MarioJ Napisano 22 Kwiecień 2018 Zgłoszenie Share Napisano 22 Kwiecień 2018 Jest 7 kwiecień i jedziemy na ostatni wyjazd do Saastal. Ekipa skiturowa tym razem bardzo wielosobowa. Wujot, Kamil, Kierowca Jacek, Marionen i ja. W innej ekipie jedzie jeszcze Marioo z Warszawy, z którym jesteśmy w kontakcie, gdyż bardzo chce do nas skiturowo dołączyć. W dobrym czasie dojeżdżamy do Saas Grund, szykujemy się już do przebierania w pensjonacie a tu niespodzianka, Jacek mija pensjonat i tnie prosto do Saas Fee. Dzisiaj właściciel nie wpuszcza nas rano, może dopiero po południu. Mkniemy więc prosto na parking w Saas Fee i docieramy tam około 9 rano. Pogoda wyśmienita, pełne słońce i prognoza takaż na cały dzień. Zatrzymujemy się koło skiturowej pary Włochów którzy zaparkowali fajnym pseudo-camperem, miła wymiana uśmiechów i grzeczności narciarskich. Wybierają się na freeride tegoż dnia, a my idziemy na aklimatyzację na szczyt Fluchthorn 3795m. Na parkingu w przyjemnej pogodzie gramolimy się więc i przebieramy, pakujemy i dyskutujemy. Nasz cel leży za ośrodkiem Saas Fee na lodowcu Allalin, najkorzystniej ruszyć do niego ze schroniska Britannia. Wjeżdżamy więc wyciągami Alpin Express na Felskinn i udajemy się nad kociołek. Kontakt telefoniczny z Marioo i okazuje się że już zaczyna wjeżdżać wyciągiem na górę, jest troszkę do nas opóźniony ale miłosiernie na niego czekamy. Oczywiście nie czekamy biernie, tylko postanawiamy raz zjechać i spowrotem na Felskinn. Za drugim razem Marioo już dojeżdża i jesteśmy w komplecie w piątkę. Zjazd jeszcze raz kociołkiem i wciągamy się orczykiem do Egginerjoch (3010m). Znaną już dobrze drogą przechodzimy do schroniska Britannia, tam chwila odpoczynku i ruszamy. Poprzednim razem stąd zjeżdżaliśmy freerajdowo od razu w dół, tym razem jednak pójdziemy w górę lodowcą. Ruszamy około godziny 12:00. Nie wiem gdzie my zmarnowaliśmy te 3h, ale jakoś się roztrwoniły :-) Na początek zjeżdżamy kilkadziesiąt metrów verticala w dół po trawersie i się zatrzymujemy. Pora na założenie fok. Jest cudowna wiosna w Alpach. Pogoda znakomita, słońce pali nawet przesadnie. Jak mocno, okaże się na naszych spalonych skórach wieczorem. Idziemy cały czas śladem podejściowym zrobionym przez innych skiturowców. Idzie nam się sprawnie. Nie ma większych problemów nawigacyjnych, nie jest bardzo stromo. Z pobliskich południowych stoków zaczynają się zsuwu mokrego śniegu, huk ogromny. My na szczęście jesteśmy w bezpiecznej odległości od tych stromych ścian. Widzimy już dobrze nasz cel po lewej na zdjęciu. Czyli od lewej na zdjęciu poniżej: Fluchthorn 3795m, Strahlhorn 4190m, przełęcz Adler Pass 3789m, Rimpfischhorn 4199m. Będziemy szli pomiędzy szczelinami w środkowej części zdjęcia. Kilka fotek z drogi. Tutaj widać przełęcz którą zjeżdża się przy wysiadce na środkowej stacji metra. Fajne nachylenie, ale tam nie idziemy. Popas: Dobrze się idzie tak do 3500m. Tutaj odcina mi tlen (innym chyba trochę też) i znacząco zwalniam, co 20-30 kroków muszę się zatrzymać i wyrównać oddech. Wszyscy idą za mną, więc powtarzają procedurę. Szczyt z bliska widoczny ma dużo lodu, które kształtuje ładne wzory. Powoli dochodzimy do podstawy samego szczytu, gdzie chwilę się wspólnie zastanawiamy nad drogą: czy z prawej czy z lewej. Sam szczyt jest kamienny, więc szukamy dojścia który będzie jak najdalej prowadził po śniegu. Ostatecznie wybieramy drogę bardziej z prawej. Dochodzimy do małego wypłaszczenia, gdzie postanawiamy zdjąć narty i ostatni odcinek pokonujemy z buta. Zostawiamy plecaki, niektórzy zakładają raki, ja biorę przykład z Kamila i zapinam raki do uprzęży na wszelki wypadek, biorę czekan, jeden kijek i ruszam w górę po miękkim śniegu. Okazuje się że raki się nie przydadzą, tym bardziej że na skale trzeba je znowu zdjąć, a czekan jak najbardziej. Ostatni kawałek to łagodne podejście po skale wśród kamieni. Dochodzimy do szczytu, gdzie stoi oczywiście krzyż. Do szczytu pokonaliśmy 850m w górę. To fajne przewyższenie jak na pierwszy dzień i na aklimatyzację. Podejście zrobione z góry przez Kamila: Widok ze szczytu: I fotka z krzyżem. Brakuje mi jeszcze zdjęcia Wujota i Kamila. Wracamy na pieszo do nart i rozpoczynamy zjazd. Warunki są fajne i bezpieczne. Jest niezbyt gruba warstwa miękkiego śniegu, jeszcze nie całkiem rozjechanego. Tak do wysokości 2600m npm mamy bardzo fajne warunki zjazdowe, czyli 1200m verticala bardzo przyjemnej jazdy, po prostu powalającej. Później niestety zaczyna się prawdziwa walka, jest ciężka szreń. I po tej szreni pokonujemy 600m w dół. W tej części szreniowej jest bardzo fajny różnorodny teren złożony z parowów, kotlinek, żlebików, wąwozów. Istny naturalny snow park. Niestety, nie mieliśmy odpowiednich warunków, aby się tym cieszyć. W tym dniu to było generalnie wyzwanie, aby to przejechać. Od 2000m npm zaczyna się już jazda po twardym śniegu wzdłuż drogi, tras biegowych, które aktualnie nie są przygotowane. I jedziemy generalnie po wertepach 300m w dół. Ostatecznie suma zjazdu to 2100m verticala w dół. Coś niesamowitego, kończymy około godziny 18:00 koło naszego busa, którym przyjechał nasz sympatyczny kolega Sese. Fotka tego snow parku ale z innego dnia trochę gorsza widoczność: Wrócę jeszcze do naszych dwóch kolegów skiturowców. Marionnen szedł w tym dniu własnym tempem, miał wiele przygód i jeśli zechce to sam je opisze. Marioo z kolej szedł z nami, był wyposażony we wszelki potrzebny sprzęt, ale niestety został mocniej z tyłu i połączyliśmy się ponownie przy zjeździe. Wyjaśnienie jeszcze w sprawie wysokości. Większość źródeł, w tym przewodnicy z Saas, podają wysokość szczytu 3795m. Na mapie OSM podana jest wysokość 3802m. Przyjąłem jako wyznacznik, jednak tą mniejszą wysokość. Na koniec panorama ze szczytu chyba ze 270st. Sugeruję pobrać na dysk i oglądać na powiększeniu fragmentami. Foto by Mario & Kamil 8 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MarioJ Napisano 22 Kwiecień 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 22 Kwiecień 2018 W tym wątku będą dwie relacje skiturowe z naszego ostatniego wyjazdu do Saas-Fee w kwietniu 2018. Jest to kontynuacja wątku : Tytułem wyjaśnienia pojęć: Saas Valley to dolina Saas po angielsku. Saastal to to samo, lecz po niemiecku, czyli w języku ojczystym tamtejszych mieszkańców. W Saastal leży kilka miejscowości, w których ośrodki narciarskie są na wspólnym karnecie: Saas-Fee, Saas-Grund i Saas-Almagell. Wszystko jest skomunikowane busami Post Auto, którymi można dojechać aż do Visp. Przesiadając się w pobliskim Stalden, można pociągiem dojechać do Zermatt. Położenie w samym sercu Alp. Grafika całego pasma górskiego leżącego nad Saas-Fee, obejmuje lodowiec Fee (tam są głównie trasy narciarskie), oraz lodowiec Allalin (tam działaliśmy w powyższej relacji). 4 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot Napisano 22 Kwiecień 2018 Zgłoszenie Share Napisano 22 Kwiecień 2018 (edytowane) Brawo Mariusz! Już myślałem, że nie skończymy tematu Saastal - jak dam radę to wrzucę jeszcze traki. Patrzę na to i aż wierzyć mi się nie chce, że to było dwa tygodnie temu. A przecież ledwo mi się wygoiło oparzenie nogi. Ale parę (4) upalnych tras rowerowych i zima mi się odsunęła gdzieś do szufladki "to już było dawno". Muszę powiedzieć, że na mnie olbrzymie wrażenie zrobił Strahlhorn oglądany z Fluchthorna. W tym szczególnie ta lewa, ucięta na focie, część. Przyglądałem się i wyglądało mi, że chyba dałoby się to zjechać... O tym, że zjazd z Fluchthorna będzie znakomity wiedziałem od dawna (ba nawet ostrzyłem sobie na to zęby), troszkę szkoda tego zmrożonego dołu. Po prostu spóźniliśmy się pewnie z 2 godziny i mróz skuł roztopioną pokrywę. Ale nie narzekam bo najważniejsze, że po kilkunastu godzinach dojazdu daliśmy radę. Prawdziwie zarąbiste mogłyby być zjazdy na południe (do jeziora). To chyba nie robi się ze szczytu - w miejscu gdzie odjechałem po drodze w prawo nad nawis były ślady. Góra wyglądała bardzo czujnie - przypominała ten żleb w Lyngseidet. No w tych warunkach to raczej nie było mowy aby tam się pchać nie mając rozeznania. Tak czy tak było zarąbiście. Czekam na resztę relacji . Pees. Z zamieszczonego schematu wynika, że w lecie czynna jest gondolka Spielboden i wagonik na Langfluch. Czyli na Alallina trzeba trochę więcej podejść. Pozdro Wiesiek Edytowane 22 Kwiecień 2018 przez Wujot 1 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MarioJ Napisano 22 Kwiecień 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 22 Kwiecień 2018 7 minut temu, Wujot napisał: Pees. Z zamieszczonego schematu wynika, że w lecie czynna jest gondolka Spielboden i wagonik na Langfluch. Czyli na Alallina trzeba trochę więcej podejść. Pozdro Wiesiek Przepraszam za wprowadzenie w błąd. Ta rycina pochodzi z lat 60-tych, więc prawdopodobnie obejmuje ówczesny stan wyciągów w ośrodku Spodobało mi się, więc ją zamieściłem. 1 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot Napisano 23 Kwiecień 2018 Zgłoszenie Share Napisano 23 Kwiecień 2018 (edytowane) Uzupełnię Fluchthornową relację Mariusza. Na początek Kamil - jest. Widok na północ Teraz przyjrzyjmy się wariantowi zjazdu do jeziora (co go nie zrobiliśmy). Z mojego punktu widzenia wyglądało to tak. Podnosząc punkt widzenia wychodzi, że całkiem przyjazna propozycja to była. Narysowałem ją górą moreny bocznej - to chyba byłby lepszy wariant. Końcówka to jest już droga. Troszkę tu wygląda jakby było niewielkie podcięcia nad drogą ale myślę, że w terenie jest jakiś prosty zjazd do niej. Szczególnie przy większej ilości śniegu. Teraz pytanie - czy ten wariant narciarsko jest lepszy? Chyba nie, ale widok na jezioro (co prawda zamarznięte) może być dodatkową atrakcją. W naszym konkretnie przypadku być może nie było tam w górnej części kociołka szreni - bo jeszcze pewnie słońce operowało (choć też niekoniecznie). Ale bez wątpienia jest to trzeci wariant co go można (niekoniecznie z samej góry) zrobić. Jeszcze wyrysowałem prowizoryczny profil - widok z południowego-wschodu Wychodzi mi, że nachylenia powinny być w okolicach 50% - choć przekonałem się, że w takich teoretycznych profilach wychodzi mi przeważnie łatwiej jak w rzeczywistości. Czyli są trzy zróżnicowane piękne zjazdy do Saas Almagell. Troszkę, żal mi dupsko ściska, że tego ostatniego nie zrobiliśmy. Dwie godziny wcześniej tak łatwo bym tego nie odpuścił... Na zakończenie jeszcze widok południowej grani Fluchthorna - widać, że innych prostych wariantów raczej nie ma. Pozdro Wiesiek Edytowane 23 Kwiecień 2018 przez Wujot 4 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
JurekByd Napisano 23 Kwiecień 2018 Zgłoszenie Share Napisano 23 Kwiecień 2018 Latem oczywiście metro działa - to jedna z największych atrakcji Saas-Fee wraz z restauracją obrotową , od 15.07 rusza ponownie teren narciarski na lodowcu - wszystkie 3 orczyki . 2 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
artix Napisano 23 Kwiecień 2018 Zgłoszenie Share Napisano 23 Kwiecień 2018 1 godzinę temu, JurekByd napisał: Latem oczywiście metro działa - to jedna z największych atrakcji Saas-Fee wraz z restauracją obrotową , od 15.07 rusza ponownie teren narciarski na lodowcu - wszystkie 3 orczyki . Ale to juz nowy karnet Wiesz cos na ten temat Juras ? Panowie dzieki za swietne relacjie. Az czlowieka kusi aby przejsc na jasna strone Mocy... znaczy narciarsrtwa 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MarioJ Napisano 23 Kwiecień 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 23 Kwiecień 2018 (edytowane) Dnia 22.04.2018 o 20:30, MarioJ napisał: Tutaj widać przełęcz którą zjeżdża się przy wysiadce na środkowej stacji metra. Fajne nachylenie, ale tam nie idziemy. Tu jest jednak błąd, drogi Wujocie. Na zdjęciu jest przełęcz Allalinpass, a z prawej zbocze Allalina. Przez tą przełęcz można zjechać do Taschhutte a dalej do miejscowości Tasch, która leży przed Zermatt. Do panoramy Kamila dodałem opisy. Przy analizie okazało się że panorama ma 360st. Wow ! :-) Zwracam uwagę Kamilowi (@kskuski) szczególnie na położenie Monte Rosy. Rozpoznałem ją na podstawie wielu zdjęć z tutaj https://www.summitpost.org/monte-rosa-the-e-wall/360413 Następnie na fotce jest Strahlhorn, piękny 4-tysięcznik, niestety nie udało się wejść, zabrakło pogody. Bez dobrej widoczności jest tam naprawdę groźnie. Z ciekawostek po prawej stronie jest Monte Moro Pass, czyli przełęcz oddzielająca Szwajcarię od Włoch. Jest tam figurka Maryii, przy której czasami odbywają się uroczystości religijne. Pielgrzymują wierni z obu stron granicy. Za przełęczą po stronie włoskiej jest niewielki ośrodek narciarski Macugnaga Monte Rosa. Wybieraliśmy się na tą przełęcz, ale znów zabrakło pogody. Monte Moro z widokiem na Saastal. Edytowane 23 Kwiecień 2018 przez MarioJ 1 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jeeb Napisano 23 Kwiecień 2018 Zgłoszenie Share Napisano 23 Kwiecień 2018 39 minut temu, MarioJ napisał: Monte Moro z widokiem na Saastal. nasi tu byli 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
JurekByd Napisano 24 Kwiecień 2018 Zgłoszenie Share Napisano 24 Kwiecień 2018 10 godzin temu, artix napisał: Ale to juz nowy karnet Wiesz cos na ten temat Juras ? Panowie dzieki za swietne relacjie. Az czlowieka kusi aby przejsc na jasna strone Mocy... znaczy narciarsrtwa Niestety nasze sezonówki nie działają latem , a szkoda...chętnie wybrał bym się tam na narty + rower we wrześniu. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jeeb Napisano 24 Kwiecień 2018 Zgłoszenie Share Napisano 24 Kwiecień 2018 13 godzin temu, JurekByd napisał: we wrześniu. fajnie jest 4 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MarioJ Napisano 24 Kwiecień 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 24 Kwiecień 2018 Co tam @Jeebjeszcze ciekawego widziałeś w Saastal we wrześniu ? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jeeb Napisano 4 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 4 Maj 2018 Dnia 24.4.2018 o 22:25, MarioJ napisał: Co tam @Jeebjeszcze ciekawego widziałeś w Saastal we wrześniu ? było dużu grzybów i czarnych jagód 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot Napisano 4 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 4 Maj 2018 Trzeba zamknąć wreszcie ten Saastal! W ostatni dzień pogody (czyli dzień po Fluchthornie) czekał na nas Alphubel - 4206 m. Skład wycieczki był tym razem skromniejszy - Kamil (kskuski), MarioJ, Jacek i ja. Punktem startu jest krzesło nad Langfluh - chyba 2900 m npm. . Z dołu Alphubel wygląda dość niepokojąco - zastanawiamy się gdzie jest wejście. Ale ponieważ przed nami ciągną dosłownie tabuny narciarzy to problemu nie ma. I w rzeczywistości też go nie ma. Niektórzy nawet nie wchodzą na górę i zjeżdżają szybciej Po drodze jeszcze takie urokliwe widoki na Allalinhorna Po łagodnym podejściu pod samą kopułę szczytową zaczyna się zdecydowanie stromiej. To był ten moment, którego obawiałem się patrząc z dołu. Jednak nie trzeba zdejmować nart a w dodatku jest komfortowy szlak wydeptany przez poprzedników - wystarczają więc same harszle. Końcówka to płaskie spokojne podejście Widoczność na górze jest trochę ograniczona ale nie jest źle. Chwilę podziwiamy i zaczyna się zjazd A teraz wizualizacja z traku. Miałem nadzieję, że wrócimy wariantem oznaczonym czerwonymi kropkami ale szreń była masakryczna. zjechaliśmy trasą. W statystykach wyglądało to tak 1306 m podejścia , 2451 m zjazdu, razem 16 km drogi. około 6 godzin (z przerwami) a po ich odliczeniu 4 godz. I jeszcze na zakończenie chcę Wam pokazać teren który ujeżdżaliśmy przez kolejne dwa dni - gdy opad śniegu odciął nam możliwości wycieczek. Teren jest naprawdę niezwykły. popatrzcie. Dociekliwi znajdą tutaj liczne ślady działalności lodowca - strome moreny boczne, głęboko wcięte koryta rzeczne. A ponieważ w tym roku spadło dużo śniegu to jazda była dosłownie wszędzie. Narysowałem parę (fioletowych) naszych linii. teren dosłownie nie do zajeżdżenia i piekielnie urozmaicony ze bardzo stromymi kawałkami. Jeszcze gwoli kronikarskiej dokładności należałoby powiedzieć, że w jednym z tych ostatnich dni MarioJ i Jacek zafundowali sobie wycieczkę z Saas Almagell do zapory (i dalej do Saas Fee). Niżej podpisany uznał, że są granice masochizmu i wybrał jazdę po morenach. Pozdro Wiesiek 1 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MarioJ Napisano 4 Maj 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 4 Maj 2018 (edytowane) Dodam kilka fotek. Lodowiec, który pęka i czasami coś odlatuje na dół. Słychać było trzaski. Odłamane bryły lodu na śniegu, zaraz obok naszego przejścia Ostatni płaski kawałek dojścia do szczytu Ważne zdjęcie z Matternhornem w tle, który w końcu zobaczyłem. Ze szczytu Alpubela widać całą dolinę Zermatt i Monte Rose Edytowane 4 Maj 2018 przez MarioJ 2 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.