johnny_narciarz Napisano 10 Grudzień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 10 Grudzień 2016 (edytowane) Dziś pogoda zapowiadała się całkiem ciekawie, a że w górach jeszcze sporo śniegu mimo odwilży, postanowiłem się wybrać na pierwsze w tym sezonie konkretne skitoury. Pewnie nikogo nie zaskoczę jeśli powiem, że wybór padł na Skrzyczne i Małe Skrzyczne. Co lepsze, dzień wcześnie dostałem SMS od Majora z pytaniem czy nie wybieram się do Szczyrku na Toury. To przypieczętowało decyzję! Niestety, ze względu na moją lepszą połówkę, musiałem wyjechać z domu później niż zwykle, czyli o 9.00. Dostarczyłem moją lubą gdzie trzeba i mogłem się skierować do Szczyrku. Ruch na drodze umiarkowany, a warunki do jazdy dobre. Dopiero w samym Szczyrku widać na chodnikach zwały śniegu, który uniemożliwia parkowanie na nich. Tak więc jak ktoś jedzie do COS, to na pewno musi zabulić. Ja jadę dalej, pod Solisko, skąd planuję wystartować. Ponieważ zbliża się godz. 10, nie próbuję nawet wjechać na parking pod samą Golgotą, tylko parkuję wcześniej, przy jakimś domku. Koszt 8 zł. Przy okazji załatwiłem sobie miejsce na bezpieczne przechowanie... roweru. Czas się przebrać i spakować w drogę. Idzie mi to topornie, bo jakoś taki rozkojarzony jeszcze jestem. Ale w końcu się pozbierałem i zadzwoniłem jeszcze do Majora. Niestety są z Justynką jeszcze daleko przed Bielskiem, więc nie pozostaje nic innego jak zacząć wspinaczkę. Kusiło mnie,żeby na początek wspiąć się na Golgotę, ale na początek może samo Skrzyczne wystarczy? Obieram kierunek na Suche i rozpoczynam wspinaczkę. Tempo spokojne, bez forsowania się. To ma być przyjemność, nie zawody. Jeszcze przed Suchym kieruję się na niebieską trasę i tamtędy kontynuuję wspinaczkę. Pogoda iście wiosenna: +9 st., to też szybko muszę się porozbierać. Szybko wyszło, że zabrałem ze sobą za dużo ciuchów i do tego za mały plecak. Trudno, jakoś trzeba sobie radzić. Najważniejsze, że aura dopisuję i mam piękne widoki. Myślałem, że będę miał problem ze złapaniem rytmu, ale chyba intensywna jazda na rowerze, m.in. po górach zaowocowała... Sprawnie docieram do Hali Skrzeczeńskiej i dalej trasą narciarską, która jest jeszcze zamknięta, udałem się w kierunku Małego Skrzycznego. O dziwo śniegu tu bardzo dużo! Zaczynam się dziwić, czemu jest zamknięta? Zajrzałem też na Bieńkulę, która przynajmniej u góry była wyratrakowana! Oj, kusiło! Ale ja mam inny cel i dalej prę na górę. Dopiero tuż przed szczytem widzę polankę, na której brak śniegu. No tak, jedno miejsce nie osłonięte i wywiało białą kołderkę. Za to widoki, kiedy chmury nie zasłaniają, piękne! Najważniejsze, że Małe Skrzyczne zdobyte! Niestety strasznie tu wieje i do tego chmura przewala się przez szczyt. Widoczność słaba, a tak po ciuchu liczyłem, że zobaczę Tatry. Nic z tego! Ale fajniejszą wiadomością jest, że teraz po szczytach i do tego nieco z górki. Teraz sunę dość szybko i nie muszę się męczyć. Tuż przed Skrzycznem ciekawy widok - rowerzyści... Niby dla mnie nic nadzwyczajnego, ale w grząskim, mokrym śniegu o głębokości dochodzącej do metra, to dość dziwny widok. Wyraźnie grupka nie wygląda na szczęśliwą. O jeździe nie ma mowy, mogą jedynie prowadzić swoje rumaki. Może gdyby mieli "tłuściochy"... Szybkim tempem wymijam bikerów i powoli zbliżam się do celu. Po drodze wyprzedza mnie inny tourowiec - no właśnie! Wszyscy mnie wyprzedzają,a ja nikogo. Chyba jednak tempo słabe. Ale ja robię sporo fotek, bo widoki, jak już wcześniej wspominałem, bajkowe! Normalnie kocham te moje góry! Ale w końcu jestem i czas zrobić sobie tradycyjne Selfie na Szczycie. Wyjmuje moją dzidę, kamerę, osprz... no właśnie! Gdzie ta część z gwintem? Szybkie przewinięcie filmu w głowie i wszystko jasne. Przygotowując do użycia szelki, przez przypadek, a raczej gapiostwo, zostawiłem kluczową część w domu. Szlag! Motyla noga! A niech to Gęś kopnie! Taki kawał drogi niosłem to ustrojstwo, a z powodu braku drobiazgu, jest bezużyteczne. Nie, nie, nie poddam się. Robię przegląd sprzętu, co by tu można zrobić, byle tylko coś z tego wyszło. Postanawiam wykorzystać drobiazg, który był potrzebny do szelek. Demontuję go i... trach! Podczas wypinania z uchwytu, pękł element, dzięki któremu się trzymał. Oznacza to, że szelki są w tym momencie bezużyteczne! Kolejna porcja wiązanek przelatuję przez głowę. Filmiku ze zjazdu nie będzie, najwidoczniej nie było mi pisane. No to sprawdźmy chociaż użyteczność do Selfie. Kombinuję i udaje mi się jakoś to umocować. Długo się kamerka nie utrzymała, ale jest sukces! Nieco wkurzony chowam całe ustrojstwo i ruszam w stronę schroniska, żeby ściągnąć foki gdzieś z dala od wiatru. Bez trudu taką miejscówkę znajduję. Wcześniej jednak, zjeżdżając, zaliczyłem glebę, bo foki trzymają. Nie miałem rękawiczek na rękach, to też nie było przyjemnie... Przy przebiórce ponownie przekonałem się, że plecak mam za mały! Kombinacje alpejskie i udaje się to jakoś upchnąć. Pora na nagrodę, czyli zjazd FiS-em, a raczej opcję czarno-czerwoną. Ciekawe - wieje silny wiatr, ale krzesełko chodzi. Często go wyłączali w takiej sytuacji. Najfajniejsze jednak to, że wyszło słoneczko i znów piękne widoczki. Fotki porobione, ruszam na trasę. Warunki dobre, ale jest miękko. Na szczęście mam narty, na których jeździ się świetnie w takich okolicznościach. Zjazd faktycznie jest nagrodą. Niestety im niżej, tym więcej ciemnych plam i przetarć. Odwilż i silny wiatr robią swoje. Dotarłem do Jaworzyny, więc czas ściągnąć foki i ponownie się wspiąć. W tym momencie zadzwonił Major - są już w schronisku. Kurcze, no to muszę się pospieszyć. Ruszam z kopyta i staram się jak mogę. Ale pech mnie nie opuszcza... Gdzieś po za połową wspinaczki po Ondraszku, nagle słyszę krzyki: "proszę pana, proszę pana". Okazuję się, że zgubiłem Softschela, tuż przed ścianką, którą właśnie pokonałem. Kolejna wiązanka przelatuję przez głowę i nie ma wyjścia. Trzeba się wrócić. Niestety fok nie opłaca się ściągać, a jazda na nich do przyjemnych nie należy. Wcześniej jedną glebę zaliczyłem pod schroniskiem. Tym razem zjechałem bez wywrotki, pozbierałem garderobę i ruszyłem ponownie do góry. Na szczęście za zakrętem 180 st., jest już bardziej płasko i mogę przyspieszyć. Po kilku minutach osiągam ponownie schronisko i udaję się na spotkanie oraz posiłek. Dobry żurek dają i spora micha. Tam też spotykamy się z Majorem i jego lepszą połówką - Justyną. Napojeni, najedzeni, ruszamy w stronę SON. Tuż po opuszczeniu Skrzycznego, wyjeżdżamy z lasu a tu piękny widok chmur przepływających przez szczyty górskie. Ustawiło się tu sporo fotografów ze statywami. Wcale się nie dziwię, zjawisko wyjątkowe. Niestety zdjęcia tego nie ukarzą tak jak w realu. Kto był, ten ma co wspominać. Ruszyliśmy dalej trasą nr 3. Śniegu dość, ale są miejsca, gdzie śnieg wywiało, żeby zaraz obok była zaspa 2 - 3 metrowa. Teren nieco zdradliwy, więc tu ostrożnie. Dopiero po dotarciu do trasy z Małego Skrzycznego można było rozwinąć żagle. Śniegu w bród, ale niestety ze względu na temperaturę, nieco tępy jest. Nieco lepiej jedzie się od Hali Skrzeczeńskiej, gdzie trasy były przygotowywane przez ratrak. Do Suchego docieramy czerwoną trasą nr 7. Warunki na niej w większości dobre, ale tu też temperatura i wiatr narobiły szkód. Jednak po zapoznaniu z trasą można bez obaw się najeździć. Niestety my tu dotarliśmy już podczas zapadania zmroku. Pozostało więc zjechać do Soliska i na tym zakończyć ten piękny dzień. Jeszcze tak nas ta Golgota kusiła, ale ja miałem tak obtarte nogi od butów, że nawet nie pomyślałem już o wspinaczce. Prędzej kupił bym karnet. Udany wypad i udało się wykonać plan w 100%. Najbardziej zaskoczyła mnie dziś frekwencja na stoku - takie pustki w weekend? Chyba się ludziska odwilży i wiatru przestraszyli. A może po prostu szał świąteczny? Dobry moment, żeby sobie solidnie pojeździć. Pozdrawiam, Johnny Edytowane 10 Grudzień 2016 przez johnny_narciarz 24 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marboru Napisano 10 Grudzień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 10 Grudzień 2016 Maciek świetna relacja - czekałem na tury w Twoim wydaniu! Pozdrowienia dla Ciebie, Majora i Drugiej Połowy. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
aklim Napisano 10 Grudzień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 10 Grudzień 2016 Brawo Maciek ,Tomek i Justyna ja niestety uziemiony , bo coś przeziębienie męczy mnie od ponad tygodnia i jestem jakiś taki kurcze niewyraźny 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 10 Grudzień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 10 Grudzień 2016 43 minuty temu, marboru napisał: Maciek świetna relacja - czekałem na tury w Twoim wydaniu! Pozdrowienia dla Ciebie, Majora i Drugiej Połowy. Dzięki! Oby warunki w tym sezonie dopisały. Również pozdrowienia dla Ciebie i Pauli. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 10 Grudzień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 10 Grudzień 2016 9 minut temu, aklim napisał: Brawo Maciek ,Tomek i Justyna ja niestety uziemiony , bo coś przeziębienie męczy mnie od ponad tygodnia i jestem jakiś taki kurcze niewyraźny No to życzę szybkiego powrotu do zdrowia! Może jakąś większą grupą wybierzemy się na toury?:) 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MajorSki Napisano 11 Grudzień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 11 Grudzień 2016 Również dzięki za udaną turę to było bardzo fajne rozpoczęcie sezonu Pozdrawiamy Tomek z Justyną 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
aklim Napisano 11 Grudzień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 11 Grudzień 2016 13 godzin temu, johnny_narciarz napisał: Może jakąś większą grupą wybierzemy się na toury?:) W tym tygodniu warunki powinny się poprawić , więc na pewno w przyszły weekend w coś będę celował . Koło czwartku/piątku można zacząć myśleć o jakichś konkretach . 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 11 Grudzień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 11 Grudzień 2016 9 godzin temu, aklim napisał: W tym tygodniu warunki powinny się poprawić , więc na pewno w przyszły weekend w coś będę celował . Koło czwartku/piątku można zacząć myśleć o jakichś konkretach . W czwartek pracuję... Ale w weekend jak najbardziej! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.