johnny_narciarz Napisano 18 Lipiec 2016 Zgłoszenie Share Napisano 18 Lipiec 2016 (edytowane) Trudno mi było się zebrać po czasie,ale w końcu mi się udało.Normalnie wolę pisać "na świeżo".No i jeszcze te nowości... Zanim przejdę do relacji,chcę podziękować trzem osobą,od których otrzymałem mocne wsparcie - Annaa,Marionen i oczywiście moja Żonka-Dżonka.Chyba najbardziej zadziwił mnie Mariusz,kiedy objeździł cały Karpacz,szukając odpowiedniego,ciemnego pieczywa dla mnie! Normalnie komu by się chciało? Wielki szacunek! Ogólnie Wasze wsparcie mi bardzo pomogło. Dziękuję. Skąd pomysł? Zainspirowały mnie dwie osoby z Forum - JC i Mati1981. Pewnie teraz się nieco dziwią? Już wyjaśniam. Nasz Boss co jakiś czas startuję w różnych ciekawych i wymagających zawodach.Pomyślałem więc czemu nie ja? Może zrobić sobie prawdziwy sprawdzian kondycji? Skąd więc pomysł na Śnieżka Uphill Race? Jakiś czas temu Mati1981 pytał kogoś na fejsie,jaką szerokość opon zastosować na Śnieżkę. Akurat wtedy zastanawiałem się,czy by tam nie wyjechać kiedyś na rowerze. Tak więc już wszystko jasne. Gdyby ktoś chciał tam wyjechać po za zawodami,tu już spieszę z informacją,że to nielegalne! Oficjalnie można to zrobić jedynie startując w Śnieżka Uphill Race. Były jeszcze drugie zawody - Rowerem na Śnieżkę - ale ta impreza dostała zgodę ostatni raz. Od przyszłego roku będzie już tylko jedna. Niestety start wiązał się też z całkiem sporymi kosztami - za udział trzeba było zapłacić 200 zł! Jakby tego było mało,dostać się na listę nie jest łatwo. Trzeba pilnie śledzić informację,bo ponoć zdarzało się,że 300 miejsc było zajęte w niecałe 3 minuty! W tym roku było inaczej,bo coś długo organizator nie mógł otrzymać zgody. Wiele osób chyba już odpuściło,kiedy mijał luty,tj. normalny czas zapisów. W tym roku zapisy rozpoczęły się dopiero w maju. Do tego trzeba było wnieść opłatę do tygodnia od wpisania się na listę. Kto tego nie zrobił,wypadał,a jego miejsce trafiało do drugiej tury zapisów. Nie zwlekałem i wszystkie formalności dopełniłem natychmiast. Pozostało czekać na 26 czerwca (niedziela) i trenować. Trening Jak to wyglądało,już opisywałem. Niestety czasu nie miałem za wiele z powodu nawału pracy (akurat teraz),a do tego prześladował mnie pech. Najpierw chciałem umówić się na przegląd gwarancyjny bryki,tak w sam raz przed zawodami,a tu lipa! Trzeba było umawiać się miesiąc wcześniej! Na dzień przed Uphill Magurka zauważyłem pęknięte ogniwo łańcucha - na szczęście udało się kupić nowy na czas,a ten się zaadoptował do starych zębatek. Do tego jeszcze 3 razy złapałem "kapcia" w ciągu jednego tygodnia... Miałem nadzieję,że to koniec i już tylko będzie lepiej. Czas udać się do Karpacza Tak się nam udało,że Dżonka akurat w tym terminie miała zaplanowany urlop. Mogliśmy więc tam pojechać na tydzień,a ja miałem czas żeby się zaaklimatyzować i przypomnieć sobie częściowo trasę,choć pieszo. Nocleg blisko startu znaleźliśmy bez problemu i w rozsądnej cenie. Do tego byliśmy sami w pensjonacie. W samym Karpaczu pusto,część knajp pozamykana,za to pogoda wyśmienita! Dwa dni wędrowania po górach,jeden dzień pławienia się w termach w Jeleniej Górze (było +36 w cieniu) i w ostatni dzień lajtowe zwiedzanie okolicy oraz parku miniatur. Tak gdzieś w sobotę zaczęła pojawiać się trema... Ale co tu wiele mówić - dołączyli do nas w piątek Annaa z Marionenem i do dnia startu jakoś o tym zbytnio nie myślałem. Za to najadłem się wieczorem dobrej kiełbasy z grilla... No i nadszedł dzień startu Niestety pogoda na dzień przed startem zaczęła się zmieniać. Przyszły burze i pojawiły się opady deszczu.Szczególnie mało fajnie wyglądała prognoza na sam start - zimno i ulewy. Nie bardzo wiedziałem jak na takie warunki się ubrać.Z cukru nie jestem,ale zmarznąć już mogę. Pozostało pilnie śledzić rozwój wydarzeń. Rano,kiedy wstałem,jeszcze było sucho. Odetchnąłem. Ale chwilę później przyszła wielka ulewa. Złapałem małego doła. Ubrać pelerynę? Nie ma sensu,bo się uduszę podczas jazdy i do tego jeszcze mocniej spocę. Więc ją wrzuciłem jedynie do bagażu,który dałem organizatorowi. Mnóstwo przemyśleń,zwłaszcza kiedy zostałem sam,a moi kibice pojechali już w stronę wyciągu krzesełkowego.Zjadłem obfite śniadanie i dokładnie rozplanowałem co ze sobą zabrać,co dać do transportu i nieco zestresowany czekałem na godzinę startu. Wypiłem jeszcze przed wyjściem dwa napoje energetyczne i ruszyłem na start. Ulewa przeszła,pozostała jedynie drobna mżawka. Dobry prognostyk! na starcie stało już paru zawodowców,reszta robiła rozgrzewkę. Ja też. Ale muszę przyznać,że rozgrzać się nie mogłem. Część osób była w pelerynach,ale nie dałem się zwieść i pozostałem w samej koszulce. Ustawiłem się tak bardziej z tyłu,bo uznałem,że z przodu będę zawadzał zawodowcom. Choć od razu musiałem pogodzić się ze stratą na starcie. Zanim ruszyłem upłynęło dobre kilkanaście sekund,linie startu przeciąłem chyba dopiero po ok. 30 sekundach,jak nie później. Dalej jeszcze traciłem czas na zwężkach w centrum Karpacza.Mi to nie przeszkadzało,bo celem nadrzędnym było wyjechać,najlepiej bez dotknięcia ziemi nogą. Tak czy owak,mogłem później nieco nadrobić,bo dystans dość spory. No to start! Jak widać,początek wyścigu to przejazd przez centrum i jazda główną drogą asfaltową.Tak jedziemy pierwsze 4 kilometry.Ja postanowiłem zacząć spokojnie i nie ścigać nikogo.To najłatwiejszy odcinek,raczej bez żadnego stromego podjazdu.Peleton od razu się rozciągnął,a ja miałem wrażenie,że nieco za dużo osób mi uciekło... Tym razem jednak głowa była spokojna i nie próbowałem gonić za wszelką cenę. Mimo to już na drugim kilometrze zacząłem doganiać i powoli wyprzedzać niektóre osoby. Ci,którzy ubrali jednak peleryny,zatrzymywali się i je ściągali - dobrze,że ja zrezygnowałem z tego ustrojstwa. Tutaj wspomnę jeszcze o atmosferze,bo to jednak dość znana impreza. Kibiców sporo,co chwilę słychać różnego rodzaju doping. mi najbardziej utkwili w pamięci jacyś goście,co z okna krzyczeli: "Polska,biało-czerwoni..." oraz grupka starszych osób krzycząca:"jeszcze tyko 10 kilometrów"... :biggrin: Generalnie jest wesoło. Sił miałem sporo,dziś czułem się mocny,a pierwszy odcinek pokonałem właściwie bez zadyszki. Weryfikacja przyszła na wysokości świątyni Wang - tam rozpoczyna się pierwszy stromy podjazd i kończy się asfalt. Tutaj zaczęła się weryfikacja,zwłaszcza po wjeździe do parku,na nierównym i śliskim bruku. Już tutaj widziałem ludzi zsiadających z rowerów,pchających swoje sprzęty,zamiast jazdy na nich. Wyraźnie zaczął się pogrom w szeregach. Tempo wyraźnie spadło,a ja trzymałem się swojego planu. Mimo iż nie podejmowałem bezpośredniej walki z kimkolwiek,raczej skupiałem się nad własnym tempem i właściwym rozłożeniem sił,już tu zacząłem wyprzedzać kolejnych zawodników. Kiedy przejechałem bez strat pierwszy stromy odcinek,pomyślałem "nie jest źle"! Zniosłem go bez trudu i nawet zacząłem nieco pewniej jechać, np. wyraźnie przyspieszając tam gdzie tylko się da. Skupiałem się też nad zmianami biegów,bo na Magurce raz omal nie zmieliłem przerzutki,kiedy chciałem zbyt szybko wrzucić dużo szybsze przełożenie. Nie tylko ludzie zaczynali mieć problemy. Również rowery odmawiały posłuszeństwa. Zdarzały się kapcie,ale też usterki przerzutek. Jednej osobie biegi same się zmieniały, u innej usłyszałem tylko takie "chrup!" i "ku.., pie... grat!" :biggrin: Pamiętając o swoim pechu,wolałem być bardzo uważny. Na trasie można też było spotkać Fat Bike-a. W tym roku po raz pierwszy utworzono specjalną kategorią dla właścicieli "tłuściochów".Nawet sam się zastanawiałem,czy takiego nie wypożyczyć,bo była taka możliwość. Ale ostatecznie zostałem wierny swojemu sprzętowi. Jednego takiego wyprzedziłem. Dalsza część trasy to na przemian krótkie podjazdy,wypłaszczenia,a czasem nawet nieco w dół było. Im wyżej,tym więcej osób wyprzedzałem,choć to na pewno nie był pogrom z mojej strony. Za to chyba najbardziej zadziwiająca chwila była,kiedy przez chwilę byłem... sam. Tak! Oglądam się do przodu,do tyłu i nikogo nie widzę. Wystartowało 350 osób,a jakbym jechał sam. Dziwne uczucie. Ale powoli zbliżałem się do najtrudniejszego odcina,w okolicach Schroniska Strzecha Akademicka... Edytowane 18 Lipiec 2016 przez johnny_narciarz 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 18 Lipiec 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 18 Lipiec 2016 cz.2 Od siódmego kilometra zaczyna się robić stromiej i właściwie żadnej,nawet krótkiej przerwy - wypłaszczenia na odpoczynek.Tutaj był największy pogrom! Tutaj też wyprzedziłem najwięcej osób.Jedni zsiadali z rowerów zadyszani i powoli prowadzili swoje maszyny do góry,inni w ogóle siedli na poboczu z opuszczoną głową.Niektórzy leżeli na poboczu,z trudem łapiąc oddech,prosząc chyba siły wyższe o choćby małe wspomaganie. Część osób wykorzystała fakt,że obok schroniska był bufet i tam po prostu się zatrzymała na odpoczynek. No właśnie - picie. Zabrałem ze sobą litr napoju energetycznego,ale zdążyłem upić jedynie kilka łyków. Bufet całkowicie pominąłem,bo nie miałem czasu nawet pomyśleć,czy jestem spragniony. Bardziej byłem zajęty myślami jak poradzić sobie z potem z głowy,spływającym pod okulary,a w konsekwencji niemiłosiernie szczypiącymi oczami. W suwie w tym miejscu mamy ponad 3 km stromego podjazdu o nachyleniu ok. 20%. Przyznam,że ja też to odczułem i nawet chciałem przez chwilę się zatrzymać,ale przetrzymałem to i jak tylko zaczęło się wypłaszczać,natychmiast zmieniłem biegi na wyższe i przyspieszyłem. Co ciekawe,akurat jak dojeżdżałem do Równi pod Śnieżką - tu zaczyna się całkiem płaski teren - zza chmur wyjrzało słoneczko. Ale jak mi przygrzało po plecach,szybko uznałem,że wolę jednak nieco chłodu i cień. Wyprzedziłem tu jeszcze jakąś grupkę zawodników,zrobiłem kilka łyków napoju,tak zapobiegawczo i rozkręciłem nieco brykę. Równia zmienia się w zjazd,który pozornie wygląda na niezbyt stromy,ale ja tam bez pedałowania (bo dokręciłem do nieco ponad 30 km/h) rozwinąłem 60 km/h! Gdybym się postarał,mogłoby być więcej. Niektórzy się zwyczajnie przestraszyli i hamowali... Ja się wychyliłem nieco do tyłu i rura koło Domu Śląskiego! To zdjęcie jakiegoś turysty,który wrzucił parę fotek na google. Rozpęd wykorzystałem,to jeszcze tu 4 osoby wyprzedziłem. No i rozpoczął się ostatni etap - wyjazd na szczyt. Pamiętałem,że w większości nie jest on stromy,więc dość sprawnie go pokonywałem. Stwierdziłem,że nie ma sensu się już oszczędzać i jeszcze parę osób machnąłem. Wszystkie na poniższym zdjęciu. Chyba w ogóle zacząłem zbyt zapobiegawczo. Ostatnie kilkaset metrów byłem już właściwie pewny swego i czasami pokazywałem łapkę do góry fotografom na trasie.Tych było sporo i jak się okazało,to organizator ich chyba wynajął. Mogłem je odkupić za jedyne 35 zł. Jeszcze pod koniec gość przede mną spadł z roweru i omal mnie nie pociągnął ze sobą,ale się wybroniłem. Po tym stwierdziłem,że nie będę już wyprzedzał i ostatnie 200 metrów jechałem grzecznie w rządku. Mogłem machnąć jeszcze dwie osoby,ale było mi to już obojętne. Do tego zjeżdżający na dół i piesi mocno ograniczali możliwość ścigania się. Tu,nieco po prawej,jadę za trzema osobami Meta co raz bliżej... No i ja już pewny i szczęśliwy,że dotarłem. No i w końcu Śnieżka zdobyta! Medal na szyję i można świętować! Niezawodny Marionen Team zadbał o bardzo ważną rzecz: szampana! O tak,ten smakował wyjątkowo.Nie ukrywam,że miałem wiele satysfakcji i jeszcze nie dowierzałem,że to już koniec.A njalepsze w tym wszystkim,że podczas podjazdu ani chwilę nie przeszły mi myśli typu "na co ci to było". 10 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pinio46 Napisano 18 Lipiec 2016 Zgłoszenie Share Napisano 18 Lipiec 2016 Fajny maraton, ale 200 wpisowego to jest rozbój w biały dzień, no chyba, że był niezły pakiet startowy :eek: 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 18 Lipiec 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 18 Lipiec 2016 (edytowane) Po świętowaniu,czas było ruszyć na dół,a dokładnie do Domu Śląskiego,gdzie była baza i można się było napoić,zjeść ile kto tylko chciał. Tylko co z tego kiedy ja nie byłem w ogóle głodny? Nawet pić mi się za bardzo nie chciało. Nic to,ruszyłem z medalem na piersi i wielkim uśmiechem na twarzy,po drodze dopingując jadących jeszcze do góry. Dojechałem do Domu Śląskiego,znalazłem sobie jakieś miejsce na odpoczynek i odebrałem moje rzeczy z busa.Plecaczek mały,więc zabrałem jedynie dwie bluzy,pelerynę i... ręcznik. Zdjąłem przemoczoną koszulkę,wytarłem się i ubrałem dwie suche bluzy. To był dobry pomysł,ale przy tej temperaturze,tj. 13 st. i dużej wilgotności powietrza,mimo wszystko zrobiło mi się zimno. Właściwie oczekiwanie na zjazd na dół to chyba była najgorsza chwila dla mnie. Ale przynajmniej najadłem się owoców,ciastek, dostałem tego tyle,że większość zwiozłem na dół! Organizatorzy zadbali o nas. No i przyszedł ten moment - pilot się ustawił (nie wolno samodzielnie jechać) i ruszyliśmy. Najlepsze - 350 osób jedzie non stop na hamulcu,bo stromo i wszyscy praktycznie mają tarczówki... Swąt z klocków poszedł niemały! Mi się starły do reszty i muszę je szybko wymienić. Kiedy wyjechaliśmy z parku i wjechaliśmy na drogę,trochę niemiła niespodzianka - droga nie byłą zamknięta dla ruchu samochodowego! Dla mnie to błąd,kiedy taka ilość kolarzy jednocześnie wjeżdża na asfalt. Byli tacy,co samochody wyprzedzali,a tu zza zakrętu autobus! Jak się zorientowałem,że ruch odbywa się normalnie,jechałem grzecznie w szeregu. A tak fajnie można było się rozpędzić... Trudno. Dojechaliśmy do centrum,gdzie czekały nas owację - przyjemnie. Ci,którzy dzień wcześnie nie odebrali pakietów startowych,mogli zrobić to teraz. Ja już odebrałem,więc pozostało odebrać Dyplom i się powłóczyć po centrum na rowerze i nacieszyć z sukcesu. Pakiet startowy - wspominałem wcześniej o dość sporej opłacie. Owszem,ale przynajmniej każdy uczestnik ma sporo pamiątek. Dokładnie to: medal,koszulka,Dyplom, pakiet kosmetyków Lirene, do tego spora wyżera na górze i jeszcze parę drobiazgów,jak np. plakat. Zdjęcia niestety musiałem sobie wykupić. Wspomniałem wcześniej o specjalniej klasyfikacji dla "tłuściochów" - gdybym na takowym jechał,byłbym trzeci! Fakt - startowały 4 osoby (ze mną byłoby 5),ale i tak stanąć na pudle i mieć dodatkowy medal,czy nagrody,byłoby przyjemnie. Może za rok się skuszę,bo mam na celu grubasa... Mój wynik: - Open: 223 miejsce na 350 osób (ale startowało ostatecznie chyba 344) - M3 (30 - 39 lat): 90 miejsce na 125 startujących. Gdyby mnie zakwalifikowali jak na Magurce do M4,byłbym 46 na 66 startujących.Tka byłem chyba najstarszy w swojej kategorii... Najważniejsze jednak,że wyjechałem nie dotykając nogą ziemi od centrum Karpacza do samego szczytu! Wiele osób z lepszym czesm ode mnie pod koniec prowadziło rower... Mój czas to 1:37:30. Pełną informację o zajętym miejscu i uzyskanym czasie dostałem niemal natychmiast SMS-em! No i podium. Kategoria Open: Najmłodsza uczestniczka: 60+ - najstarsi uczestnicy w tańcu... Impreza zorganizowana perfekcyjnie. No może ten zjazd,ale to drobiazg. Będę miał sporo wspomnień na długi czas.Warto było! Co dalej? Teraz trochę odpoczynku i się zobaczy.Wpisałem się co prawda na Uphill Beskidy - cykl 5 zawodów - ale ze względu na nawał pracy i terminy niektórych z nich,chyba zrezygnuję. Myślę poszukać czegoś wyjątkowego,tak jak nasza Śnieżka. Może na Słowacji,może w Alpach? Chyba nie będę się rozdrabniał,bo zwyczajnie nie mam na to pieniędzy i czasu. No i jeśli mam gdzieś wystartować,to chcę mieć z tego trochę pamiątek,a to nie takie oczywiste. Z Magurki jedyne co mi zostało to numer startowy... W tym cyklu Uphill Beskidy,na koniec zabierają nawet to! Na razie myślę o Polar Skitour w Zawoi,a w przyszłym roku może 4-dniowy maraton MTB w Karkonoszach. Może JC podrzuci jakiś pomysł,bo kto jak nie on wie co i gdzie się dzieje? :wink: Edytowane 19 Lipiec 2016 przez johnny_narciarz 8 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
fafek Napisano 20 Lipiec 2016 Zgłoszenie Share Napisano 20 Lipiec 2016 Gratulacje! Na zawodach to ja się nie znam, szczególnie MTB, ale jakbyś chciał po prostu coś fajnego podjechać, to może np. słowackie "Mont Ventoux", czyli Kralową Holę. Teoretycznie jest na części podjazdu asftalt, ale bardzo lipny, więc może zbytnio nie będzie przeszkadzał 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 22 Lipiec 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 22 Lipiec 2016 Gratulacje! Na zawodach to ja się nie znam, szczególnie MTB, ale jakbyś chciał po prostu coś fajnego podjechać, to może np. słowackie "Mont Ventoux", czyli Kralową Holę. Teoretycznie jest na części podjazdu asftalt, ale bardzo lipny, więc może zbytnio nie będzie przeszkadzał Dzięki! Przyjrzę się tej górze. Myślałem też,czy by na Chopok nie wyjechać. Jeśli można,bo tego nie wiem. :wink: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Napisano 1 Sierpień 2016 Zgłoszenie Share Napisano 1 Sierpień 2016 Mistrzu! ja już nie będę Ci gratulował bo zrobiłem to już przed zawodami :biggrin: Niestety nie mogłem Ci kibicować bo... (nagły wyjazd na rafę do Egiptu) corocznej tradycji musiało stać się za dość! PS. będziecie coś działać na Rysach? jak co daj znać może bym się pisał Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 2 Sierpień 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 2 Sierpień 2016 Mistrzu! ja już nie będę Ci gratulował bo zrobiłem to już przed zawodami :biggrin: Niestety nie mogłem Ci kibicować bo... (nagły wyjazd na rafę do Egiptu) corocznej tradycji musiało stać się za dość! PS. będziecie coś działać na Rysach? jak co daj znać może bym się pisał Pozdrawiam Spoko Jasiek,rozumiem. Jeszcze na pewno będzie okazja podyskutować i po świętować - idzie zima! :wink: Jak tylko coś będę wiedział,co z tymi Rysami,to na pewno dam Ci znać. Miłej zabawy i nurkowania. :angel: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sstar Napisano 30 Styczeń Zgłoszenie Share Napisano 30 Styczeń https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,30648701,wypadek-w-karkonoszach-trzy-osoby-spadly-ze-sciany-sniezki.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sstar Napisano 31 Styczeń Zgłoszenie Share Napisano 31 Styczeń Tak wygląda ta rynna… niestety - https://gazetawroclawska.pl/tragedia-na-sniezce-dwoch-mezczyzn-zginelo-w-wypadku-w-rynnie-smierci-to-mieszkaniec-dolnego-slaska-i-lubuskiego/ar/c1-18274623 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.