Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Czy państwowe narty są lepsze?


Narciarz ze Śląska

Rekomendowane odpowiedzi

 

Stok%20Stok1.jpg
 Do napisania tego tekstu, przyznam: kontrowersyjnego, zabierałem się już od pewnego czasu. Temat dotyczy różnic między zarządzaniem państwowymi i prywatnymi stacjami narciarskimi. Były już wicepremier i minister w jednym, Jacek Sasin, miał na wszystko gotową receptę:
— Państwowe jest lepsze!

 

Niestety dla pana Sasina społeczeństwo głosujące chyba nie podzieliło tej koncepcji. Ale zastanówmy się... narciarsko:
— Czy premier Sasin miał rację? Czy państwowe narty są lepsze?

Na to postawię tezę osobistą do obronienia w dalszej części tekstu:
— Premier Sasin nie miał racji? To prywatne narty są lepsze, choć... nie powinny!
— Dlaczego prywatne narty są lepsze? Dlaczego nie powinny? — zapytacie. 

Omówię to niżej

1) Na nartach prywatne jest lepsze

Mamy w Polsce ośrodki zarządzane przez różny typ operatorów:

 

  • państwowi (PKL, COS, PGE)
  • miejscy (Ustroń)
  • korporacyjni (Pingwin, TMR)
  • oraz inni, stricte prywatni
Przyznam, że w ostatnim czasie trwają głównie inwestycje państwowe (Jaworzyna Krynicka [PKL] oraz Skrzyczne [COS]). Zapowiadane są też niemal wyłącznie (choć są wyjątki: Ski Dolina Brenna) inwestycje państwowe. Fakt posiadania morza pieniędzy do wydania nie stanowi jednak o jakości tych inwestycji i nie stanowi o jakości zarządzania stacjami. Co z tego bowiem, że wybudujemy nowe koleje i wyciągi, jeśli:
a) nie wybudujemy ich przed sezonem – co ma miejsce w obu wyżej omawianych przypadkach;
b) wybudujemy wyciągi, ale nie naśnieżymy tras – co miało miejsce przy pierwszym ataku zimy w tym sezonie;
c) wybudujemy co popadnie, a nie mądrze – tu jest pole do wielu opinii i interpretacji, ale krążą komentarze wśród narciarzy, że to co jest budowane, to niekoniecznie jest to, na co najbardziej się czeka.
 
Natomiast dla mnie miernikiem jakości zarządzania nie jest morze wydanych pieniędzy, tylko efekt pod nogami, a precyzyjniej: pod nartami. I tu na państwowe spadła... druga pod rząd dziwna zima. Zostawmy zresztą poprzednią, skupmy się na aktualnej. Otóż zima narciarska w Polsce zaczęła się na stoku Master Ski w Tyliczu 25. listopada, co dokumentuję własnym zdjęciem.
AVvXsEjWuzyNh82RxmMM94Jfmbr5rRGq8nIf1Pm5
Mróz złapał w zasadzie parę dni wcześniej. Potem jeszcze dosypało może ze 20 cm śniegu w górach. I taka porządna zima trwała mniej więcej 3 tygodnie. A potem? Potem nastała tradycyjna świąteczno-noworoczna odwilż. Jak to wpłynęło na działanie stacji narciarskich?
 
Otóż większość prywatnych stacji natychmiast (na przełomie listopada i grudnia) wykorzystało sprzyjające warunki i uruchomiło (w niektórych przypadkach na ogromną skalę) swoje systemy naśnieżania. Mnie osobiście pozwoliło to na jazdę bez przerwy począwszy od wspomnianego 25. listopada. Odwiedziłem od tego czasu następujące stacje Siglany, Skolnity, Soszów, Cieńków, Stok, BSA, SMR, Klepki, Mały Rachowiec oraz Dębowiec. Niektóre odwiedziłem kilkakrotnie. Wszystkie (poza Dębowcem) to stoki prywatne. Dlaczego nie odwiedziłem państwowych? Bo ich nie lubię? Nie, nie odwiedziłem ich z innego powodu. Bo w okresie, kiedy jeszcze ma sens podróżowanie po całej Polsce i zwiedzanie stacji, nie było po co. W większości przypadków stacje państwowe nie zauważyły pierwszych objawów zimy na przełomie listopada i grudnia, zebrały się na decyzje przed świętami i... przyszła (jak co roku) odwilż. Stan na koniec grudnia był taki, że na większości z nich... nie było śniegu, w tym na większości tras na Jaworzynie Krynickiej, w całości na COS w Szczyrku, w całości w różnych Międzybrodziach oraz Zawojach. Wyciągi więc budują tam piękne, tylko zima musi przyjść zgodnie z planami w ministerstwie, bo jak przyjdzie wcześniej lub później, to... trudno. Będą wyciągi (wybudowane za grube miliony), nie będzie śniegu. Sukces dla narciarzy będzie połowiczny: będzie można wjechać, ale nie będzie można zjechać. I czy tak jest wyjątkowo w tym roku? Nie, rok temu było... niemal tak samo! Wyjątkowo silną odwilż w styczniu przetrwało... kilka stacji prywatnych, w tym np. Klepki i Siglany, które chodziły bez tzw. pauzy operacyjnej.
 
Do tego dochodzi jeszcze niepewność polityczna. Skoro były wybory i minister Sasin już nie zarządza wszystkim co państwowe, to może się okazać, że nowy minister ma zupełnie inną koncepcję funkcjonowania wszystkiego co państwowe, w tym np. PKL-u oraz COS-u. Może się okazać, że zaplanowane inwestycje są niezasadne dla nowego ministra, a zupełnie inne, wcześniej niebrane pod uwagę, staną się priorytetowe. Więc te stare się wygasi, następne namaluje nowe w power-poincie. A jeśli za 4 lata znów wymieni się skład rządu, wówczas wyrzuci się tego starego power-pointa, a zainstaluje nowego. Z kolejnymi wizualizacjami. Przesadzam? Chciałbym, naprawdę, ale obawiam się, że mam rację. Zresztą może teraz ktoś znów sprzeda PKL oraz COS za złotówkę, a za jakiś czas ktoś inny w tej samej osobie prawnej (państwo) odkupi te firmy za grube setki milionów (już euro, nie złotych?), kto wie. Dla narciarzy oznacza to, że na konkretne inwestycje poczekają kolejne lata, a jeśli jednak inwestycje będą, to pewnie po ich zakończeniu tras nie będzie miał kto naśnieżyć, albo zapomną tam kupić ratraki.

— Gdyby to państwo budowało londyński The Shards [MS: najwyższy biurowiec], nie działałyby w nim windy — twierdził Jeremy Clarkson i... miał rację.
 

 

2) Wyjaśniam dlaczego lepsze powinno być państwowe, chociaż nie jest

Mimo to uważam, że na logikę państwowe narty powinny być lepsze, choć nie są. Dlaczego? Udowodnił to burmistrz Muszyny, który od 2-3 lat (prawdopodobnie w końcu z sukcesem) chodzi za ponownym uruchomieniem wyciągów w Szczawniku (jego teren). Parę lat temu umarła tam połowa ośrodka narciarskiego Dwie Doliny [MS: Wierchomla i Szczawnik właśnie] i mamy już tylko... 1 dolinę. Po czym po śmierci ośrodka w Szczawniku, burmistrz zorientował się, że... wygenerowało mu się bezrobocie: kwatery prywatne padły, instruktorzy nie mieli klientów, restauracje padły. To udowadnia, że narty nie są zwykłym biznesem, są jak kluby piłkarskie: interesem całej społeczności. Tymczasem prywatny właściciel ośrodka patrzy na prostą kalkulację: przychody contra koszty. W ogóle nie bierze pod uwagę czynnika społecznego, bo nikt mu do niego nie dopłaci. A wydaje się, być może... powinien. Bo jak padną jak najbardziej prywatne wyciągi np. w Wiśle, to pracę stracą restauratorzy, instruktorzy, nawet ekspedientki w różnych lidlach, które padną bez klientów. Państwowy może więc sobie dodać do rachunku ekonomicznego czynnik społeczny. I jeszcze jedna kwestia: państwowym powinno być łatwiej załatwiać (w swoich urzędach) różne pozwolenia, dopuszczenia, mają lepszy (łatwiejszy) dostęp do pieniędzy, mają prostsze przełożenie na decyzje polityczne. Łatwiej im wyciąć las, pobrać wodę i nie muszą się liczyć z kosztami przy zatrudnieniu ludzi. Mogą więc zatrudnić liczniejszą obsługę.

Wyciągi państwowe (i miejskie) powinny więc być lepsze. Nawet nie tyle mogą, co powinny. Ale nie są. Szkoda. Koniec. Kropka.

Twój instruktor

Maciek

Koszulka.jpg
 
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy artykuł - bardzo ciekawy;

Nie wiem, czy tak łatwo da się to wszystko porównać na zasadzie prostej linii podziału państwowe (rozumiane jako PKL, gminne itp.) vs. prywatne. Bo tak patrząc na to, to trzeba byłoby jeszcze je podzielić pewnie wielkością (Siglany, to jednak nie COS), położeniem (ośrodek na Podhalu ma zupełnie inne warunki klimatyczne niż państwowy pod Bełchatowem). Ośrodków "państwowych" jest jednak sporo mniej niż tych prywatnych - więc pewnie łatwiej jest znaleźć tutaj "perełki", bo masz duuużo większy wybór niż z pośród tych "państwowych".

Z Twojego artykułu wyłania się trochę podział na ON, które lepiej "ogarnęły" start sezonu i tu wymieniasz ośrodki prywatne, uznając że państwowe - jako gorzej zarządzane - rady nie dały; tylko, że tutaj dochodzi sporo innych czynników, bo tak patrząc na to, to było pewnie sporo więcej ON prywatnych, które też nie były gotowe na otwarcie sezonu, wtedy gdy Ty jeździłeś na Master Ski niż tych "państwowych". Pewnie w liczbach bezwzględnych okazałoby się, że kilometrów tras w ON prywatnych w Polsce, które były zamknięte na początku sezonu, było więcej niż kilometrów tras w ON "państwowych".  

Zgodzę się na pewno z tym, że "państwowe" mają zupełnie inne realia działania, niż te prywatne; dla mnie największy problem, to - zmieniające się władze, które najczęściej zmieniają się wraz ze zmianą klimatu politycznego; często "nowy prezes" kompletnie wizją rozwoju odbiega od wizji rozwoju poprzednika - co powoduje, że jakieś daleko idące planowanie i koncepcje są trudne w realizacji; dodatkowo - co chyba najważniejsze - państwowe bardzo często zobligowane są do wydawania środków na zasadach zamówień publicznych - brałem udział po stronie wykonawców w naprawdę wielu inwestycjach narciarskich, które były realizowane w trybie przetargowym - nie jest to ani łatwa sprawa dla zamawiającego, ani dla wykonawców; a jeszcze jak w trakcie realizacji wyjdzie jakiś problem, to rozwiązanie takiego problemu pomiędzy aktorami prywatnymi, a państwowymi, to zupełnie dwie różne sprawy. Mają dotacje i budżety, które trzeba wydać w danym roku, bo jak nie wydadzą, to trzeba "wychodzić" te środki gdzieś na nowo, najczęściej w Warszawie. 

Osobiście uważam, że w Polsce jest kilku takich graczy powiedzmy wagi cięzkiej jeżeli chodzi o ON w Polsce - jest PKL, który ma cała masę wyciągów i tras w różnych miejscach w Polsce - ten jest "państwowy"; jest grupa pingwina, która podobnie jak PKL ma wiele ON, także w róznych miejscach w Polsce, ale ma raczej jednorodne ośrodki w sensie ich wielkości - w PKL z jednej strony mamy ON w stylu Pingwina, jak np. Mosorny Groń, ale mamy też Krynicę, czy Kasprowy, które są jednak sporo większe; mamy COSy - państwowe, tutaj z ON wyróżnia się Szczyrk, bo poza tym mamy skocznie, trasy biegowe itd. itp.; mamy TMR, który w Polsce - póki co - mimo jakiś tam przymiarek swego czasu do Pilska, przejęcie w dzierżawę ON COS Szczyrk, czy kiedyś jakiś tam rozmowach o kupnie PKLu (melodia przeszłości raczej), obecnie skoncentrował swoje wysiłki na inwestycji w jeden duży ośrodek w Szczyrku - to są prywaciarze; wreszcie mamy Białkę, która jest w tym sensie jak TMR, że koncentruje się na jednej lokalizacji - znów prywaciarze. Na tym tle - tych powiedzmy graczy "wagi ciężkiej" w realiach polskich - IMHO - można powiedzieć, że TMR, Białka, Pingwin wyróżniają się najwyższej jakości infrastrukturą, rozmachem inwestycyjnym i jak się wydaje są lepiej zarządzane w sensie ogólnym niż taki PKL, czy COS; byłoby to jednak pewnie uproszczenie, bo taki COS Szczyrk jednak zainwestował w 3 nowoczesne kanapy, orczyk, ratraki, sporo kupili armatek; PKL otworzył nową kanapę w Krynicy; latem otwarli gondolę (co prawda nie narciarską) nad Soliną. Jednak i w prywatnych ośrodkach nie wszystko przecież jest idealne - na TMR rokrocznie są narzekania, że otwierają małą cześć tras, że drogo, że nieefektywnie; że usunęli orczyk na Julianach, a nie kwapią się z jego zastąpieniem; mają problem z uzyskaniem zgody na budowę kolejnego zbiornika; Pingwin ma problem z ON w Rzykach, gdzie teren jest, plany są, ale jakoś ich zrealizować się nie udaje; wszyscy pamiętają wpadkę z kanapą wybudowaną "na dziko", która chyba ze 4-5 sezonów stała i się kurzyła; z tego wszystkiego, to można powiedzieć, że Białka wydaje się najmniej kontrowersyjna i najlepiej zarządzana, ale jakimś tam cieniem kładzie się wypadek z drewnianą bramownicą, która była źle konserwowana i spowodowała z tego co pamiętam śmierć dziecka i jego babci. Zreztą zarząd ON zdaje się z tego tytułu miał sprawę karną, w której chyba doszło do skazania zarządzajacych ośrodkiem. 

Tak więc artykuł ciekawy; spostrzeżenia też - ale wydaje mi się, że ciężko jest to tak pogrupować jasno na państwowe vs. prywatne. Wydaje mi się mimo wszystko, że z uwagi na zróżnicowanie ON, ich położenie, inne realia funkcjonowania i zarządzania ośrodkami państwowymi vs. prywatnymi, to trochę jednak porównywanie gruszek do jabłek... mogę natomiast powiedzieć, jako osoba, która miała kontakt w przeszłości z zarządzającymi np. w COS Szczyrk, Czantorii, czy ostatniej inwestycji w Wańkowej - Ci "państwowi" mają naprawdę dobre chęci i bardzo chcą aby wszystko tam było idealne, ale czasem realia w jakich funkcjonują naprawdę im to bardzo utrudniają.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) pierwsze odpaliło się UFO, Bartek dopiero dzień później. 

2) nie należy mylić państwowego z lokalnym - samorządowym

3) na przykładzie Tylicza, który od lat kilkunastu lubię i pamiętam jak jeszcze były orczyki obok zlikwidowanej Golgoty i kotwa na Tylicz Ski widać jak ciężko zbudować ośrodek zamiast dwóch stacji

4) We wspomnianego Pana Burmistrza dużo osób pokłada nadzieję - ja także .. ale niech coś zrobi. Tło "dwóch dolin" czyli Wiechomla +Szczawnik to śmieszna historia ...

5) Odpowiadając na pytanie : prywatne w sensownych warunkach inwestowania i funkcjonawia.

Niczyj instruktor ;)

M.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Cosworth240 napisał:

Ciekawy artykuł - bardzo ciekawy;

Nie wiem, czy tak łatwo da się to wszystko porównać na zasadzie prostej linii podziału państwowe (rozumiane jako PKL, gminne itp.) vs. prywatne. Bo tak patrząc na to, to trzeba byłoby jeszcze je podzielić pewnie wielkością (Siglany, to jednak nie COS), położeniem (ośrodek na Podhalu ma zupełnie inne warunki klimatyczne niż państwowy pod Bełchatowem). Ośrodków "państwowych" jest jednak sporo mniej niż tych prywatnych - więc pewnie łatwiej jest znaleźć tutaj "perełki", bo masz duuużo większy wybór niż z pośród tych "państwowych".

Z Twojego artykułu wyłania się trochę podział na ON, które lepiej "ogarnęły" start sezonu i tu wymieniasz ośrodki prywatne, uznając że państwowe - jako gorzej zarządzane - rady nie dały; tylko, że tutaj dochodzi sporo innych czynników, bo tak patrząc na to, to było pewnie sporo więcej ON prywatnych, które też nie były gotowe na otwarcie sezonu, wtedy gdy Ty jeździłeś na Master Ski niż tych "państwowych". Pewnie w liczbach bezwzględnych okazałoby się, że kilometrów tras w ON prywatnych w Polsce, które były zamknięte na początku sezonu, było więcej niż kilometrów tras w ON "państwowych".  

Zgodzę się na pewno z tym, że "państwowe" mają zupełnie inne realia działania, niż te prywatne; dla mnie największy problem, to - zmieniające się władze, które najczęściej zmieniają się wraz ze zmianą klimatu politycznego; często "nowy prezes" kompletnie wizją rozwoju odbiega od wizji rozwoju poprzednika - co powoduje, że jakieś daleko idące planowanie i koncepcje są trudne w realizacji; dodatkowo - co chyba najważniejsze - państwowe bardzo często zobligowane są do wydawania środków na zasadach zamówień publicznych - brałem udział po stronie wykonawców w naprawdę wielu inwestycjach narciarskich, które były realizowane w trybie przetargowym - nie jest to ani łatwa sprawa dla zamawiającego, ani dla wykonawców; a jeszcze jak w trakcie realizacji wyjdzie jakiś problem, to rozwiązanie takiego problemu pomiędzy aktorami prywatnymi, a państwowymi, to zupełnie dwie różne sprawy. Mają dotacje i budżety, które trzeba wydać w danym roku, bo jak nie wydadzą, to trzeba "wychodzić" te środki gdzieś na nowo, najczęściej w Warszawie. 

Osobiście uważam, że w Polsce jest kilku takich graczy powiedzmy wagi cięzkiej jeżeli chodzi o ON w Polsce - jest PKL, który ma cała masę wyciągów i tras w różnych miejscach w Polsce - ten jest "państwowy"; jest grupa pingwina, która podobnie jak PKL ma wiele ON, także w róznych miejscach w Polsce, ale ma raczej jednorodne ośrodki w sensie ich wielkości - w PKL z jednej strony mamy ON w stylu Pingwina, jak np. Mosorny Groń, ale mamy też Krynicę, czy Kasprowy, które są jednak sporo większe; mamy COSy - państwowe, tutaj z ON wyróżnia się Szczyrk, bo poza tym mamy skocznie, trasy biegowe itd. itp.; mamy TMR, który w Polsce - póki co - mimo jakiś tam przymiarek swego czasu do Pilska, przejęcie w dzierżawę ON COS Szczyrk, czy kiedyś jakiś tam rozmowach o kupnie PKLu (melodia przeszłości raczej), obecnie skoncentrował swoje wysiłki na inwestycji w jeden duży ośrodek w Szczyrku - to są prywaciarze; wreszcie mamy Białkę, która jest w tym sensie jak TMR, że koncentruje się na jednej lokalizacji - znów prywaciarze. Na tym tle - tych powiedzmy graczy "wagi ciężkiej" w realiach polskich - IMHO - można powiedzieć, że TMR, Białka, Pingwin wyróżniają się najwyższej jakości infrastrukturą, rozmachem inwestycyjnym i jak się wydaje są lepiej zarządzane w sensie ogólnym niż taki PKL, czy COS; byłoby to jednak pewnie uproszczenie, bo taki COS Szczyrk jednak zainwestował w 3 nowoczesne kanapy, orczyk, ratraki, sporo kupili armatek; PKL otworzył nową kanapę w Krynicy; latem otwarli gondolę (co prawda nie narciarską) nad Soliną. Jednak i w prywatnych ośrodkach nie wszystko przecież jest idealne - na TMR rokrocznie są narzekania, że otwierają małą cześć tras, że drogo, że nieefektywnie; że usunęli orczyk na Julianach, a nie kwapią się z jego zastąpieniem; mają problem z uzyskaniem zgody na budowę kolejnego zbiornika; Pingwin ma problem z ON w Rzykach, gdzie teren jest, plany są, ale jakoś ich zrealizować się nie udaje; wszyscy pamiętają wpadkę z kanapą wybudowaną "na dziko", która chyba ze 4-5 sezonów stała i się kurzyła; z tego wszystkiego, to można powiedzieć, że Białka wydaje się najmniej kontrowersyjna i najlepiej zarządzana, ale jakimś tam cieniem kładzie się wypadek z drewnianą bramownicą, która była źle konserwowana i spowodowała z tego co pamiętam śmierć dziecka i jego babci. Zreztą zarząd ON zdaje się z tego tytułu miał sprawę karną, w której chyba doszło do skazania zarządzajacych ośrodkiem. 

Tak więc artykuł ciekawy; spostrzeżenia też - ale wydaje mi się, że ciężko jest to tak pogrupować jasno na państwowe vs. prywatne. Wydaje mi się mimo wszystko, że z uwagi na zróżnicowanie ON, ich położenie, inne realia funkcjonowania i zarządzania ośrodkami państwowymi vs. prywatnymi, to trochę jednak porównywanie gruszek do jabłek... mogę natomiast powiedzieć, jako osoba, która miała kontakt w przeszłości z zarządzającymi np. w COS Szczyrk, Czantorii, czy ostatniej inwestycji w Wańkowej - Ci "państwowi" mają naprawdę dobre chęci i bardzo chcą aby wszystko tam było idealne, ale czasem realia w jakich funkcjonują naprawdę im to bardzo utrudniają.

1) Zamówienia publiczne rodzą problem - pełna zgoda.
2) Zmieniające się władze rodzą problem - pełna zgoda, zresztą pisałem o tym.
3) Ciężko jest pogrupować - nie zgadzam się, pogrupować jest bardzo łatwo (PKL, COS i ten ośrodek w Bełchatowie to państwowe), a i pewne różnice też są widoczne. Trudno klasyfikować miejskie (bliżej państwowych, ale pewne rzeczy inne) i korporacyjne (TMR ma wiele cech podobieństwa do państwowego zarządzania), za to korporacyjny Pingwin: tu czuć jak najbardziej prywatną rękę, z zaletami i wadami (niektórzy narzekają na ceny, brak porozumienia z innymi - Krynica, Wisła - nie uczestniczą we wspólnych karnetach).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Narciarz ze Śląska napisał:

1) Zamówienia publiczne rodzą problem - pełna zgoda.
2) Zmieniające się władze rodzą problem - pełna zgoda, zresztą pisałem o tym.
3) Ciężko jest pogrupować - nie zgadzam się, pogrupować jest bardzo łatwo (PKL, COS i ten ośrodek w Bełchatowie to państwowe), a i pewne różnice też są widoczne. Trudno klasyfikować miejskie (bliżej państwowych, ale pewne rzeczy inne) i korporacyjne (TMR ma wiele cech podobieństwa do państwowego zarządzania), za to korporacyjny Pingwin: tu czuć jak najbardziej prywatną rękę, z zaletami i wadami (niektórzy narzekają na ceny, brak porozumienia z innymi - Krynica, Wisła - nie uczestniczą we wspólnych karnetach).

No to ad. 3 - mamy inne zdanie; pogrupować na zasadzie, co jest czyje się da, ale generalnie moim zdaniem trudno pomiędzy sobą w ogóle porównywać różne ON w skali ogólnej. Oczywiście da się wyciąg Pingwina w Krynicy porównać do sąsiadującego ośrodka Słowiny, może nawet do Master-Ski, ale do czego chcesz porównać np. taki PKL? PKL jest nieporównywalny z czymkolwiek innym jeżeli chodzi o firmę.

Natomiast, jako przyczynek do naszej dyskusji, wydaje mi się, że akurat w przypadku PKL mieliśmy ciekawy przykład, bo mieliśmy fazę państwową, potem prywatną, a teraz znów państwową; i na przykładzie tej firmy możemy się zastanowić, czy za "prywaciarza" (faza ta trwała 5 lat) w tej firmie z punktu widzenia narciarza było lepiej niż jest teraz; i tu zaryzykuję tezę, że NIE. Prywatny właściciel PKL w zasadzie oprócz kupna ośrodka w Krynicy nic wielkiego nie zrobił. Tak naprawdę to sporo zaczęło się dziać, gdy PKL wrócił pod skrzydła państwa - może, bo uczciwie przyznam, że tego po prostu nie wiem - PFR realizował projekty przygotowane przez prywatny fundusz inwestycyjny i w tym sensie takie inwestycje jak nowa kanapa "siódemka" w Krynicy, gondola nad Soliną, wieża widokowa na Mosornym, to tak naprawdę zasługa funduszu prywatnego i państwowego po trochu, ale takie bieżące funkcjonowanie ośrodków PKL pod rządami prywatnymi w mojej pamięci nie wyróżniło się w jakiś sposób in plus w stosunku do fazy państwowej.

Z innej beczki, bo też o tym piszesz. Pingwin IMHO nie jest korporacyjny; to jest wizja i pomysł jednego człowieka, który w ramach swojego "innego życia" jest współwłaścicielem potężnej firmy, którą spokojnie możemy nazwać korporacją. Wyciągi jednak z tą korporacją, poza tym, że są jakieś reklamy Kubusia, czy w karczmie kupisz sobie soczek Tymbarku, to nie mają nic wspólnego. Każdy z tych ośrodków żyje jakby własnym życiem - w zasadzie poza osobom wspólnika, to tam nie ma czegokolwiek co te ośrodki łączy; różni prezesi, różny zespół, który tymi ośrodkami na bieżąco zarządza; w zasadzie jeden chyba efekt to taki, że są postrzegani i dzięki temu mają zapewne lepsze ceny, przez firmy z którymi współpracują np. taki TechnoAlpin, czy Doppelmayr, jako całość, tzn. jako Klient, który ma potencjał zamówić większa ilość armatek, ratraków, wyciągów; tu jest jakiś tzw. efekt synergii; zdaje się, że możesz kupić karnet sezonowy, który daje wejście do ich wszystkich ośrodków; tak więc poza karnetem sezonowym, czy zakupami, które co prawda realizują poszczególne ośrodki indywidualnie, ale postrzegani są przez dostawców, jako grupa, poza tym efekt synergii nie bardzo on występuję. Poczynania prezesa ON Kurza Góra, mają się nijak do tego co robi Prezes w Kasinie. Cennik w Kasinie na karnety czasowe itd. itp. są inne niż cennik karnetów w Słotwiny arena - nawet rodzaje karnetów są inne. Tak więc tu znów w zasadzie też jest argument dla tego o czym ja mówię - do czego porównać takiego Pingwina? Nie ma drugiej takiej firmy, która w zasadzie tylko osobom wspólnika łączy porozrzucane po Polsce różne w zasadzie luźne ośrodki, raczej stosunkowo małe w porównaniu do Szczyrku, Jaworzyny Krynickiej, Pilska, czy Białki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.01.2024 o 15:06, Cosworth240 napisał:

No to ad. 3 - mamy inne zdanie; pogrupować na zasadzie, co jest czyje się da, ale generalnie moim zdaniem trudno pomiędzy sobą w ogóle porównywać różne ON w skali ogólnej. Oczywiście da się wyciąg Pingwina w Krynicy porównać do sąsiadującego ośrodka Słowiny, może nawet do Master-Ski, ale do czego chcesz porównać np. taki PKL? PKL jest nieporównywalny z czymkolwiek innym jeżeli chodzi o firmę.

Natomiast, jako przyczynek do naszej dyskusji, wydaje mi się, że akurat w przypadku PKL mieliśmy ciekawy przykład, bo mieliśmy fazę państwową, potem prywatną, a teraz znów państwową; i na przykładzie tej firmy możemy się zastanowić, czy za "prywaciarza" (faza ta trwała 5 lat) w tej firmie z punktu widzenia narciarza było lepiej niż jest teraz; i tu zaryzykuję tezę, że NIE. Prywatny właściciel PKL w zasadzie oprócz kupna ośrodka w Krynicy nic wielkiego nie zrobił. Tak naprawdę to sporo zaczęło się dziać, gdy PKL wrócił pod skrzydła państwa - może, bo uczciwie przyznam, że tego po prostu nie wiem - PFR realizował projekty przygotowane przez prywatny fundusz inwestycyjny i w tym sensie takie inwestycje jak nowa kanapa "siódemka" w Krynicy, gondola nad Soliną, wieża widokowa na Mosornym, to tak naprawdę zasługa funduszu prywatnego i państwowego po trochu, ale takie bieżące funkcjonowanie ośrodków PKL pod rządami prywatnymi w mojej pamięci nie wyróżniło się w jakiś sposób in plus w stosunku do fazy państwowej.

Z innej beczki, bo też o tym piszesz. Pingwin IMHO nie jest korporacyjny; to jest wizja i pomysł jednego człowieka, który w ramach swojego "innego życia" jest współwłaścicielem potężnej firmy, którą spokojnie możemy nazwać korporacją. Wyciągi jednak z tą korporacją, poza tym, że są jakieś reklamy Kubusia, czy w karczmie kupisz sobie soczek Tymbarku, to nie mają nic wspólnego. Każdy z tych ośrodków żyje jakby własnym życiem - w zasadzie poza osobom wspólnika, to tam nie ma czegokolwiek co te ośrodki łączy; różni prezesi, różny zespół, który tymi ośrodkami na bieżąco zarządza; w zasadzie jeden chyba efekt to taki, że są postrzegani i dzięki temu mają zapewne lepsze ceny, przez firmy z którymi współpracują np. taki TechnoAlpin, czy Doppelmayr, jako całość, tzn. jako Klient, który ma potencjał zamówić większa ilość armatek, ratraków, wyciągów; tu jest jakiś tzw. efekt synergii; zdaje się, że możesz kupić karnet sezonowy, który daje wejście do ich wszystkich ośrodków; tak więc poza karnetem sezonowym, czy zakupami, które co prawda realizują poszczególne ośrodki indywidualnie, ale postrzegani są przez dostawców, jako grupa, poza tym efekt synergii nie bardzo on występuję. Poczynania prezesa ON Kurza Góra, mają się nijak do tego co robi Prezes w Kasinie. Cennik w Kasinie na karnety czasowe itd. itp. są inne niż cennik karnetów w Słotwiny arena - nawet rodzaje karnetów są inne. Tak więc tu znów w zasadzie też jest argument dla tego o czym ja mówię - do czego porównać takiego Pingwina? Nie ma drugiej takiej firmy, która w zasadzie tylko osobom wspólnika łączy porozrzucane po Polsce różne w zasadzie luźne ośrodki, raczej stosunkowo małe w porównaniu do Szczyrku, Jaworzyny Krynickiej, Pilska, czy Białki.

I tu mam problem, jak odpowiedzieć. Faktycznie w czasach, gdy PKL był prywatny, było dziadostwo. PKL państwowy trochę ruszył. Więc teza prywatne jest lepsze obalona. Z drugiej strony, co to był za prywaciarz? Fundusz inwestycyjny nieznający się na narciarstwie wcale. Ale był. Typ: prywatny. Chociaż mam: obracający pieniędzmi w dużej mierze publicznymi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.01.2024 o 15:06, Cosworth240 napisał:

Cennik w Kasinie na karnety czasowe itd. itp. są inne niż cennik karnetów w Słotwiny arena - nawet rodzaje karnetów są inne. 

Serio? Bo robiłem takie zestawienia cen karnetów w ośrodkach w PL, SK i CZ i wszystkie Pingwiny miały te same ceny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...