Slalom: ewolucja techniczna i rozwój dyscypliny | 2005.08.10 |
| W akcji Maciek Bydliński fot. skionline.pl |
|
W przeciwieństwie do innych sportów, które prawdziwy rozkwit przeżywały w ostatniej dekadzie, zmiany w slalomie rozpoczęły się co najmniej kilkadziesiąt lat wcześniej. Początek radykalnych zmian nastąpił w momencie wprowadzenia przegubowych tyczek, które zaprojektował po zakończeniu kariery trenerskiej Oreste Peccedi.
Były szkoleniowiec Gros’a i Thoeni chciał w ten sposób uniknąć opóźnień, wynikających z konieczności ponownego wbijania tyczek na trasie podczas treningu, czy zawodów. Pierwsze plastikowe i drewniane (bambusowe) tyczki, po uderzeniu przez zawodnika były wprost zmiatane z trasy, lub szybowały wysoko w powietrzu, lądując w pobliżu mety. Upłynęło wiele czasu, zanim wszystkie "latające patyki" zastąpiono tyczkami z prawdziwego zdarzenia.
Nie sądzę, jednak, że nawet taki ekspert jak Peccedi przewidział jak ogromny wpływ na dalszy rozwój narciarstwa może wywrzeć wspomniana zmiana. Tak zwane "szybkie bramki" pojawiły się po raz pierwszy w sezonie 1981 / 1982, a jako pierwszy w pełni docenił je Ingemar Stenmark wprowadzając technikę skrętów carvingowych. Nie oznacza to jednak, że jego konkurenci, bezsilni wobec spektakularnych sukcesów Szweda, podchodzili do nowego stylu jazdy z równym entuzjazmem… Ale kolejne zmiany nadeszły dość szybko… W 1985 zapoczątkowano nowy sposób atakowania tyczek: rewolucyjna technika, tzw. "cross-block" polegała na wysunięciu zewnętrznego zamiast wewnętrznego (po stronie skrętu) ramienia i jeszcze większej kontr-rotacji ciała, co z kolei jeszcze bardziej "zacieśniło" tor jazdy w stosunku do linii spadku stoku.
|
Anja Paerson fot. Allsport/Eurosport |
| Pionierem nowej techniki był Halvarsson, utalentowany szwedzki slalomista, w ślad którego wkrótce podążyli kolejni zawodnicy, na czele ze słoweńskim Mistrzem Świata Roc’iem Petrovic, wiodącym protagonistą nowego stylu jazdy. Tylko w jednym sezonie Petrovic wygrał aż 5 slalomów! Pojawiały się wówczas różne teorie, jak poprawić skręt, (np. uderzać tyczki tylko udami, lub kolanami, nie używając ramion do osłony - pamiętacie Austriaka Zoller’a?), ale to co pokazał Girardelli podczas zawodów w Saalbach (1991) przyćmiło dążenia innych. Po mozolnych próbach i pracy nad techniką, austriacko - luksemburski mistrz ponownie zaczął używać wewnętrznego ramienia… pomimo, iż oznaczało to wygięcie sylwetki niemal na kształt okręgu.
Szybki rozwój technologii i materiałów na przełomie ostatnich lat również wpłynął na zmiany w technice. Przede wszystkim "skróciły się" narty. Obecnie minimalna dopuszczalna długość carvera wynosi 165 cm. Dla porównania, w latach 80. jeździło się na nartach 205 cm, a Tomba wygrywał na "dwójkach". W tej chwili krótkie narty wymuszają maksymalnie zcentralizowaną, ciasną jazdę przy samych tyczkach. Zanim wprowadzono aktualnie obowiązujące limity co do długości nart i wysokości płyty, obowiązywał minimalny wymiar 155 cm. Wprowadzone zmiany mają ograniczyć ryzyko upadku i urazów zawodników, zwłaszcza podczas odchylenia sylwetki w tył.
Paolo De Chiesa
Opracowanie: skionline.pl
| powrót
Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
|
Szukaj
|