Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Nauka jazdy - minimalny czas


olek123

Rekomendowane odpowiedzi

9 godzin temu, Mitek napisał:

Coś Ci napiszę na priv.

Dzięki :) Oby jednak kolano zaczęło się zachowywać w pełni normalnie :)

8 godzin temu, tanova napisał:

No cóż, tak będziemy mieć w drugiej połowie życia, jak sobie zapracujemy :). Z jednej strony urazy czy przebyte choroby, z drugiej strony mądra aktywność fizyczna i pozytywne nastawienie. I jeszcze trochę zdrowego dystansu do siebie, którego chyba na szczęście Tobie nie brakuje B|

Dzięki!

Bez aktywności nie wyobrażam sobie życia za bardzo...oby zdrowie tylko dopisywało.

7 godzin temu, Mitek napisał:

Jeżeli coś robimy z pasją - to sens życia można znaleźć a w każdym działaniu.

Dokładnie!

Ja mam inny problem...mam tyle pasji, że czasu mi non stop brakuje... Mam jednak pomysł. By je zrealizować muszę po prostu wygrać w Lotto i rzucić pracę ;)😃

Edytowane przez marboru
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Mitek napisał:

Błąd. Jak brać wzory to sensowne.

Pozdro

Błędem to jest nie uczyć się na własnych błędach, nie wyciągać wniosków z z tych błędów, nie słuchać dobrych rad czy nie brać żadnych wzorów ... Fakt na filmie  sztywno jak na wykładzie chemii organicznej albo coś w tym stylu, ale lepiej tak aniżeli wcale. Jak zaczynałem to uważałem, że to całkiem dobry wzór i może to dla Ciebie dziwne, ale nadal tak uważam. Dlaczego ? Ano dlatego, że na początku chyba każdy tak wygląda czyli sztywno i jak sam napisałeś znasz jednego człowieka co się w bodaj 4 lata nauczył sensownie jeździć. Zapewne w Twojej ocenie ja do takiego poziomu nigdy nie dojdę, ale też i nie mam żadnych wygórowanych ambicji i dlatego j.w.

Edytowane przez Sławek Nikt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Sławek Nikt napisał:

Błędem to jest nie uczyć się na własnych błędach, nie wyciągać wniosków z z tych błędów, nie słuchać dobrych rad czy nie brać żadnych wzorów ... Fakt na filmie  sztywno jak na wykładzie chemii organicznej albo coś w tym stylu, ale lepiej tak aniżeli wcale. Jak zaczynałem to uważałem, że to całkiem dobry wzór i może to dla Ciebie dziwne, ale nadal tak uważam. Dlaczego ? Ano dlatego, że na początku chyba każdy tak wygląda czyli sztywno i jak sam napisałeś znasz jednego człowieka co się w bodaj 4 lata nauczył sensownie jeździć. Zapewne w Twojej ocenie ja do takiego poziomu nigdy nie dojdę, ale też i nie mam żadnych wygórowanych ambicji i dlatego j.w.

Cześć

Dlaczego masz nie dojść, nikt tak nie twierdzi. Ale sam piszesz o wyciąganiu wniosków i nauce na błędach a w tym wypadku jakby działasz przeciwnie. Zbyt długo uczyłem jeździć na nartach aby nie doceniać chęci do robienia postępów i pracowitości ale ważne aby nie marnować czasu bez sensu.

Dlaczego uważasz, że to dobry wzór? Na jakiej podstawie?

Pozdrowienia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 26.02.2019 o 23:14, Jeeb napisał:

może ktoś wrzuci filmik obrazujący jak powinna wyglądać jazda w technice carvingowej w stopniu średnio zaawansowanym ?

ile dni w roku ?

Witam, nauka a raczej studiowanie techniki trwa cały rok, po roku dalej....im więcej się nauczysz tym więcej pytań.

Z pozdrowieniami:

wariat jazdy Telemarkiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.02.2019 o 19:17, Mitek napisał:

Cześć

Dlaczego masz nie dojść, nikt tak nie twierdzi. Ale sam piszesz o wyciąganiu wniosków i nauce na błędach a w tym wypadku jakby działasz przeciwnie. Zbyt długo uczyłem jeździć na nartach aby nie doceniać chęci do robienia postępów i pracowitości ale ważne aby nie marnować czasu bez sensu.

Dlaczego uważasz, że to dobry wzór? Na jakiej podstawie?

Pozdrowienia

Napisałem, że to dobry wzór na początek i na początku jak zaczynałem podobne porady dawano i mnie, dlatego uważam, że na początek to dobry zestaw ćwiczeń. I aby nie marnować czasu jak piszesz to poleć proszę coś od siebie w takim razie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Sławek Nikt napisał:

Napisałem, że to dobry wzór na początek i na początku jak zaczynałem podobne porady dawano i mnie, dlatego uważam, że na początek to dobry zestaw ćwiczeń. I aby nie marnować czasu jak piszesz to poleć proszę coś od siebie w takim razie.

Cześć

Na początek???

Przecież to dotyczy w całości skrętu ciętego. Co to ma wspólnego z początkiem???

Co do rad i nauki. Zapraszam na stok. Od czwartku jestem w Czarnym Groniu. Chętnie się spotkam, pogadam, pojeżdżę. Będzie fajna ekipa.

Pozdrowienia

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Sławek Nikt napisał:

Jak już pisałem jazda bez zbytniego angażowania krawędzi nart to dla mnie jest dobry początek. Zapewne niewłaściwie się wyrażam ... Może napisz coś o ciętym ... Co tak naprawdę przy tym skręcie trzeba zaangażować ...I jak "pracować" ciałem ...

Witam, to ciężka praca, czasem bardzo bolesna. Jeśli w krótkim  czasie nie poznasz człowieka którego postawa, doświadczenie i rozwaga jak również metodyka nauczania oraz jego pasji  przekazania wiedzy w tematyce  narciarstwa w szerokim zakresie to będziesz sam powielał błędy latami.  Osobiście wolałem uczyć od podstaw, niż likwidować złe nawyki. Pamięć motoryczna, pamięć mięśni to cudowna sprawa, ale potężny kłopot jak coś sobie złego  w niej zakodujesz. Współczesny sprzęt oferuje ogromny potencjał w technice narciarskiej, ale trzeba wiedzieć jak z niego korzystać. Obecne narciarstwo to "krawędź" czy to Ci się podoba, czy nie i "angażowanie" tych krawędzi.

Z pozdrowieniami:

wariat jazdy Telemarkiem.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, kptdenaturat napisał:

... Jeśli w krótkim  czasie nie poznasz człowieka którego postawa, doświadczenie i rozwaga jak również metodyka nauczania ...

Miałem napisać, że to dobrze napisane, ale to byłby błąd. Powyższe słowa i dokładnie "ten konkretny człowiek" to kwintesencja nauczania.

A angażowanie krawędzi bardzo mi się podoba stąd i wywrotki mi się zdarzają do dnia dzisiejszego i zapewne zdarzą w kolejnych 😀

Edytowane przez Sławek Nikt
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Sławek Nikt napisał:

Jak już pisałem jazda bez zbytniego angażowania krawędzi nart to dla mnie jest dobry początek. Zapewne niewłaściwie się wyrażam ... Może napisz coś o ciętym ... Co tak naprawdę przy tym skręcie trzeba zaangażować ...I jak "pracować" ciałem ...

Cześć

Oczywiście ale trzeba mieć bazę do nauki skrętu ciętego, inaczej nie ma to sensu. Masz?

Pozdro

Edytowane przez Mitek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months later...

Powiedzmy bardziej dokładnie technikę jazdy na nartach, w tym oczywiście będzie to jakaś jazda na ich krawędziach. Co to znaczy opanować?  Ponieważ jak się ogląda przeciętny stok, to prawie każdy zapytany powie, że opanował jazdę na nartach. Dopiero jak się rzuci w oczy, ktoś lepiej jeżdżący, to widać jak to jest z tym opanowaniem.

Znam niemłodą osobę,  która ma ponad dwadzieścia lat, dość intensywnej amatorskiej jazdy. Jej technika rzucała się czasem obsłudze wyciągu na Polczakówce. Pytano, czy jeździła zawodniczo? Nie jeździła, ale była prawidłowo cały czas szkolona.  Otóż tej osobie jeszcze do niedawna się wydawało, że nie umie jeździć na nartach.  A ma za sobą co najmniej ponad pół tysiącą dni na stokach o różnych kolorach, włącznie z czarnymi. I to były stoki z ubijanym śniegiem, a nie dowolne, ponieważ to inna bajka.

Aby moja odpowiedź nie skończyła się, u pytającego skrajnym pesymizmem, to powiem, że potrzeba na to minimum 100-150 dni  i częstego korzystania z instruktora, najlepiej tego samego. No i oczywiście jak najlepszego w sensie pedagogicznym. Nie musi idealnie jeździć.  Wtedy może się zdarzyć, że tym nieco wyróżniającym się będzie na stoku rozpoczynający temat.

 

Zagronie

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Cytat

Aby moja odpowiedź nie skończyła się, u pytającego skrajnym pesymizmem, to powiem, że potrzeba na to minimum 100-150 dni  i częstego korzystania z instruktora, najlepiej tego samego. No i oczywiście jak najlepszego w sensie pedagogicznym. Nie musi idealnie jeździć.  Wtedy może się zdarzyć, że tym nieco wyróżniającym się będzie na stoku rozpoczynający temat.

 

Pozwolę sobie zacytować mój temat z sąsiedniego forum o kontrowersyjnym tytule "W 3 lata od zera do instruktora :)":

Niektórzy już znają tą historię, ale Ci którzy nie czytali, poniżej mogą zapoznać się, jak to wyglądało w praktyce:

 

" Często pojawiają się wątpliwości, że w krótkim czasie nie można osiągnąć poziomu 6 czy 7 na 10 a dobra technicznie jazda, możliwa jest  dopiero po kilkunastu lub więcej latach objeżdżenia.  Podobne argumenty padają w kontekście jazdy sportowej, szczególnie SL, który zadaniem niektórych jest "niedostępny dla amatorów". Wielu, nawet doświadczonych narciarzy, niepotrzebnie uznaje, że opanowanie slalomu jest poza ich zasięgiem.

W związku z powyższym chciałbym przytoczyć przykład Sary, której szkoleniem mogę się osobiście pochwalić. 

W styczniu 2014 po raz pierwszy pojechałem z Sarą na narty. Jej ówczesne doświadczenie obejmowało całe 5 dni jazdy (w życiu) a technika była czymś z pogranicza pługu i rotacyjnych ześlizgów. Nie była  też (i niestety nadal nie jest) typem sportsmenki. Jej kondycja pozwala na maksymalnie 4h jazdy dziennie a wstanie z ziemi po upadku (na stoku) to ogromny wysiłek.

Mimo tych trudności i wykorzystując jej talent do techniki, starałem się jak najszybciej podnosić poprzeczkę i ciągnąć ją tam, gdzie sama nie odważyłaby się zjechać. W pierwszym sezonie, jeździliśmy już po czarnych trasach. Rok później wysłałem ją na kurs kwalifikacyjny sitn, na którym był pierwszy (niezbyt udany) kontakt z amatorskim GS-em. W tym samym sezonie, wyjechaliśmy też do lasu na pilsku czy katowaliśmy muldy na nie ratrakowanej czarnej siódemce. Później starałem się poprawić jazdę ciętą, od razu dążąc do do sylwetki zawodniczej a także opanować strach podczas przejazdów GS-a.

W tym roku, Sara po raz pierwszy zaczęła jeździć SL (od razu z kompletem ochraniaczy!) i choć początkowo wydawało się to nie do przejścia, po kilku dniach nastąpił przełom.  Treningi SL były też częścią kursu na stopień PI.

Dzisiaj tzn. 3 lata i jeden miesiąc po tym jak zaczęliśmy szkolenie, Sara zdała Egzamin Regionalny i uzyskała stopień Instruktora SITN (dawniej PI) Za sprawdzian sportowy z SL otrzymała 8,5 pkt na 10 co również jest bardzo przyzwoitym wynikiem. (By zdać wystarczy 6pkt.)

Tym przykładem, oprócz oczywistej chęci pochwalenia się :) chciałem pokazać, że na nartach nasze ograniczenia są dużo dalej niż je sobie wyznaczamy. Dodałbym również, że do zrobienia postępów, nie jest potrzebny ogromny budżet. Mimo słabych zim przez te 3 lata jeździliśmy tylko w PL i SK + 1x6dni freeski na Kaunertalu. Nie wykupowaliśmy też żadnych lekcji indywidualnych z instruktorem.  Mam nadzieję, że ten wpis zachęci Was do dalszego rozwoju. Myślę, że niezależnie od wieku i aktualnych możliwości, każdy z Nas może się jeszcze wiele poprawić."

 

Pilsko - 2 sezon jazdy (Czarna 7-ka, najbardziej stromy fragment):

 

8345682ee8f2965egen.jpg

 

 

Edytowane przez Spiochu
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są oczywiście przypadki, jak wyżej opisany. Przypadki, gdy  pojawi się kilka sprzyjających czynników. W miarę sprawna osoba, ktorej bardzo zależy, by nauczyć się prawidłowo jeździć na nartach i w jak najkrótszym czasie.  Dobry instruktor w sensie pedagogicznym. Któremu też bardzo zależy na szybkich postępach podopiecznej. Ciągle będzie podnosił poprzeczkę, uważając by nie przesadzić w pewnym momencie. Może się to skończyć nieprzyjemną kontuzją lub wręcz zniechęceniem podopiecznej do nart.

Instruktor jest też ciągle do dyspozycji. Instruktor sugeruje sprzęt(tylko własny), prawie o niego dba. Instruktor wybiera teren do jazdy(stacje). Instruktor tłumaczy każdą wywrotkę, każdy błąd-dlaczego leżysz,  co zrobiłaś?  Instruktor nie jest wzorem. Nie zmusza, by naśladować jego idealne ewolucje. Wprost przeciwnie. Demonstruje, co dzisiaj chcemy osiągnąć, ale tylko ciut wyżej ponad poziom podopiecznej(podopiecznego).  Błąd podpiecznej, na tym poziomie nauki istotny, jest demonstrowany przez instruktora, nawet w sposób przesadzony.  Eliminuje się  zasadniczo, w pewnym momencie, tylko jeden błąd w technice. Taki, którego powtarzanie stanowi barierę w dalszym rozwoju i który się utrwala.  Nie zwraca się uwagi na tzw. duperele. Na które przyjdzie czas, gdy dojdziemy do pewnego poziomu.

Kolejny ważny czynnik to  liczba dni na stoku sezonie. Bardziej precyzyjnie liczba przejechanych kilometrów. W każdym kilometrze jakaś(średnio) liczba skrętów. Każdy skręt coś uczy, jeśli się zwraca uwagę na jego poprawne wykonanie.  Wiąże się z tym oczywiście kwestia kasy, by móc tych dni  zaliczyć jak najwięcej w sezonie. By móc odwiedzić coraz więcej stacji z trudniejszymi trasami.  

No więc jak to wszystko zagra, to można się zdziwić postępami.  Wspomniana przeze mnie wyżej osoba. Wystartowała na początku listopada(był taki rok i taka zima) na pożyczonych nartach i butach.  Za sobą miała w życiu przed laty tylko jedeń dzień(dosłownie) na pożyczonym sprzęcie. Spacerowała wtedy pod wyciągiem.  Nauka na serio rozpoczęła się(w tym listopadzie) od ubicia razem ze swoim nauczycielem małego półka i pierwszych próbach skrętów z przestępowaniem. W kolejnym dniu był już orczyk próby skrętów na równoległych nartach. Począwszy od skrętów do stoku, do zatrzymania i skrętów od stoku. Pojawiła się bariera zmęczenia mięśni(bóle łydek, skurcze) i należało kilka dni spasować.  Został  na samym poczatku dobrany sprzęt, narty byty kijki.   Postępy były zadziwiające.  Tak dobre, że została podjęta w lutym, w tym pierwszym sezonie, decyzja- jedziemy na tydzień na Chopok.  I przejechało się wszystkie trasy, począwszy od najłatwiejszych, po obu stronach góry.  Pewność jazdy tej osoby była już taka, że w sumie wywrotek było tyko kilka, w ciągu sześciu dni jazdy.  I jeszcze jedno-  moim zdaniem naważniejsze jest nauczenie(na początku nauki) poprawnego skrętu ma maksymalnie stromym terenie(ściance). Jest to klucz do kontroli szybkości i do wzrostu zaufania podpiecznego do własnych umiejętności. Wtedy prawie każda trasa jest dostępną dla ucznia. Jest to bardzo silny czynnik mobilizujący.  W trzecim roku nauki para nauczyciel-uczennica wybrała się pod  Matterhorn(Cervina, Zermatt). Zaliczono wszystkie ciekawsze trasy, łącznie ze zjazdem z Małego Matterhornu do Zermatt. I tak szły sezony. Co nie przeszkadzało jej stwierdzać, że wydaje jej się, że nie umie jeździć.  Umiała ładnie prowadzić narty na przejeżdżonym stoku.  Każdy wypad w dziewiczy śnieg( z wyjątkiem  nie głębokiego, lekkiego puchu) zdradzał zupełny brak obycia z tą materią. To jest jednak zupełnie inna jazda.  Ale o tym można dyskutować w nieskończonność.

No więc ile tych dni trzeba, by nauczyć się jeździć na nartach amatorsko?  

Zagronie

Edytowane przez Zagronie
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega Spioch jest sam instruktorem. Ciągle się doskonalącym.  Pogratulować należy za umiejętności pedagogiczne. Zazdrościć nie ma za co, ponieważ chciałoby się, by każdy instruktor był tak zaagażowany. Zazdrościć można dziewczynie, że na niego trafiła.  Ale to jest skrajny przypadek a  nie  codzienna rzeczywistość.  Niemniej każdy zapalony nowicjusz dwóch desek ma materiał do przemyśleń, gdy marzy,  by być w przyszłości mistrzem  na stoku w tłumie  jeżdżących.

Zagronie

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniekąd też jestem instruktorem. Tylko, że ani sam w przeszłości takich postępów nie wykazywałem, ani nie trafiam na kursantów, którzy mają odpowiednie predyspozycje a jednocześnie zależy im na rzeczywistym podnoszeniu poziomu. Raczej dominuje postawa jak tutaj na forum - 'weź godzinę z instruktorem, a potem już możesz samemu'.

Edytowane przez Tytus Atomicus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weź godzinkę, potem następną z innym instruktorem. Samo życie.

Jak jednak to jest odległe od sytuacji - instruktor,  zawodnik  już nie trenujący(dobrze wyszkolony narciarz) chce nauczyć _ swoją żonę, sympatię, własne dziecko _ jazdy na nartach. Ale tak, by mu towarzyszyli przez następne lecia na stokach. I są  dodatkowo chętni, zapaleni.  Toż to jest sytuacja idelna dla wyżycia się instruktora(jako instruktor!) i idealna do nauki  u podopiecznych. To coś, jak szkółka narciarska z indywidualnym trenerem.  Cóż może być lepszego?

Jeździmy cały dzień z instruktorem. Widzi każdy skręt, uchybienie. Wybiera trasę. Dba o odpoczynki. Widzi narastające zmęczenie na twarzach podopiecznych i w ich jeździe.  Cieszy go każdy maleńki postęp w tym dniu, miesiącu, sezonie. Uspokaja, że to się da poprawić, tylko trzeba być cierpliwym. Wreszcie taki instruktor ma w głowie program długofalowy.  Wie, że potrzeba na to lat, by dojść do pewnego poziomu. Jest to program krok po kroku, program ciągły.  On nie ulega kaprysom przypadkowych kursantów, by  za godzinę, tu na tym stoku, nauczyć tego, czy tamtego. W wielu przypadkach należałoby zacząć od oduczania. Zresetować kursanta do zera.

Pytanie ile lat potrzeba, by nauczyć się jeździć na nartach. By uściślić - np.  na poziomie aspiranta na instruktora. Jest dalej otwarte.

Zagronie

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...