Gość scatman_wawa Napisano 7 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 7 Październik 2008 Witam. Teraz na spokojnie w ramach retrospekcji, mała opowieść o tym wyjeździe, mam nadzieję że dołącza swoje opinie również i inni uczestnicy tego wyjazdu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość scatman_wawa Napisano 7 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 7 Październik 2008 Dojazd i dzien pierwszy. Pierwszy raz na narty w tym roku. Zbiórka w Rembertowie o 19,30. Wyjeżdżamy około 20. Trasa mija całkiem fajnie, przy piwku dla ludzi nie kierujących. Już prawie pod koniec trasy, w głębokiej Austrii, naszemu kierowcy zachcioło się na podwójnej ciągłej wyptrzedzić policyjny oznakowany radiowóz, przy ograniczeniu do 60 jadąc 110 . Niestety Ausryjak nie był niewidomy, co kosztowało nas 35 Euro (co jak stwierdził sam policjant było "suvenir"). Od 5 rano mieliśmy telefony od ludzi krtórzy już byli na miejscu we Flattach że orkiestra czeka i się niepokoi, co przyje;liśmy za dobry żart. We flattach byliżmy po 8 i tu ogarnął nas szok. Na balkkonie naszego domu stała orkiestra w składzie akordeonista i gitarzysta i na całe flatach grała marsza powitalnego . Byli to nasi niezmordowani koledzy z ekipy . Po szybkim zakwaterowaniu, szybkie spożycie kilku piw i na Molltal. Przy Kasie troche zamieszania bo większosć kupowała sezonówki i to w różnych konfiguracjach, od singlowych po rodzinne:). No i w końcu jedziemy Kretem. Jazda szybka, ale po wyjściu mgła taka że nie widać dłoni wyciągniętej ręki. No cóż w końcu nikt nie mówił jak się rodziliśmy że będzie łatwo. Przesiadka do gondoli i jazda do góry. Mgła wciąż taka sama . Cóż zasiadamy w knajpie i liczymy że przejdzie. Niestety po 3 godzinach siedzenia przy piwie, większosć decyduje sie, że jedzie na szczyt, w końcu nie jechali 100 km na piwo . Większosć zjechała raz, niektórzy dwa i na tym na p[ierwszy dzień skończyła się nasza przygoda z nartami. Porót do domu był szybki, szybka kąpiel i zaczęła sie impreza . Takie małe polskie wesele, ze śpiewami, okowitką, piwkiem, winkiem, tańce były (nawet na stołach). Trochę śpiewów huralnych. Zabawa trwałą do póżnych godzin nocnych, lub jak kto woli do wczesnych porannych. Co poniektórych poodnoszono do łóżek. To tyle z pierwszego dnia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość berry Napisano 7 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 7 Październik 2008 Pierwszy raz na narty w tym roku. Zbiórka w Rembertowie o 19,30. Wyjeżdżamy około 20. Trasa mija całkiem fajnie, przy piwku dla ludzi nie kierujących. Już prawie pod koniec trasy, w głębokiej Austrii, naszemu kierowcy zachcioło się na podwójnej ciągłej wyptrzedzić policyjny oznakowany radiowóz, przy ograniczeniu do 60 jadąc 110 . Niestety Ausryjak nie był niewidomy, co kosztowało nas 35 Euro (co jak stwierdził sam policjant było "suvenir"). Od 5 rano mieliśmy telefony od ludzi krtórzy już byli na miejscu we Flattach że orkiestra czeka i się niepokoi, co przyje;liśmy za dobry żart. We flattach byliżmy po 8 i tu ogarnął nas szok. Na balkkonie naszego domu stała orkiestra w składzie akordeonista i gitarzysta i na całe flatach grała marsza powitalnego . Byli to nasi niezmordowani koledzy z ekipy . Po szybkim zakwaterowaniu, szybkie spożycie kilku piw i na Molltal. Przy Kasie troche zamieszania bo większosć kupowała sezonówki i to w różnych konfiguracjach, od singlowych po rodzinne:). No i w końcu jedziemy Kretem. Jazda szybka, ale po wyjściu mgła taka że nie widać dłoni wyciągniętej ręki. No cóż w końcu nikt nie mówił jak się rodziliśmy że będzie łatwo. Przesiadka do gondoli i jazda do góry. Mgła wciąż taka sama . Cóż zasiadamy w knajpie i liczymy że przejdzie. Niestety po 3 godzinach siedzenia przy piwie, większosć decyduje sie, że jedzie na szczyt, w końcu nie jechali 100 km na piwo . Większosć zjechała raz, niektórzy dwa i na tym na p[ierwszy dzień skończyła się nasza przygoda z nartami. Porót do domu był szybki, szybka kąpiel i zaczęła sie impreza . Takie małe polskie wesele, ze śpiewami, okowitką, piwkiem, winkiem, tańce były (nawet na stołach). Trochę śpiewów huralnych. Zabawa trwałą do póżnych godzin nocnych, lub jak kto woli do wczesnych porannych. Co poniektórych poodnoszono do łóżek. To tyle z pierwszego dnia. zaraz zaraz :-))))) niektórzy dłużej byli na stoku :-)))))), a jeszcze niektórzy nawet się uczyli :-)))) przy szalejącym błędniku... i tych niektórzy było naście... przynajmniej tyle udało mi się we mgle rozpoznać :-)) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość scatman_wawa Napisano 7 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 7 Październik 2008 (edytowane) Berry ja trochę uogólniam A teraz dzień II. Pobudka o godzinie 6 rano, niektórzy pospali całe 3 godziny . Na śniadanko coś lekko strawnego i jazda na stok. I tym razem miłe zdziwienie, bo mgły zero, wiatr bardzo umiarkowany, i co jakis czas słoneczko. Stok co prawda w nie najlepszym stanie, ale cóż jak się jest głodnym śniegu to nic nie przeszkadza. Zaczyna się jazda. Niestety letni zastój mięśni co chwila kodgoś wyklucza do baru. Tam piwko lub dwa i po ostygnięciu mięśni spowrotem na stok. Koło 11,30 pojawia sie ekipa Bydgosko - Trójmiejska. Oni nawet sie nie zakwaterowali, tylko prosto z trasy na stok, jak silna jest siła nałogu (chodzi o nałóg Narciarstwa) . Jazda naprawdę fajna. Co jakiś czas piwko lub winko i dalej na łańcuch. Zjazd ostatnim kretem o 16,30. Na dole wiosna, można chodzić w krótkim rękawku . Znów szybka kąpiel, obiad i zaczyna sie kolejny dzień imprezy. Niestety Bydgosko-Trójmiejscy ten dzień iodpuszczają z powodu zmęczenia potrasowego, a i nasz akordeonista źle sie czuje. Reszta towarzystwa zaczyna zabawę. Znów tańce hulanki i swawole do białego rana . Przychodzi nasza frau gospodyni i też się załapuje na polską wódkę, ogórki i oczywiście taniec z polskimi chłopakami . Ogólnie magiczny wieczór pełen wrażeń Edytowane 7 Październik 2008 przez scatman_wawa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Robalek Napisano 7 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 7 Październik 2008 Michał aż się boję co napiszesz o niedzieli !!! P.S. W sobotę były w rzeczy samej spore muldy po piątkowej mgle, no i czy My rzeczywiście byliśmy dopiero o 11.30 ?!?!, wydawało mi się że chyba szybciej ale zgoda co do tego że przebieraliśmy się pod wyciągiem:rolleyes: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
fanatyk Napisano 7 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 7 Październik 2008 Zbiórka w Rembertowie o 19,30. . Kurde, to startujecie prawie z pod mojego domu.:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość scatman_wawa Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 (edytowane) Dzień III. Jak zawsze pobudka bardzo wcześnie. Szybkie śniadanie i problem na wstępie w doborze kierowcy, bo skibusy niestety jeszcze nie chcodza . Pierwszy który o 6 rano dmuchnął w alokomat załapał się na 3,5 promila, więc odpada z kierowania. następni też sie łapali w tych granicach. Na szczęście jeden nie pił poprzedniego dnia więc mógł nas zawieźć na stok. Na stoku po prostu bajecznie. Leciutki mrozek, Słońce na maxa i zero chmur. Stok przygotowany idealnie, otwarta trasa pod krzesłem, no po prostu marzenie . Jazada na maxa. Co prawda 3/4 stoku zajęli "tyczkarze" ale i tak sie jeździ supper. 8 godzin jazdy z przerwami na piwo lub winko. O 16,30 powrót. No i tu zaczyna sie częśc rozrywkowa dnia. po obiadku szybka drzemka i wieczorkiem odwiedza nas sqad Bydkosko-Trójmiejski. W tym składzie na rękach przynoszą Robalka (nieustające sto lat), jako że sa jego urodziny, co zapowiada że sie będzie działo . No i sie działo. Dom zakołysał się jak okręt, bo tego dnia i ja miałem imieniny. Muzyka jak na weselu, akordeon i gitara nie stygły. Tańce, śpiewy i swawole. Niestety częśc musiała odpoczywać bo następnego dia siadali "za patelnię" w drodze do domu . Nie jestem w stanie określić o której godzinie opuściła nas wkipa Bydgosko-Trójmiejska, ale podobno jak wracali do domu to się panowie pogubili w górach i jakiś czas trawało zanim sie poodnajdowywali. Ja osobiście nie pamiętam kiedy zgasłem, ale był to moment Edytowane 8 Październik 2008 przez scatman_wawa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Boogie Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 scatman zebyscie tam nerek i wątoby nie zostawili Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jahu Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 scatman zebyscie tam nerek i wątoby nie zostawili spokojnie, spokojnie.. - alkomat był zepsuty - sprawdziłem osobiście .. - sam w niego dmuchałem - też mi wyszło 3,5 - a Bankowo byłem trzeźwy... pozdro jahu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Boogie Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 jahu bo on juz przeżarty oparami był a wracająć do tematu macie jakieś plany na listopad? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość scatman_wawa Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 Na długi weekend chyba z 60 osób już sie zebrało, niestety ja nie będę mógł być wśród tej zacnej 60 . Ale Jahu jedzie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
alfredoo Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 Scatman superowo piszesz. Powiadasz, ze byla jazda na maxa czy ostra,przekladasz to kapiela, a co na to dziewczyny? , jak one to wszystko znosily bez aklimatyzacji:):) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość scatman_wawa Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 Fredo, dziewczyny padały nam jak muchy. Nawet był pomysł żeby piły siedząc w kaskach narciarskich bo istniała obawa o niebezpieczne wypadki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Robalek Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 No więc tak. Nasza (czyli grupy bydgosko-trójmiejskiej) niedziela wyglądała troche inaczej. Jako że przyjechaliśmy w sobotę tak koło 10-ej i zanim sie przebraliśmy i zakupiliśmy karnety minęło troche czasu a że ciąg na narty był przeogromny, to jazda na nartach + podróż nocna dały znac o sobie i zaraz po powrocie na kwaterkę zasadniczo zaraz posnęliśmy. Pobudka zatem dotknęła nas w mniejszym stopniu z bólem głowy:rolleyes: i przed godziną 8 rano pojechaliśmy do góry i wsiedliśmy do pierwszego kreta o 8.30. Warunki w porównaniu z dniem poprzednim były fantastyczne. Stok równiutki jak stół a dodatkowo wyratrakowana była trasa nr 2, choć wąski wjazd do niej od krzesełek nie był wolny od luźno leżących kamieni. Ponieważ ekipa nasza ustaliła rano że chciałaby obejrzeć wyścig F1, tak więc po intensywnym (mało barowym) nartowaniu zjechaliśmy ze stoku ok. 13.30. Dojechaliśmy do kwatery i tak ogladaliśmy sobie wyścig, który akurat dość pechowo ułożył się naszemu Robercikowi. Później coś tam wrzuciliśmy na ruszt, porobiłem jakieś żarełko i szykowaliśmy się do moich urodzin. Tyle że jednego z naszej grupy gdzies wcięło od rana :eek:(nie był z Nami na stoku) a dzień mijał a My żadnego znaku od niego nie mieliśmy. Kilka telefonów z drugiej grupy ponaglało Nas do tego by się wreszcie spotkać ale mieliśmy związane ręce by kolegi nie zostawiać gdzieś tam ... .W końcu gdy przybyła ok. 20 do Nas nasza gospodyni kilka osób wraz z Nią udała się na poszukiwania naszej zguby. W końcu w bodaj 7 lokalu udało się Go namierzyć i przywieźć na miejsce. W tym czasie czekał już na pozytwne rozwiązanie mały patrol NERY i gdy wszystko już pomyslnie zostało ustalone w 14 osób :eek:wsiedliśmy do Merca VITO i udaliśmy się do drugiej kwatery gdzie czekała na Mnie olbrzymia niespodzianka gdy akordeonista wraz z gitarzystą i blisko 30 gardłami odśpiewali Mi gromkie STO LAT !!! Nie powiem byłem bardzo mile zaskoczony. Potem już na kwaterze brataliśmy obie grupy. Było wystrzałowo, nie ukrywam. Następnie gdzieś po północy, przerzuciliśmy się na innego solenizanta czyli scatman'a i rozpoczęliśmy przygotowania do powrotu na własna kwaterkę. Jurek któren był wcześniej w głównej bazie imprezowej (jeszcze za dnia) znalazł po drodze jakiś "fajny skrót" którego mieliśmy po północy osobiscie sprawdzić. Początek był nawet i przyjemny tyle że w mig zgubiliśmy trasę i utknęliśmy gdzieś na stromym zboczu. W sumie wyszło że odcinek ok. 300 metrów szliśmy ok. 1,5 godziny:eek:. Na miejsce dotarliśmy tuż przed 2 w nocy. Wrażeń jak na jeden dzień aż nadto. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
alfredoo Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 Michał aż się boję co napiszesz o niedzieli !!! P.S. W sobotę były w rzeczy samej spore muldy po piątkowej mgle, no i czy My rzeczywiście byliśmy dopiero o 11.30 ?!?!, wydawało mi się że chyba szybciej ale zgoda co do tego że przebieraliśmy się pod wyciągiem:rolleyes: To nie byly mudly tylko opalajace sie dziewczyny. To nie byla mgla tylko od tego widoku opalajacych sie dziewczyn bielmo zaszlo. To nic dziwnego ze sie przebieraliscie, tez bym sciagal odziez do opalania. To przebieranie trwalo szybko ale co innego mieliscie w glowie. To rozbieranie zaczelo sie po wyciagiem, kanapa czy gondola? to musial byc ladny widok z powodu braku drzew. To byla rzeczywistosc! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Robalek Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 To rozbieranie zaczelo sie po wyciagiem, kanapa czy gondola? Hehehehe:):), no przebieralismy się na dole przy krecie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość scatman_wawa Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 Dzień IV (ostatni dla ekipy warszawskiej) Pobudka przebywa jak zawsze bez problemów. O dziwo nikt nie miewa kaca:) przez cały wyjazd. Ostatnie śniadanie na Austruiackiej ziemi. No i ostatnie wyjście na stok. Pogoda znów nas rozpieszcza. Stok twardy, pozwalający na popuszczenie wodzy fantazji . Zaliczamy kilka zjazdów i na piwko do baru (oczywiście tylko CI co nie prowadzą). W barze śmiechy i zabawa. Ktoś z grupy bydgoskiej wyrzuca nawigacje za taras, bo go oszukała co do wysokości:D. Ogólnie atmosfera jak u Monthy Pytona . Im później tym mniej chetnych do jeżdżenia. Nadeszła godzina 14 i czas powoli sie zwijać. Zjazd kretem na dół, powrót na chwilkę na kwaterkę, szybka kopiel i czas ruszać w drogę. Niestety w powrotną stronę na autostradzie Austryiackiej złapaliśmy kapcia. Potem w polsce załapalismy sie na sesję foto na trasie do warszawy. Ale ogólnie traa poszła sprawnie i niestety już od rana trzeba było zaczynać pracę. Cieżki jest powrót do rzeczuywistości po takich wyjazdach. Hurraaaa!!!! już niedługo 24 i znów będziemy na Molltalku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
juice Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 Relacja rewelacja Zastanawiam sie tylko czy mi starczy kondychy w takim towarzystwie ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość scatman_wawa Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 Soczek, nawet wątłe niewiasty wytrzymały tempo, więc nie ma chyba obaw o kondycję . A pozatym nikogo nie zmuszamy do pijaństwa, kilka osób nie piło, tylko się bawiło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
juice Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 Soczek, nawet wątłe niewiasty wytrzymały tempo, więc nie ma chyba obaw o kondycję . A pozatym nikogo nie zmuszamy do pijaństwa, kilka osób nie piło, tylko się bawiło Ufff, to mnie wmocnilo. Tzn. nie ta mozliwosc wyboru tylko te watle niewiasty Dzieki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Raceman Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 Nie no suuuuper . I te dżezowanie!!!!:D:D:D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
dareklewandowski Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 super,super,ale dopiero po taim wypadzie to się dopiero odpoczynek należy:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Robalek Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 Pogoda znów nas rozpieszcza. Stok twardy, pozwalający na popuszczenie wodzy fantazji Słońce było dosłownie na wyciągnięcie ręki a do tego zazdrość wielka mnie ogarniała gdy pomiędzy szczytami latał sobie tak mimowoli samolocik z okien którego musiał być widok zapierający dech w piersiach. Cóż My mogliśmy spoglądać tylko z tarasu. Ktoś z grupy bydgoskiej wyrzuca nawigacje za taras, bo go oszukała co do wysokości:D. Ogólnie atmosfera jak u Monthy Pytona Ale kamera została na stole :D:D Im później tym mniej chetnych do jeżdżenia. Ale za to jaka jazda. Niemal zupełnie pusto bo ekipa z Warszawy się zwinęła a nas było 2,5 raza mniej:D:D:D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość berry Napisano 8 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 8 Październik 2008 Słońce było dosłownie na wyciągnięcie ręki a do tego zazdrość wielka mnie ogarniała gdy pomiędzy szczytami latał sobie tak mimowoli samolocik z okien którego musiał być widok zapierający dech w piersiach. Cóż My mogliśmy spoglądać tylko z tarasu. Ale kamera została na stole :D:D Ale za to jaka jazda. Niemal zupełnie pusto bo ekipa z Warszawy się zwinęła a nas było 2,5 raza mniej:D:D:D a czy to my się mijaliśmy na tym pustym stoku koło 14 ? :-)))) Wtedy już Polacy byli najliczniejszą nacją na stoku... jedyną chyba :-)) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Robalek Napisano 9 Październik 2008 Zgłoszenie Share Napisano 9 Październik 2008 a czy to my się mijaliśmy na tym pustym stoku koło 14 ? :-)))) Wtedy już Polacy byli najliczniejszą nacją na stoku... jedyną chyba :-)) No jak pamietam to z reguły jak Ty zjeżdżałeś po stoku to Ja wjeżdżałem kanapą. Co do ostaniego zdania to było tak fifty-fifty bo kilku Austriaków ustawiało tyczki do giganta i robili tor jazdy na nastepny dzień. Najbardziej jednak zapamietałem z tego popołudnia chwilę gdy na górze Jahu w iście hamletowskiej pozie rozważał czy ostatni już zjazd pomknąć na max'a ale jako zmęczony coś ewentualnie mogło Mu tam strzelić albo zjechać relaksacyjnie lecz z niedosytem :eek:. W poniedziałek ze stoku zjechaliśmy o 16 a na sam dół zjeżdżaliśmy ostatnim kretem wraz z Austriakami tych od bramek giganta i częścią załogi "Eissee". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.