Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wyginiemy w 2050 roku


MarioJ

Rekomendowane odpowiedzi

Wybrane cytaty z wywiadu z prof. dr hab. Szymonem Malinowskim – fizyk atmosfery, dyrektor Instytutu Geofizyki na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący Komitetu Geofizyki PAN. Zajmuje się fizyką chmur.

 

Wyginiemy w ciągu jednego pokolenia. W następnym pokoleniu. Oczywiście, jeżeli zaraz nie użyjemy absolutnie wszelkich możliwych środków, żeby temu zapobiec. Rok 2050. Wtedy to już się będzie dziać. Na wielką skalę.

Koncentracja gazów cieplarnianych w atmosferze. Jeżeli napompujemy ją jeszcze trochę, uruchomimy mechanizmy, nad którymi nie będziemy już w stanie zapanować – wtedy samoczynnie zaczną się uwalniać ogromne ilości gazów cieplarnianych z materii organicznej zdeponowanej w morzach i na powierzchni naszej planety.

No więc jesteśmy te pięćdziesiąt parę milionów lat temu, wiemy, że Ziemia wcześniej była chłodniejsza. I wtedy na dnie oceanów odłożyły się ogromne ilości klatratów metanu. Czyli związku metanu z wodą, który jest stabilny pod wysokim ciśnieniem w stosunkowo niskich temperaturach. Wiemy też, że potem, na skutek wybuchów wulkanów, doszło do wzrostu zawartości dwutlenku węgla w atmosferze, a co za tym idzie – zaczęło się robić cieplej. W związku z tym woda w oceanach się podgrzała i nastąpiło szybkie uwolnienie ogromnych ilości metanu – z tych klatratów metanu – do atmosfery.

Metan, jak już wiemy, jest gazem cieplarnianym. Atmosfera się więc jeszcze bardziej podgrzała. W rezultacie bardzo szybko uwolnione zostało jeszcze więcej metanu. I to jest właśnie to, co nazywamy paleoceńsko-eoceńskim maksimum termicznym, które spowodowało jedno z wielkich wymierań.

Średnia temperatura globu jest dziś o 1,2 stopnia wyższa niż 150 lat temu. 5 tysięcy lat temu też było tak, że mieliśmy jakieś 0,4 stopnia Celsjusza mniej niż teraz – kiedy było to tak zwane holoceńskie optimum klimatyczne, czyli ten temperaturowy top, który nastąpił po poprzednim ochłodzeniu. I potem, zgodnie z naturalnym cyklem Ziemi, ona powolutku zaczęła się staczać w kolejną epokę lodowcową. I nagle, sto kilkadziesiąt lat temu, ten trend został powstrzymany. Gwałtownie w stronę ocieplenia. Co jest kontra wszystkim naturalnym procesom, wymuszeniom, które się odbywają. A więc został uruchomiony proces całkowicie nienaturalny. Polega on na tym, że my, ludzie, zaczęliśmy spalać węgiel zgromadzony w skałach osadowych, przepompowując go do atmosfery.

W każdym razie ostatnio pojawia się coraz więcej prac pokazujących, że warunek, przy którym zostanie uruchomiony proces jak podczas paleoceńsko-eoceńskiego maksimum termicznego, czyli gwałtownego, już bez naszego udziału, uwalniania się gazów cieplarnianych do atmosfery, to jest kwestia około stopnia powyżej tego, co już mamy. Ostatnio podniesienie o tyle temperatury zajęło nam 150 lat. A teraz jesteśmy to w stanie zrobić plus minus w ciągu 30 (czyli rok 2050).

Wielka warstwa śniegu zimą, a przez długi czas również latem, nie pozwalała się tej warstwie (ogromne masy związków organicznych...) rozpuścić na większą głębokość. Nie mogło więc dojść do jej rozkładu. Jak jest przykryta wodą, to zachodzi tam beztlenowy rozkład tej materii organicznej. Czyli do atmosfery zaczyna się uwalniać metan. A jak woda wyparowuje, to następuje proces utleniania i uwalnia się dwutlenek węgla. Dziś metanu w atmosferze jest wciąż bardzo mało, ale jego potencjalne zasoby, czyli to, co się może wytworzyć właśnie w tej wiecznej zmarzlinie, są gigantyczne. A więc my uruchamiamy przepotężny proces, i to na skalę planetarną, który jak już ruszy, będzie nie do powstrzymania. Wielka warstwa śniegu zimą, a przez długi czas również latem, nie pozwalała się tej warstwie rozpuścić na większą głębokość. Nie mogło więc dojść do jej rozkładu. Teraz ta warstwa zaczyna rozmarzać.

 

No dobra, a jak to będzie wyglądało z punktu widzenia mieszkańca Polski?

Ale największym dla nas zagrożeniem w krótkiej perspektywie jest to, że będzie bardzo gorąco i bardzo sucho.

Co wynika z tego, że mamy duży stacjonarny wyż, który z kolei wynika z tego, że jest słaba cyrkulacja atmosferyczna. A to dlatego, że jest niewielka różnica temperatur między ciepłym latem biegunem a równikiem. Zaczynamy mieć kłopoty najpierw z wodociągami, aż w pewnym momencie tej wody jest tak mało, że nie możemy jej użyć do chłodzenia elektrowni. I w tym momencie załamuje się system energetyczny. Wysiada łączność, klimatyzacja, transport, bo na stacjach paliw pompy są przecież elektryczne. Lasy płoną na potęgę. Żywność w supermarketach, magazynach, domach zaczyna się psuć...

Czyli perspektywa Gdańska? Jak prądu nie będą mieli, to i tak nic nie będą mieli. Ale najpierw będzie regularnie zalewany, a potem już zupełnie zniknie pod wodą. Tak samo jak Holandia, duża część Niemiec, Wielkiej Brytanii, w tym Londyn, do tego cała Floryda. Generalnie zmieni się linia brzegowa, bo wody mniej będzie w lodzie, a więcej w oceanach. Wiele upraw padnie. Zwierzęta zaczną wymierać. W ogóle spadnie produktywność biologiczna, czyli zacznie brakować żywności, zaczną wymierać lasy.

Oczywiście życie przetrwa. Się dostosuje. Tylko ono już nie będzie takie jak teraz.

Inne pomysły to na przykład rozpylanie aerozoli, które będą odbijać promieniowanie słoneczne. Albo z mojej dziedziny – zajmuję się fizyką chmur – generowanie większej ilości chmur nad oceanem, które będą odbijały promieniowanie słoneczne. Tylko te chmury to jest coś, co kosztuje trochę energii i trochę nakładu. Ale ma tę zaletę, że można to dostosowywać do warunków. Natomiast rozpylenie aerozolu w atmosferze jest dramatycznie proste i tanie, ale po pierwsze, raz rozpoczęte musiałoby być ciągle kontynuowane, bo ten aerozol opada. A po drugie, wiadomo, że w sposób niekontrolowany zaburzyłoby cyrkulacje atmosferyczne. Na przykład wyłączając monsun, od którego zależy życie 2, 3 mld ludzi.

Aerozolu odbija promieniowanie słoneczne. Czyli niebo już nie będzie niebieskie, tylko białe, a zachody słońca będą fantastycznie kolorowe. Generalnie będzie dużo promieniowania rozproszonego, mało bezpośredniego. Co może też wpłynąć na produktywność rolną. W ogóle na faunę i florę. Na przykład w ten sposób, że pojawią się nowe gatunki roślin, bakterii, grzybów, które z reguły nie są dla nas zbyt miłe. Sęk w tym, że to i tak nie rozwiązuje problemu na przykład zakwaszenia oceanów czy właśnie zwiększenia ilości dwutlenku węgla w atmosferze. Tylko to jest sytuacja, która nam może pozwolić kupić trochę więcej czasu. Ale bardzo dużym kosztem.

 

Całość wywiadu w: http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,24144162,35-stopni-w-cieniu-na-razie-jest-super-nie-niebawem-wyginiemy.html

  • Like 4
  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytuł dałem prowokacyjnie, ale w sumie to jest sedno przesłania z tego wywiadu.

Ja obecnie nie widzę żadnej woli politycznej (ogólnoświatowej), aby ocieplenie powstrzymać. Więc czy trzeba się przygotowywać na rok 2050? Wiadomo że obecnie trzeba intensywnie korzystać z resztek zimy, póki jeszcze jest okazja? A za 30 lat świat taki jest jest teraz radykalnie się zmieni?

Co Wy o tym sądzicie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Gerald napisał:

.... wie....

a jak myślisz, co Ty możesz sam zrobić?

Coś można - podjąć decyzje indywidualne. Mieć albo nie dzieci, wyemigrować z miasta, wyemigrować z kraju (na północ). Kupić ziemię. nauczyć się bronić. Słowem przygotować się do tych drastycznych zmian co nadejdą. Sądzę, że wszyscy nie wyginą a co przezorniejsi i zasobniejsi będą dalej (całkiem przyzwoicie) żyć. 

Na Titanicu wszyscy nie zginęli.

Pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Wujot napisał:

Bal na Titanicu

 

 

Trochę się udzielam na blogach ekologicznych i związanych z AGW. Nie jest dobrze z klimatem Ziemi.To co mnie wkurza w branży narciarskiej to komercjalizacja i dewastacja środowiska naturalnego w nowoczesnych kompleksach (cyrkach narciarskich), stawianie wyciągów bez żadnego umiaru zarówno w Alpach jak i naszych Karpatach. To co robi TMR w Szczyrku to dewastacja pięknego masywu górskiego na ogromną skalę. Oczywiście sam z tych wyciągów korzystałem (jako typowy narciarz hipokryta) ,ale jest już tego w Polsce,uważam zdecydowanie za dużo. Od tego sezonu bojkotuję SMR. Przejadę się tylko raz lub dwa na 4 godziny do COS. Słowackiemu potentatowi mówię stanowcze nie. O klimacie i jego zmianach można poczytać na portalu ,, naukaoklimacie''. Uprzedzam żeby denialista @mamad się nie odzywał.

Edytowane przez janek57
  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Czytałem tylko wybrane cytaty i artykuł mi jakoś "nie pachnie". Taki miejscami egzaltowany i bałaganiarski styl wypowiedzi kłóci mi się z naukowcem z tytułem profesorskim. Nie pasuje mi również ogólny przekaz z cyklu "bicia na alarm skazanych". Klatraty metanowe są znane od dawna i badane choćby ze względu na potencjał złożowy. Sposób uwalniania się metanu z klatratów też jest dość dobrze opisany ale jego lawinowość jest tak naprawdę nie do oszacowania - chodzi o wartości graniczne.

Z punktu widzenia czasu geologicznego nasze istnienie czy nieistnienie czy też wymarcie takiej czy innej liczby gatunków i tak nie ma to najmniejszego znaczenia. To jest naturalny bieg procesów ewolucyjnych a wielkie wymieranie, którego jesteś my przyczyna jest faktem i toczy się nie od dzisiaj czy od XIX wieku ale od tysięcy lat. Ogólnie znane jest wyniszczenie przez człowieka wielkich ssaków w amerykach, wielkich ptaków w Australii, modyfikacja czy wrećz rewolucyjna zmiana ekosystemów wyspowych itd.

W skali mikro uważam, że powinniśmy przywiązywać do problemów ochrony środowiska i opóźnienia opisanych procesów jak największe znaczenie z punktu widzenia rodziców głównie.  Co Ci Janek przeszkadzam SMR. Widziałeś jak wyglądały lasy na tych stokach, a raczej jak nie wyglądały? To tylko modyfikacja środowiska, które i tak było już zmodyfikowane. Co innego na przykład Tatry tych bym nie ruszał a i poczekał aż Goryczkowa się rozpadnie. Mnie gdzie bym nie był i tak najbardziej przeszkadzają ludzie więc jak miałbym decydować to jak najmniej upowszechniania dostępność reglamentowana itd. A w Szczyrku to ja się już najeździłem.

 

Pozdrowienia serdeczne

 

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Czytałem tylko wybrane cytaty i artykuł mi jakoś "nie pachnie". Taki miejscami egzaltowany i bałaganiarski styl wypowiedzi kłóci mi się z naukowcem z tytułem profesorskim. Nie pasuje mi również ogólny przekaz z cyklu "bicia na alarm skazanych". Klatraty metanowe są znane od dawna i badane choćby ze względu na potencjał złożowy. Sposób uwalniania się metanu z klatratów też jest dość dobrze opisany ale jego lawinowość jest tak naprawdę nie do oszacowania - chodzi o wartości graniczne.

 

Styl bałaganiarski to może być tylko kwestia ułożenia przeze mnie cytatów. To jest wywiad, więc płynnością steruje bardziej dziennikarz. Mogę podesłać całość wywiadu, ale to jest ze 20 stron A4.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Z punktu widzenia czasu geologicznego nasze istnienie czy nieistnienie czy też wymarcie takiej czy innej liczby gatunków i tak nie ma to najmniejszego znaczenia. To jest naturalny bieg procesów ewolucyjnych a wielkie wymieranie, którego jesteś my przyczyna jest faktem i toczy się nie od dzisiaj czy od XIX wieku ale od tysięcy lat. Ogólnie znane jest wyniszczenie przez człowieka wielkich ssaków w amerykach, wielkich ptaków w Australii, modyfikacja czy wrećz rewolucyjna zmiana ekosystemów wyspowych itd.

 

To że w skali 100 tys lat jest to zmiana, z którą natura sobie poradzi, to jest oczywiste.

Mnie interesuje aby w skali 50-100 lat nie rozpadła się moja najbliższa społeczność.

To co my możemy zrobić, to przede wszystkim sami ograniczyć emisje co2 i dawać przykład swoim najbliższym. Druga rzecz to propagowanie tej wiedzy jak najszerzej się da.

Niemniej jednak realnie patrząc to jedyne skuteczne rozwiązanie w dłuższej perspektywie, to migracja na północ.

 

Edytowane przez MarioJ
  • Like 1
  • Thanks 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Czytałem tylko wybrane cytaty i artykuł mi jakoś "nie pachnie". Taki miejscami egzaltowany i bałaganiarski styl wypowiedzi kłóci mi się z naukowcem z tytułem profesorskim. Nie pasuje mi również ogólny przekaz z cyklu "bicia na alarm skazanych". Klatraty metanowe są znane od dawna i badane choćby ze względu na potencjał złożowy. Sposób uwalniania się metanu z klatratów też jest dość dobrze opisany ale jego lawinowość jest tak naprawdę nie do oszacowania - chodzi o wartości graniczne.

Z punktu widzenia czasu geologicznego nasze istnienie czy nieistnienie czy też wymarcie takiej czy innej liczby gatunków i tak nie ma to najmniejszego znaczenia. To jest naturalny bieg procesów ewolucyjnych a wielkie wymieranie, którego jesteś my przyczyna jest faktem i toczy się nie od dzisiaj czy od XIX wieku ale od tysięcy lat. Ogólnie znane jest wyniszczenie przez człowieka wielkich ssaków w amerykach, wielkich ptaków w Australii, modyfikacja czy wrećz rewolucyjna zmiana ekosystemów wyspowych itd.

W skali mikro uważam, że powinniśmy przywiązywać do problemów ochrony środowiska i opóxnienia opisanych procesów jak największe znaczenie z punktu widzenia rodziców głównie.

Pozdrowienia serdeczne

 

Zgadzam się, że tekst jest słaby ale to chyba swoiste larum - może chodziło o większy odzew, wstrząs?

Przede wszystkim uważam, że nie ma najmniejszego sensu przykładać miar geologicznych (czemu nie kosmologicznych?). Żyliśmy w nieźle poukładanym świecie we względnej równowadze i cyklach a teraz sypie się to w tempie błyskawicznym. Bo jako człowiek świadomy wiesz przecież, że tempo tych procesów jest 100 x szybsze od tych dotąd najszybszych. Dosłownie na naszych oczach ginie świat owadów (80% poszło). Jeszcze za naszego życia setki milionów ludzi w Afryce czy deltach stracą miejsca zamieszkania. Pojawią się migracje, napięcia i konflikty przy których te dzisiejsze to dziecięce wprawki. Wojny o miejsce i wodę. Do tego trzeba będzie przebudować sporą część infrastruktury tak aby była mniej podatna na klęski żywiołowe. To są niesamowite wyzwania. I nie mam wątpliwości, że człowiek jako rasa sobie z tym poradzi. Trudniej nas wytępić jak karaluchy. Ale co z jednostkami? 

Nie z przypadku napisałem "bal na Titanicu" - część pewnie utonie i może to będą szczęśliwcy? Ale co tam bawmy się - jeszcze parę razy zjedziemy!

 

@Mario

Doszedłem do tych samych wniosków choć mnie to już nie dotyczy (emigracja do Norwegii). 

 

Pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Wujot napisał:

procesów jest 100 x szybsze od tych dotąd najszybszych. Dosłownie na naszych oczach ginie świat owadów (80% poszło). Jeszcze za naszego życia setki milionów ludzi w Afryce czy deltach stracą miejsca zamieszkania. Pojawią się migracje, napięcia i konflikty przy których te dzisiejsze to dziecięce wprawki. Wojny o miejsce i wodę.

Np. konflikt w Syrii i ostatnie migracje do Europy mają podłoże klimatyczne, susza.

1,5 miliona osób utraciło środki utrzymania i przeniosło się ze wsi do miast. 200 tysięcy ludzi zginęło na skutek konfliktu.

"Jak podkreśla Kelley, Nie twierdzimy, że sama susza, czy nawet sama antropogeniczna zmiana klimatu, wywołały rewolucję. Stwierdzamy jedynie, że długoterminowy trend spadku opadów i wzrostu temperatury w regionie przyczyniły się do jej wybuchu, bo uczyniły suszę tak poważną."

  • Like 1
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Wujot napisał:

Nie z przypadku napisałem "bal na Titanicu" - część pewnie utonie i może to będą szczęśliwcy? Ale co tam bawmy się - jeszcze parę razy zjedziemy!

Dokładnie. Postawmy jeszcze dwa wyciągi , np. na Pilsku skuteczne szpecące naturalny i unikalny krajobraz, przekopmy mierzeję wiślaną , wyprostujmy Wisłę ... bawmy się niszczmy, zaśmiecajmy, emitujmy coraz więcej CO2 ...Trochę emocjonalnie ,ale wk... mnie to co ZROBILIŚMY z naszą piękną planetą . Pozdrawiam

Myślę ,że tutaj piszą prawdę, chociaż moi krewni i znajomi twierdza ,że to brednie ,ale u nich działa mechanizm  wyparcia niewygodnej prawdy   http://naukaoklimacie.pl/aktualnosci

Edytowane przez janek57
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczywiście styl wypowiedzi alarmistyczny, taki musi być,  ale to i tak "głos wołającego na pustyni", nie wierze, żeby Chiny, USA i inne kraje cokolwiek zmieniły w swojej polityce, ja akurat interesuje sie troche Amazonia i co tam się dzieje to jest masakra, to samo  w Afryce

niestety jak się pomyśli o własnych dzieciach i o świecie w którym będą żyć nie widać zbyt dużo optymizmu

 

  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wujot napisał:

Zgadzam się, że tekst jest słaby ale to chyba swoiste larum - może chodziło o większy odzew, wstrząs?

Przede wszystkim uważam, że nie ma najmniejszego sensu przykładać miar geologicznych (czemu nie kosmologicznych?). Żyliśmy w nieźle poukładanym świecie we względnej równowadze i cyklach a teraz sypie się to w tempie błyskawicznym. Bo jako człowiek świadomy wiesz przecież, że tempo tych procesów jest 100 x szybsze od tych dotąd najszybszych. Dosłownie na naszych oczach ginie świat owadów (80% poszło). Jeszcze za naszego życia setki milionów ludzi w Afryce czy deltach stracą miejsca zamieszkania. Pojawią się migracje, napięcia i konflikty przy których te dzisiejsze to dziecięce wprawki. Wojny o miejsce i wodę. Do tego trzeba będzie przebudować sporą część infrastruktury tak aby była mniej podatna na klęski żywiołowe. To są niesamowite wyzwania. I nie mam wątpliwości, że człowiek jako rasa sobie z tym poradzi. Trudniej nas wytępić jak karaluchy. Ale co z jednostkami? 

Nie z przypadku napisałem "bal na Titanicu" - część pewnie utonie i może to będą szczęśliwcy? Ale co tam bawmy się - jeszcze parę razy zjedziemy!

 

@Mario

Doszedłem do tych samych wniosków choć mnie to już nie dotyczy (emigracja do Norwegii). 

 

Pozdro

Wiesiek

Cześć

Jakich procesów? Procesy kształtujące świat żywy są szybsze i wolniejsze ale wszystkie są elementem układanki. Epizodów wymierań w historii świata żywego były dziesiątki i my jesteśmy przyczyną tylko jednego z nich - z pewnością nie największego. Owadami bym się o w ogóle nie martwił bo ilość ich gatunków i zdolności adaptacyjne oraz szybkość ewoluowania czynią z tej gromady jednostkę panującą czy tego chcemy czy nie. Skąd wziąłeś te 80% nie wiem ale to jakiś przedziwny szacunek bo nie mający żadnych podstaw naukowych. Nieznana jest ilość żyjących gatunków owadów po prostu a szacunki gatunków nieodkrytych wielokrotnie przekraczają ilość gatunków odkrytych i opisanych.

Tak jak pisaliście sprawę trzeba rozpatrywać w skali nas dotyczącej czyli najdalej paru pokoleń. Inne spojrzenie nie ma po prostu sensu.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Jakich procesów? Procesy kształtujące świat żywy są szybsze i wolniejsze ale wszystkie są elementem układanki. Epizodów wymierań w historii świata żywego były dziesiątki i my jesteśmy przyczyną tylko jednego z nich - z pewnością nie największego. Owadami bym się o w ogóle nie martwił bo ilość ich gatunków i zdolności adaptacyjne oraz szybkość ewoluowania czynią z tej gromady jednostkę panującą czy tego chcemy czy nie. Skąd wziąłeś te 80% nie wiem ale to jakiś przedziwny szacunek bo nie mający żadnych podstaw naukowych. Nieznana jest ilość żyjących gatunków owadów po prostu a szacunki gatunków nieodkrytych wielokrotnie przekraczają ilość gatunków odkrytych i opisanych.

Tak jak pisaliście sprawę trzeba rozpatrywać w skali nas dotyczącej czyli najdalej paru pokoleń. Inne spojrzenie nie ma po prostu sensu.

Pozdrowienia

Już Ci napisałem, że perspektywa geologiczna mnie nie interesuje. a nawet taka, że za 100 000 lat ustali się jakaś nowa równowaga i odbudowana będzie liczba gatunków.

Co do wymierania owadów - nie jest znana liczba gatunków ale to nie przeszkadza w ocenie sytuacji, jest wiele pomniejszych prac opisujących dane nisze. Np ilość poza pszczelich zapylaczy w Polsce (tam była oszacowana taka wartość), znajdziesz też dane dotyczące puszczy amazońskiej gdzie porównano liczebności populacji  (stosując metodologię łapania owadów sprzed 40 lat) i wynik był też taki jak podałem. Nawiasem mówiąc zgadza się to z tym co pamiętam - szybami samochodowymi obklejonymi lepką mazią owadów po krótkiej podróży czy łąką huczącą jak tranzystor a teraz dosłownie bezgłośną. Z tego co doczytałem to owady są niezwykle wprost wrażliwe na zmiany klimatyczne. Za owadami idą ptaki owadożerne (głodują już na potęgę), rośliny i łańcuch dalszych zależności. I w ogóle nie chodzi tu o pszczoły bo te relatywnie na tle reszty świata owadziego mają się świetnie. Więc wbrew temu co napisałeś jest to niezwykle poważna sprawa. Nawet nie wiesz jakie mogą być konsekwencje wymarcia drobnych "żuczków". Pewnie do świadomości społecznej przebije się to za kolejne 10 lat (przypomnij sobie swoje wypowiedzi o ociepleniu klimatu sprzed tych 6-7 lat).

Ale wracając do meritum możesz sobie prezentować filozoficzne podejście, że za 100 000 lat będzie inny świat. Tyle tylko, że to nawet nie jest filozofia, a prawdę powiedziawszy bezproduktywne ględzenie.  Na dzień dzisiejszy przerwaliśmy ciągłość świata, który nas stworzył. Zmiany, które uruchomiliśmy uderzą w nas samych. Te żuczki, inne stworzenia w tym i wielkie ssaki uczestniczyły w niezliczonych cyklach, obiegach materii, pierwiastków. Dostarczały radości życia i motywacji do rozwoju. Za chwilę świat będzie przypominał pole bitwy i nie będzie zwycięzców jakkolwiek na tym polu pozostaniemy. Świat bez harmonii, z ciągłym sterowaniem (np pogodą) albo z ludzkimi szczurami pochowanymi gdzieś pod ziemią i z retortami produkującymi owadzie czy glonowe białko. I ludzi walczących ze sobą starymi i nowymi metodami. Wśród tych ludzi będą Twoje wnuki i jak będą cierpiały to im powiedz:

- za 100 000 lat będzie dobrze

To dość kasandryczna wizja i mam nadzieję, że do niej nie dojdzie. Ale ponieważ zawodowo zajmuję się myśleniem to powiem Ci, że ten scenariusz nie jest egzotyczny.

 

pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Wujot napisał:

Już Ci napisałem, że perspektywa geologiczna mnie nie interesuje. a nawet taka, że za 100 000 lat ustali się jakaś nowa równowaga i odbudowana będzie liczba gatunków.

Co do wymierania owadów - nie jest znana liczba gatunków ale to nie przeszkadza w ocenie sytuacji, jest wiele pomniejszych prac opisujących dane nisze. Np ilość poza pszczelich zapylaczy w Polsce (tam była oszacowana taka wartość), znajdziesz też dane dotyczące puszczy amazońskiej gdzie porównano liczebności populacji  (stosując metodologię łapania owadów sprzed 40 lat) i wynik był też taki jak podałem. Nawiasem mówiąc zgadza się to z tym co pamiętam - szybami samochodowymi obklejonymi lepką mazią owadów po krótkiej podróży czy łąką huczącą jak tranzystor a teraz dosłownie bezgłośną. Z tego co doczytałem to owady są niezwykle wprost wrażliwe na zmiany klimatyczne. Za owadami idą ptaki owadożerne (głodują już na potęgę), rośliny i łańcuch dalszych zależności. I w ogóle nie chodzi tu o pszczoły bo te relatywnie na tle reszty świata owadziego mają się świetnie. Więc wbrew temu co napisałeś jest to niezwykle poważna sprawa. Nawet nie wiesz jakie mogą być konsekwencje wymarcia drobnych "żuczków". Pewnie do świadomości społecznej przebije się to za kolejne 10 lat (przypomnij sobie swoje wypowiedzi o ociepleniu klimatu sprzed tych 6-7 lat).

Ale wracając do meritum możesz sobie prezentować filozoficzne podejście, że za 100 000 lat będzie inny świat. Tyle tylko, że to jest filozofia, a prawdę powiedziawszy bezproduktywne ględzenie.  Na dzień dzisiejszy przerwaliśmy ciągłość świata, który nas stworzył. Zmiany, które uruchomiliśmy uderzą w nas samych. Te żuczki, inne stworzenia w tym i wielkie ssaki uczestniczyły w niezliczonych cyklach, obiegach materii, pierwiastków. Dostarczały radości życia i motywacji do rozwoju. Za chwilę świat będzie przypominał pole bitwy i nie będzie zwycięzców jakkolwiek na tym polu pozostaniemy. Świat bez harmonii, z ciągłym sterowaniem (np pogodą) albo z ludzkimi szczurami pochowanymi gdzieś pod ziemią i z retortami produkującymi owadzie czy glonowe białko. I ludzi walczących ze sobą starymi i nowymi metodami. Wśród tych ludzi będą Twoje wnuki i jak będą cierpiały to im powiedz:

- za 100 000 lat będzie dobrze

To dość kasandryczna wizja i mam nadzieję, że do niej nie dojdzie. Ale ponieważ zawodowo zajmuję się myśleniem to powiem Ci, że ten scenariusz nie jest egzotyczny.

 

pozdro

Wiesiek

Cześć

Może źle się wyraziłem ale ja się z Tobą zgadzam w 100% tylko jakby nie widzę drogi zmian. Ludzie nie chcą zmian idących w kierunku ich odwyjątkowienia i - mam wrażenie - że nie będą chcieli. Mamy wyjątkową zdolność przystosowawczą i będziemy z niej korzystać, i mamy wyjątkową zdolność do walki wewnątrzgatunkowej i samoniszczenia się... i tyle.

Ja staram się przekazać dzieciom pewne wartości i racjonalne spojrzenie ale co z tego gdy w szkole ważne są zupełnie inne sprawy...

Perspektywa odbudowy ekosystemu to nie są setki tysięcy lat (znowu wpadamy w inną skalę czasu). Popatrz na (obecnie pieczołowicie chronione) ekosystemy Hawajów. To są całkowicie sztuczne ekosystemy zbudowane na ruinie tego co zostało po zasiedleniu tych środowisk przez człowieka i jego skutecznych do bólu działaniach.

To też jest element tej samej układanki. Najgorsze co mogło spotkać świat żywy ziemi to taki gatunek jak nasz. Ale w naszej skali czasu.

Ale jak z tego wybrnąć w tej skali?

W szerszej nie ma to znaczenia ani dla nas ani dla świata żywego. Ale nie o tym mówimy prawda?

Pozdrowienia

Pozdrowienia

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Może źle się wyraziłem ale ja się z Tobą zgadzam w 100% tylko jakby nie widzę drogi zmian. Ludzie nie chcą zmian idących w kierunku ich odwyjątkowienia i - mam wrażenie - że nie będą chcieli. Mamy wyjątkową zdolność przystosowawczą i będziemy z niej korzystać, i mamy wyjątkową zdolność do walki wewnątrzgatunkowej i samoniszczenia się... i tyle.

Ja staram się przekazać dzieciom pewne wartości i racjonalne spojrzenie ale co z tego gdy w szkole ważne są zupełnie inne sprawy...

Pozdrowienia

Wiesz też mi się strasznie trudno w tym znaleźć. I oczywiście nie chodzi tutaj o mnie bo i tak jestem już na równi pochyłej. Ciągle zastanawiam się, póki jeszcze mam zasoby (intelektualne, materialne, organizacyjne, trochę zdrowia) co mogę zrobić dla bliskich mi ludzi (wartości już przekazałem). Jestem na etapie gdzie stać mnie na spojrzenie dalej bo nie muszą zajmować się bieżączką. Na razie czuję się jak Petroniusz na ostatniej uczcie. Rozkoszuję się pięknem odchodzącego świata. Ale może mogę coś zrobić. Nakreśliłem sobie jakiś prowizoryczny plan ale może lepiej zostać na uczcie?

pozdro

Wiesiek

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, co to jest gaz cieplarniany? Kto i gdzie widział definicję "gazu cieplarnianego"? Zacznijmy od tego, aby mówić o konkretach, nie o politycznych grach interesów różnych grup nacisku czy wyzysku. Bezsprzecznym jest jednak fakt szybkiego wzrostu populacji ludzi, a co za tym idzie, ich dążeń do lepszego, wygodnego i zasobnego życia. Ale nie martwcie się, możni tego świata już niedługo zredukują populację ludzi do poziomu przydatnego dla nich. Na Ziemi będzie wspaniałe życie, w Polsce również. Oczywiście nie dla każdego komu pozwolone będzie zostać na tym świecie, o czym donosi miedzy innymi  skromny zapis ze ściany w muzeum Polin w Warszawie. Co tu się martwić jakimiś wycinanymi drzewami w Szczyrku, łapcie chwile bo jutra może nie być!  

  • Like 1
  • Downvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bumer napisał:

Po pierwsze, co to jest gaz cieplarniany? Kto i gdzie widział definicję "gazu cieplarnianego"? Zacznijmy od tego, aby mówić o konkretach, nie o politycznych grach interesów różnych grup nacisku czy wyzysku. Bezsprzecznym jest jednak fakt szybkiego wzrostu populacji ludzi, a co za tym idzie, ich dążeń do lepszego, wygodnego i zasobnego życia. Ale nie martwcie się, możni tego świata już niedługo zredukują populację ludzi do poziomu przydatnego dla nich. Na Ziemi będzie wspaniałe życie, w Polsce również. Oczywiście nie dla każdego komu pozwolone będzie zostać na tym świecie, o czym donosi miedzy innymi  skromny zapis ze ściany w muzeum Polin w Warszawie. Co tu się martwić jakimiś wycinanymi drzewami w Szczyrku, łapcie chwile bo jutra może nie być!  

Cześć

Rozmawiamy poważnie. O politycznych interesach wspominasz jako pierwszy i mam nadzieję ostatni.

  • Like 2
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie w 2051 ktoś odgrzebie temat i będzie niezła beka. Pamiętam początek lat 90 gdy zaczęto straszyć dziurą ozonową. To według znaków na niebie i na ziemi warstwa ozonowa miała zniknąć w przeciągu 30 lat. :). A ludzie masowo umierać na czerniaka oraz ślepnąć na wskutek uszkodzenia siatkówki przez promieniowanie UV :).

Edytowane przez tankowiec
  • Like 1
  • Downvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziury ozonowej na co dzień nie widzimy - ocieplenie chyba chyba każdy już zauważył.

A co będzie w 2050? Nawet nie wiem czy dożyjemy do tego roku,

Jak będą żyły dzieci/wnuki? Ja nie mam dzieci i nawet nie wiem czy będę miał, bo to tylko w niewielkim stopniu ode mnie zależy.

Choć patrząc dokąd świat zmierza to chyba trzeba by je uczyć, jak być bezwzględnym mordercą oraz mistrzem intryg i manipulacji.

Ale czy kiedyś było inaczej?

Ps.

Zachęcony wątkiem chciałem pojechać do Krakowa pociągiem zamiast autem. Sprawdziłem na rozkładzie, Trasę Katowice-Kraków (77km) poranny pociąg pokonuje w 2h 38',

Podejrzewam że Johny w tym czasie dojechałby na rowerze ;)

I jak tu się dziwić, że emitujemy coraz więcej CO2.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, MarioJ napisał:

Jak ktoś się pyta, co to jest gaz cieplarniany, to tchnie prowokacją.

Klimat to sprawa złożona, trzeba umieć samodzielnie znaleźć podstawowe definicje.

 

No to co to jest gaz cieplarniany? Jak do tej pory naukowcy, politycy ( tak politycy, może się to komus podobać czy nie, ale politycy), szereg innych wpływowych ludzi nie potrafiło zdefiniować,  czyli  uzgodnić z czym zamierzają sie zmierzyć.  To jest forum, każdy ma możliwość wyrażenia swoich opinii.  Jak przychodzi do mówienia o konkretach to zaczyna się beltanie w metnej wodzie. Słów dużo,  konkretów mało.  

  • Downvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...