Wywiad z Wojciechem Gajewski o Zawodach na Starym Sprzęcie Narciarskim | 2015.04.13 |
| Wywiad z Wojciechem Gajewski |
|
Rozmowa z Wojciechem Gajewskim, trenerem w projekcie TAURON Bachleda Ski oraz jednym z pomysłodawców słynnych Zawodów na Starym Sprzęcie Narciarskim o Wielkanocne Jajo im. Krystyny Behounek, które co roku w Poniedziałek Wielkanocny odbywają się na Kalatówkach.
Kiedy zrodził się pomysł zorganizowania Zawodów na Starym Sprzęcie?
Pomysł zrodził się 17 lat temu i wspólnymi siłami z Martą Łukaszczyk i Krzysztofem Całką zorganizowaliśmy pierwsze Zawody na Starym Sprzęcie w Suchym Żlebie. Pomysł, co pokazuje frekwencja przez następne lata, był bardzo udany.
Skąd pomysł ich zorganizowania?
Pomysł zrodził się jakoś tak, myślę że z atmosfery Kalatówek, które właściwie zapoczątkowały tradycję zawodów narciarskich w Polsce.
Dlaczego akurat Kalatówki? Co ma w sobie to miejsce?
Na Kalatówkach odbyły się pierwsze Mistrzostwa Świata FIS w 1929 roku i jest to miejsce historyczne. Tam czuje się ducha narciarskiego i tych pierwszych poważnych zawodów.
Kto bierze udział w tych zawodach?
W zawodach może wziąć udział każdy, pod warunkiem że wystąpi: ubrany w stary strój, nawiązujący do prezentowanej epoki, na nartach drewnianych, które nie posiadają metalowych krawędzi czy plastikowych ślizgów oraz w sznurowanych butach.
Czy Pan sam również bierze czynny udział w imprezie?
Mnie udało się wystartować w każdej edycji tych zawodów z pominięciem jednego roku, kiedy to musiałem wyjechać na zawody FIS.
O co chodzi w zawodach? Jakie są w nich konkurencje?
Zawody rozgrywane są w dwóch konkurencjach: jazda stylowa i przejazd po slalomie gigancie. W jeździe stylowej oceniane są wszystkie elementy stroju i sprzętu, oraz pokaz stylu jazdy na śniegu. Slalom gigant jest na czas.
Chodzi chyba też o dobrą zabawę?
Jak najbardziej - atmosfera jest bardzo luźna, pełna śmiechu i dobrego humoru, ale też nie brakuje poważnej rywalizacji podczas przejazdów po slalomie na czas.
Jak stary jest sprzęt narciarski, którego używa Pan w czasie tych zawodów?
Moje narty nie posiadają ani krawędzi, ani ślizgów z tworzywa. To czyste drewno, wyprodukowane długo przed II Wojną Światową. Mam tę pewność, bo znalazłem je pod strzechą naszego domu, ukryte przed Niemcami przez moją babcię. Strój, to różnie, często wymyślałem tematycznie, raz jako niemiecka straż graniczna podczas wojny, raz jakiś myśliwski, a ostatnio byłem przebrany za Tyrolskiego narciarza.
Jak się jeździ na starym sprzęcie? Jazda na starych nartach jest dość trudna, ze względu na słaby poślizg na śniegu. Długość tych nart to 215 cm, co też nie ułatwia wykonywania ewolucji, więc trzeba stosować różne techniki, jakie obowiązywały przed wieloma laty np. telemark, obskok czy skręty z pługu.
Co najbardziej cieszy Pana jako organizatora zawodów?
Startują w zawodach coraz młodsi zawodnicy, którzy stają niemal na głowie w poszukiwaniu sprzętu. I to uważam jest bardzo wartościowe, ponieważ przez zabawę podtrzymujemy historię tego sportu.
Jak, jako organizator i zawodnik, ocenia Pan tegoroczną imprezę?
Ta impreza rozwija się bardzo szybko. W tym roku zgłosiło się 105 zawodników. Śnieżna pogoda dodała niesłychanego uroku.
Czy któraś z imprez zapadła Panu głębiej w pamięć? Była wyjątkowa? Najbardziej zapamiętałem zawody, które nazwaliśmy "Zawody na Starym Sprzęcie niekoniecznie na śniegu". To był chyba rok 2011 czy 2012, nie pamiętam, ale na Kalatówkach wtedy nie było ani grama śniegu. Zawodnicy stawili się bardzo licznie na prezentację stroju i sprzętu. Po ocenie tych elementów w ramach rywalizacji odbył się bieg po slalomie w stroju narciarskim z jajkiem na łyżce.
| powrót
Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
|
Szukaj
|