. Bywają lata, że sezon trwa tu pięć miesięcy. Druga sprawa - zdecydowana większość tras jest naprawdę szeroka. I mimo, że w zimowe weekendy w "Szpindlu" bywa tłoczno, to na trasach nigdy nie traficie na dantejskie sceny, jakie potrafią mieć miejsce, dajmy na to w Białce, gdzie każdy stok z konieczności zamienia się w slalomowy. A przecież narciarzy jest tu momentami tak wielu, że nie bez powodu żartobliwie mówi się o miasteczku, że to "najmniejsza dzielnica Pragi".
No i trzecia w końcu rzecz - świetna organizacja przestrzeni narciarskiej. Szpindlerowy Młyn pokazuje, że można tak poukładać stację narciarską, że z jazdy czerpie się jak najwięcej radości. To nie jest miejsce, które szokuje nowoczesnością - kolejki są nowe, ale daleko im do technologicznych wodotrysków w stylu słowackiej Jasnej. Ale wszystko działa tu jak należy - w dzień szaleje się na "nieprzeludnionych" stokach, wieczorem można iść do knajpy, aquaparku, na spacer, albo schronić się w hotelu czy na kwaterze bez świadomości, że znajdujemy się w środku mrowiska. Przestrzeń jest cechą zasadniczą i wszechobecną tego pięknego kurortu.
|
Szpindlerowy Młyn |
|
A co do samego miasteczka jeszcze. Dzięki temu, że leży u zbiegu potoków, zabudowa rozpełzła się po okolicznych dolinkach, stokach i dawnych osadach pasterskich i leśnych. Centrum, ciągnące się wzdłuż Łaby jest niewielkie, ale bardzo malownicze, zabudowa w większości stylowa i niewiele zeszpecone przez wielkie inwestycje hotelowe z lat 70. i 80. Ma swój styl i urok, ale ma też szeroką ofertę rozrywkowo-gastronomiczną. 52 restauracje, 17 winiarni i dyskotek, tenis, squash, baseny, fitness-centra i wszelkie tego typu atrakcje. A do tego bardzo, bardzo duża i zróżnicowana baza noclegowa. Szpindlerowy Młyn na tle większości ośrodków narciarskich w Polsce wydaje się być kurortem kompletnym.
|
Tagi: #ośrodki narciarskie #czechy #szpindlerowy młyn #svaty petr #medvedin #sudety #narty
| powrót
Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
|
Booking.com
|