johnny_narciarz Napisano 1 Maj 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 1 Maj 2018 26 minut temu, marionen napisał: Biba oczywiście przy kompocie z gruszek... Nie inaczej, bo trza się na Śnieżkę wspiąć 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
keisyzrk Napisano 2 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 2 Maj 2018 Maciek, gratulacje 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dzarkos Napisano 2 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 2 Maj 2018 Nasze gratulacje za taki wielki wyczyn i mega moc w nogach 😎😁😉🚲 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 4 Maj 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 4 Maj 2018 Kolarz widmo... Rzecz działa się między godziną 2 a 3 nad ranem. Totalnie puste drogi, lekko oświetlone przez księżyc. Kiedy na drodze było trochę łatek bądź innych nierówności, dość często oglądałem się za siebie, żeby przy moich manewrach wymijających, kogoś nie wypchnąć z drogi. Nie słyszałem jak mnie doganiał, bo rower szosowy należy do wyjątkowo cichych, a do tego wiatr skutecznie zagłuszał nawet samochody. Czułem się dobrze, spanie mnie nie brało. Pewnie zmierzałem do PK-5, czyli piątego Punktu Kontrolnego. Gdzieś w połowie trasy między PK-4 a PK-5, dogoniła mnie para kolarzy, a właściwie kolarz i "kolarka". Chwila dyskusji i zaczęli mi powoli odjeżdżać. Po następnych 20 minutach zniknęli za horyzontem. Ale niedługo po tym dogoniłem ich w jakiejś miejscowości, bo ów kolarz miał jakiś problem techniczny, czy coś w tym rodzaju. Zapytałem asekuracyjnie czy wszystko ok i po twierdzącej odpowiedzi ruszyłem dalej. Byłem pewien, że szybko mnie dogonią i znowu uciekną... Minęło jakieś pół godziny, jak dostrzegłem za sobą lampkę rowerową. Na dość długim zjeździe. Takowe najczęściej pokonywałem całkiem na luzie i nie forsowałem tępa. Aby było powyżej 30 km/h. Po pierwsze - dobrze wykorzystać każdą fałdkę terenu do odpoczynku, po drugie - nawet przy mocnej lampie widoczność jest ograniczona,a uszkodzić cienką oponę kolarki nietrudno. Byłem pewien, że zaraz zostanę wyprzedzony, ale nic takiego się nie dzieję. Kiedy spodziewany czas wyprzedzania znacząco został przekroczony, ponownie oglądam się za siebie i... pusto! Ciemno i nikogo nie widać. Może mi się coś przywidziało? A może jednak byłem szybszy z górki? Po kilku minutach ponownie oglądam się za siebie i tym razem jestem pewien, że będę lada chwila "machnięty". Czekam, jadę blisko krawędzi jezdni, ale nic... Znowu patrze za siebie, a tam ciemno i nikogo dostrzec nie mogę. Może to samochód w oddali. albo jakaś przydrożna lampa spowodowała takie wrażenie? Mija kolejne kilka minut i znowu widzę kogoś za sobą, tym razem dokładnie się przyjrzałem. Tak, teraz będę wyprzedzany! Znowu mija dłuższa chwila i... znowu nikogo za mną nie widzę! Tym razem miałem 100 % pewności. Czyżby jakieś halucynacje, choć nie czuję jeszcze zmęczenia??? Trochę się zaniepokoiłem i przestałem się oglądać za siebie. Wtedy, tuż przed PK-5, słyszę głosy i dogoniła mnie owa para. Razem odnajdujemy ów punkt kontrolny. Podbijamy karty, idziemy jeść, pić i nieco odpocząć... Ciągle jednak mnie intrygowało, czy ktoś za mną jechał, czy miałem jakieś zwidy. Chwilę później słyszę, jak ów Pan z dziewczyną, co dojechali ze mną na punkt rozmawiają o lampce... Nie wytrzymałem i się spytałem: - To Wy mnie co chwila doganialiście i znikaliście? - Ciągle lampa mi się wyłącza... nie wiem co z nią... - usłyszałem. Wszystko jasne, więc już byłem spokojny o mój stan umysłowy... 8 3 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marionen Napisano 4 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 4 Maj 2018 Opowieść z dreszczykiem..... takie lubię 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Napisano 5 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 5 Maj 2018 Jesteś mocarzem, ba nawet mocarzem celebryta, wielkie gratki! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 5 Maj 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 5 Maj 2018 Fantazje GPS Tuż przed owym ultramaratonem zakupiłem GPS Garmin, bo nie wyobrażałem sobie nawigowania z mapy na tak długiej i miejscami pokręconej trasie. Zajęło by to zbyt wiele czasu, a w nocy pewnie by mi nerwy zszarpało... Owy GPS to taki najbardziej podstawowy Garmin Edge Touring, z kolorowym wyświetlaczem, służący w zasadzie jedynie do nawigacji. Można tam podpiąć czujnik kadencji i chyba tętna, ale mi to obojętne. To nieistotne. Czasu na poznanie urządzenia wiele nie miałem, ale udało mi się wgrać trasę ultramaratonu, czyli to co najważniejsze. Po dotarciu na miejsce, dzień przed startem, spróbowałem nawet czy mnie właściwie poprowadzi. Tylko początek trasy. Tak, prowadził! Rogalik na twarzy pełen. Następnego dnia odpowiednio wcześniej go włączyłem, żeby zdążył złapać sygnał z satelitów i od startu właściwie prowadził. Tak też było - od samego początku jak po sznurku! Nie różni się to niczym od urządzeń tego typu w samochodach. Przynajmniej sposób pokazywania itp. , bo tu mamy konkretny akumulator i pełną wodoodporność. Cały dzień nie miałem z nim najmniejszych problemów, mogłem się całkowicie skupić na jeździe. Jedynie musiałem go doładować, bo jednak bateria starczała max na 15 godzin, a ja wiedziałem, że będę jechał co najmniej 24! Wszystko szło znakomicie aż do punktu PK-4 na 334 km, gdzie ze względu na brak opieki nad naszymi rumakami, musieliśmy je wnosić do wewnątrz budynku. W tym momencie wyłączył się mój GPS. Myślałem, że tylko chwilowo "usnął", ale niestety. Załączam go ponownie i muszę całą procedurę rozpoczynać od nowa. Znaczy się otworzyć plik i dać mu przeliczyć dane. Kilka minut oczekiwania i chyba jest ok. Tere fere... Wyskoczył błąd przeliczania i się wyłączył. Procedurę powtórzyłem ze 3 razy, ale za każdym razem bez rezultatu. Masakra - pomyślałem. Jeszcze w nocy taki problem... W końcu nieco zmieniłem procedurę i choć nie ruszył jak trzeba, to pokazywał mnie na mapie i czy jestem na właściwej trasie. Jest trudniej, ale tak da się jechać bez większego problemu. Wspomagam się też innymi zawodnikami, których niemal non stop widziałem bliżej lub dalej ode mnie. Nice! Bez trudu docieram do PK-5, choć znalezienie budynku było nieco trudniejsze. Pomogła mi owa para kolarzy, o których już wcześniej wspominałem. Ja miałem lampę, oni sprawny GPS. Powinienem już nic nie robić ze swoją nawigacją, ale mnie coś kopnęło, żeby jednak spróbować. Tym razem ruszył! Radość nieopisana! Do mety już tylko nieco ponad 100 km, robi się widno, a jedyny mankament w postaci szwankującej nawigacji wydaje się nie istnieć. Choć do myślenie dał mi inny kolarz, którego GPS też nie chciał odpalić. Również "Garniak", choć bardziej wypasiony (tak mi się wydawało). Pamiętałem z wcześniejszej analizy, że będę jechać wzdłuż rzeki i stawów. Tak też było, choć pewien szczegół się nie zgadzał... Ale tego nie dostrzegłem. Do myślenia powinno mi też dać miejsce, gdzie musiałem przejechać kawałkiem po szutrach koło jakiś garaży - szutry na trasie wyścigu szosowego? Kawałek dalej dojechałem do skrzyżowania, które już raz pokonywałem i tu włączyła się czerwona lampka. Ale telefonu od żony brak... Czyli może część wspólna (takie były) i jest ok. Pokonuję karkołomny podjazd i nabieram kolejnych wątpliwości. Jest tez telefon od żony: - Jesteś po drugiej stronie mapy! Powtarzasz trasę! W tym momencie niezły dół, ale sądziłem, że strata niewielka. Niestety, kiedy sprawdziłem na telefonie, gdzie miałem wgraną całą mapę i mogłem zobaczyć gdzie jestem, szok! Jeszcze większy dołek! Odnajduje też jednego zawodnika, którego GPS tak samo wyprowadził w pole. Powrót do trasy, gdzie się zgubiliśmy, nie ma sensu. Dzwonię więc do organizatora i ustalamy, że mamy wracać trasą, którą zaczynaliśmy. To dodatkowe 50 km, ale przynajmniej mam jeszcze szanse ukończyć zawody w limicie czasu do BBT. Ponownie jadę po śladzie, tylko pod prąd. GPS protestuje i chcę się wyłączyć. Ale jakoś docieram do PK-6 i to w dobrym czasie. No! Może teraz już choć po śladzie do mety. Niestety GPS na siłę próbuję mnie posłać na "drugi krąg", tj. powtórzyć trasę! Kolejne próby nie przynoszą rezultatu i muszę nawigować manualnie z rozpisek, które wcześniej przygotowałem. Znowu błądzę i jedyną nadzieją jest Smartfon z wgraną mapą. Po kilku błędach, w końcu orientuję się jak mam cisnąć do mety i ostatecznie moje problemy się kończą. Czy tylko ja i mój kompan mieliśmy problemy? Oczywiście nie! Mnóstwo ludzi przestrzeliwało skręt na 40 kilometrze i później wracało nawet 20 km z powrotem! Wielu ominęło punkt kontrolny i np. gość wracał 10 km. Ale chyba wszystkich przebił osobnik, który startował razem ze mną. Myślałem, że dawno mi odjechał, po czym gdzieś go widziałem na trasie, studiującego na poboczu drogi mapę... Jak się później dowiedziałem, kolega jeździł wszędzie, tylko nie po trasie zawodów! Trudno powiedzieć co miał na myśli jego GPS... Po dłuższym czasie błądzenia, poddał się i ruszył najkrótszą drogą do Parczewa. Było mi go żal - wywalił kasę, plany miał jak ja, ale wszystko wzięło w łeb z powodu nawigacji... Wnioski nasuwają się same - lepiej nie ufać w 100% nawigacji! podobnie jak tej samochodowej... 11 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Napisano 5 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 5 Maj 2018 Nie jeden kierowca wjechał z nawigacja na prom, który stał po drugiej stronie rzeki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 5 Maj 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 5 Maj 2018 28 minut temu, Sariensis napisał: Nie jeden kierowca wjechał z nawigacja na prom, który stał po drugiej stronie rzeki Znam człowieka, który zjechał po schodach... 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marboru Napisano 7 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 7 Maj 2018 @johnny_narciarz jak Cię ten kolarz widmo gonił, to nie rozglądałeś się za cmentarzem? Ja kiedyś miałem wieczorną jazdę taką na 80 km z Radomia do Iłży... było po pracy i to chyba wrzesień był - czyli ciemno. Jestem już na powrocie, Iłżę minąłem... ciemno dookoła, moje lampki słabe... las, mijam cmentarz wjeżdżam znowu do lasu - mgła... i nagle na środku drogi, coś się z tej mgły wyłania - jakaś postać na środku drogi. Duch myślę sobie nie ma żartów... no ale jadę dalej... Skręcam w lewo... postać rozkłada ręce, tak jakby chciała mnie złapać, ja w prawo - postać w prawo... Serce na ramieniu myślę - dusza potępiona jakaś chcę Borutę, grzesznika złapać W ostatnim momencie manewr kierownicą i mijam faceta w szarym robotniczym uniformie Pijany w trzy d. Uffff Jadę dalej, dojeżdżam do wsi, a tam budowę skończyli jakiegoś budynku i mocno zakrapiana impreza alkoholowa z grillem. Ottt taka przygoda z duchami 1 1 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 7 Maj 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 7 Maj 2018 6 godzin temu, marboru napisał: Ottt taka przygoda z duchami Ha ha ha, ciekawe co zobaczę podczas BBT? 🐻🐍 Startuję o 20:00, więc od razu pierwsza nocka! Mam już oficjalnie kwalifikację do BBT, zaznaczoną na liście startowej i zmieniłem kategorię z OPEN (jazda w grupie) na SOLO. Tak przejechałem "Piękny Wschód", tak też chcę przejechać BBT. Pozostało opłacić start - drobne 610 zł... A w ostatni weekend też nie próżnowałem i zrobiłem sobie dwie traski (sobota i niedziela) do Ustronia i do Karwiny w Czechach. Odpowiednio 132 i 134 km. Nie mogę spocząć na laurach, bo forma sama się nie zrobi (utrzyma). Trzeba zap... Kilka fotek z weekendu. Strumień Skoczów Ustroń Karwina Czeski Cieszyn Cieszyn 11 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Napisano 7 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 7 Maj 2018 W Skoczowie to sie przez Kowale jeździ ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marboru Napisano 7 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 7 Maj 2018 @johnny_narciarz piękna wycieczka Maciek 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 14 Maj 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 14 Maj 2018 Taki tam filmik z pierwszego ultramaratonu: 8 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 26 Maj 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 26 Maj 2018 Zastanawiam się, czy nie wziąć udziału w ultramaratonie "Wisła 1200", czyli jazda od źródła Wisły do jej ujścia. Do zrobienia 1130 km po wałacha, w połowie szutry. Limit czasu ogromny, bo aż 200 godzin, ale za to można delektować się widokami. Byłby to dobry trening przed BBT. Ale znowu nie małe koszta i trza by trochu urlopu... Tymczasem wczoraj po pracy: Skoczów, Ustroń, Wisła, Salmopol (Biały Krzyż), Szczyrk. Ponad 100 km wyszło. Dziś kolejna setka, ale w kierunku Tychów... No i dziś: Taki dom... Jutro pewnie kolejna stówka... 5 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Napisano 26 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 26 Maj 2018 1 godzinę temu, johnny_narciarz napisał: Zastanawiam się, czy nie wziąć udziału w ultramaratonie "Wisła 1200", czyli jazda od źródła Wisły do jej ujścia. Do zrobienia 1130 km po wałacha, w połowie szutry. Limit czasu ogromny, bo aż 200 godzin, ale za to można delektować się widokami. Byłby to dobry trening przed BBT. Ale znowu nie małe koszta i trza by trochu urlopu... Tymczasem wczoraj po pracy: Skoczów, Ustroń, Wisła, Salmopol (Biały Krzyż), Szczyrk. Ponad 100 km wyszło. Dziś kolejna setka, ale w kierunku Tychów... No i dziś: Taki dom... Jutro pewnie kolejna stówka... Możesz tez tak, mniej km i bez kosztów maratonu, No i szybciej http://roweremposlasku.pl/wyprawa-rowerowa-hel/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 27 Maj 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 27 Maj 2018 5 godzin temu, Sariensis napisał: Możesz tez tak, mniej km i bez kosztów maratonu, No i szybciej http://roweremposlasku.pl/wyprawa-rowerowa-hel/ Oczywiście, że mogę, jednak lepszym treningiem jest start w zawodach, bo działają wszystkie czynniki tak jak w moim docelowym wyzwaniu. Czyli żadnej pomocy z zewnątrz, nawigacja i brak możliwości zjechania z trasy, "gospodarowanie energią", nieprzewidywalna pogoda, mimo wszystko limit czasu, no i sama presja, żeby jednak powalczyć o jak najlepszy wynik. Przy standardowej wycieczce wiele z tych rzeczy nie ma miejsca, bo jest na wszystko czas i dowolnie wybierana trasa... Po pierwszym ultramaratonie zebrałem mnóstwo bezcennych informacji i pewnie tak też by było po kolejnym. No ale znowu potrzeba czasu i pieniędzy, a nie za bardzo mam jedno i drugie... Niewątpliwie to byłaby piękna przygoda, takie obcowanie z przyrodą... No i chciałem jechać to na tłusto... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marionen Napisano 27 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 27 Maj 2018 3 godziny temu, johnny_narciarz napisał: Oczywiście, że mogę, jednak lepszym treningiem jest start w zawodach, bo działają wszystkie czynniki tak jak w moim docelowym wyzwaniu. Czyli żadnej pomocy z zewnątrz, nawigacja i brak możliwości zjechania z trasy, "gospodarowanie energią", nieprzewidywalna pogoda, mimo wszystko limit czasu, no i sama presja, żeby jednak powalczyć o jak najlepszy wynik. Przy standardowej wycieczce wiele z tych rzeczy nie ma miejsca, bo jest na wszystko czas i dowolnie wybierana trasa... Po pierwszym ultramaratonie zebrałem mnóstwo bezcennych informacji i pewnie tak też by było po kolejnym... I to jest dusza sportowca, turysta to jednak coś zupełnie innego... Nie każdy potrafi to jednak zrozumieć. Oczywiście jest jeszcze różnica między sportowcem amatorem, a zawodowcem. To jednak temat rzeka i nie o to chodzi, krótko mówiąc zawodowym sportowcem może zostać (w zależności od dyscypliny) garstka, natomiast sportowcem amatorem prawie każdy. 1 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 27 Maj 2018 Autor Zgłoszenie Share Napisano 27 Maj 2018 Dzięki @marionen za miłe słowo. My sie dobrze rozumiemy. Zapwene pozostanem takim amatorski sportowcem, jednak cos mnie ciągnie żby powalczyć, a nie tylko przejechać. No i sama satysfakcja z osiągnięcia... Dzis kolejny trening i przy okazji mogłem pokibicować kolarzom startującym w ultramaratonie "Tour de Silezia". Gdybym wcześniej wiedział o tej imprezie, na pewno bym wystartował. Po drodze zdobywali... Pradziada! Ja jednak przejechałem dwukrotnie Przełęcz Przegibek, zalioczyłem Górę Żar i jeszcze co pomniejsze podjazdy. Trochę chmury pogoniły... 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 28 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 28 Maj 2018 (edytowane) 21 godzin temu, johnny_narciarz napisał: mogłem pokibicować kolarzom startującym w ultramaratonie "Tour de Silezia". Też ich spotkałem w niedzielę nad ranem, widać było z daleka że umordowani. Jeździmy podobnymi ścieżkami Niedziela, pierwszy postój - trasa 160km Sariensis nie cytuj całej relacji foto bezpośrednio pod relacją !!! @Sariensis @Sariensis Edytowane 28 Maj 2018 przez surfing 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Napisano 28 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 28 Maj 2018 Jak fajna relacja to dlaczego nie ;)? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
WojtekM Napisano 28 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 28 Maj 2018 Bo od scrollowania zacytowanych zdjęć bolą palce. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Napisano 28 Maj 2018 Zgłoszenie Share Napisano 28 Maj 2018 17 minut temu, WojtekM napisał: Bo od scrollowania zacytowanych zdjęć bolą palce. Przynajmniej jest co robić w tym sezonie ogórkowym, bo nuuuda na forum tej wiosny :):):) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Napisano 4 Czerwiec 2018 Zgłoszenie Share Napisano 4 Czerwiec 2018 @johnny_narciarz twój Fuji to jest cycklocross czy typowa szosa? Jak sie na tym jeździ, jakie masz zębatki z przodu? Przymierzam się do takiego Gravela, pomimo iż wcześniej stwierdziłem, że taki rower jest bez sensu, to po głębszej analizie uznałem, że to jest to czego mi potrzeba, przy czym z uwagi na to że to nowość 2018, ciężko znaleźć obiektywne opinie nt. Silexa 700, jest niby film, ale reklama dźwignia handlu, więc pytam, jeździłeś na gravelach lub ktoś z twoich znajomych? Jakie sa wasze wrażenia? lepiej kupić z jedna zebatką z przodu czy z dwiema? https://www.rowerymerida.pl/produkt1529/silex-700-rower-merida.html https://www.rowerymerida.pl/produkt1530/silex-600-rower-merida.html który byś wybrał na trasę Bałtyk-Bieszczady ;)? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
WojtekM Napisano 4 Czerwiec 2018 Zgłoszenie Share Napisano 4 Czerwiec 2018 3 godziny temu, Sariensis napisał: @johnny_narciarz twój Fuji to jest cycklocross czy typowa szosa? Jak sie na tym jeździ, jakie masz zębatki z przodu? Przymierzam się do takiego Gravela, Nie myl rowerów do cyclocross (przełaj) z gravelami (szutrówki). Chociaż pozornie są podobne, to jednak inne rowery. Jest sporo materiałów wyjaśniających różnice - w formie pisanej i obrazowej (youtube) np. http://road.cc/content/buyers-guide/205556-cyclocross-bikes-v-graveladventure-bikes-whats-difference Dla Twoich zastosowań (przypuszczam, że Ty potrzebujesz rower wyprawowy do jeżdżenia zarówno po asfalcie, jak i szutrach oraz ścieżkach leśnych) lepszy będzie gravel z przyjazną geometrią od sportowego przełaja. @johnny_narciarz pewnie pięknie opisze sam swój rower - ja na szybko powiem tylko, że jest to szosa o charakterze endurance. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.