Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Kto zawinil? Ja czy snowbordzista


Hextor

Rekomendowane odpowiedzi

Od razu zaznaczę, że początkujacy nie jestem :), jednak chciał bym poznać waszą opinię na temat tego kto zawinil. 

Sytuacja miała miejsce wczoraj na Czarnym Groniu. Z pozoru sprawa jest prosta: pierwszeństwo ma ten kto jest niżej i ten jadący z góry  powinien uważać. Jednak tutaj zderzenie miało miejsce na nartostradzie, a dokładniej w miejscu gdzie jest płasko, a trasa idzie w poprzek góry. Rozpędziłem się na ściance przed nartostradą i jechałem blisko lewej krawędzi trasy. Środkiem dużo wolniej jechał snowboardzista. Kiedy chciałem go wyprzedzić i byłem kilkadziesiąt cm od niego gość nagle (wcześniej jechał równolegle do mnie) zajechał mi drogę. Zdarzyłem jedynie się obrocic bokiem, odbiłem się od niego i bokiem upadlem na lód, nabijać sobie siniaka na biodrze. Gość wykorzystał mój rozpęd i pojechał dalej. Skręcił przedemnie w takim momencie, że już nie dało się nic zrobić, ani skręcić ani zahamować. Jako, że nic mi się za bardzo nie stało, to odpuściłem i nie goniłem go, ale zastanawia mnie kto był w mocy prawa :)

 

Moim zdaniem ja, bo byłem bliżej dolnej stacji, a on bliżej górnej. Dajcie znać czy moje zrozumienie tematu jest poprawne :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy dobrze rozumiem Twój wpis. Bo ostatnie zdanie trochę nie pasuje do reszty opisu.

6 godzin temu, Hextor napisał:

Od razu zaznaczę, że początkujacy nie jestem :), jednak chciał bym poznać waszą opinię na temat tego kto zawinil. 

Sytuacja miała miejsce wczoraj na Czarnym Groniu. Z pozoru sprawa jest prosta: pierwszeństwo ma ten kto jest niżej i ten jadący z góry  powinien uważać. Jednak tutaj zderzenie miało miejsce na nartostradzie, a dokładniej w miejscu gdzie jest płasko, a trasa idzie w poprzek góry. Rozpędziłem się na ściance przed nartostradą i jechałem blisko lewej krawędzi trasy. Środkiem dużo wolniej jechał snowboardzista. Kiedy chciałem go wyprzedzić i byłem kilkadziesiąt cm od niego gość nagle (wcześniej jechał równolegle do mnie) zajechał mi drogę. Zdarzyłem jedynie się obrocic bokiem, odbiłem się od niego i bokiem upadlem na lód, nabijać sobie siniaka na biodrze. Gość wykorzystał mój rozpęd i pojechał dalej. Skręcił przedemnie w takim momencie, że już nie dało się nic zrobić, ani skręcić ani zahamować. Jako, że nic mi się za bardzo nie stało, to odpuściłem i nie goniłem go, ale zastanawia mnie kto był w mocy prawa :)

 

Moim zdaniem ja, bo byłem bliżej dolnej stacji, a on bliżej górnej. Dajcie znać czy moje zrozumienie tematu jest poprawne :)

Jeżeli na nartostradzie jedziesz szybko i uderzasz w kogoś kto jest niżej od ciebie (jest przed Tobą), to po pierwsze nie dostosowałeś prędkości do warunków, po drugie to Ty wyprzedzasz i to Ty musisz zachować szczególną ostrożność. Jadący niżej, ma prawo wykonać manewr skrętu, czy to będzie inny narciarz, czy jadące chaotycznie dziecko, czy wspomniany snowboardzista. To że jest płasko, nie ma większego znaczenia. Nagannym jest natomiast niezatrzymanie się Pana i nieudzielenie Tobie pomocy, a taki ma obowiązek.   

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że Twoja wina.

Okazuje się, że te "kilkadziesiąt cm", przy manewrze wyprzedzania, to było za mało. 

 

Moja ostatnia kolizja (pierwsza od lat):

Jechałem, jak się okazało trochę za szybko, gdy na kursie zbieżnym pojawiły się dwie osoby (obie zmieniły kierunek jazdy w sposób odmienny do dotychczasowego toru jazdy). Miałem oczywiście zapas, żeby zareagować, bez ryzyka kolizji.

Ale, podczas ich omijania wyskoczył mi z góry trzeci, też szybko jadący pacjent.

Żeby go nie trzasnąć (chociaż byłem niżej) i przejść mu za plecami, musiałem mocno zakrawędziować. Lód i odsypy sprawiły, że się położyłem. W pozycji leżącej, sunąłem pod kątem 45 stopni.

W trakcie "suwu" wyprzedziłem faceta jadącego blisko krawędzi i znalazłem się niżej niż on

Z przepraszającym uśmiechem patrzyłem jak we mnie wjeżdża. Na szczęście, zarówno ja wytraciłem prędkość jak i on miał chwilę, żeby się przygotować.

Nikomu nic się nie stało, ale było mi bardzo głupio, bo moja wina była bezdyskusyjna.

@Chertan może coś dorzucić, miał miejsce w pierwszym rzędzie, jechał zaraz za tym gościem. ;) 

 

Edytowane przez yoss
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem do tzw. dekalogu FISi i nie widzę tam zasady: " kto niżej ten ma pierwszeństwo". Jest za to taka zasada dotycząca wyprzedzania: Narciarz lub snowboarder może wyprzedzać innego narciarza lub snowboardera z góry i z dołu, z prawej i z lewej strony pod warunkiem, że zostawi wystarczająco dużo przestrzeni wyprzedzanemu narciarzowi lub snowboarderowi na wykonanie przez niego wszelkich zamierzonych lub niezamierzonych manewrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie "kilkadziesiąt cm" to za mało jeżeli się kogoś wyprzedza. Minimalny ruch wyprzedzanej osoby i jest tragedia. Trzeba takie ruchy przewidywać decydując o swoim torze jazdy. Powinien rzeczywiście się zatrzymać i upewnić, że jest OK. Dość optymistycznie wyglądało to w Myślenicach, kilka kraks nie było, bez poważnych obrażeń, ale wszystkie te osoby upewniały się, że pozostali wyszli bez szwanku, podawali narty czy kije. Trasa tam wąska i stroma. 

A co do sytuacji opisanej przez @yoss to widziałem tylko końcówkę, sunąłeś siedząc na śniegu z nartami prowadzącymi krawędzią po łuku wprost pod tego człowieka, wtedy już nic nie dało się zrobić, a błędy może były wcześniej, tego nie widziałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nartostrada" na Czarnym Groniu o ile dobrze pamiętam to ten dosyć wąski objazd trasą niebieską ścianki na trasie czerwonej? Jeśli tak, to tam nie ma miejsca za bardzo na wyprzedzanie, jak snowboard zakrawędziuje w poprzek stoku, to już cały zabiera :D tak że manewr był z góry dosyć ryzykowny (choć mógł się udać gdyby nie nieprzewidziana reakcja). Dobrze że nic się nie stało.

Generalnie w stosunku do snowborderów kieruję się zasadą baaaaardzooo ograniczonego zaufania, a już do początkujących, to bardzo bardzo ;) nie żebym coś miała przeciwko - sama kiedyś jeździłam, ale to było dawno i z nędznym skutkiem. Jak słyszę szuranie za plecami, to uciekam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wyjaśnienie, człowiek uczy się całe życie. 

Co do kilkudziesięciu cm to chce sprostować ze było to na nartostradzie która ma jakieś 2m szerokości. A nad snowboardzista była jeszcze narciarka. Siłą rzeczy nie da się tam zachować większych odstępów. Pewnie trzeba skorygować taktykę, by się rozpędzić na maxa żeby przejechać płaską część. 

Edytowane przez Hextor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płaskie odcinki kiepsko się jedzie na snowboardzie i nijak się to ma do taktyki jazdy na nartach. Jakimś wyjściem w sytuacji ryzyka nieprzewidzianego manewru osoby poniżej jest spokojne ostrzeżenie wyprzedzanego tuż przed wyprzedzeniem, ale oczywiście zgadzam się, że prędkość należy dostosować do aktualnej sytuacji, aby było bezpiecznie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem skąd wziąłeś tę zasadę o tym kto niżej ale to raczej bzdura, bo oznaczałoby że ten co niżej może robić na stoku cokolwiek mu się podoba bez uważania na innych  a każda osoba wyżej musi się dostosować. A tak nie jest. 

Znajomy miał kiedyś taką sytuację, jechał sobie jedną stroną stoku , wykonując powtarzalne skręty tak że cały czas utrzymywał jednolity tor. Dobrze jeżdżący narciarz dodam. Środkiem jechał ktoś kto delikatnie mowiac średnio panował nad jazda i nagle bez oglądanie się przez ramię skręcił do granicy stoku, z dość dużą prędkością. No i dzwon. Wiem Mitek by powiedział że dobry narciarz by tego uniknął ale nie było opcji.

sprawa się skończyła w sądzie, została uznana wina tego który jechał nieprzewidywalnie i skręcił nagle bez upewnienia się że może zrobić to bezpiecznie. Uzasadnienie było mniej więcej takie jak napisałem, że jak się zmienia tor jazdy to trzeba się upewnić że można bezpiecznie wykonać manewr. Tylko trzeba było mieć kilku świadków którzy to potwierdzili.

 

to co do zasady, że ten kto niżej ma pierwszeństwo, jednak twój przypadek jest ciut inny. Wydaje mi się że jeśli się mijaliscie na centymetry to każdy powinien zachować ostrożność i tu ciężko rozsadzić. Z jednej strony on powinien się obejrzęć zanim skręci, ale czy jego odjazd był aż tak drastyczną zmiana kierunku skoro to nartostrada? Z drugiej ty jako ta osoba z tyłu nie możesz lecieć na jajo na tak wąskiej trasie i liczyć na to że będziesz miał czysty tor.

moim zdaniem kwestia raczej nie do rozstrzygnięcia, zależy czy trafilbys na sędziego który jeździ tak jak ty czy na takiego co jeździ jak ta druga osoba

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tanova napisał:

Płaskie odcinki kiepsko się jedzie na snowboardzie i nijak się to ma do taktyki jazdy na nartach. Jakimś wyjściem w sytuacji ryzyka nieprzewidzianego manewru osoby poniżej jest spokojne ostrzeżenie wyprzedzanego tuż przed wyprzedzeniem, ale oczywiście zgadzam się, że prędkość należy dostosować do aktualnej sytuacji, aby było bezpiecznie.

Podstawowe jest sprawdzenie czy snowbordzista jest goofy czy regular.  Zawsze lepiej wybrać stronę gdzie ma on lepszy przegląd sytuacji. 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Lexi napisał:

wow...błyskawiczna analiza sytuacyjna.. :)

Sporo jeździłem z snowbordzistami, jeżeli każdy z nich ma do "obsługi" kumpla narciarza to ta technologia w miarę daje radę. Już odruchowo reaguję, czyli uwzględniam ich przegląd sytuacji, gdy trzeba podciągnę, gdy trzeba zostawię kija. Biorę też pod uwagę trajektorię jazdy bo tu też mają ograniczone możliwości.

Ale w wąskich, stromych przecinkach leśnych czy wzdłuż strumieni to zawsze im zazdroszczę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Wujot napisał:

Sporo jeździłem z snowbordzistami, jeżeli każdy z nich ma do "obsługi" kumpla narciarza to ta technologia w miarę daje radę. Już odruchowo reaguję, czyli uwzględniam ich przegląd sytuacji, gdy trzeba podciągnę, gdy trzeba zostawię kija. Biorę też pod uwagę trajektorię jazdy bo tu też mają ograniczone możliwości.

Ale w wąskich, stromych przecinkach leśnych czy wzdłuż strumieni to zawsze im zazdroszczę.

To miejsce o którym pisze Hextor wygląda tak że odcinek wlotowy na ten odcinek "nartostrady" jest stromy i pozwala rozpędzić sie troche - wystarczy że osoba która jedzie przodem jest zaskoczona stromym kawałkiem (na mapce trasa jest niebieska) i zaczyna robić paniczne ruchy a jadący z tyłu tego nie widzi bo jest przed zakrętem w prawo ....incydent gotowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Lexi napisał:

To miejsce o którym pisze Hextor wygląda tak że odcinek wlotowy na ten odcinek "nartostrady" jest stromy i pozwala rozpędzić sie troche - wystarczy że osoba która jedzie przodem jest zaskoczona stromym kawałkiem (na mapce trasa jest niebieska) i zaczyna robić paniczne ruchy a jadący z tyłu tego nie widzi bo jest przed zakrętem w prawo ....incydent gotowy.

Co do zasady to zawsze powinieneś przewidywać, że gdzieś na trasie może leżeć nieprzytomny człowiek. Wobec tego tyle prędkości ile widoczności. Oczywiście sprawny i przygotowany na niespodzianki narciarz może sobie na sporo pozwolić.

Kiedyś w Francji (Praz Sur Arly) miałem taki incydent. Wąska pólka wycięta w bardzo stromym zboczu (po lewej wrażenie przepaści) szerokość pewnie ze 2 m, nawet mniej. Poranny lód, ale bez większych problemów. Wystarczyło nie przeszkadzać nartom. Jednak narciarz przede mną jest obesrany. Widzę, że próbuje ograniczać prędkość, ale mu to nie wychodzi. Myślę sobie - na pewno zaraz wywiniesz jakiś numer. I rzeczywiście nagle niesygnalizowany rozpaczliwy podskok, obrót nart w powietrzu i skręt stop z przypadnięciem do ziemi. Chłop... o życie walczył ;) (i faktycznie upadek z półki to byłaby kaplica). Tyle tylko, że byłem przygotowany, wskoczyłem na prawie pionową ścianę z prawej i przejechałem obok. 

Wniosek jest taki, że warto mieć zawsze jakiś pomysł, rezerwę. W przypadku braku widoczności podciągnąć skręt. Jak jest wąsko popatrzeć jak wygląda las. Jak wyprzedzamy to albo z dużą przewagą i dostatecznym zapasem albo przeciwnie niewielka nadwyżka i czekanie na miejsce i porę. Pomijając, że można się nauczyć tego (wiem, ze to strasznie trudne), że nie musimy wyprzedzać.  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Wujot napisał:

Wniosek jest taki, że warto mieć zawsze jakiś pomysł, rezerwę.

Takie "rezerwowe pomysły" to nic innego jak owoc doświadczeń zgromadzonych na przestrzeni naszej narciarskiej przygody....podobnie jak za kierownicą - doświadczenie  rośnie proporcjonalnie do przejechanych kilometrów..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 months later...
W dniu 11.01.2022 o 16:41, Turnplayer napisał:

Nie wiem skąd wziąłeś tę zasadę o tym kto niżej ale to raczej bzdura, bo oznaczałoby że ten co niżej może robić na stoku cokolwiek mu się podoba bez uważania na innych  a każda osoba wyżej musi się dostosować. A tak nie jest. 

 

Hej, kiedyś, na sąsiednim forum toczyła się dyskusja po słynnym wypadku w Białce. Opisałam wtedy moje zdarzenie, kopia tamtego postu:

Jestem amatorem, trenuję dzielnie... Jako ta "dorosła" na stoku zawsze mam oczy na około głowy gdy widzę mniejsze lub wieksze dzieciaki. Gdy zobaczyłam po raz pierwszy film na fb wraz z komentarzem poszkodowanej pani, uderzyło mnie, że bardzo nierozsądnie to pojechała snowboardzistka i to w niej niestety zobaczyłam winną. Dla mnie to trochę tak jakby na deptaku pieszo-rowerowym dorosły na rowerze skręcając najechał biegnące koło rodzica dziecko i próbował całą winą obarczać malucha. Wydaje mi się, że to jednak pani jechała znacznie szybciej niż dzieciak i na pewno w poprzek.

Miałam raz podobne zajście. Chociaż nas było troje 😁. Ja zjeżdżałam z lewej strony stoku do środka, od prawej narciarz równolegle zjeżdżał w odbiciu lustrzanym. Jechaliśmy dość spokojnie. Nagle chłopaka od jego prawej strony wyminął bardzo blisko i z ogromną prędkością deskarz, wymuszając mocniejsze odbicie narciarza w moją stronę. Manewr snowboardzista skończył po łuku w górę przecinając cały stok od prawej do lewej wycinając pełny skręt. Przeciął mój tor ruchu również jakiś 1-1,5 m ode mnie padając spektakularnie na glebę i sunąć jeszcze kilka metrów . Mając ratującego się narciarza minimalnie niżej nie miałam możliwości ucieczki w dół ratowałam się wyhamowując skrętem w górę. Prawie się udało 😬 traciliśmy się lekko i zaczepiliśmy kijkami też lądując na glebie. Teoretycznie ja byłam na samej górze, narciarz o przewidywalnym i niekolizyjnym wcześniej torze jazdy o prędkości minimalnie większej niż moja, troszkę niżej a najniżej w czasie manewru deskarz. Chociaż leżał w sumie trochę wyżej niż my 😁. Czyli z dekalogu wychodziłoby, że moja wina. Jednak myślę, że gdyby nie ułańska fantazja snowboardzisty żadne z nas nie stworzyłoby zagrożenia. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Jednak lęk przed "parapetami" dosłownie w w przenośni 😉pozostał. 

Szkoda w tym wszystkim dziecka, w dobie internetu nie sądzę żeby nie widziało tej nagonki.

Współczuję też kobiecie bólu i utraty zdrowia.

Obyśmy wszyscy zawsze wracali w całości ze stoków, nie ważne na czym kto jeździł. 😊

Wielu użytkowników, powołując się na dekalog, stwierdziło, że bezsprzecznie to byłą moja wina. Ja do dziś, nie do końca się z tym zgadzam, chociażby ze względu na te dwa punkty czytane razem, (fragment dekalogu w wersji z opracowania z opracowania http://www.folia-turistica.pl/attachments/article/402/FT_20_2009.pdf)

3. Obowiązek wyboru bezpiecznego toru jazdy, który pozwoli na uniknięcie kolizji. Z reguły tej wywodzi się zasadę, że odpowiedzialny za kolizję jest narciarz znajdujący się wyżej na stoku lub z tyłu. To on bowiem widzi narciarzy poruszających się niżej i z przodu, zatem może wybrać tor jazdy, pozwalający na uniknięcie kolizji. 

4. Obowiązek bezpiecznego wyprzedzania. Pozwala on wyprzedzać z każdej strony (inaczej niż w ruchu drogowym), jednak zawsze w sposób zapewniający odpowiedni dystans do osoby wyprzedzanej.

Wg mnie, Jeśli ktoś jedzie znacznie szybciej, czyli wyprzedza, to powinien wybrać tor jazdy, którym nie utrudni bezpiecznej jazdy innym użytkownikom stoku. W moim przypadku najszybszy deskarz wymusił zmianę kierunku jazdy narciarza po mojej prawej, w taki sposób, że i ten zajechał mi drogę. Obaj jechali szybciej niż ja, obaj mnie wyprzedzali, obaj wjechali w zasadzie we mnie a i tak podobno moja wina, bo ja byłam najwyżej w momencie zderzenia 😵. To mniej więcej jak z zajeżdżaniem drogi ciężarówce :) Nic, przyjęłam na klatę, unikam jak ognia "szybkich i wściekłych" deskarzy. Wnioski wyciągnęłam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo słów a temat prosty.

Ktoś poniżej ma prawo dowolnego zachowania bo musiał, chciał, taką ma fantazję. Przy desce to częste, narciarze nie czują co na desce można.

Byłeś powyżej - Twoja wina czyli nie dostosowanie do warunków ma stoku w tym zachowania innych uczesników zabawy. I kropka.. chyba że pomroczność albo inny kruczek prawny w stylu winy niezawinionej w oparciu o nieprzewidywalność. 

M.

@Tatita- odniesienie do Mitka żałosne. Jakieś kompleksy ? Weź oddech i wyluzuj .. 

 

Edytowane przez Marxx74
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...