Burza z piorunami nad związkiem | 2005.06.03 |
Paweł Włodarczyk zaprzecza, że wziął łapówkę w wysokości 120 tysięcy złotych. Twierdzi, że nigdy nie dysponował funduszem reprezentacyjnym w wysokości 3 tysięcy miesięcznie - pisze Rzeczpospolita
Posiedzenie władz Polskiego Związku Narciarskiego w Zakopanem trwało od 20.00 w środę do 2.00 nad ranem w czwartek. Wzięło w nim udział 14 osób. Atmosfera była gorąca. Zarząd przyjął do wiadomości oświadczenie Włodarczyka o zawieszeniu pełnienia funkcji z 1 czerwca.
Od czwartku obowiązki prezesa, który zrobił klasyczny unik, przejęli członkowie prezydium związku zgodnie z podziałem kompetencji. Są w tej grupie: Zofia Kiełpińska, Zbigniew Kucia, Lech Nadarkiewicz i Andrzej Wąsowicz (wiceprezesi) oraz sekretarz generalny Apoloniusz Tajner. - Mamy komórki, będziemy się kontaktować. Jakoś damy sobie radę - powiedział Nadarkiewicz. Rzecznik związku Grzegorz Mikuła wyjaśnił, że PZN może tak działać do kolejnych wyborów, a więc nawet do kwietnia przyszłego roku.
Włodarczyk oznajmił, że zawiesza wykonywanie funkcji prezesa do wyjaśnienia sprawy. "Robię to w związku z sytuacją zaistniałą w mediach, mając na uwadze dobro polskiego narciarstwa" - napisał w oświadczeniu. Poprosił też prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego o zawieszenie go w obowiązkach wiceprezesa.
Zarząd PZN wziął go w obronę, podkreślając dobre wyniki sportowe oraz stan organizacyjny związku. "Jeszcze nigdy nie było tak dobrze w 85-letniej historii narciarstwa polskiego. Na działalność statutową PZN pozyskuje rocznie więcej środków własnych, niż otrzymuje dotacji państwowych" - czytamy w oświadczeniu.
Więcej w Rzeczpospolitej
| powrót
Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
|
Szukaj
|