Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Przedszkola / Szkółki narciarskie w Alpach - opinie


channel

Rekomendowane odpowiedzi

16 godzin temu, Victor napisał:

Cześć

Powiedz,ile dzieciaków ba dorosłych ma szczęście śmigać w sezonie 40 dni? ..W sezon,dwa,trzy będąc na śniegu 10 dni ciężko zrobić z kogokolwiek narciarza,a co mówić dopiero o dzieciaku z nizin który ma fazę na inne dyscypliny. Sam mam 10 latka i przez ostatnie trzy sezony ciężko było go przekonać żeby poszedł do grupy z innymi dziećmi . Dlatego postanowiłem ponownie zainwestować w jego indywidualną naukę,chyba to dużo lepsze niż te grupy alpejskie po 8 dzieciaków i ten na końcu totalnie nie wie co się dzieje z przodu …po drugie dochodzi jeszcze bariera językowa w wielu ON brak instruktorów z różnymi językami,wiec  i dzieci też niechętnie lgną w takie miejsca. Choć mogę się mylić .

Sam zaczynam 4 sezon i dobijam do tej liczby(40 dni). Skromnie napisze,ze jest to chyba taka liczba, kiedy zaczynasz już więcej rozumieć(dziecko pewnie też już lepiej wszystko łapie), co z czym,itd ( parę dni temu zmieniłem buty o -2mm,model ten sam-wow,szepnąłem do siebie bo różnica była wyczuwalna na stoku,niesamowicie inna jazda nawet na jednej nodze było bez problemu ,tylko 2 mm różnicy! ) bo później już tylko niuanse techniczne z jazdy do końca tej przygody zostaną, gdy zajawkę narciarską złapiemy  😉

pozdro

A może lepszym rozwiązaniem byłoby na początku instruktor indywidualny, a później grupa podobnie jeżdżących + lekcje doszkalające rano przed zajęciami grupowymi. 

Ja tak praktykowałem z córkami, ale ona zaczynały gdy miały 3,5-4 lata. 

Starsza (gdy miała 4 lata) najpierw kilka godzin w Tyliczu przez 2 dni, później kilka godzin na Słotwinach też przez 2 dni (Pan Grzegorz bardzo dobry instruktor), a później tydzień na Kronplatzu, gdzie 4-go dnia szkółki jeździli już na górze. Później przez pandemię to jeździliśmy indywidualnie sami plus czasem braliśmy instruktorów indywidualnych w polskich ośrodkach. Po 2 latach wróciliśmy na Kronplatz na tygodniowe zajęcia grupowe. 

Ja jestem wielkim zwolennikiem tych grupowych zajęć, ale oczywiście wcześniej musisz zrobić przygotowanie lekcjami indywidualnymi. By dziecko miało jakieś pojęcie. 

Oczywiście ja nie wymagam niewiadomo jakich postępów czy klasy zawodniczej. Ma być bezpiecznie, dla dziecka zabawnie/miło i z jakimś delikatnym progresem. I jeszcze jedno dziecko ma nie być zrażone do narciarstwa. Dlatego ja nie cisnę. 

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja mała to dzikus jest :) wszystko co nowe to ma koce 😅 hulajnoga 2 dni stała w pokoju zanim jej dotknęła. Łatwo się zniechęca i często ma fochy (tego nie znam bo z babcią zawsze jest super :) , ale mama jej tak twierdzi). Dlatego zastanawiałam się nad przedszkolem, aby miała towarzystwo innych dzieci i polubiła zabawy na śniegu i narty. Gdzieś chodzi mi po głowie taka myśl, że jakby jej się spodobało, to mogę wziąć raz czy dwa instruktora na doszkolenie (nie wiem np.  po 2-3 dniach przedszkola) i jakby opanowała choćby pług i hamowanie to pod koniec wyjazdu z łagodnych tras mogłaby jeździć ze mną. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, channel napisał:

Moja mała to dzikus jest :) wszystko co nowe to ma koce 😅 hulajnoga 2 dni stała w pokoju zanim jej dotknęła. Łatwo się zniechęca i często ma fochy (tego nie znam bo z babcią zawsze jest super :) , ale mama jej tak twierdzi). Dlatego zastanawiałam się nad przedszkolem, aby miała towarzystwo innych dzieci i polubiła zabawy na śniegu i narty. Gdzieś chodzi mi po głowie taka myśl, że jakby jej się spodobało, to mogę wziąć raz czy dwa instruktora na doszkolenie (nie wiem np.  po 2-3 dniach przedszkola) i jakby opanowała choćby pług i hamowanie to pod koniec wyjazdu z łagodnych tras mogłaby jeździć ze mną. 

Ja bym zostawił dziecko do końca w przedszkolu/szkółce do zawodów, które są zawsze w piątki i po nich jest jeszcze możliwość wspólnego rodzinnego jeżdżenia. I tak jest najlepiej. 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, channel napisał:

dwa instruktora na doszkolenie (nie wiem np.  po 2-3 dniach przedszkola) i jakby opanowała choćby pług i hamowanie to pod koniec wyjazdu z łagodnych tras mogłaby jeździć ze mną. 

a to ta sama wnuczka co pisałaś że w Białce nauczyła się pługu i dalej będziecie się szkolić z niejakim Skowrońskim ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Dawno tu nie zaglądałem, ale chciałbym wrzucić kilka swoich spostrzeżeń na temat szkółek w Alpach. Mój młodszy syn dziś 13 lat rozpoczynał swoją przygodę za nartami w VdS w Folgardzie, dosłownie zaczynał. Miał wtedy skończone 5 lat i nigdy wcześniej nie miał sprzętu na nogach. Pojechaliśmy na tydzień na zorganizowany wyjazd. Podglądałem jak wyglądają zajęcia. Na 3 początkujących adeptów narciarstwa było 2 instruktorów, w efekcie końcowym grupa podzieliła się na dwie grupy w konfiguracji 1+2 i 1+1. Mój syn odstawał od pozostałej dwójki i miał przez 4 dni zajęcia indywidualne, a pozostał dwójka jeździła z drugim instruktorem. W piątek odbywały się "zawody" kończące turnus, Kacper samodzielnie zjechał cały slalom, dla bezpieczeństwa oczywiście jechała przed nim instruktorka, ale nie zaliczył żadnej "gleby". Dziecko z nizin rozpoczynało naukę od zupełnego zera a na koniec spokojnie zjeżdżał z niebieskich tras, radził sobie dobrze na orczyku. W następnym sezonie moja małżonka podjęła decyzję, że jedziemy na dwa tygodnie, Kacper był w szkółce, początek okazał się ciężki, prawie nic nie pamiętał i musiał zaczynać od oślej łączki, ale drugiego dnia od obiadu został dokoptowany do grupy, która już jeździła po trasach ośrodka, w drugim tygodniu był już w grupie średniozaawansowanej i naprawdę było widać progres. Czas spędzony na śniegu robił swoje, zjeżdżał po czerwonych trasach w swoim stylu, ale bezpiecznie, grupa liczyła 5-6 uczniów. Cała jego nauka do 10 roku życia opierała się o wyjazdy w Alpy 1-2 tygodnie w sezonie, zawsze ze szkółką, dopiero w zeszłym sezonie nie korzystaliśmy z usług instruktorów. W czasie pandemii jeździliśmy do Kazimierza Dolnego lub Parchatki w okolicach Puław, gdzie korzystał z indywidualnych lekcji, ale było tego raptem po kilka godzin w sezonie, w odstępie tygodnie i jakiejś wielkiej poprawy nie widzę, instruktorzy chwalili go, ale mi osobiście brakowało progresu z Alp. Teraz szykujemy się na ferie zimowe, ale muszę zainwestować w nowe buty, bo ze starych już wyrósł, a potrzebne są mu w mojej ocenie takie o flexie 100. W zeszłym sezonie miał kupione stosunkowo za dobre narty  do swoich butów. Chłopak rośnie jak na drożdżach i przerósł długością stopy ojca i starszego brata. Narty mam dla niego, ale z butami gorsza sprawa.

Podsumowując, jestem za takimi wyjazdami, nauka z instruktorem robi dobrą robotę, oczywiście zależy ile jest osób w grupie i jak chcą słuchać, ale to już rola instruktorów. W Alpach wielokrotnie widziałem duże grupy dzieci/młodzieży z jednym instruktorem i jakoś te zajęcia się odbywały...

Tydzień w sezonie na początku to za mało, gdy byliśmy 2 tygodnie, to zrobiło robotę. Taki pobyt w jednym miejscu trochę się dłuży, ale czego nie robi się dla dzieci...

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, zbyszek42 napisał:

a potrzebne są mu w mojej ocenie takie o flexie 100. W zeszłym sezonie miał kupione stosunkowo za dobre narty  do swoich butów. Chłopak rośnie jak na drożdżach i przerósł długością stopy ojca i starszego brata. Narty mam dla niego, ale z butami gorsza sprawa.

Coś dokładniej, waga wzrost i rozmiar buta - narciarski proszę. Jakie narty ma obecnie i co umie, nie jako ojciec - staraj się rzetelnie.

pozdro

Edytowane przez marekbtl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jeeb napisał:

a to ta sama wnuczka co pisałaś że w Białce nauczyła się pługu i dalej będziecie się szkolić z niejakim Skowrońskim ?

Tak ta sama, pługiem zjeżdżała w Białce, miała instruktora jeden na jeden-podobalo jej się, ale w tym roku nie jeździliśmy... urodziła jej się siostra i trochę mała nam "zdziecinniała". Tadzio Skowroński nie za bardzo chce szkolić maluchy - brak czasu. Z Tadziem jadę sama na początku stycznia a z rodziną - na koniec 😊

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.10.2023 o 19:54, zbyszek42 napisał:

Witam,

Dawno tu nie zaglądałem, ale chciałbym wrzucić kilka swoich spostrzeżeń na temat szkółek w Alpach. Mój młodszy syn dziś 13 lat rozpoczynał swoją przygodę za nartami w VdS w Folgardzie, dosłownie zaczynał. Miał wtedy skończone 5 lat i nigdy wcześniej nie miał sprzętu na nogach. Pojechaliśmy na tydzień na zorganizowany wyjazd. Podglądałem jak wyglądają zajęcia. Na 3 początkujących adeptów narciarstwa było 2 instruktorów, w efekcie końcowym grupa podzieliła się na dwie grupy w konfiguracji 1+2 i 1+1. Mój syn odstawał od pozostałej dwójki i miał przez 4 dni zajęcia indywidualne, a pozostał dwójka jeździła z drugim instruktorem. W piątek odbywały się "zawody" kończące turnus, Kacper samodzielnie zjechał cały slalom, dla bezpieczeństwa oczywiście jechała przed nim instruktorka, ale nie zaliczył żadnej "gleby". Dziecko z nizin rozpoczynało naukę od zupełnego zera a na koniec spokojnie zjeżdżał z niebieskich tras, radził sobie dobrze na orczyku. W następnym sezonie moja małżonka podjęła decyzję, że jedziemy na dwa tygodnie, Kacper był w szkółce, początek okazał się ciężki, prawie nic nie pamiętał i musiał zaczynać od oślej łączki, ale drugiego dnia od obiadu został dokoptowany do grupy, która już jeździła po trasach ośrodka, w drugim tygodniu był już w grupie średniozaawansowanej i naprawdę było widać progres. Czas spędzony na śniegu robił swoje, zjeżdżał po czerwonych trasach w swoim stylu, ale bezpiecznie, grupa liczyła 5-6 uczniów. Cała jego nauka do 10 roku życia opierała się o wyjazdy w Alpy 1-2 tygodnie w sezonie, zawsze ze szkółką, dopiero w zeszłym sezonie nie korzystaliśmy z usług instruktorów. W czasie pandemii jeździliśmy do Kazimierza Dolnego lub Parchatki w okolicach Puław, gdzie korzystał z indywidualnych lekcji, ale było tego raptem po kilka godzin w sezonie, w odstępie tygodnie i jakiejś wielkiej poprawy nie widzę, instruktorzy chwalili go, ale mi osobiście brakowało progresu z Alp. Teraz szykujemy się na ferie zimowe, ale muszę zainwestować w nowe buty, bo ze starych już wyrósł, a potrzebne są mu w mojej ocenie takie o flexie 100. W zeszłym sezonie miał kupione stosunkowo za dobre narty  do swoich butów. Chłopak rośnie jak na drożdżach i przerósł długością stopy ojca i starszego brata. Narty mam dla niego, ale z butami gorsza sprawa.

Podsumowując, jestem za takimi wyjazdami, nauka z instruktorem robi dobrą robotę, oczywiście zależy ile jest osób w grupie i jak chcą słuchać, ale to już rola instruktorów. W Alpach wielokrotnie widziałem duże grupy dzieci/młodzieży z jednym instruktorem i jakoś te zajęcia się odbywały...

Tydzień w sezonie na początku to za mało, gdy byliśmy 2 tygodnie, to zrobiło robotę. Taki pobyt w jednym miejscu trochę się dłuży, ale czego nie robi się dla dzieci...

Napisz jaka to szkółka miała tak cieplarniane warunki ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flex 100 dla młodego człowieka szurającego po czerwonych bez aspiracji na sport/demonstratora i coś tam jeszcze? Poleci, zapewne tak jak leci na tyły, wycofa ręce, poszerzona sylwetka i wio do przodu. Zgaduję, ale tak to się kończy w większości przypadków. Nie sugeruję miękkich kapci z futerkiem ale u większości producentów flex 100 ma już swoją moc. Przechodzenie na "trudniejszy" sprzęt wymaga w praktyce ciągłej kontroli nad tym co młody człowiek wyczynia. A pogoń za flexem, marketingowo ciekawa, w jezdzie o profilu stricte amatorskim sens ma nie wielki (chyba że komuś waga w kosmos poleci choć wtedy polecą też kolana i narty pójdą w odstawke). 

Mogę prosić o uzasadnienie tego pomysłu? Tak zwyczajnie jestem ciekaw, to nie nowa idea ale każda argumentacja pozwala pomyśleć jak można skutecznie od takich pomysłów odwodzić ... 

Pozdrawiam

M.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Marxx74 napisał:

Flex 100 dla młodego człowieka szurającego po czerwonych bez aspiracji na sport/demonstratora i coś tam jeszcze? Poleci, zapewne tak jak leci na tyły, wycofa ręce, poszerzona sylwetka i wio do przodu. Zgaduję, ale tak to się kończy w większości przypadków. Nie sugeruję miękkich kapci z futerkiem ale u większości producentów flex 100 ma już swoją moc. Przechodzenie na "trudniejszy" sprzęt wymaga w praktyce ciągłej kontroli nad tym co młody człowiek wyczynia. A pogoń za flexem, marketingowo ciekawa, w jezdzie o profilu stricte amatorskim sens ma nie wielki (chyba że komuś waga w kosmos poleci choć wtedy polecą też kolana i narty pójdą w odstawke). 

Mogę prosić o uzasadnienie tego pomysłu? Tak zwyczajnie jestem ciekaw, to nie nowa idea ale każda argumentacja pozwala pomyśleć jak można skutecznie od takich pomysłów odwodzić ... 

Pozdrawiam

M.

Cze

Kolega już poruszał ten temat na FB. Ja zwróciłem uwagę nie tylko na flex - bo to wartość względna (czasami szerszy rzep o 5mm robi flex + 10 w skali), a także na inne parametry jak junior/dorosły/kobieta oraz przeznaczenie sportowy lub też nie. Jak pisałeś w juniorskich flex 100 to chyba maksymalna wartość butów sportowych - amatorskich dla bardzo dobrze jeżdżących juniorów. Powyżej to już surówki zawodnicze do bootfitingu. Oprócz owego flexu ważny także jest last (bo rosnące dzieciaki mają zazwyczaj długą ale szczupłą stopę, więc można kupić dla dorosłych o znacznie szerszym tymże parametrze). Różnica jest także w wysokości cholewki, juniorskie są nieco niższe niż dla dorosłych. Ten flex to chyba takie dowartościowanie, lepszy but dobrze dopasowany nawet z niższym flexem (a tutaj rozumiem, że dzieciaki czasami rosną w oczach i trudno się wstrzelić), niż but zbyt agresywny (tu myślę o kątach w butach sportowych) i niedopasowany. Bo wszystkie buty będą wygodne niezależnie od twardości, o ile będą dobrze dopasowane. Ponadto jazda w odchyleniu w butach o sportowych nastawach i parametrach powoduje efekt, że wszystkie wydają się zbyt małe. Bo opierając się na cholewkach, stopa się przesuwa do przodu, za pieta miejsca a palce cisną.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.10.2023 o 08:55, Victor napisał:

Powiedz,ile dzieciaków ba dorosłych ma szczęście śmigać w sezonie 40 dni? ..W sezon,dwa,trzy będąc na śniegu 10 dni ciężko zrobić z kogokolwiek narciarza,

Cze

Jeszcze wracając do nauki, znalazłem film z postępów syna na przestrzeni 3-ech sezonów. Od pierwszego dnia, ale tu się proszę nie sugerować, ponieważ to prawie 9-cio letni chłopak, bardzo dobrze ogarnięty ruchowo przez inne aktywności, a przede wszystkim tak myślę że po części przez rower + rolki + hulajnoga (na której jeździ od maleńkości i robi na niej cuda, chyba dzięki temu na desce jeździć uczył się w 1 dzień). Pierwsza część to faktycznie pierwszy dzień na nartach po czterech porannych godzinach pionizacji z instruktorem, poszło nadzwyczaj szybko. Ze stoku nie schodził, nawet na obiad. Od 9.00 do zamknięcia. Potem poszczególne etapy ciorania po wszystkim, sezon drugi już w klubie, GS jechany na obozie rodzinnym, super sprawa, gdzie zarówno dzieci jak i dorośli maja opiekę trenerską/instruktorską. Najbardziej nudny sezon w jego życiu, ponieważ tłuczenie tych samych ćwiczeń przez cały sezon. Sezon trzeci już widoczny postęp, te ćwiczenia dały efekt, jazda w miarę poukładana + przesiadka na narty GS junior o innej charakterystyce niż SL (stosunkowo duży promień VS długość narty, co jednak już coś potrafiącym nie przeszkadza w jeździe). W sumie te 3 sezony to 120-140 dni na nartach, jak pisał Marxx74 - klucz do sukcesu, szkolenie i objeżdżenie. Dzisiaj ma 15lat, filmów brak, bo już na jazdę ze mną nie ma czasu. Jutro wraca z Tuxa, pierwszy 5-cio dniowy obóz klubowy. Ja jestem dumny z niego, ale to ciężka praca i masa środków wpompowana w dziecko. Zazwyczaj trwa to sporo dłużej, więc warto się uzbroić w cierpliwość.

pozdrawiam

 

  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Jeeb napisał:

i wszystko jasne - po 3 sezonach lepiej niż 99% narciarzy po 30 latach jazdy (tak przeciętnie 6 dni w sezonie)

Janek, poniewierasz się trochę po różnych stokach i wiesz ze swojego doświadczenia, bez pracy nie ma kołaczy. Są jednostki, którym to przychodzi bardzo łatwo i uczą się szybciej niż inni, maja dryg, predyspozycje etc. Są to nieliczni i broń Boże nie jest to mój syn. To czas jaki temu poświęcił dał efekt oraz cykliczne szkolenia.

pozdrawiam

ps. Twoja wnuczka pewnie też by tak jeździła, jeślibyś z Nią spędzał po 40-50 dni w roku w Alpach. A zapewne ten czas jej mocno ograniczony.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam może taki drobiazg pomijany często w narciarskich dyskusjach.

Niedawno odbył się test sprawnościowy, częściowo w ramach Warszawskiej Ligi Narciarskiej.

+120 jakoś dzieciaków, bieg dystansowy i osiem stacji na różne mierzone parametry (zresztą świetna inicjatywa i bardzo jej kibicuję dzielnie mierząc skok w dal :) )

Nie dziwmy się, ze nauka (dobrej) jazdy przychodzi z trudem - i tyle komentarza co do wyników. Zafiksowanie rodziców na "skoro narty to narty topowe, mega flex, gumy, najlepiej często tyczki" zmusza do zupełnie błędnych klubowych wyborów - kłania się ekonomia. Szykuję dziewczynę do grudniowego debiutu w Pucharze Świata : trener od motoryki 2xtygodniu siłka (docelowo x3), nartorolki wspierane przez kolejnego trenera od maja do września, w zasadzie non-stop rolki (inline alpine, to moja bajka), może wejdziemy na igielit a pierwszy śnieg w listopadzie. Bo ma TYLKO 16 lat i NIE MA SENSU orać jej wyjazdami na lodowiec, kiedy motoryka i siła są akurat w budowie. To ważne, gdy myślimy o  narciarzu/zawodniku na co najmniej kilka lat a nie na pucharek ligowej zabawy. Ile gwiazd ligowych i "dobrze zapowiadających się"  błysnęlo i równie szybko zgasło (co gorsza z kontuzjami o czym się mówi w środowisku niechętnie). Zerknijcie na statystyki lig - ile dzieci odpada na granicy lig/MPP .. a już po MPP?.. 

Dużo dni na nartach - @marekbtl słusznie wskazał, że mówię to jak mantrę, ale obowiązkowo bardzo urozmaicone przygotowanie motoryczne (od pewnego wieku siłowe). Nie ma sprawności - nie będzie sprawnej nauki i postępów. Tak więc droga zaczyna się zanim pomyślimy o dobraniu butów. I dobrej drogi życzę. 

Pozdrawiam,

M.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Marxx74 napisał:

Nie ma sprawności - nie będzie sprawnej nauki i postępów.

Nie można się nie zgodzić. Narciarstwo amatorskie, czy jak kto woli turystyczne, nawet nie sportowe (klubowe), żeby dawało radość musi być poparte ogólną sprawnością i kondycją. Na to pracuje się cały rok. Narciarstwo jest tylko emanacją ogólnego wysportowania. Mamy cały rok, aby pracować nad siłą, wytrzymałością, skocznością etc., by uprawiać swój ulubiony i inne mniej ulubione sporty.

Już październik, a więc niedługo zaczną się pytania: "hej, za miesiąc jadę na narty, jakie ćwiczenie proponujecie?".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prowadząc zajęcia "rekreacyjne" (i nie tylko) dramat zaczyna się na rozgrzewce.

Przysiad ? Skłon ? Koordynacja ręka/noga? Wykrok ? ... co chwila porażka, brak koordynacji, podstawowego ruchu. Kłania się WF w stylu "macie piłkę i kopcie".  I te dzieciaki mają w kilka dni ogarnąć sprawną jazdę na nartach inną niż defensywny niby-pług i przeszuranie  "czerwonej" ku radości rodziców ?

Najlepszy wynik w teście sprawnościowym o którym pisałem wcześniej zrobił chłopak, który ma demonstratora, nie jeździ sportowo, ale mocno bawi się w freesbie. A że Rodzice rozsądni, to wiedzą, że kariera narciarza alpejczyka to nie cel sam w sobie. A z Młodym zawsze chętnie na nartach polatam (już coraz częsciej za a nie przed ;) ). Jak będzie chciał to instruktorską ścieżkę spokojnie wejdzie.

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Marxx74 napisał:

Dodam może taki drobiazg pomijany często w narciarskich dyskusjach.

Niedawno odbył się test sprawnościowy, częściowo w ramach Warszawskiej Ligi Narciarskiej.

+120 jakoś dzieciaków, bieg dystansowy i osiem stacji na różne mierzone parametry (zresztą świetna inicjatywa i bardzo jej kibicuję dzielnie mierząc skok w dal :) )

Nie dziwmy się, ze nauka (dobrej) jazdy przychodzi z trudem - i tyle komentarza co do wyników. Zafiksowanie rodziców na "skoro narty to narty topowe, mega flex, gumy, najlepiej często tyczki" zmusza do zupełnie błędnych klubowych wyborów - kłania się ekonomia. Szykuję dziewczynę do grudniowego debiutu w Pucharze Świata : trener od motoryki 2xtygodniu siłka (docelowo x3), nartorolki wspierane przez kolejnego trenera od maja do września, w zasadzie non-stop rolki (inline alpine, to moja bajka), może wejdziemy na igielit a pierwszy śnieg w listopadzie. Bo ma TYLKO 16 lat i NIE MA SENSU orać jej wyjazdami na lodowiec, kiedy motoryka i siła są akurat w budowie. To ważne, gdy myślimy o  narciarzu/zawodniku na co najmniej kilka lat a nie na pucharek ligowej zabawy. Ile gwiazd ligowych i "dobrze zapowiadających się"  błysnęlo i równie szybko zgasło (co gorsza z kontuzjami o czym się mówi w środowisku niechętnie). Zerknijcie na statystyki lig - ile dzieci odpada na granicy lig/MPP .. a już po MPP?.. 

Dużo dni na nartach - @marekbtl słusznie wskazał, że mówię to jak mantrę, ale obowiązkowo bardzo urozmaicone przygotowanie motoryczne (od pewnego wieku siłowe). Nie ma sprawności - nie będzie sprawnej nauki i postępów. Tak więc droga zaczyna się zanim pomyślimy o dobraniu butów. I dobrej drogi życzę. 

Pozdrawiam,

M.

Cześć

Nasze priorytety są zgoła inne niż Wasze. Moim/Naszym jest wychowanie dobrego, porządnego narciarza w kierunku instruktorsko/trenerskim a Ty/Wy jesteście ukierunkowani na sukces w wymiarze sportowym. W obu przypadkach wymaga to zarówno pracy jak i sporych środków finansowych. Dobrze, że wspomniałeś o utrzymywaniu kondycji przez cały rok, mimo iż to tak de facto sport sezonowy. Jak u Ciebie, tak i u mnie (pewnie w mniejszym stopniu) cały czas jest dążenie do poprawy sprawności fizycznej poprzez czy to inne aktywności (rolki, rower, tenis etc.), jak też przedsezonowe zajęcia przygotowawcze. My mamy 2 x w tygodniu, środa 3 godziny i sobota od 9.00 - 13.00 praktycznie do do rozpoczęcia sezonu narciarskiego, tego właściwego, kiedy spadnie śnieg. W dzisiejszych czasach trudno dzieci oderwać od komórek/komputerów. Ale jak widać - da się, ale przykład musi iść z "góry". Wtedy daje to efekt.

Wam życzę pasma sukcesów, mocno kibicuję i będę śledził dalsze Wasze poczynania na arenie ... już chyba światowej.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marekbtl

I w tę stronę idą trochę zmiany w SITN aby program rekreacyjny i "sportowy" tak do wieku 12 lat w miarę się ustabilizowały - a nie rozchodziły na boki. 

Przeżyłem fascynację, że najmłodsi ścigają się na potęgę. To był błąd, teraz sprzątam po tym podejściu na szczęście we własnym ogródku.

Moja uwaga sprowadza się do jednego : aktywność narciarska znaczącego % dzieci i młodszej młodzieży to chwilowa, kilkudniowa zajawka przy okazji wyjazdu w Alpy, Tatry, Karkonosze, Beskidy.. gdziekolwiek. A oczekiwanie, aby po tych kilku dniach jazda młodego człowieka wyglądała dobrze jest często torpedowane prostym drobiazgiem : to dziecko nie potrafi się ruszać. I teraz od instruktora, szkółki oczekuje się, aby dokonał cudu łącząc trudny temat jakim jest poruszanie się na nartach z elementem bazowym, jakim jest świadomość, kontrola i koordynacja nad własnym ciałem. 

I nie chodzi tu o "sport" bo umówmy się, wysoki sport w narciarstwie uprawia kilka osób - mniej uprawia niż na tym zarabia. Chodzi o to, że narciarstwo przez swoje ograniczenia (sezon, dostępność, czas na wyjazdy) musi być częścią trochę szerszego myślenia o kulturze fizycznej dzieciaka. Momentalnie (na rekreacji a nie sporcie) widać, że dzieciak po prostu jest przygotowany bo coś kopie, rzuca, biega, walczy na macie, kręci na rowerze .. I widać to nie w trakcie jazdy ale już na podstawowych ćwiczeniach rozgrzewki i czysto sylwetkowej ocenie wraz z responsywnością na proste uwagi.

Aby było merytorycznie : trochę nie ważne jaka szkółka i gdzie bo i tak z instruktorem (szczególnie w Alpach) będzie loteria. Przygotujcie dziecko, niech będzie cały czas ruchowo aktywne, niech nie boi się odrobiny wysiłku, upadku ... pozytywnie motywujcie (to sztuka) .. i będzie dobrze. No i trzymajcie się z daleka :) w trakcie zajęć :).

M.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Szkółka narciarska bez znajomości języka? Czy to ma sens? 

Witam wybieramy się w tym roku z rodziną na narty do Austrii. Zastanawiam się czy nie zapisać starszych dzieciaków (6 i 9 lat) do szkółki. Można zapisać na pół dnia albo na cały. Problem jest taki, że nie znają niemieckiego, a angielskiego tylko podstawy. 2 lata temu córka była w szkółce w Austrii i przez 3 dni i zrobiła super postępy, a syn jeździł ze mna (bo żona była w ciąży). Wtedy byliśmy super zadowoleni z tej szkółki, ale nie wiem jak teraz, gdy są już bardziej zaawansowani. Cena jest OK, ale boję się że nie będą rozumiec instruktora i  po pierwszym dniu się rozmyśla. 

Mial ktoś podobne doświadczenia? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie czuję się kompetentny, aby oceniać postępy nauki dzieci, ale film z 2020 nie wskazuje na jakiś fundamentalny postęp. To w dalszym ciągu jest dziecko i klarowanie mu definicji odciążenia, pozycji frontalnej itd trochę mija się z celem. Jazda równoległa bez kijów chyba nie najeży do kanonu, chyba że w skręcie ślizgowym jako przygotowanie do NW, ale wtedy też raczej kijów się używa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weźcie proszę pod uwagę, że ja nie jestem ani instruktorem, ani nawet pomocnikiem. Jestem pewien, że jeżdżąc z 2 dzieci na różnym poziomie trudności lepiej ich nie nauczę, może żona tak, bo kiedyś robiła kurs pomocnika. Bardziej mi chodzi o to, żeby dzieciaki miały frajdę, a jak do tego podszkola technikę to super. Gdyby nie język to bym się nie zastanawiał nawet. 

Edytowane przez Hextor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...