Na nartach w Górnej Austrii - Krippenstein, nie tylko freeride | 2017.03.26 |
| Na nartach w Górnej Austrii - Krippenstein, nie tylko freeride |
|
Wielu narciarzy jest przekonana, że do szczęścia potrzebnych jest jak najwięcej kilometrów tras. Oczywiście - jest w tym dużo racji, jednak są takie miejsca, które nie mogą pochwalić się wielkością, a jednak pozostają na długo w pamięci. Bez wątpienia należy do nich Krippenstein, który ma w swoim "portfolio" jedynie 12 km tras. Jednak wizytę w tym niewielkim ośrodku, który powszechnie uznawany jest za mekkę freeride’owców polecamy każdemu, kto w narciarskich wypadach szuka nie tylko kilometrów, ale także wspaniałych i ekscytujących miejsc. A bez wątpienia Krippenstein do takich należy.
Warto przeczytać: Zobacz także: Mieszkając w Gosau, w regionie Dachstein West (więcej o regionie przeczytasz tutaj), nie mogliśmy nie wykorzystać okazji i jeden dzień przeznaczyliśmy na wizytę na "świętej górze freeride’u". Five Fingers' rel='noopener' target='_blank'>Krippenstein wznosi się ponad miejscowością Obertraun, położoną kilkanaście kilometrów za słynnym Hallstatt. Stanowi jeden z północnych bastionów masywu Dachstein, który stromo opada w kierunku doliny rzeki Traun i niezwykle malowniczego Jeziora Halsztackiego. Mimo niewielkiej jak na Alpy wysokości - 2109 m n.p.m, jest górą imponującą, różnica wysokości pomiędzy jej wierzchołkiem, a wodami jeziora wynosi ponad 1600 metrów!
W niecałe pół godziny jazdy z Gosau byliśmy na miejscu - kilkaset metrów za wioską, w lesie u podnóży północnej ściany Krippenstein, znajduje się spory parking i dolna stacja kolei linowej wiodącej na szczyt. Jest ona podzielona na dwa odcinki - dolny prowadzi do stacji pośredniej Schönbergalm na wysokości 1350 m n.p.m., gdzie trzeba przesiąść się do drugiego wagonu wywożącego na szczyt. Kolej w obecnym kształcie funkcjonuje od 2007 roku, kiedy to kosztem 10 milionów euro w osiem miesięcy przebudowano starą gondolę - jej żółty wagonik, bliźniaczo podobny do starego wagonu z Kasprowego, można zobaczyć przy dolnej stacji wyciągu. Z ciekawostek warto zapamiętać, że stara kolej, a Krippenstein była pierwszą gondolą w Austrii, umożliwiającą wjazd na dwutysięcznik.
|
Krippenstein |
|
Wagon nowej kolei szybko (10 m/s) pokonuje odległość i sporą różnice wysokości - oba odcinki łącznie liczą prawie 4 km długości, a deniwelacja sięga 1500 metrów. Po kilku minutach w zatłoczonym zazwyczaj wagonie, dociera się do pokaźnego budynku Bergstation, położonego na wysokości 2080 m n.p.m. Znajduje się tutaj także nowoczesna restauracja, a także górna stacja krótkiego krzesła, wzdłuż którego biegnie niebieska trasa zjazdowa licząca niecały kilometr. Wychodząc z budynku stacji, stajemy od razu oko w oko z jednym z najpiękniejszych widoków, jakie narciarz może podziwiać w austriackich Alpach - przed nami w całej okazałości prezentuje się postrzępiona grań Dachsteinu, z turniami wyrastającymi ponad rozległe lodowce.
Masyw Dachsteinu należy do najciekawszych i najbardziej malowniczych w Austrii. Ma on charakter wysoko wyniesionego, wapiennego płaskowyżu o bardzo urozmaiconej rzeźbie, pociętego licznymi krasowymi zagłębieniami, z daleka wyglądającym jak ogromne pole muld. Tyle tylko, że przy bliższym kontakcie okazuje się, że te "muldy" mają czasami po kilkanaście metrów wysokości! Od południa Dachstein obcięty jest potężną pionową ścianą, wyrastającą z rozległych pól piargów - tak prezentuje się od strony styryjskiego Ramsau, skąd można wyjechać koleją pod najwyższe wierzchołki. Na południu znajdują się także najwyższe szczyty, z Hoher Dachstein (2995 m n.p.m.) na czele.
Spod nich spływa na północ kilka całkiem sporych (jak na tak niskie góry) lodowców, z których największe to Schladminger, Hallstätter i Grosser Gosaugletscher. Poniżej lodowców płaskowyż ma najbardziej urozmaiconą rzeźbę, która stanowi prawdziwy labirynt wzniesień, lejów krasowych, po czym na północy cały masyw kończy się kilkoma wzniesieniami obrywającymi się pionowymi ścianami - Krippenstein do nich właśnie należy. Opis z pewnością nie oddaje piękna tego zakątka, ale wystarczy tylko wysiąść z gondoli przy dobrej pogodzie, by jednym spojrzeniem ogarnąć oryginalność pejzażu. Zwłaszcza zimą, przy niskim oświetleniu wygląda on niezmiernie spektakularnie.
|
Krippenstein |
|
Mimo niezbyt dużej wysokości, Krippentein słynie z doskonałych warunków śniegowych, co w połączeniu z oryginalną rzeźbą terenu czyni zeń znakomite miejsce do uprawiania freeride’u. Wytyczono tutaj w terenie ponad 30 km tras off-piste, oczywiście tylko z grubsza wyznaczając kierunki zjazdów. Magazyn Snow Planet uznał Five Fingers' rel='noopener' target='_blank'>Krippenstein za jedną z najlepszych miejscówek freeride’owych w Alpach, który w tyle pozostawił tak znane miejsca jak Cortina, St. Moritz czy Arlberg. Znany freerider Braden "Pep" Fujas był jeszcze dosadniejszy w ocenie walorów tego terenu, uznając Krippenstein za jedną z pięciu najlepszych pod tym względem gór na świecie.
|
Krippenstein |
|
Musimy Was rozczarować - mimo dobrej pogody, warunki do freeride’u nie były najlepsze - ostatni pokaźny opad śniegu miał miejsce w połowie stycznia, a w dolnych partiach góry śnieg był ciężki, z częstymi oblodzeniami. Dlatego ograniczyliśmy się do jazdy po przygotowanych trasach, planując powrót w to miejsce przy lepszych warunkach. Dla miłośników freeride’u ważną informacją jest fakt, że ta kultowa góra leży naprawdę blisko Polski - jedyne 600 km od południowej granicy (niecałe 6 godzin jazdy) - po obfitych opadach śniegu można więc szybko zorganizować wypad do Oberntraun…
|
Krippenstein |
|
Ale nawet jeśli nie jesteśmy freeriderami, Krippenstein może zaoferować nam coś ciekawego. Jest to przede wszystkim najdłuższa trasa zjazdowa w Austrii, licząca aż 11 km. Początkowo jest to dość łagodny zjazd przez dachsteiński płaskowyż, aż do rozległej hali Gjaidalm - z tego miejsca można dostać się z powrotem na szczyt koleją linową, z żółtymi, klasycznymi wagonami z 1961 roku. Dalszy zjazd prowadzi łagodnym trawersem na polanę Krippenbrunn (tutejsze schronisko często jest nieczynne) - tutaj dopiero zaczyna się "prawdziwy" zjazd. Czeka nas jeszcze 6 km pięknie poprowadzonej trasy, z licznymi zakosami i stromymi ściankami, pokonujące 1000 metrów przewyższenia. Jak to określili dość obrazowo członkowie naszego forum, których zupełnie przypadkowo spotkaliśmy właśnie na Krpiinestein: "taka szczyrkowska Kaskada, tylko razy cztery!"
|
Krippenstein |
|
Oprócz najdłuższego zjazdu w Austrii, pod samym szczytem znajdziemy krótką (ok. 700 metrów) trasę prowadzącą wzdłuż wspomnianego już krzesła. Ale nie tylko najdłuższa trasa jest atutem tego miejsca - zalicza się do nich także niewielka ilość narciarzy na stoku, a także możliwość jazdy po naturalnym śniegu, który dominuje w górnych partiach ośrodka. W dolnej części trasa zjazdowa jest naśnieżana, a dzięki stosunkowo niewielkiemu ruchowi - nawet po południu jest w przyzwoitym stanie. O pięknie krajobrazu chyba już wspominaliśmy…
|
Five Fingers |
|
Po czterech, pięciu zjazdach warto zrobić sobie przerwę i przeznaczyć około godziny na krótką wycieczkę, w czasie której staniemy na właściwym wierzchołku Five Fingers' rel='noopener' target='_blank'>Krippenstein, gdzie wybudowano specjalny taras widokowy z rozrysowaną panoramą - przy dobrej pogodzie widok sięga odległego szczytu Ankogel w Wysokich Taurach. W jego pobliżu znajduje się ciekawa kaplica. Warto stąd podejść do odległego o kilkaset metrów punktu widokowego "Five Fingers". Jest bardzo oryginalna platforma widokowa, złożona z pięciu pomostów, które zawieszone są ponad 400- metrową przepaścią północnej ściany Krippenstein. Niesamowicie prezentuje się stąd Jezioro Halsztackie, leżące ponad półtora kilometra niżej.
|
Five Fingers |
|
Jeśli już jesteśmy przy jeziorze… W drodze a Krippenstein, lub wracając, warto choćby na godzinę zatrzymać się w Hallstatt, które jest jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w Austrii. Nie przez przypadek - wąskie uliczki średniowiecznego miasteczka, które swój rozwój zawdzięczało tutejszym kopalniom soli, zawieszone nad krystalicznie czystą wodą polodowcowego jeziora robią niesamowite wrażenie. Zwłaszcza w promieniach porannego słońca…
|
Miasteczko Hallstatt |
|
|
Miasteczko Hallstatt |
|
Bardzo niechętnie zjechaliśmy ostatni raz ze słonecznego płaskowyżu Dachsteinu. Bez wątpienia jest miejsce zapadające głęboko w pamięć, dzięki wysokogórskiej scenerii i niepowtarzalnemu klimatowi. Z pewnością wrócimy tutaj jeszcze z nartami skiturowymi, lub po świeżym, trzymetrowym opadzie śniegu (taki miał miejsce w połowie stycznia). Ale nawet i bez tego - Krippenstein gorąco polecamy!
pk/skionline.pl
|
Tagi: #ośrodki narciarskie #austria #narty #krippenstein #górna austria #freeride #halltatt
| powrót
Zobacz
Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
|
Booking.com
|