Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Koronawirus - czy jechać na narty?


Karolciamalymis

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, fredek321 napisał:

Ad. j.w. Przy czym tym razem chęć utrzymania władzy prowadzi do działań spójnych z interesem jednostki.

Tu bardziej chciałem sprowokować Cię do przyznania, czemu wykluczasz manipulowanie statystykami odnośnie wirusa (a poniekąd sam to przyznałeś, nie zaprzeczając, że różne kraje stosują różne metody klasyfikowania przyczyn zgonów, co już samo w sobie jest manipulacją i prowadzi do błędnych wniosków, że koronawirus powoduje aż tyle śmierci we Włoszech). I tu jakoś nie widzę posypywania głów popiołem przez tych wszystkich, którzy tak wierzyli liczbom. Naprawdę, nie tylko politycy stosują "kreatywną księgowość" przy ukrywaniu np. deficytu.

  • Thanks 1
  • Downvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam, warto się zapoznać a i tematyka artykułu nieco bliższa temu forum.


Piwny ping-pong rozsiał koronawirusa po całej Europie. Pocałunek śmierci w "alpejskiej Ibizie"

Białe szaleństwo na nartach mogło być dla niektórych pocałunkiem śmierci. Prokuratura wszczęła właśnie śledztwo, czy lokalne władze i restauratorzy z austriackiego miasta Ischgl nie przyczynili się do wybuchu epidemii koronawirusa. Prawdopodobnie już w lutym zatajono informacje, że jeden z barmanów miał pozytywny wynik testu.

Dla miłośników nart i snowboardu tyrolskie miasteczko Ischgl do tej pory było synonimem białego szaleństwa. Przez szeroką ofertę rozrywkową nie bez przyczyny nazywano je też "alpejską Ibizą". Tym, którzy odwiedzili je pod koniec lutego i na początku marca 2020 roku, teraz kojarzy się bardziej z czarnym koszmarem.

 

Tętniące życiem restauracje, puby i imprezy na wolnym powietrzu après-ski okazały się doskonałym inkubatorem koronawirusa. To kraina nart i śniegu miała być europejską "strefą zero" koronawirusa. Władze kilku państw i eksperci są przekonani, że setki turystów z Europy, które niedawno opuszczały Ischgl, wyjeżdżały z miasta nie tylko z górską opalenizną, czy kacem, ale przede wszystkim z chorobą o nazwie COVID-19. Ważne pytanie brzmi, czy austriaccy urzędnicy zdawali sobie z tego sprawę dużo wcześniej i dlaczego reagowali tak opieszale?

Ischgl "strefa wysokiego ryzyka" z piwnym ping-pongiem

Skalę zjawiska po części obrazuje komunikat norweskiej służby zdrowia z 8 marca. Poinformowała ona, że 491 osób z 1198 zakażonych w Norwegii odwiedziło w ostatnim czasie region Tyrolu. To nie był pierwszy sygnał, że sytuacja w Ischgl jest zła i niebezpieczna nawet dla całej Europy. Kochający narty Norwegowie dociekali, skąd przyszedł do nich wirus. Widzieli wcześniejszy komunikat rządu w Islandii. Ten już 5 marca określił Ischgl jako "strefę wysokiego ryzyka", stawiając to małe miasteczko (tysiąc sześćset osób) właściwie na równi z Wuhan, Włochami czy Iranem. Komunikat wyszedł po tym, jak kolejni Islandczycy wracali do kraju z koronawirusem przywiezionym właśnie z Austrii. Już 1 marca z Reykjaviku do Tyrolu wysłano zresztą alarmujące pismo. Przekazano, że 15 pasażerów lecących samolotem Icelandair przylatującym dzień wcześniej z Monachium miało pozytywny wynik testu na koronawirusa. Czternastu zarażonych wracało z Ischgl. Tyrolskie władze ds. zdrowia odrzuciły obawy Reykjaviku, sugerując trop niemiecki. Tydzień później nie mogły już udawać, że problem ich nie dotyczy.

7 marca otrzymały bowiem pozytywny wynik testu 36-letniego Niemca, który jako barman pracował w jednym z popularnych barów apres-ski w Ischgl. Przez pub przewijały się dziennie setki turystów z całego świata. Wieczorami były tam tłumy, człowiek przy człowieku i szereg rozrywek: tańce, karaoke i piwny ping-pong. Zabawa polegająca na wrzucaniu ustami piłeczki do kolejnych szklanek z piwem. Jeśli ktoś chciałby stworzyć obraz idealnych warunków do rozprzestrzeniania się infekcji, to powinien wieczorem pojechać do Inchgl ilub podobnych miast.

Brutalna riposta natury

Tym dziwniejszy był komunikat władz Tyrolu. Te, starając się łagodzić sytuację, oznajmiły, że zainfekowanie przez zarażonego pracownika gości baru "było z medycznego punktu widzenia mało prawdopodobne". Riposta natury na ten przekaz była jednak brutalna. 8 marca okazało się, że 15 z 22 osób bliskiego otoczenia Niemca też ma koronawirusa. Kolejnych komentarzy od tyrolskich władz już nie było. Była natomiast bierność. Knajpa, w której pracował zakażony Niemiec, normalnie funkcjonowała 7, 8 i 9 marca. Decyzję o jej zamknięciu wydano dopiero 10 marca. Wtedy też zamykano inne bary. Wyciągi i hotele funkcjonowały jednak normalnie. Austriacki "Der Standard" poinformował, że członek Europejskiej Partii Ludowej (OVP) Franz Horl, prywatnie hotelarz i lobbysta przemysłu narciarskiego, sugerował w parlamencie, by niektóre ośrodki pozostały otwarte jeszcze przez tydzień. Gazeta upubliczniła też SMS-y, jakie Horl wysyłał wtedy do szefa baru Kitzloch w Ischl (tego, w którym był zakażony pracownik). Wynika z nich, że Horl musiał zdawać sobie sprawę ze skali problemu już wcześniej, dlatego sam prosił znajomego szefa o zamknięcie knajpy, by kłopot nie przybrał wielkich rozmiarów. 13 marca ogłoszono kwarantannę dla doliny Paznautal, czyli m.in. St. Anton i Ischg. Tyle że kolejki linowe nadal ciągnęły narciarzy w góry.

Metoda stosowania półśrodków trwała jednak dalej. 16 marca w popularnym, austriackim, telewizyjnym programie doradca do spraw zdrowia Bernhard Tilg zapewniał, że "władze zrobiły wszystko by przerwać łańcuch zakażeń", choć na sporą część pytań prowadzącego odpowiedział wymijająco lub wcale.

Władze wiedziały, ale ignorowały?

W niemieckich mediach krytykę wylewał dziennikarz kanału n-TV, który wraz z piątką znajomych udał się do Ischg 5 marca. Grupa uciekła stamtąd 3 dni później, ale wszyscy byli już zarażeni. "Skandal polega na tym, że na tydzień przed naszym przyjazdem władze wiedziały, że na miejscu mogły wystąpić infekcje, ale zignorowały wszystkie sygnały" - komentował. 18 marca Gunther Platter, starosta krajowy Tyrolu podjął decyzję, o całkowitym wyłączeniu regionu i domowej kwarantannie dla mieszkańców Ischg.

W mediach nie tylko w Austrii zaczęło się badanie sprawy i trwała krytyka tamtejszych władz. Zarzucano, że tyrolscy urzędnicy długo unikali zdecydowanych działań, obawiając się negatywnego wpływu epidemii na lokalne firmy. Gospodarka całego regionu zależy bowiem od turystyki. "Chciwość wzięła górę nad odpowiedzialnością za zdrowie mieszkańców i gości” - komentował "Der Standard".

Zresztą, żal do lokalnych władz mogli mieć nie tylko Skandynawowie, Niemcy czy Islandczycy, ale też sami Austriacy. Gdy przyjrzeli się epidemii w swoim kraju okazało się, że jedna czwarta krajowych przypadków koronawirusa ma początek w Tyrolu, regionie liczącym mniej niż 10 procent populacji kraju. W małym Iscghl było kilka razy więcej zarażonych niż w dwumilionowym Wiedniu.

"W Tyrolu to nie polityka kontroluje turystykę, ale turystyka politykę"

Rząd w Austrii sprawie koronawirusa zadziałał już bardziej zdecydowanie. W ubiegłym tygodniu zamknął praktycznie całe życie publiczne i zabronił ludziom opuszczania domów z kilkoma wyjątkami.

Prokuratura w sprawie tego, co działo się w Tyrolu, rozpoczęła jednak śledztwo. Niemiecki kanał ZDF ostatnio doniósł, że rzeczywistość w Ischgl była jeszcze gorsza od tej, którą znamy. Według informacji telewizji w jednej z restauracji przypadek pracownika, który był poważnie chory i miał wszelkie objawy koronawirusa, był znany już pod koniec lutego. Nie zgłoszono tego jednak odpowiednim organom zdrowia, a wręcz próbowano tę informację ukrywać. "Daily Mail" podejrzewa, że chorobę z regionu tyrolskiego turyści wywozili już wcześniej. Opisuje zresztą przypadek jednego Brytyjczyka, który po zimowych wakacjach w Ischgl miał jej wszelkie symptomy i prawdopodobnie, to on mógł być nawet "pacjentem zero" w Anglii.

- W Tyrolu to nie polityka kontroluje turystykę, ale turystyka kontroluje politykę - podsumował austriacki analityk polityczny Peter Plaikner w rozmowie z "Die Welt".

https://www.sport.pl/sport/7,173950,25827622,piwny-ping-pong-rozsial-koronawirusa-po-calej-europie-pocalunek.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, koliber napisał:

Tu bardziej chciałem sprowokować Cię do przyznania, czemu wykluczasz manipulowanie statystykami odnośnie wirusa (a poniekąd sam to przyznałeś, nie zaprzeczając, że różne kraje stosują różne metody klasyfikowania przyczyn zgonów, co już samo w sobie jest manipulacją i prowadzi do błędnych wniosków, że koronawirus powoduje aż tyle śmierci we Włoszech). I tu jakoś nie widzę posypywania głów popiołem przez tych wszystkich, którzy tak wierzyli liczbom. Naprawdę, nie tylko politycy stosują "kreatywną księgowość" przy ukrywaniu np. deficytu.

Nikt nie manipuluje liczbami. One są takie jakie są. Trzeba po prostu wiedzieć jak określa się przyczyny zgonu w danym kraju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, fredek321 napisał:

Nikt nie manipuluje liczbami. One są takie jakie są. Trzeba po prostu wiedzieć jak określa się przyczyny zgonu w danym kraju.

To jest temat bardziej złożony. Nie zaryzykuję stwierdzenia, że nikt nie manipuluje liczbami - lekarz tego raczej się nie dopuści, ale niejeden polityk może (i moim zdaniem zechce) mieszać, np. na konferencji prasowej nie wliczać pewnych grup osób. Z drugiej strony nie mam zamiaru podciągać to pod światowy wirusowy spisek. Nie popadam ze skrajności w skrajność. :)

Uważam, że oficjalnie podane liczby są dalekie od faktycznej liczby zarażonych. Dowodem są statystyki zgonów Niemcy vs Włochy. Jednak moim zdaniem wynika to bardziej z niedoskonałości systemu, który jest dziurawy jak sito niż z manipulowania danymi. Oby został jak najszybciej uszczelniony!

 

 

 

Edytowane przez Ziemowit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Ziemowit napisał:

To jest temat bardziej złożony. Nie zaryzykuję stwierdzenia, że nikt nie manipuluje liczbami - lekarz tego raczej się nie dopuści, ale niejeden polityk może (i moim zdaniem zechce) mieszać, np. na konferencji prasowej nie wliczać pewnych grup osób. Z drugiej strony nie mam zamiaru podciągać to pod światowy wirusowy spisek. Nie popadam ze skrajności w skrajność. :)

Na poziomie oddziału nikt nie zaryzykuje, na poziomie szpitala może  dyrektor placówki mieć takie zakusy, ale na poziomie wojewódzkim to nie wierze w uczciwość przekazu.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, fredek321 napisał:

Nikt nie manipuluje liczbami. One są takie jakie są. Trzeba po prostu wiedzieć jak określa się przyczyny zgonu w danym kraju.

Jeżeli się porównuje te same dane między różnymi państwami, to sposób w jaki się dane zjawisko mierzy, powinien być taki sam, a nie jest.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, wojgoc napisał:

ale na poziomie wojewódzkim to nie wierze w uczciwość przekazu.

W Polsce przekaz jest w 100% prawdziwy. Są jednak pewne opóźnienia w przekazie, bo MZ informuje dopiero po uzyskaniu pełnych danych od Inspektorów Sanitarnych. 

 

Godzinę temu, Biały napisał:

Dlaczego koronowirusa traktuje się inaczej i podaje się tylko ilość przypadków potwierdzonych  testami ?

Nie mogę pojąć dlaczego za wszelka cenę chcemy porównywać Covid do grypy. To nowy patogen, 100% populacji jest wrażliwe.

 

1 godzinę temu, Biały napisał:

Może być jedynie wyjściową przyczyną zgonu

Tak i w Polsce tylko wyjściowa podlega analizowaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, wojgoc napisał:

Na poziomie oddziału nikt nie zaryzykuje, na poziomie szpitala może  dyrektor placówki mieć takie zakusy, ale na poziomie wojewódzkim to nie wierze w uczciwość przekazu.

Mogę się zgodzić. Jednak dla mnie manipulacje nie są dużym problmem. Właściwie to się nią nie zbyt przejmuję. Czy słusznie? Znacznie większym problemem jest niska wykrywalność, nieprzygotowanie i improwizacja. To jest moim zdaniem o wiele, wiele większym problemem.

Moja teza: Gdyby oficjalne dane dokładnie odpowiadały rzeczywistej liczbie zarażonych to pokonalibyśmy wirusa błyskawicznie.

kto się z tą tezą nie zgadza i jeśli tak to dlaczego?

Edytowane przez Ziemowit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, fredek321 napisał:

Gdyby nie naukowcy, nie ma to nic wspólnego ze sceptycyzmem.

Właśnie, że ma, Kopernik żyjac w Hiszpanii lub Włoszech zostałby spalony na stosie a ludzkość nadal stapałaby po płaskiej Ziemi w Centrum Świata :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Ratrak napisał:

Polecam, warto się zapoznać a i tematyka artykułu nieco bliższa temu forum.


Piwny ping-pong rozsiał koronawirusa po całej Europie. Pocałunek śmierci w "alpejskiej Ibizie"

Białe szaleństwo na nartach mogło być dla niektórych pocałunkiem śmierci. Prokuratura wszczęła właśnie śledztwo, czy lokalne władze i restauratorzy z austriackiego miasta Ischgl nie przyczynili się do wybuchu epidemii koronawirusa. Prawdopodobnie już w lutym zatajono informacje, że jeden z barmanów miał pozytywny wynik testu.

Dla miłośników nart i snowboardu tyrolskie miasteczko Ischgl do tej pory było synonimem białego szaleństwa. Przez szeroką ofertę rozrywkową nie bez przyczyny nazywano je też "alpejską Ibizą". Tym, którzy odwiedzili je pod koniec lutego i na początku marca 2020 roku, teraz kojarzy się bardziej z czarnym koszmarem.

 

Tętniące życiem restauracje, puby i imprezy na wolnym powietrzu après-ski okazały się doskonałym inkubatorem koronawirusa. To kraina nart i śniegu miała być europejską "strefą zero" koronawirusa. Władze kilku państw i eksperci są przekonani, że setki turystów z Europy, które niedawno opuszczały Ischgl, wyjeżdżały z miasta nie tylko z górską opalenizną, czy kacem, ale przede wszystkim z chorobą o nazwie COVID-19. Ważne pytanie brzmi, czy austriaccy urzędnicy zdawali sobie z tego sprawę dużo wcześniej i dlaczego reagowali tak opieszale?

Ischgl "strefa wysokiego ryzyka" z piwnym ping-pongiem

Skalę zjawiska po części obrazuje komunikat norweskiej służby zdrowia z 8 marca. Poinformowała ona, że 491 osób z 1198 zakażonych w Norwegii odwiedziło w ostatnim czasie region Tyrolu. To nie był pierwszy sygnał, że sytuacja w Ischgl jest zła i niebezpieczna nawet dla całej Europy. Kochający narty Norwegowie dociekali, skąd przyszedł do nich wirus. Widzieli wcześniejszy komunikat rządu w Islandii. Ten już 5 marca określił Ischgl jako "strefę wysokiego ryzyka", stawiając to małe miasteczko (tysiąc sześćset osób) właściwie na równi z Wuhan, Włochami czy Iranem. Komunikat wyszedł po tym, jak kolejni Islandczycy wracali do kraju z koronawirusem przywiezionym właśnie z Austrii. Już 1 marca z Reykjaviku do Tyrolu wysłano zresztą alarmujące pismo. Przekazano, że 15 pasażerów lecących samolotem Icelandair przylatującym dzień wcześniej z Monachium miało pozytywny wynik testu na koronawirusa. Czternastu zarażonych wracało z Ischgl. Tyrolskie władze ds. zdrowia odrzuciły obawy Reykjaviku, sugerując trop niemiecki. Tydzień później nie mogły już udawać, że problem ich nie dotyczy.

7 marca otrzymały bowiem pozytywny wynik testu 36-letniego Niemca, który jako barman pracował w jednym z popularnych barów apres-ski w Ischgl. Przez pub przewijały się dziennie setki turystów z całego świata. Wieczorami były tam tłumy, człowiek przy człowieku i szereg rozrywek: tańce, karaoke i piwny ping-pong. Zabawa polegająca na wrzucaniu ustami piłeczki do kolejnych szklanek z piwem. Jeśli ktoś chciałby stworzyć obraz idealnych warunków do rozprzestrzeniania się infekcji, to powinien wieczorem pojechać do Inchgl ilub podobnych miast.

Brutalna riposta natury

Tym dziwniejszy był komunikat władz Tyrolu. Te, starając się łagodzić sytuację, oznajmiły, że zainfekowanie przez zarażonego pracownika gości baru "było z medycznego punktu widzenia mało prawdopodobne". Riposta natury na ten przekaz była jednak brutalna. 8 marca okazało się, że 15 z 22 osób bliskiego otoczenia Niemca też ma koronawirusa. Kolejnych komentarzy od tyrolskich władz już nie było. Była natomiast bierność. Knajpa, w której pracował zakażony Niemiec, normalnie funkcjonowała 7, 8 i 9 marca. Decyzję o jej zamknięciu wydano dopiero 10 marca. Wtedy też zamykano inne bary. Wyciągi i hotele funkcjonowały jednak normalnie. Austriacki "Der Standard" poinformował, że członek Europejskiej Partii Ludowej (OVP) Franz Horl, prywatnie hotelarz i lobbysta przemysłu narciarskiego, sugerował w parlamencie, by niektóre ośrodki pozostały otwarte jeszcze przez tydzień. Gazeta upubliczniła też SMS-y, jakie Horl wysyłał wtedy do szefa baru Kitzloch w Ischl (tego, w którym był zakażony pracownik). Wynika z nich, że Horl musiał zdawać sobie sprawę ze skali problemu już wcześniej, dlatego sam prosił znajomego szefa o zamknięcie knajpy, by kłopot nie przybrał wielkich rozmiarów. 13 marca ogłoszono kwarantannę dla doliny Paznautal, czyli m.in. St. Anton i Ischg. Tyle że kolejki linowe nadal ciągnęły narciarzy w góry.

Metoda stosowania półśrodków trwała jednak dalej. 16 marca w popularnym, austriackim, telewizyjnym programie doradca do spraw zdrowia Bernhard Tilg zapewniał, że "władze zrobiły wszystko by przerwać łańcuch zakażeń", choć na sporą część pytań prowadzącego odpowiedział wymijająco lub wcale.

Władze wiedziały, ale ignorowały?

W niemieckich mediach krytykę wylewał dziennikarz kanału n-TV, który wraz z piątką znajomych udał się do Ischg 5 marca. Grupa uciekła stamtąd 3 dni później, ale wszyscy byli już zarażeni. "Skandal polega na tym, że na tydzień przed naszym przyjazdem władze wiedziały, że na miejscu mogły wystąpić infekcje, ale zignorowały wszystkie sygnały" - komentował. 18 marca Gunther Platter, starosta krajowy Tyrolu podjął decyzję, o całkowitym wyłączeniu regionu i domowej kwarantannie dla mieszkańców Ischg.

W mediach nie tylko w Austrii zaczęło się badanie sprawy i trwała krytyka tamtejszych władz. Zarzucano, że tyrolscy urzędnicy długo unikali zdecydowanych działań, obawiając się negatywnego wpływu epidemii na lokalne firmy. Gospodarka całego regionu zależy bowiem od turystyki. "Chciwość wzięła górę nad odpowiedzialnością za zdrowie mieszkańców i gości” - komentował "Der Standard".

Zresztą, żal do lokalnych władz mogli mieć nie tylko Skandynawowie, Niemcy czy Islandczycy, ale też sami Austriacy. Gdy przyjrzeli się epidemii w swoim kraju okazało się, że jedna czwarta krajowych przypadków koronawirusa ma początek w Tyrolu, regionie liczącym mniej niż 10 procent populacji kraju. W małym Iscghl było kilka razy więcej zarażonych niż w dwumilionowym Wiedniu.

"W Tyrolu to nie polityka kontroluje turystykę, ale turystyka politykę"

Rząd w Austrii sprawie koronawirusa zadziałał już bardziej zdecydowanie. W ubiegłym tygodniu zamknął praktycznie całe życie publiczne i zabronił ludziom opuszczania domów z kilkoma wyjątkami.

Prokuratura w sprawie tego, co działo się w Tyrolu, rozpoczęła jednak śledztwo. Niemiecki kanał ZDF ostatnio doniósł, że rzeczywistość w Ischgl była jeszcze gorsza od tej, którą znamy. Według informacji telewizji w jednej z restauracji przypadek pracownika, który był poważnie chory i miał wszelkie objawy koronawirusa, był znany już pod koniec lutego. Nie zgłoszono tego jednak odpowiednim organom zdrowia, a wręcz próbowano tę informację ukrywać. "Daily Mail" podejrzewa, że chorobę z regionu tyrolskiego turyści wywozili już wcześniej. Opisuje zresztą przypadek jednego Brytyjczyka, który po zimowych wakacjach w Ischgl miał jej wszelkie symptomy i prawdopodobnie, to on mógł być nawet "pacjentem zero" w Anglii.

- W Tyrolu to nie polityka kontroluje turystykę, ale turystyka kontroluje politykę - podsumował austriacki analityk polityczny Peter Plaikner w rozmowie z "Die Welt".

https://www.sport.pl/sport/7,173950,25827622,piwny-ping-pong-rozsial-koronawirusa-po-calej-europie-pocalunek.html

Get infected, if You can! Paru forumowiczów, fanatyków Ischgl, również tam było w tym czasie, byliście w kwarantannie czy nikomu ani mru mru po powrocie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statystyki, statystyki...

Coś na ten temat, z mojego, lokalnego podwórka - z Radomia.

...w radomskim szpitalu zmarł zarażony 79-latek, ale nie został ujęty w rządowych statystykach. Problem w tym, że ani szpital, ani sanepid nie są w stanie stwierdzić, czy była inna przyczyna śmierci pacjenta.

Link, do całej sprawy:

https://warszawa.onet.pl/koronawirus-nie-zyje-79-latek-dlaczego-informacji-nie-ma-w-raporcie-mz/eqpcwpb

Ciekawa lektura.

Kolejny przypadek z Głogowa...

„Nie ma żadnej karty zgonu”

https://zdrowie.wprost.pl/koronawirus/10309781/mieszkaniec-glogowa-nie-doczekal-sie-testu-zmarl-w-kwarantannie-nie-mozemy-pochowac-wujka.html

Także te statystyki są, delikatnie rzecz ujmując - nieprecyzyjne...

Edytowane przez marboru
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pobierać dopóki wisi COVID-19 Zapobieganie i leczenie The First Affiliated Hospital, Zhejiang University School of Medicine (FAHZU) Publikacja zgodna z doświadczeniem klinicznym
https://www.alfamedica.pl/images/pdf/covid-19-wersja-iv_pl_2020_03_27.pdf
O sprawie https://bielskobiala.wyborcza.pl/bielskobiala/7,88025,25828535,lekarz-anestezjolog-decyzje-administracyjne-zadecyduja-o-liczbie.html


Pozdrawiam

mirekn  

Edytowane przez mirekn
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, marboru napisał:

Także te statystyki są, delikatnie rzecz ujmując - nieprecyzyjne...

Nie są nieprecyzyjne tylko spóźnione. W Łodzi był zgon w jednym ze szpitali (przedwczoraj) też nie figuruje w statystykach, bo czeka na wyniki. Ponieważ nie ma już chorego, to próbka czeka w kolejce.

Radom - trzeba zapytać rodzinę co jest napisane w karcie zgonu.

Głogów - trzeba poczekać na wynik sekcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, marboru napisał:

Statystyki, statystyki...

Coś na ten temat, z mojego, lokalnego podwórka - z Radomia.

...w radomskim szpitalu zmarł zarażony 79-latek, ale nie został ujęty w rządowych statystykach. Problem w tym, że ani szpital, ani sanepid nie są w stanie stwierdzić, czy była inna przyczyna śmierci pacjenta.

Link, do całej sprawy:

https://warszawa.onet.pl/koronawirus-nie-zyje-79-latek-dlaczego-informacji-nie-ma-w-raporcie-mz/eqpcwpb

Ciekawa lektura.

Kolejny przypadek z Głogowa...

„Nie ma żadnej karty zgonu”

https://zdrowie.wprost.pl/koronawirus/10309781/mieszkaniec-glogowa-nie-doczekal-sie-testu-zmarl-w-kwarantannie-nie-mozemy-pochowac-wujka.html

Także te statystyki są, delikatnie rzecz ujmując - nieprecyzyjne...

W Głogowie nie doczekał testu w trakcie kwarantanny a u mnie w mieście zrobili test zdrowemu byczkowi w sile wieku, tak bez powodu. Moim zdaniem było tak, że za dużo młodzieży zaczęło sie pętać po mieście, wiec ktoś wpadł na genialny pomysł, ze podamy faka news, że zaraził się ktoś młody, tak niewiadomo dlaczego, bo nawet nie wrócił z zagranicy i nie był poddany kwarantannie, wiec teoretycznie może to spotkać każdego innego młodego człowieka i lepiej siedź młodzieży w domu na d... i się nie pętaj po mieście, tyle że sprawa się rypła i teraz władze miasta nie wiedza jak z tego bagna wybrnąć, w sumie kto tam będzie pytał o takie bzdety za 3 miesiące gdy kryzys gospodarczy rozkwitnie ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, fredek321 napisał:

Nie są nieprecyzyjne tylko spóźnione. W Łodzi był zgon w jednym ze szpitali (przedwczoraj) też nie figuruje w statystykach, bo czeka na wyniki. Ponieważ nie ma już chorego, to próbka czeka w kolejce.

Radom - trzeba zapytać rodzinę co jest napisane w karcie zgonu.

Głogów - trzeba poczekać na wynik sekcji.

Tak, tak a świstak siedzi i zawija w te sreberka, ..., w Ischgl zapewne , w barze u vikinga ;) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sezonie 2020/2021 można już śmiało powiedzieć że nie będzie można pojechać w Alpy.

W związku z realnym zagrożeniem, każdy kto chciałby się ze mną wybrać w góry w przyszłym sezonie, oprócz lawinowego ABC powinien przedstawić ważny test na obecność wirusa SARS-CoV-2

🙂

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, fredek321 napisał:

Nie są nieprecyzyjne tylko spóźnione. W Łodzi był zgon w jednym ze szpitali (przedwczoraj) też nie figuruje w statystykach, bo czeka na wyniki. Ponieważ nie ma już chorego, to próbka czeka w kolejce.

Radom - trzeba zapytać rodzinę co jest napisane w karcie zgonu.

Głogów - trzeba poczekać na wynik sekcji.

Tu się z Tobą nie zgodzę.

Czytałeś obydwa artykuły?

Jeśli chodzi o przypadek z Radomia, cytuję: "Żadna z instytucji, z którą rozmawialiśmy, nie potrafiła nam jednoznacznie powiedzieć, że koronawirus nie przyczynił się do śmierci 79-latka. Żadna z nich nie poinformowała też, że toczy się jakiekolwiek postępowanie wyjaśniające w tej sprawie."

Prezydent Radomia, notabene ze środowiska PO ogłosił, że to była druga ofiara wirusa w moim mieście - na jakiej podstawie? 

Władze centralne twierdzą inaczej... I teraz jeszcze raz wróć do powyższego cytatu. Dowiemy się jak było naprawdę?

Głogów

... również cytat z artykułu: "...ponieważ „nie chciał przyjechać żaden lekarz, żeby stwierdzić zgon i wstawić kartę zgonu”. – Do dnia dzisiejszego nie ma żadnej karty zgonu. Najprawdopodobniej w ogóle prokuratora nie było na miejscu. Tak naprawdę nie wiadomo, co się stało, czy on był zarażony tym koronawirusem. Niby w niedzielę mieli przyjechać pobrać od niego próbki, ale niestety nie zdążyli – dodała.

Siostrzenica zmarłego powiedziała, że wciąż nie wiadomo, kiedy jego ciało będzie wydane rodzinie i czy planowana jest sekcja zwłok."

Może Ty @fredek321 jesteś pewien, że wszystko jest ok i że będzie sekcja... Rodzina nie ma tej pewności jak widać. I pewnie jej nie będzie. 

A ja zwyczajnie jako, obserwator stwierdzam jedynie fakt: coś tu śmierdzi!

Edytowane przez marboru
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

11 minut temu, Gerald napisał:

W sezonie 2020/2021 można już śmiało powiedzieć że nie będzie można pojechać w Alpy.

Restrykcje są bo nad epidemią nie da się inaczej zapanować. Spodziewasz się, że w 2020/2021 domowa izolacja społeczeństwa nadal będzie najskuteczniejszą obroną? Wyobrażasz sobie co stałoby się z ogromną większością biznesów w Europie jeśli będziemy siedzieć rok na pupie? :)

Edytowane przez Ziemowit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, marboru napisał:

Może Ty @fredek321 jesteś pewien, że wszystko jest ok i że będzie sekcja...

Pewna jest śmierć i podatki. Jeśli artykuł opisuje stan faktyczny (nie mamy pewności) to jak wyobrażasz sobie wydanie ciała rodzinie bez sekcji i co będzie wpisane w kartę zgonu. Co do Radomia podtrzymuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • JC locked this temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...