leitner Napisano 3 Sierpień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 3 Sierpień 2016 Ciągnęło, ciągnęło i przyciągnęło. W niedzielę tydzień temu wróciłem z austriackich Alp. Razem z mamą, bratem i kilunastoma innymi osobami podziwialiśmy urok pasma Wysokich Taurów z najwyższym szczytem Grossglocknerem (3798m n.p.m.). Resztę relacji postaram się wstawić jutro, bo jeszcze całej nie napisałem i mam niezły bałagan ze zdjęciami (relacja będzie z siedmiu dni). Dodam tylko, że w Alpach byłem pierwszy raz 3 lata temu w Słowenii (jeden dzień podchodziliśmy od austriackiej strony) w Alpach Julijskich i Kamnicko-Sawińskich. Region Salzburgu i Sud-Tirolu miał być jednak inny niż Słowenia. Póki co moim rekordem życiowym był Triglav (2864m n.p.m. i 2200m podejścia w górę). Miał zostać pobity. I tak też się stało. Kosztowało mnie to wiele - m.in, rezygnacja z wypadu do Szczyrku po powrocie do Polski. Ale o tym pod sam koniec relacji No to zaczynamy! Wyjechliśmy z biurem podróży - są tego plusy i minusy, ale gdyby nie to, byśmy nigdy tyle nie przeszli. Dzień pierwszy - Alpy skrywające swą twarz Odjazd 16.07 wieczorem z Krakowa. Pierwszy punkt programu o 11 w niedzielę niedaleko Salzburga w jaskini lodowej Eisriesenwelt - największej takiej na świecie. Najpierw 20min spacerkiem do gondoli. Lekka mżawka przechodząca w deszcz nie ułatwiała marszu. Cali mokrzy docieramy do kolejki. Została zbudowana w 1958r przez firmę Pohlig. Zmodernizowana przez Simens jeździ wahadłowo. W kabinie mieści 18 osób. Dzięki przewyższeniu pomad 500m nachylenie wynosi prawie 90%! Od kolejki jeszcze 15min do celu - po drodze mijamy piękne widoki na okoliczne góry : Alpy słoneczne. Alpy deszczowe... Przy wejściu do jaskini: W jaskini zimno - ok.0 stopni. Niestety nie można było robić zdjęć. Lód ma ok. 5000 lat, a jaskinia 200 mln. W sumie 42 km korytarzy - my przeszliśmy jeden. Jeszcze nie przyzwyczajony do takich różnic wysokości, ledwo doczłapałem się do kolejki i do parkingu. Głowę mi rozsadzało niczym wiatr, mróz i woda okoliczne skały. Całe szczęście pierwszy proces został zatrzymany. cdn. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 3 Sierpień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 3 Sierpień 2016 (edytowane) StromÄ i wÄskÄ drogÄ zaczÄliĹmy zjeĹźdĹźaÄ w dóŠdo autostrady. Busem dojechaliĹmy do Fusch, mijajÄc po drodze znane Zell am See, a wczeĹniej skoczniÄ w Bischofshofen. PĂłnym popoĹudniem wybraliĹmy siÄ jeszcze do okolicznych wodospadĂłw. Fusch to maĹe miasteczko oddalone od Kaprun ok.13km. ZimÄ kursuje stÄd darmowy skibus dowoĹźÄcy narciarzy pod zbocza Kitzsteinhornu. Owe zbocza znajdujÄ siÄ tuĹź za pasmem gĂłrskim, na ktĂłrego zboczu mieszkamy. MaĹy hotelik prowadzony przez PolakĂłw (w ktĂłrym nocowaliĹmy) znajduje siÄ obok koĹcioĹa, w ktĂłrym na oĹtarzu jest rysunek Rumcajsa, a na ambonie szopka betlejemska. Dolina piÄkna - Ĺźywa intensywna zieleĹ i monumentalne gĂłry z zagubionymi biaĹymi nimfami na samej gĂłrze. ZauwaĹźyĹem, Ĺźe austriacy majÄ piÄkny zwyczaj (przynajmniej w gĂłrach) intensywnie okwiecaÄ kaĹźdy kÄt. Pierwszy dzieĹ zakoĹczony. Ciekawe, co przyniesie jutro? PS W pierwszym poĹcie czÄĹÄ zdjÄÄ mi uciÄĹo. SprĂłbujÄ jutro to poprawiÄ. Edytowane 3 Sierpień 2016 przez leitner 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Napisano 4 Sierpień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 4 Sierpień 2016 No i fajnie! ale w pogodowe okienko to nie trafiliście :frown:: cóż ale jak piszesz góry są piękne zawsze :biggrin: PS. teraz w tym badziewiu żebyś wiedział że masz ode mnie "dzięki" to muszę napisać BO NASZ GÓRU nam urozmaicił życie! Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 4 Sierpień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 4 Sierpień 2016 Dzięki Jasiek! Całe szczęście niedziela była najgorsza. Potem tylko lepiej Próbowałem poprawić polskie znaki w drugiej części, ale jak widać nie wyszło. Mam nadzieję, że wszystko wróci kiedyś do normy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 4 Sierpień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 4 Sierpień 2016 Dzień drugi - Poznaj nieznane Poniedziałek rano. Trzeba wstać. Ale jak tu wstawać skoro za oknem są niebiańskie widoki? Śniadanie? Co za przyziemna, prosta rzecz! Masywne góry, zieleń, potoczek, kwiaty... Mała cząstka duszy artystycznej zaczyna ożywać. Jednak aby nie skończyć jak niektórzy artyści, schodzimy na śniadanko. Po nim godzinna przejażdżka busem do Krimml. Po drodze widoki zapierające dech w piersiach - znane ośrodki narciarskie pokazują swoje letnie oblicze. Kaprun, Zell am See i inne... Może przyjechać tu zimą...? Do Krimml dojeżdżamy ok 9. Już z daleka widać wodospad. Jednak my idziemy wyżej. Na początku podchodzimy prawie cały czas drogą szutrową, czasami schodząc na bok, żeby podziwiać piękno górskiego potoku. Takim sposobem docieramy do schroniska. Wszyscy przepoceni, zmęczeni i z nadzieją, że będzie lepiej. Jednak czy już tutaj nie jest dobrze? Po krótkiej przerwie idziemy asfaltówką nieco w dół aż do momentu, w którym zaczyna się prawdziwa górska ścieżka. Wchodzimy do lasu. Po pewnym czasie wychodzimy w zieleń - to lubię najbardziej. A do tego te widoki... Po chwili robimy przerwę przy małym korytku, by zebrać siły i napić się źródlanej wody. Gorąc, który przedzierał się przez ubranie potęgował i tak duże zmęczenie. No nic. Trzeba ruszać - do celu jeszcze daleko. Las powoli się przerzedza na rzecz wysokiej roślinności. Mijamy urokliwe potoki i kolorowe alpejskie kwiaty. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 4 Sierpień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 4 Sierpień 2016 Na przodzie ktoś wypatrzył chatkę. Niestety zamkniętą. Za to widoki cudowne! Gdy zebraliśmy siły przed atakiem szczytowym, ruszyliśmy do góry. Prawa, lewa, prawa, lewa, KAMIEŃ, prawa, STRUMYK, lewa... Po drodze mijamy bajecznie położone jeziorka. Pot, zmęczenie, chęć zdobycia celu, pragnienie, niebiańskie górskie uczucie mieszały się ze sobą, dając spodziewany efekt - jezioro Seekarsee (2232m n.p.m.) zdobyte! Powyżej śnieg i majestatyczne góry. Wydawało się, że plamy Białego są na wyciągnięcie ręki... Jeeeest! W sam raz na ochłodę. Jak się okazało, śnieg (albo lód) będzie nam towarzyszyć przez cały pobyt w Austrii. Miodzio! Jeszcze tylko napić się świeżej wody i możemy schodzić. Niestety tą samą drogą Chociaż dzięki temu jeszcze raz zatrzymaliśmy się przy chatce. Potem szybko w dół. Przy schronisku skręciliśmy w górę do górnej części wodospadów. Tłum jak przy Morskim Oku, a dorożki zastąpiły taksówki. Podczas podchodzenia zaczął padać w deszcz. Cali przemoczeni doszliśmy do początku wodospadu. Z powrotem też zrobiłem kilka fotek. Pod koniec podeszliśmy pod wodospad. Jak na pierwszy dzień starczy - przeszliśmy 17km, 1300m w górę i tyle samo w dół. Z powrotem jeszcze raz minęliśmy ośrodki narciarskie i alpejską przyrodę, których zdjęcia dodam... no właśnie nie wiem kiedy. Może jutro, może pojutrze albo dopiero za ponad tydzień. Podobnie z resztą relacji - co prawda mam już prawie całą napisaną, ale zdjęć jeszcze nie obrobiłem. Przez najbliższe półtora tygodnia będę (starał się) pokonywać różne trudności i niedogodności (z małą przerwą na Beskid Extreme Festiwal). Ale z tego relacji nie będzie :wink: Między innymi dlatego reszta relacji dopiero po powrocie (czyli 14-15.08). No nic, 300km samo się nie przejdzie. Pozdrawiam 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 8 Sierpień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 8 Sierpień 2016 Ha ha, jeśli się nie mylę,byłem nad tym wodospadem i przeszedłem ten szlak... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 2 Grudzień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 2 Grudzień 2016 Po miesiącach przerwy wracam do relacji z lipcowych Alp. W poprzednim poście nie ma polskich znaków, ale niestety nie mogę go edytować.Dzień trzeci "Idę w góry cieszyć się życiem" We wtorek opuściliśmy Fusch. Po obfitym śniadaniu pojechaliśmy do Enzingerboden 1464 m n.p.m. Po drodze otaczały nas niesamowite widoki - głębokie doliny, skaliste góry. Po wielu serpentynach znaleźliśmy się pod dolną stacją gondoli. Zimą to miejsce wygląda mniej więcej tak:6-osobowa kolej Doppelmayr z 1982 r. wiozła nas przez malowniczą dolinkę. Nareszcie, jak przyjemnie. Ten dźwięk jest dla mnie jak odgłos syreny na oceanie, jak ryk samochodu dla @Bumera. Płynny, trochę wysoki, ale intensywny i donośny. Odgłos liny... jak mruczenie ukochanego zwierzątka, górski narciarski dźwięk! Oprócz tego niebiańskiego dźwięku podróż z widokiem na trzytysięczniki umilały też krowy, koziorożce i świstaki. Kolejką wjechaliśmy na 2200m n.p.m. Na tej wysokości jest zapora na jeziorze, kilka orczyków i krzesło. Tam zaczęła się wycieczka w górę. Na początku obeszliśmy jeziorko. Tuż za nim pojawił się pierwszy śnieg. Potem kamienie, kamienie i kamienie... Ale kiedy się zatrzymam dookoła mam takie widoki. Raz wpadłem w podobną pułapkę - wydawało mi się, że jest dużo śniegu, a potem plusk!Po wspinaczce pojawiła się pierwsza większa plama śniegu do pokonania. Nachylenie spore, ślisko i brak sprzętu - jeden błąd i kończymy podróż. Ziemską podróż. A przynajmniej byłaby ona dużo cięższa. Całe szczęście wszyscy przeszli bez większych trudności. Jeszcze kilka łach śniegu, trochę twardego i odwiedzamy przełęcz Kalser Tauern 2515 m n.p.m. Ale to nie koniec - został nam do zdobycia jeszcze pobliski szczyt. Nie ma wyboru - hop do góry! 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 2 Grudzień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 2 Grudzień 2016 Mijamy jeziorko lodowe i piramidy z kamieni. A poza tym cały czas to samo - aby do góry. Jedyne o czym myślę to gdzie postawić nogę. Kamień się ruszy czy nie? Zsunie czy tylko zachwieje? Tu za stromo, tu nie ma się czego złapać. Uff, trzeba złapać oddech. Jeszcze daleko. Gdzie ten szczyt? Znowu się chwieję. Zaraz, teraz którędy? O! Tam widać jakiś szlak. Idę, zawracam się, cykam fotkę, podnoszę na chwilę głowę... Już niedaleko! Jeszcze kilka kroków i jest! Medelzkopf (2761 m n.p.m.) zdobyty. Jest cudnie!Większość robi zdjęcia nad przepaścią. A obok tyle śniegu Teraz trzeba zacząć schodzić w dół. Czeka nas ponad 1300m zejścia. Schodzimy do przełęczy - tam robimy krótką przerwę. Po 15 minutach ruszamy dalej. Na horyzoncie widać koniec - tam gdzie zaczyna się przeciwległy stok - czyli strasznie daleko (15km). Schodzimy mijając kwiatki i śnieeeg! Dlaczego nie wziąłem nart? Niedaleko śniegu biegały sobie koziorożce a w oddali pojawiło się jeziorko. Nad nim robimy przerwę. Urokliwe miejsce - pod górami w przepięknej dolince. Idziemy dalej, odwracając się co jakiś czas, żeby podziwiać widoki. Jaka tu jest piękna zieleń! Nie jest to jeszcze las, ale też nie łąka. Górska sawanna? Idziemy w tej zapierającej dech w piersi scenerii do łąk. Pojawiają się krowy - czyli cywilizacja jest blisko. Jest też schronisko. Uff! Chłodna woda, cień i lekki wiatr spowodowały, że nie chcieliśmy się już nigdzie ruszyć. O tym, że trzeba już iść, przypomniały niektórym krowy, które zaczęły dobierać się do jedzenia. Jak się później okazało, w tej dolince miał miejsce wypadek - krowa ugryzła 8-letnią dziewczynkę, która trafiła potem do szpitala. Dochodzimy do wąwozu. Woda, która płynie od śniegu przez jeziorko rozbija się teraz o głazy powodując odgłos, który odbijał się od ścian wąwozu, rozchodząc się z podwójną mocą. Wąwóz się wypłaszcza. Woda cały czas niemiłosiernie rozbija się o wystające kamienie pieniąc się jak kibice po niestrzelonym karnym. Pojawiła się zielono-alpejska trawa i długo wyczekiwany parking. 17,5 km zrobione, 550m w górę i 1300 w dół. Po godzinnej jeździe busem zatrzymujemy się w Matrai in Osttirol. Tam kończymy dzień.cdn. 8 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KrisRR Napisano 3 Grudzień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 3 Grudzień 2016 Fajna relacja. A te zdania: " Ten dźwięk jest dla mnie jak odgłos syreny na oceanie, jak ryk samochodu dla @Bumera. Płynny, trochę wysoki, ale intensywny i donośny. Odgłos liny... jak mruczenie ukochanego zwierzątka, górski narciarski dźwięk! " - fajnie i miło że ktoś ma takie same odczucia jak ja 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 6 Grudzień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 6 Grudzień 2016 Dzień czwarty– Sięgaj, gdzie wzrok nie sięga.Czyli śladami@MajorSki i innych, którzy odwiedzili to miejsce na tourach w maju.Mięśnie bolą tak, że ledwo co zszedłem na śniadanie. Jednak było tak dobre, że powoli zapominałem o bólu. Nie wspomniałem wcześniej o pogodzie. Mimo nieciekawych prognoz, pogoda była idealna - trochę ciepło, trochę chmur, których cień dawał chwilę wytchnienia i lekki wiatr powodujący niesamowite uczucie na dużej wysokości. Wracając do środy - przejechaliśmy busem do Tauer w rejon Matreier Tauernhaus 1512 m n.p.m. Na początku wita nas orzeł. Ruszamy utwardzoną drogą lekko do góry, bo idziemy w dolinie. Mijamy piękne alpejskie łąki, urokliwą kapliczkę wykutą w skale i krowy. Docieramy do Venedigerhaus (1689m n.p.m.). Przy schronisku robimy krótką przerwę. Potem ruszamy dalej szlakiem Gletcherweg Innergschloos. Idziemy wzdłuż potoku. Dochodzimy do wąskiej ścieżki, która idzie stromo pod górę. Szlak jest ładnie skoszony - przed nami szedł pan z psem i kosą spalinową. Przy bardziej stromych odcinkach wspomagamy się liną. Taki "transport linowy". Z prawej strony widzimy dolinkę, w której niegdyś był lodowiec.Szlak nieco łagodnieje. Pojawia się więcej niskiej trawy i kwiatków, a także rozwalone Blizzardy.Mijamy kilka jeziorek i dochodzimy do potoku wypływającego z lodowca Schlatenkees. Obok lodowca wiszą seraki a nad nim wznosi się drugi po Grossglocknerze najwyższy szczyt Wysokich Taurów - Grossvenediger (3666m n.p.m.). Następnie wspinamy się po wygładach polodowcowych. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 6 Grudzień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 6 Grudzień 2016 Idziemy do zamkniętego schroniska Alte Prager Hütte (2489m n.p.m.). Stamtąd podziwiamy lodowiec. Widać mnóstwo szczelin z których nie ma wyjścia. Po przerwie nie idziemy do lodowca tylko do wyższego schroniska. Po drodze mija my owce - niektóre stały na śniegu- a także koziorożce i świstaki. Oczywiście przeszliśmy przez śnieg Po godzinie zobaczyliśmy nasz cel - schronisko Neue Prager Hütte (2782m n.p.m.). Wycieńczeni weszliśmy do środka. Okazało się, że na piętro, gdzie jest bar, trzeba zdjąć buty i założyć chodaki. Po wypiciu lokalnych specjałów schodzimy na dół, by podziwiać niezwykłe widoki okolicznych pasm górskich. Sprzęt dla tych, którzy chcą zdobyć Grossvenediger.Nie czułem zmęczenia tylko radość z wdrapania na taką dużą wysokość. Takiej radości nie da się dobrze opisać - to uczucie, które od środka sprawia, że czuję się jakby ponad tym wszystkim. Ponad codziennymi sprawami, ponad zmęczeniem, ponad lodowcem...W oddali widać Grossglockner Niestety trzeba było zacząć schodzić - przed nami ponad 10km marszu. Po drodze odwracamy się co jakiś czas, żeby podziwiać niknący za chmurami Großvenediger. Widok na dolinęSchodzimy...Po 40 minutach schodzimy do nieczynnego schroniska. Po krótkiej przerwie ruszamy ostro w dół. Po wypiciu i zjedzeniu co nieco, schodziło mi się fatalnie - wszystko "skakało" i miało ochotę zrobić w tył zwrot. Po dosyć męczącym zejściu dochodzimy do mostku nad potoczkiem wypływającym niegdyś z lodowca (zdjęcie nr.7 z tego dnia). Potem na pełnym luzie na spokojnie dochodzimy do pierwszego schroniska (idąc już drogą). Razem z nami z gór schodziły krowy. Po postoju tą samą drogą wróciliśmy na parking. 23km, 1270m w górę i tyle samo w dół. Mięśnie tradycyjnie bolą, ale przynajmniej czuję, że chodziłem po Alpach! 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 16 Grudzień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 16 Grudzień 2016 Kolejny dzień trekkingu.Dzień piąty – Wyżej od najwyższych, niżej od najwyższegoI znowu trzeba zejść na śniadanie. Dwa piętra. Mimo intensywnego rozciągania chodzę jak po szpilkach. Jednak ból jest mniejszy niż na początku - widoczny znak, że aklimatyzacja postępuje. Na zewnątrz piękny widok - żywa zieleń połączona z szumiącym potokiem, wysokimi górami i błękitnym niebem przypomniały, że znajduję się w miejscu, o którym marzyłem od kilku lat. Jest pięknie - ruszamy w góry! Najpierw jedziemy busem ok. godzinę do Lucknerhaus (1946 m. npm.) Po drodze mijamy klimatyczny kościółek z ośrodkiem narciarskim w tle. Już na parkingu widzimy "Górę nad górami", Króla Austrii, majestatycznego, niedostępnego, skalistego, nieco ośnieżonego, Najwyższego. A imię jego Grossglockner. Zachwyceni, zauroczeni, zakochani...?"Pomnik" z opisem tutejszego miejsca. Idziemy w jego stronę przyjemną dolinką, która subtelnie i nienachalnie pnie się do góry. Idziemy bowiem szutrową drogą prowadzącą do schroniska. Bezchmurne niebo powoli zaczyna tracić swój błękitny blask. Tymczasem docieramy na pierwszy postój. W tym miejscu wspomnę, że większość schronisk jest zaopatrywana przez koleje linowe towarowe. Niestety "Materialeseilbahn" nie podwożą zmęczonych turystów. Większość czasu spędziłem na cykaniu fotek i podziwianiu tych cudów techniki. Niby proste to jak budowa cepa, a jednak zachwyca swą stalową lekkością, pięknym wpisaniem się w krajobraz i smukłą sylwetką. No nic. Trzeba iść dalej. Idziemy wzdłuż kolejki Przy ścieżce dostrzegamy tłuste świstaki wygrzewające się na alpejskim słoneczku, które powoli się chowa za taurowymi chmurami. Co jakiś czas odwracam się, żeby nasiąknąć tymi niebiańskimi widokami. Zdjęcia nie oddają nawet połowy tego, co się czuje będąc w takim miejscu, ale, jak się później okazało, to nie koniec wspaniałych krajobrazów. Niskie trawy zamieniają się w wysokogórską roślinność, która szybko niknie na rzecz skał. Pojawiają się pierwsze w tym dniu plamy śniegu a w oddali widać dość dziwny kształt. Po kilkudziesięciu metrach widać, że to schronisko, do którego zmierzamy. Przyznam, że od pewnego momentu nie robiłem odpoczynku – chciałem jak najszybciej dojść do celu. Odciąłem się od wszystkiego – nie patrzyłem, kto idzie za mną albo przede mną. Patrzyłem niemal wyłącznie pod nogi. W końcu docieram na górę. Mimo zmęczenia nie padam twarzą na ziemię, tylko podziwiam niesamowite widoki – przede mną roztacza się panorama kilkudziesięciu wysokich szczytów, które podziwiam „z góry”. Z tyłu widać było kawałek Grossglocknera – całe szczęście wziąłem lornetkę. Odpoczynek robimy w schronisku Stüdlhütte 2802 m n.p.m. Sorry, ale zdjęcie jest z wikipedii - moje się rozmazało. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 16 Grudzień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 16 Grudzień 2016 Korzystając z chwili odpoczynku podszedłem do górnej stacji kolei towarowej.Przy schronisku stały takie oto rzeźbyPo zjedzeniu ciasta morelowego w schronisku ruszamy na dół. Standardowo przechodzimy trawersem przez śnieg. Na dole widzimy malowniczą dolinkę, do której schodzimy. Co jakiś czas odwracamy się do tyłu, żeby podziwiać najwyższy szczyt Austrii wraz z lodowcem.Po zejściu do dolinki robimy przerwę przy potoku. Woda jest niesamowicie zimna – udało mi się wejść „po kostki” – w końcu jeszcze kilkadziesiąt minut temu ta woda wypłynęła z lodowca…Po przerwie idziemy nad malowniczym wąwozem. Kiedy weszliśmy już na szeroką szutrową drogę, zauważyliśmy taką oto wannę. Może chciałby się ktoś wykąpać Jeszcze tylko kilkaset metrów i hop do busa.Za nami 13km, 900m w górę i 1300m w dół. Trzeba odpocząć, bo następny dzień będzie ostatnim trekkingowym. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 16 Grudzień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 16 Grudzień 2016 Sorry, że relację wstawiam tak późno mi kawałkami, ale mam spory problem ze zdjęciami - pomieszały mi się i szukam ich po różnych zakątkach trzech kart pamięci i w telefonie. Do świąt powinienem skończyć. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 17 Grudzień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 17 Grudzień 2016 (edytowane) Cześć Marcin Twoja pasja Cię broni, wstawiaj jak i kiedy chcesz. Nie chodzi o poukładane słówka tylko o to coś... Szacun wielki!!! Wierz mi często jest tak że jedno nieobrobione zdjęcie ma większą wartość niż dziesiątki wymuskanych relacji bo w nim jest serce! Pozdrowienia i dzięki serdeczne Edytowane 17 Grudzień 2016 przez Mitek 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Annaa Napisano 17 Grudzień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 17 Grudzień 2016 Plus dla Mitka....tzn. łapka w górę 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marboru Napisano 17 Grudzień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 17 Grudzień 2016 (edytowane) Dokładnie Ania! Mitek - szacun, bo pięknie ubrałeś w słowa podejście Marcina do pasji, które również mi imponuje Np. dzisiaj... ...Leintner jedzie do mnie PolskimBusem, do Radomia, z nartami - po to by razem ze mną pojechać na narty na jednym z lubelskich stoków - zaznaczę, że nie są to jakieś mega atrakcyjne i fajne góry... a jednak! Pasja!!! Bus się rozkraczył, a On czeka gdzieś między Warszawą a Białobrzegami, z nartami, na transport zastępczy - w pełnej gotowości na otwarcie sezonu. O której wstał? Ile przygotowywań i przeciwności co do tego wyjazdu wcześniej? Tylko my wiemy we dwóch. Marcin - będzie dla mnie super poznać Ciebie w końcu! Już niebawem. Edytowane 17 Grudzień 2016 przez marboru 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leitner Napisano 17 Grudzień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 17 Grudzień 2016 Ile przygotowywań i przeciwności co do tego wyjazdu wcześniej? Tylko my wiemy we dwóch.. Kto by pomyślał, że tyle nas jeszcze czeka? Przynajmniej zwiedziłem Radom i obejrzałem nowe modele Toyoty. Wszystkiego dowiecie się wieczorem 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Góral spod Skrzycznego Napisano 17 Grudzień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 17 Grudzień 2016 Salomony vs Heady. Będzie się działo. Wątek załóżcie albo przenieście, bo szkoda tych alpejskich widoczków. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.