Franz Klammer - wywiad | 2003.01.08 |
SKI: Spotykamy się po raz kolejny na imprezie w Austrii i znów grasz pierwsze skrzypce. Skąd pomysł, by być dyrektorem testu?
Franz Klammer: Testowanie różnych nart i ustalanie między nimi różnic jest bardzo interesujące. Wszystkie narty są z pozoru do siebie podobne, ale jak się je założy, od razu czuje się ogromne różnice. Sądzę, że dobry, solidny test może być bardzo pomocny dla ludzi kupujących narty.
SKI: W zeszłym roku rozmawialiśmy na różne tematy, ale nic nie mówiłeś o swoich rodzinnych stronach...
FK: Urodziłem się w Mooswald w Karyntii w dolnej części doliny Drawy, dokładnie pomiędzy Spittal i Villach. Mooswald to mała wieś, leżąca na górskim zboczu i licząca 10 gospodarstw.
SKI: Kiedy pierwszy raz stanąłeś na najwyższym stopniu podium zawodów Alpejskiego Pucharu Świata? Pamiętasz to?
FK: Naturalnie, to przecież najważniejsze wydarzenia w życiu. W 1973 w Schladming.
SKI: Na zboczach Patscherkofel podczas IO w Innsbruku w 1976 osiągnąłeś w pewnym sensie nieśmiertelność. Jakie wrażenia zostały Ci w pamięci z tamtej imprezy?
FK: Wszystkie biegi zjazdowe pozostawiają po sobie generalnie ekstremalne wrażenia, ponieważ w każdej fazie są ciekawe i piękne. Zwycięstwo na olimpiadzie jest naturalnie wydarzeniem szczególnym. Człowiek stoi tam na górze, czuje, że musi wygrać i że jest w stanie to zrobić. Coś takiego pozostawia po sobie ślad i właściwie do dziś pamiętam każdy centymetr trasy.
SKI: Ile dni teraz spędzasz na nartach w sezonie?
FK: Nie jest tak źle: gdzieś między 50 a 60.
SKI: Jakie to jest jeżdżenie?
FK: Teraz jeżdżę na nartach wyłącznie dla przyjemności i dostosowuję się do otoczenia. Gdy nie ma ludzi na stoku, jadę szybko, gdy na stoku jest wielu ludzi, jadę wolniej. Gdy jest dużo śniegu, szukam śniegu głębokiego i firnu. Chętnie jeżdżę na nartach z innymi, bo chodzi przecież właśnie o zabawę. Nie lubię tylko kiepskiej pogody.
SKI: W jaki sposób twoja jazda na nartach ma teraz podłoże zarobkowe?
FK: Pracuję z Karynckim Ośrodkiem Promocji Turystyki, z Headem, często robię reklamy np. dla Volsbank. W USA jeżdżę na narty z firmami jako przewodnik narciarski, jestem więc bardzo zajęty.
SKI: Co robi Franz Klammer w tzw. czasie wolnym?
FK: Najchętniej nic. O moim barze w Bad Kleinkirchheim zapomniałem, ale tam na szczęście rządzi moja siostra. Chętnie gram w golfa, a latem bardzo lubię jeździć na rowerze.
SKI: Jak wyglądała twoja przygoda z rajdami samochodowymi?
FK: Przez 7 lat brałem udział w wyścigach Mercedesa i za każdym razem zdobywałem mistrzostwo Austrii, a i mistrzostwo Europy też udało mi się zdobyć. Brałem udział w wyścigach w Niemczech i wielu innych krajach. Była to świetna zabawa. SKI: Czy podczas testu wybrałeś jakąś nartę dla siebie?
FK: Jest ich kilka. To właściwie bez wyjątku wszystko bardzo, bardzo dobre narty. Wszystkie są trochę inaczej zbudowane, ponieważ każda firma ma własną filozofię. Jeśli chodzi o moje upodobania, to narta slalomowa jest trochę za krótka. Wolę raczej nartę o długości 180 cm, ale raczej freeridową. Narty zjazdowe nie podobają mi się już tak jak dawniej, wolę nartę wszechstronną.
SKI: Czy w przyszłym roku także spotkamy się na teście? FK: Oczywiście! To, co przemysł narciarski robi, trendy rozwojowe, kierunek, w którym to wszystko zmierza, uważam za bardzo interesujące. Obserwowanie tego jest świetną sprawą, więc w przyszłym roku znów wezmę udział w teście. Ponadto Gasteinertal to super miejsce, mamy tu znakomite warunki, wręcz idealne do testowania, a i pogoda jest perfekcyjna.
Rozmawiali: Jacek Ciszak i Jacek Trzemżalski
|
Tagi: #worldskitest
| powrót
Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
|
|