Mitek Napisano 18 Luty 2016 Zgłoszenie Share Napisano 18 Luty 2016 (edytowane) Cześć Zbaczacie z tematu zupełnie niepotrzebnie. Kolega chce uczyć własne córki i pomimo, że jest do świadczonym narciarzem szuka wiedzy na ten temat jak to robić. Jeżeli się nie umie to trzeba iść do instruktora ale jeżeli człowiek jest ogarniętym narciarzem, zdaje sobie sprawę z własnych niedoskonałości ale jednocześnie chce spędzać czas z dziećmi ucząc je przy tym to super sprawa. Tak że Nelis walcz i się nie przejmuj. Masz jednak problem z którego musisz sobie zdawać sprawę, pewnie zresztą masz tą świadomość ale... Jako osoba jeżdżąca głownie poza trasą Twoja technika jest dostosowana do tego gdzie się poruszasz. Dam Ci przykład: Swego czasu bylem na unifikacji na Kasprowym. Późna wiosna, śniegu w pytę towarzystwo super. Były w grupie dwie dziewczyny. Obie na wyratrakowanej Gąsienicowej wyglądały raczej słabo. Technika niedoskonała, sporo jazdy w odchyleniu, oporów, na tle przyzwyczajonych do wyprasowanego stoku cyzelantów wyglądały najgorzej. Do czasu... Po obowiązkowych zajęciach Adaś Marasek, który prowadził kurs zaproponował parę zjazdów stokami Beskidu i dalej z grani miedzy Beskidem a Skrają turnią - tam gdzie puszczało. Śnieg był zleżały mokry, sporo wytopionych głazów z góry słabo widocznych. Jazda sytuacyjna i niełatwa. jak dziewczyny ruszyły to zrozumieliśmy, że One po prostu nie są przyzwyczajone do nienaturalnego stołu jaki są wyratrakowane trasy. Stary jakbyś Ty widział jak one poszły w dół, pełna pyta, perfekcyjne czytanie stoku, automatyczne dostosowanie techniki do zmian terenu i śniegu - po prostu bajka a nasze kopary jeszcze tam gdzieś pod granią leżą. Okazało się, że Monika i jej koleżanka są doświadczonymi skiturowcami (może skiturówkami - nie mam pojęcia jak z odmianą). Mam wrażenie, że jesteś właśnie takim gościem i może być dla Ciebie problemem przeistoczenie się w mistrza wypracowanych pozycji i łuków ale niestety musisz to zrobić żeby jazda z dziewczynami była owocna czego Ci najserdeczniej życzę. Pozdrowienia Cześć ....Znaczny procent "lekcji" które obserwuje, prowadzonych przez wypuszczonych z taśmy "ministrantów" to zwykła chałtura niewiele różniąca się od poczynań Rodziców zmagających się nieporadnie z pociechami na stoku...... Wybacz za wyrwanie z kontekstu ale to święte słowa Marxxie. mam identyczne spostrzeżenia niestety. Pozdrowienia Edytowane 18 Luty 2016 przez Mitek 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cosworth240 Napisano 18 Luty 2016 Zgłoszenie Share Napisano 18 Luty 2016 (edytowane) ... w żartobliwej nieco kontrze - Instruktor nic nie zrobi bez pracy jaką mają do wykonania Rodzice .. ... poważniej - bez trudu wskażę dzieciaki świetnie wychowane narciarsko przez Rodziców. Tyle, że Rodzice wiedzieli co robią a dzieciaki jeździły bo chciały. Godzinka czy dwie z INSTRUKTOREM to często a gęsto wyrzucone w błoto tudzież śnieg pieniądze. Nauka jazdy - jak każda inna nauka - wymaga ciągłości, konsekwencji, systematyczności i pomysłu sięgającego trochę dalej niż dwa dni do przodu. Znaczny procent "lekcji" które obserwuje, prowadzonych przez wypuszczonych z taśmy "ministrantów" to zwykła chałtura niewiele różniąca się od poczynań Rodziców zmagających się nieporadnie z pociechami na stoku. ... jeszcze poważniej - dużo jeżdżę z moimi dzieciakami, ale już zajęcia w których uczestniczą prowadzę tylko, kiedy muszę .. a pierwsze kroki stawiały pod okiem innych .. i Żony . M. Zgadzam się w tym w 100% na podstawie własnych doświadczeń z obecnie 5-letnią córką. Jazda "po godzince" z co chwilę innym instruktorem jest IMHO bez sensu. Brak w tym ciągłości i to chyba jest podstawowy problem. Jak trafiliśmy w Rytrze na fajnego instruktora i umawialiśmy się z nim potem codziennie przez 4 dni, to widać było postęp. Potem jednak była przerwa i lekcje po godzince w różnych podhalańskich stacjach narciarskich, które zaczynały się od sakramentalnego: "a córka coś jeździ". No i moja odpowiedź: "no coś jeździ" - bo na tak zadane pytanie trudno jest coś mądrze odpowiedzieć. Więc pierwsze 15-20 min to było w ogóle docieranie się instruktora z Młodą i kompletna strata czasu oraz pieniędzy. A instruktorzy byli bardzo różni i na różnym poziomie. Od ok. 1,5 mies. córka chodzi regularnie na treningi w klubie narciarskim - 3 dni w tygodniu po 2h - nie zawsze się udaje być na każdym, bo tu katarek a tam przeziębienie, no ale się staramy. Ta sama stała kadra instruktorska - znają każde dziecko i wiedzą na co je stać, a nawet z czasem poznają co motywuje jedne, a co drugie. Wprowadzają dzieciakom różne urozmaicenia, nie jest to monotonna sztunda, którą trzeba odwalić. Inne moje subiektywne spostrzeżenie jest takie, że o ile w przypadku dorosłych uważam, że pewnie bardziej efektywna jest lekcja sam na sam z instruktorem, to dzieci (pewnie nie wszystkie) fajniej funkcjonują w grupie rówieśników - nawzajem się motywują, dopingują i podpatrują. Na koniec dodam, że na nartach jeżdżę prawie 35 lat i podobno nie najgorzej sobie radzę. O ile w przeszłości udało mi się nawet nieźle nauczyć jeździć na nartach kilka swoich byłych dziewczyn i własną żonę, o tyle próby uczenia córki to była orka. Nie wiem kto się bardziej zmęczył - ona, czy ja. Wolę zostawić ten etap profesjonalistom, a jak już będą do tego warunki, to zacząć z młodą jeździć razem i się tym po prostu cieszyć, a nie męczyć. Edytowane 18 Luty 2016 przez Cosworth240 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Andi Napisano 18 Luty 2016 Zgłoszenie Share Napisano 18 Luty 2016 BRAWO TY ... nauczenie jazdy na nartach kilku kobiet oraz własnej zony - gratulacje.....TE kobiety cie kochały i słuchały ....Kobiety znały celowośc i świadomośc danego ruchu . ONE bały sie prędkosci i upadku ,a TWOJA kochana córeczka ,,,chciał jezdzić po swojemu .Nauka wlasnego dziecka jest trudna. JA na luzie bez emocji i nakazu nauczyłem 4 swoich dzieci...a zona jest dalej na etapie plugu a dorosle dzieci smigaja po PILSKU. Co do watku -INSTRUKTOR przeciał trase zjadu .... to obserwując kamerki ISTEBNA czy BIALY Krzyż - wszędzie jest tłok i zawsze nastapi minimalna kolizja i zajechanie komus drogi....Rodzic oddaje swe dziecko do instruktora pływania , tenisa, tańca , oraz na prywatny angielski....takie czasy taka moda.....Jeszcze nie tak dawno nie było internetu ...KAMEREK ze stoku ani FORUM ....LUBIE POSTY JONNEGO NARCIARZA - one zawieraja zdjęcia i radośc z narciarstwa ...musze pojechac z nim na narty a mieszkamy tak blisko siebie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
asiek Napisano 18 Luty 2016 Zgłoszenie Share Napisano 18 Luty 2016 ...Od ok. 1,5 mies. córka chodzi regularnie na treningi w klubie narciarskim - 3 dni w tygodniu po 2h - nie zawsze się udaje być na każdym, bo tu katarek a tam przeziębienie, no ale się staramy. Ta sama stała kadra instruktorska - znają każde dziecko i wiedzą na co je stać, a nawet z czasem poznają co motywuje jedne, a co drugie. Wprowadzają dzieciakom różne urozmaicenia, nie jest to monotonna sztunda, którą trzeba odwalić. Inne moje subiektywne spostrzeżenie jest takie, że o ile w przypadku dorosłych uważam, że pewnie bardziej efektywna jest lekcja sam na sam z instruktorem, to dzieci (pewnie nie wszystkie) fajniej funkcjonują w grupie rówieśników - nawzajem się motywują, dopingują i podpatrują. ... Tutaj się zgodzę - syn po pierwszym sezonie nauki indywidualnej z instruktorem trafił do szkółki narciarskiej, z którą wyjeżdża dość systematycznie do dziś. I właśnie największe postępy zaczął robić od tego momentu, pewnie chodzi o pewną systematyczność, wiedzę instruktora o możliwości każdego małego narciarza i dobieranie ich w odpowiednie grupy (wg stopnia umiejętności) oraz jednolitą metodykę nauczania, jeśli tak mogę to nazwać :redface: Do tego urozmaicenie nauki, zawszą są jakieś elementy przerywające monotonię. Syn jeszcze bardziej zapalił się do narciarstwa, dzieci zwyczajnie lubią towarzystwo :biggrin: Co ciekawe dokładnie takie samo doświadczenie mieliśmy ze szkółką pływacką: najpierw były lekcje indywidualne i owszem, nauczył się pływać, ale największe postępy zaczęły się pojawiać od momentu lekcji w grupie :wink: pewnie nie bez znaczenia jest też element rywalizacji. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marxx74 Napisano 18 Luty 2016 Zgłoszenie Share Napisano 18 Luty 2016 (...) Od ok. 1,5 mies. córka chodzi regularnie na treningi w klubie narciarskim - 3 dni w tygodniu po 2h - nie zawsze się udaje być na każdym, bo tu katarek a tam przeziębienie, no ale się staramy. Ta sama stała kadra instruktorska - znają każde dziecko i wiedzą na co je stać, a nawet z czasem poznają co motywuje jedne, a co drugie. Wprowadzają dzieciakom różne urozmaicenia, nie jest to monotonna sztunda, którą trzeba odwalić. Inne moje subiektywne spostrzeżenie jest takie, że o ile w przypadku dorosłych uważam, że pewnie bardziej efektywna jest lekcja sam na sam z instruktorem, to dzieci (pewnie nie wszystkie) fajniej funkcjonują w grupie rówieśników - nawzajem się motywują, dopingują i podpatrują.(...) .. do tego rozsądna ogólnorozwojówka w sezonie "bezśnieżnym" lekko profilowana pod narciarstwo i za dwa lata córki na nartach nie poznasz .. wpadnij na OLP 6 marca (Harenda) - dobre miejsce, żeby popatrzeć na śmigające "gluty" .. Pozdrawiam, M. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 18 Luty 2016 Zgłoszenie Share Napisano 18 Luty 2016 Cześć .. do tego rozsądna ogólnorozwojówka w sezonie "bezśnieżnym" lekko profilowana pod narciarstwo i za dwa lata córki na nartach nie poznasz .. wpadnij na OLP 6 marca (Harenda) - dobre miejsce, żeby popatrzeć na śmigające "gluty" .. Pozdrawiam, M. Dokładnie. Pamiętam jak wiele lat temu ustawiliśmy dla dzieci gigant gdzieś w Koninkach na jakimś polu. Wydawało mi się wtedy (świeżo po kursie na PI) że jestem wyjątkowo zajebistym gościem na nartach. Chłopczyk w wieku 9 lat dołożył mi na dziecięcym GS około 1 s na 20. Śmichu było.... Pozdrowienia 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marxx74 Napisano 18 Luty 2016 Zgłoszenie Share Napisano 18 Luty 2016 (edytowane) .. do 9 latka to już strach startować .. 5-6 latki : tu można jeszcze zawalczyć Obywatelka na zdjęciu lat 5,5 ... Zdjęcie ze strony frajda.zakopane.pl Pozdrawiam, M. Edytowane 18 Luty 2016 przez Marxx74 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.