Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Kaprun – Saalbach 13-16.12.2009


Rekomendowane odpowiedzi

Słowem wstępu – wyjazd był planowany od dłuższego czasu do innej lokalizacji, no ale wyszło jak wyszło. Niestety już na samym początku zmuszony zostałem ograniczyć wyjazd do 4 dni. Co do miejsca to szukałem niezbyt odległego terenu, gdzie w obliczu mało jeszcze śnieżnej zimy można zawsze będzie uciec na lodowiec. Idąc tym tokiem myślenia wybór padł na Saalbach z backupem w postaci Kitzsteinhornu.

Historia zaczyna się w sobotę o 23. Wyjazd z Krakowa w kierunku Cieszyna, dalej Znojmo Salzburg i Zell am See. Droga bez większych problemów. Jedyne co, to po wpadnięciu na autostradę w Austrii zrobiło się nieco biało i ślisko, no ale 70 km do przodu i znowu szybka czerń pod nami.

Niedziela 9:30 już na miejscu w Zell am See. Na pierwszy dzień nartowania, a właściwie rozgrzewkę wybieramy wznoszącego się nad Zell „sznycla” (Smittenhohe). Niestety pogoda nas nie rozpieszcza chmury od czasu do czasu z przebijającym gdzie nie gdzie niebem , słaba widoczność, Ilość śniegu jak na „standard krynicki” bardzo dobra”, a jak na lokalny dst z plusem. Trzeba nieco uważać na rozsiane po stoku kamienie. Na części tras zalega spora warstwa puchowej kołderki, a poza trasami bajka. Widać było że dla miłośników puch warunki pierwsza klasa. Ja ze swoimi slalomkami jeszcze do takich nie należę ;-). Acha z powodu tego, że nie wszystkie trasy działały (czytaj nie można było zjechać do samego Zell) na dzień dobry dostaliśmy rabat na karnet -7 EUR.

Po wieczornym przejrzeniu pogody w necie i upewnieniu się w alpenpanoramie stwierdzamy, że poniedziałek może być dniem z największa lampą. Wybór wiec prosty i oczywisty – Kaprun, lodowiec Kitzsteinhorn. Najpierw jedną gondolką, a później drugą docieramy do alpin center. Przed naszymi oczami rozpościera się nieziemski widok – otwarte równiutkie pole lodowe ogarnięte od góry promieniami słońca. No więc kolejno krzesło, orczyk i już jestem na płaskiej jak stół zabetonowanej trasie (-16 stopni robi swoje). Szybkich parę zjazdów wzdłuż orczyka raz po jednej raz po drugiej stronie i „już jestem w domu: (sprawność narciarska z końca ubiegłego sezonu powraca). Krótka przerwa techniczna połączona z wyprawą tunelem na drugą stronę góry i rozpoczynamy „zwiedzanie” lodowca pozostałymi trasami. Po 2 godzinkach znajomi Idą na relax, a ja powracam na orczyki „katować” technikę. Cudowny dzień i tak samo cudowne uczucie… bólu w udach. Wieczorem poruszam się niczym kowboj po odstawieniu rumaka.

Po tradycyjnym oblukaniu alpenpanoramy, pomimo prognozowanego pogorszenia pogody wyjeżdżamy z samego rana z Zell w kierunku Salbach. Po 28 km jesteśmy na miejscu. Szybko konfrontujemy mapki z rzeczywistością i wybieramy lewą cześć doliny patrząc od kierunku wlotu do niej. Wyjeżdżam gondolą na Zwolferkogel i … tracę oddech. Widoki nieziemskie, trasy super przygotowane słońce w pełni. Szybkich parę zjazdów bardzo fajna traską, raz w wariancie do krzesła (17stka) drugi raz w wariancie do stacji pośredniej gondoli (11stka). Następnie zjazd na sam dół do „huśtawki” (12stka) i kolejna gondolką przenosimy się na Schattberg West. I tu już rozpoczyna się czysta poezja: piękne bezchmurne niebo, świecące słonce, super przygotowane trasy o bardzo dużym zróżnicowaniu i znacznej długości i tylko my w trójkę na dużej części z nich. Zakochałem się w tym miejscu….

Środa jest ostatnim dniem naszego nartowania w Salzburgerlandzie. Wracamy ponownie do Saalbach, tym razem na prawą stronę doliny. Zapowiadane mocne zachmurzenie szybko nas „rozczarowuje” i znowu jeździmy w grzejącym słoneczku przy – 13 stopniach. Podobnie jak poprzedniego dnia jestem pod wrażeniem, choć nieco mniejszym z powodu starszej infrastruktury w porównaniu do drugiej strony doliny, większego nagromadzenia narciarzy jak i mniejszej ilości długich mocno zróżnicowanych tras.

Podsumowanie:

Rejon Kaprun i Sallbach sprawdził się jako miejscówka na grudniowe rozpoczęcie sezonu z powodu niewielkiej odległości od Krakowa (850km), zróżnicowanych tras jak i małej ilości ludzi . „Sznycla” w Zell można sobie spokojnie odpuścić, a Kitzsteinhorn zdecydowanie daje radę. Saalbach jest po prostu rewelacyjne, a zwłaszcza jego lewa strona. Wydaję się jednak, że w sezonie jest to dość mocno zapchane miejsce.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fajna relacja:)....w pełnym sezonie na Szmitku jest dużo ciekawiej niż na Kicku,ale musi być duzo śniegu i chodzić musi wszystko...no cóż Saalbach,przetestuje w styczniu i mam nadzieję że też trafie na pogodę ,bo to czynnik bardzo istotny....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TVN-skionline.pl

Dzisiaj FAKTY TVN podając informację o warunkach narciarskich podały jako źródło : www.skionline. pl :D:D:D

Podobała mi się wypowiedź jednego gostka zapytanego jak się jeździ u nas.

Stwierdził,że fajnie się stoi w korkach,fajnie się się stoi w kolejkach i fajnie się jeździ na starych orczykach.:P:p:p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no popatrz-to jeździliśmy razem w Saalbach:)

Co do infrastruktury "po lewej stronie"-są tam jeszcze ze 2 stare krzesła i orczyki,ale zdecydowana większość jest nowoczesnych,szybkich kanap bądź gondolek.Część ta jest rzeczywiście bardziej oblegana ze względu na większy wybór tras i południowe, czyli bardziej słoneczne położenie.Na tym wyjeździe z powodu nie otworzenia całej trasy wzdłuż gondolki do Leogangu szczególnie przypadły nam do gustu trasy wzdłuż magic 6-era I nowego 8-osob.krzesła Hasenauer.Lajtowa 11 z Zwolferkogela jak i bardziej wymagająca 6 z sąsiedniego Schattbergu West też były przez nas często ujeżdżane.Jadąc w ten rejon autem najkorzystniej zostawić samochód przy pierwszej w dolinie gondolce Schonleiten w Vorderglemm-można wtedy zrobić w 1 dzień całą rundkę,zaczynając od białej gondoli-potem ruszyć do Leogangu,a następnie zwiedzić całą lewą stronę a na sam koniec zjechać najdłuższą trasą Skicircusa - Jausernabfahrt,którą (choć była teraz oficjalnie zamknięta) dało się zjechać do parkingu.

Co do Zell am See i Kitzsteinhornu-przy działającym Skicircusie wybranie się tam na narty to (jak dla mnie) nieporozumienie i stracony dzień:)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak zrozumiałem, warunki były dobre.

W Saalbach od wysokości pierwszej gondolki/krzesła warunki były bardzo dobre. W paru przypadkach bez uszczerbku sprzętu można także było zjechać do samego dołu (trasy schodzące bezpośrednio do Saalbach). Ponadto goście nadwyraz intensywnie śnieżyli, także od 27 grudnia na moje oko wszystko powinno działać.

Kiedy fotki ?

no niestety nie tym razem. tak zajęci byliśmy nartami, że dosłownie parę fotek zdjeliśmy telefonem i to na Kitzku. :(

no popatrz-to jeździliśmy razem w Saalbach:)

no proszę zawsze najciekawsze rzeczy wychodzą już po zjedzeniu ciastka. może następnym razem Jurku uda się spotkać.

Co do infrastruktury "po lewej stronie"-są tam jeszcze ze 2 stare krzesła i orczyki,ale zdecydowana większość jest nowoczesnych,szybkich kanap bądź gondolek.Część ta jest rzeczywiście bardziej oblegana

co ciekawe mam nieco odwrotne wrażenia. Z mojej obserwacji wynika, że większość ludzisk, a w szczególności młodzieży oblegała stronę prawą doliny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...