Nowe narty GS - co to znaczy dla narciarstwa? | 2012.10.31 |
| Marcin Szafrański i Massimiliano Blardone w Soelden |
|
Nowe narty budzą równie wielkie emocje jak sama rywalizacja sportowa. Właściwie przed pierwszym startem w Soelden zdominowały zainteresowanie mediów. Wyniki, bohaterów i przebieg zawodów wszyscy znają. Tym razem jednak, mogliśmy zobaczyć zawodników na nowych nartach. Naprawdę nowych. Dla formalności: panie - 188 cm, promień skrętu 30 metrów, panowie - 195 cm, promień 35 metrów.
To jest oczywiście sprzęt oderwany od naszej, narciarskiej rzeczywistości. Każdy, turystycznie uprawiający ten sport obywatel używa zupełnie innych nart. Nawet gdyby ktoś chciał spróbować, to - jak by to ująć - jest to nierealne. Miałem okazję testować najnowszy sprzęt, co daje mi prawo do wyrażenia opinii. Opinii subiektywnej, którą zebrałem na podstawie wywiadów i ...doświadczenia na własnej osobie. Uwaga! Da się skręcać na nartach o promieniu 35 metrów!!!
Od samego początku pojawiało się sporo wątpliwości. Czy na takich nartach nie umrze carving? Pierwsze w sezonie zawody pokazały jednak, że owszem - da się skręcać. Jest znacznie trudniej, ale da się zrobić. Wszyscy, najgłośniej protestujący - z Tedem Ligety na czele - jakoś w tym sezonie radykalnie zmienili zdanie. Na konferencji prasowej po Soelden żaden z zawodników nie krytykował nart. Wręcz przeciwnie, mówili o nich całkiem czule. Nasuwa się jednak wniosek, który sformułował Ted: "Na tych nartach po 50 sekundach czuje się jakbym jechał półtorej minuty". Tutaj leży największy problem. FIS zmiany argumentował względami bezpieczeństwa. Tak najłatwiej. Teraz już wiemy, że to bzdura. Aby opanować takie długie narty trzeba dużo (sic!) siły. Zawodnicy muszą więc w przygotowanie fizyczne włożyć dużo więcej zaangażowania. I co się okazało? W Soelden zabrakło: Innerchofera, Grange'a i Pinturault (choć ten podobno skręcił kostkę grając w tenisa) i wielu niezłych specjalistów od konkurencji technicznych. Przeciążone treningiem kolana i kręgosłupy nie wytrzymują. Cała opowieść o bezpieczeństwie jest kłamstwem. Tak myślę.
Co zyskaliśmy? Zawodnikom jeździ się trudniej. Trudniej się rozpędzić po każdym błędzie. Pojawiły się większe różnice czasowe, bardziej widać kłopoty na trasie. To dobrze dla widzów. Wydawało się, że cięższe narty forować będą większych zawodników. Lecz to nie prawda. Zettel, Koehle czy Hirscher do wysokich nie należą, a zawody ukończyli w czołówce. Trudniej również wybrać tor jazdy, co sprawia kłopoty zawodnikom - nam natomiast daje lepsze widowisko. Kto dba o komfort zawodników? G. Hujara? :)
Co straciliśmy? Nowe narty potrzebują większej prędkości żeby "zacząć działać". Słabo wyglądają zawodnicy pokonujący pierwsze bramki stylem Justyny Kowalczyk, przestępując z narty na nartę jodełką. Straciliśmy czasowo kilku mistrzów GS, kontuzjowanych z powodu przeciążeń.
I na koniec Nowe narty zachowują się identycznie na twardym i stromym stoku. Identycznie się je ostrzy, również trening na śniegu się nie zmienił. Potwierdził to każdy z zawodników i trenerów, z którym rozmawiałem. Nie da się na nich jeździć na miękkim i płaskim, co jest bez znaczenia - takich tras nie ma w grafiku Pucharu Świata. Jeśli ktoś twierdzi, że z powodu nart drugi przejazd GS w Soelden wyglądał na rozpaczliwą walkę o przetrwanie, to się z nim nie zgadzam. Na starych nartach było by identycznie.
Na koniec, widzę jeszcze jedną zaletę. Może wreszcie narciarze w sklepach przestaną bezmyślnie wybierać narty czytając promień skrętu. O tym jak skręcają decyduje nie tylko promień, ale równie ważna jest giętkość podłużna oraz sztywność poprzeczna. Gdyby patrzeć na sam promień? W Soelden bramki ustawione były równo, co 25 m, a większość zawodników (przynajmniej w pierwszym przejeździe) jechała całą trasę wycinając łuki. Chętnie o tym porozmawiam na forum. Zapraszam do dyskusji.
Marcin Szafrański www.grupaszafranski.pl
|
Tagi: #narty #gigant #soelden #zawody
| powrót
Zobacz
Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
|
Sprzęt narciarski 24/25
Porady
|