Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Kijki głupcze!


leitner

Rekomendowane odpowiedzi

Podepnę się pod temat. Dopiero zaczynam jazdę na nartach. Póki co miałam 8 godzin jazdy z instruktorem. Pierwsze 4 godziny pług i skręty płużne z jednym instruktorem ale po tym niestety na lodzie sobie nie radziłam (nie umiałam wyhamować), zmiana instruktora, okazało się, że źle to robiłam, po dwóch godzinach z innym instruktorem już było ok. W niedzielę byłam znowu na stoku, dwie godziny z instruktorem, ćwiczyłam skręty równoległe na krawędziach, bardziej chodziło o załapanie techniki carvingowej. Czyli ani razu nie miałam kijków w ręku a z tego co wyczytałam na forum bez kijków się nie da, więc chciałabym próbować z. Samemu pewnie się nie da, czyli znowu potrzebujè instruktora. Czy myślicie, że godzina wystarczy? Czy lepiej od razu wziąć dwie? Trochę ostatnio pieniędzy na instruktorów wydałam i przyznam szczerze, że mój budżet sporo się uszczuplił, myślałam, że będę mogła teraz trochę pojeździć sama i dam odpocząć mojemu portfelowi a tu się okazuje, że znowu jest jakiś ważny element który u mnie został pominięty. Moi znajomi jeżdżą bez kijków, im nie zależy na technice czy wyglądzie, więc nawet nie mam na kim sie wzorować, nie wiem jak wygląda prawdziwy rozwój narciarski, bazuję na tym, co wyczytam w internecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podepnę się pod temat. Dopiero zaczynam jazdę na nartach. Póki co miałam 8 godzin jazdy z instruktorem. Pierwsze 4 godziny pług i skręty płużne z jednym instruktorem ale po tym niestety na lodzie sobie nie radziłam (nie umiałam wyhamować), zmiana instruktora, okazało się, że źle to robiłam, po dwóch godzinach z innym instruktorem już było ok. W niedzielę byłam znowu na stoku, dwie godziny z instruktorem, ćwiczyłam skręty równoległe na krawędziach, bardziej chodziło o załapanie techniki carvingowej. Czyli ani razu nie miałam kijków w ręku a z tego co wyczytałam na forum bez kijków się nie da, więc chciałabym próbować z. Samemu pewnie się nie da, czyli znowu potrzebujè instruktora. Czy myślicie, że godzina wystarczy? Czy lepiej od razu wziąć dwie? Trochę ostatnio pieniędzy na instruktorów wydałam i przyznam szczerze, że mój budżet sporo się uszczuplił, myślałam, że będę mogła teraz trochę pojeździć sama i dam odpocząć mojemu portfelowi a tu się okazuje, że znowu jest jakiś ważny element który u mnie został pominięty. Moi znajomi jeżdżą bez kijków, im nie zależy na technice czy wyglądzie, więc nawet nie mam na kim sie wzorować, nie wiem jak wygląda prawdziwy rozwój narciarski, bazuję na tym, co wyczytam w internecie.

Napiszę bardzo dyskusyjną tezę: moim zdaniem możesz pracy kijkami nauczyć się przed lustrem.

Najpierw oglądasz wiele razy jak powinna wyglądać jazda z kijkami na mniej więcej Twoim poziomie. Np:

Także cała seria filmów Darrena Turnera (gdzieś na początku wątku jest link do jego filmów)

Potem zakładasz buty narciarskie i starasz się prawidłowo wykonać to co widziałaś na filmie z naciskiem na pracę kijkami. Całej jazdy się niestety nie da. Ale akurat kijki można.

Tadek

Edytowane przez Tadeusz T
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem im więcej z dobrym instruktorem tym lepiej dla Ciebie. Pierwsze godziny, dni na stoku są najważniejsze. Jak opanujesz dobrze podstawy to później będzie z górki. A poprawić w późniejszym czasie błędy techniczne będzie trudno. Dla obniżenia kosztów, na instruktora dołącz do małej grupy (od 2 do 4 osób maksymalnie), będziesz też miała trochę czasu na regenerację sił. Wydane pieniądze zwrócą Ci się szybko dużymi postępami w prawidłowym i bezpiecznym zjeżdżaniu. Wybierz tylko dobrze instruktora, a nie pierwszego lepszego z łapanki na stoku. Na stoku jeździj póki wytrzymujesz kondycyjnie, a jak osłabniesz to już daj sobie spokój. Zmęczona nic poprawnie nie zrobisz tylko będziesz powielać błędy, a to nie ma sensu.

Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w podnoszeniu kwalifikacji narciarskich.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podepnę się pod temat. Dopiero zaczynam jazdę na nartach. Póki co miałam 8 godzin jazdy z instruktorem. Pierwsze 4 godziny pług i skręty płużne z jednym instruktorem ale po tym niestety na lodzie sobie nie radziłam (nie umiałam wyhamować), zmiana instruktora, okazało się, że źle to robiłam, po dwóch godzinach z innym instruktorem już było ok. W niedzielę byłam znowu na stoku, dwie godziny z instruktorem, ćwiczyłam skręty równoległe na krawędziach, bardziej chodziło o załapanie techniki carvingowej. Czyli ani razu nie miałam kijków w ręku a z tego co wyczytałam na forum bez kijków się nie da, więc chciałabym próbować z. Samemu pewnie się nie da, czyli znowu potrzebujè instruktora. Czy myślicie, że godzina wystarczy? Czy lepiej od razu wziąć dwie? Trochę ostatnio pieniędzy na instruktorów wydałam i przyznam szczerze, że mój budżet sporo się uszczuplił, myślałam, że będę mogła teraz trochę pojeździć sama i dam odpocząć mojemu portfelowi a tu się okazuje, że znowu jest jakiś ważny element który u mnie został pominięty. Moi znajomi jeżdżą bez kijków, im nie zależy na technice czy wyglądzie, więc nawet nie mam na kim sie wzorować, nie wiem jak wygląda prawdziwy rozwój narciarski, bazuję na tym, co wyczytam w internecie.

Przyznam,że smutno to się to czyta.....

Myslalem ze .'twórcze pomysły ' i hodowla goryli przez instruktorów to już przeszłość. ... ale jednak wciaz ma się dobrze, jak widać. ....

Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez mig12345
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję. A po czym poznać, że dany instruktor jest dobry? Wcześniej miałam właśnie instruktorów z "łapanki" (szłam do jakiejś szkółki, który był najszybciej wolny, tego dostawałam). A teraz bardzo laickie pytania co do filmiku - czy kijki się tylko "ciągnie" po śniegu, czy może jakoś wbija lub coś? Ciągnę ten kijek po stronie narty wewnętrznej, natomiast przy dalszej fazie skrętu kijek od strony narty zewnętrznej idzie trochę do przodu? Dobrze wnioskuję, czy nic ze mnie nie będzie? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Zerknij na filmik:

Nie mamy tu do czynienia z idealna jazdą ale jest to świetny przykład co osoba początkująca powinna robić z kijkami. Sposób trzymania i używania (tak, tak niby nic nie robi a jednak cały czas stabilizuje sylwetkę) kijów przez dziewczynkę na filmie jest modelowy. Kije trzymane w lekko ugiętych rękach, skośnie, talerzyki za tyłami wiązań. Kije używane oszczędnie ale ruchy krótkie nie destabilizujące sylwetki. Pozycja jest swobodna ręce luźno.

Naucz się tak jechać jak ta dziewczynka i nie kombinuj nic innego na razie.

Pozdrowienia serdeczne

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję. A po czym poznać, że dany instruktor jest dobry? Wcześniej miałam właśnie instruktorów z "łapanki" (szłam do jakiejś szkółki, który był najszybciej wolny, tego dostawałam). A teraz bardzo laickie pytania co do filmiku - czy kijki się tylko "ciągnie" po śniegu, czy może jakoś wbija lub coś? Ciągnę ten kijek po stronie narty wewnętrznej, natomiast przy dalszej fazie skrętu kijek od strony narty zewnętrznej idzie trochę do przodu? Dobrze wnioskuję, czy nic ze mnie nie będzie? ;)

To jest problem. A jak poznać dobrego lekarza, prawnika, nauczyciela języka obcego itp... Poczta pantoflowa. Rodzina bliższa, dalsza; znajomi bliżsi, dalsi. Dalej internet, fora tematyczne (ale tu już problem z wiarygodnością). Niestety nie ma złotej metody, trzeba też mieć trochę szczęścia. Zależy też gdzie wyjeżdżasz na narty. Np Łysa Góra w Dziwiszowie 10 km od Jeleniej Góry, z Wrocławia nie byłoby daleko. Jest tam szkoła narciarska Aesculap, mają dobrych fachowców. Osobiście znam kilku instruktorów z Karpacza i Szklarskiej Poręby, ale czy oni mają czas tego nie wiem. Jak jest sezon to często jeżdżą w Alpy z różnymi grupami. I taki wyjazd polecam najbardziej, niestety jest to też duży wydatek. Ale po takim tygodniu czujesz różnicę w jeździe najszybciej. Można to samo zrobić w kraju i jest wtedy jednak taniej. Nauczyć się oglądając filmy i czytając książki (były kiedyś takie - nauka czegoś tam w weekend albo tydzień) można próbować, ale tak nauczyć mogą się tylko pojedyncze (wybitnie usportowione i utalentowane) osoby. Ja niestety takich nie znam. Oczywiście oglądać i czytać zawsze można, bo to z pewnością nie zaszkodzi. Ciężko jest z samooceną. Oglądasz film i czytasz mądrą książkę, wiesz już wszystko i pędzisz na stok. Myślisz, że wszystko robisz tak jak widziałaś na filmie i czytałaś w książce.... i niestety tylko myślisz, a w rzeczywistości robisz wszystko odwrotnie, bo tylko tak Ci się wydawało. Ja jak trenuje i wydaje mi się, że miałem niezły przejazd, to od trenera dowiaduję się, że wszystko było do d...py. A jak mówię, że była kicha to trener do mnie - nie 2 rzeczy zrobiłeś poprawnie, a reszta była do d...py. Ale może ja jestem tępy i odporny na wiedzę. Może jednak się mylę, to tylko moja opinia.

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Oglądasz film i czytasz mądrą książkę, wiesz już wszystko i pędzisz na stok. Myślisz, że wszystko robisz tak jak widziałaś na filmie i czytałaś w książce.... i niestety tylko myślisz, a w rzeczywistości robisz wszystko odwrotnie, bo tylko tak Ci się wydawało. Ja jak trenuje i wydaje mi się, że miałem niezły przejazd, to od trenera dowiaduję się, że wszystko było do d...py. A jak mówię, że była kicha to trener do mnie - nie 2 rzeczy zrobiłeś poprawnie, a reszta była do d...py. Ale może ja jestem tępy i odporny na wiedzę. Może jednak się mylę, to tylko moja opinia.

Pozdrawiam serdecznie.

100% racji! Wyobrażenia o swojej jeździe są mylące.

Zawsze można nagrać swoją jazdę i próbować poprawiać pewne elementy. Na filmie zrobisz stop i przeanalizujesz ułożenie ciała czy tam kijów w dane fazie skrętu. Myślę, że warto spróbować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest problem. A jak poznać dobrego lekarza, prawnika, nauczyciela języka obcego itp... Poczta pantoflowa. Rodzina bliższa, dalsza; znajomi bliżsi, dalsi. Dalej internet, fora tematyczne (ale tu już problem z wiarygodnością). Niestety nie ma złotej metody, trzeba też mieć trochę szczęścia. Zależy też gdzie wyjeżdżasz na narty. Np Łysa Góra w Dziwiszowie 10 km od Jeleniej Góry, z Wrocławia nie byłoby daleko. Jest tam szkoła narciarska Aesculap, mają dobrych fachowców. Osobiście znam kilku instruktorów z Karpacza i Szklarskiej Poręby, ale czy oni mają czas tego nie wiem. Jak jest sezon to często jeżdżą w Alpy z różnymi grupami. I taki wyjazd polecam najbardziej, niestety jest to też duży wydatek. Ale po takim tygodniu czujesz różnicę w jeździe najszybciej. Można to samo zrobić w kraju i jest wtedy jednak taniej. Nauczyć się oglądając filmy i czytając książki (były kiedyś takie - nauka czegoś tam w weekend albo tydzień) można próbować, ale tak nauczyć mogą się tylko pojedyncze (wybitnie usportowione i utalentowane) osoby. Ja niestety takich nie znam. Oczywiście oglądać i czytać zawsze można, bo to z pewnością nie zaszkodzi. Ciężko jest z samooceną. Oglądasz film i czytasz mądrą książkę, wiesz już wszystko i pędzisz na stok. Myślisz, że wszystko robisz tak jak widziałaś na filmie i czytałaś w książce.... i niestety tylko myślisz, a w rzeczywistości robisz wszystko odwrotnie, bo tylko tak Ci się wydawało. Ja jak trenuje i wydaje mi się, że miałem niezły przejazd, to od trenera dowiaduję się, że wszystko było do d...py. A jak mówię, że była kicha to trener do mnie - nie 2 rzeczy zrobiłeś poprawnie, a reszta była do d...py. Ale może ja jestem tępy i odporny na wiedzę. Może jednak się mylę, to tylko moja opinia.

Pozdrawiam serdecznie.

Zgadzam się z Tobą w 98%. :biggrin:

To, że wyjazd z grupą na szkolenie jest najlepszym sposobem nauki jest poza wszelką dyskusją!!!!!!

Ale jak się nie ma co się lubi.....

Dlaczego napisałem 98%? Bo znam 2 osoby, które uczyły się w dużej mierze inaczej.

Jedna dziewczyna uczyła się przez internet. Dawała swoje filmy do analizy, ćwiczyła, dawała filmy.....

W ciągu 2 lat zrobiła niezwykłe postępy. Uczył ją Niko, który też tutaj pisał. Niestety nigdy nie poznali się na stoku...

Druga to ja sam. :biggrin:

Nie wchodząc w szczegóły, akurat jak pracować kijkami nauczyłem się przed lustrem. :smile: Zrersztą nie tylko tego.

Oczywiście taka nauka może wymagać korekty instruktora, ale na stoku będzie miał dużo mniej pracy. Tylko lekki szlif.

Tadek

Edytowane przez Tadeusz T
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczta pantoflowa niestety u mnie się nie sprawdzi, z moich znajomych jeżdżą tylko dwie osoby, w tym jedna zaczęła tak samo jak i ja, 3 tygodnie temu, z rodziny nikt. Jeździć będziemy najprawdopodobniej do Zieleńca, bo blisko, bo dużo tras. Co do książek i filmów to doskonale zdaję sobie sprawę, że nie jest to najlepsza metoda nauki i że wyobrażenia o swojej jeździe są zupełnie inne niż to, jak ta jazda wygląda w praktyce. Jednak, sportowcem nie będę, zależy mi raczej na tym, żeby mieć chociaż w miarę dobre podstawy, żeby czuć się pewniej na stoku (w tym momencie jak tylko nabieram większej prędkości czy napotykam trochę lodu, to zaczynam się bać, no a jak się człowiek boi to wiadomo, że wszystko idzie w łeb). Chcę jeździć po prostu rekreacyjnie, mieć z tego frajdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Kijki kupię na pewno, ale póki jeszcze jestem bezkijkowcem, to chciałbym napisać krótki apel do kijkowców.

Jak stoicie w kolejce do wyciągu, to nie dźgajcie nart innych użytkowników stoku! Patrzcie, gdzie są końcówki Waszych kijków!

Dziękuję.

Stary nikt normalny kijkami czyichś nart nie dźga - tylko zwykły kmiot. Apel więc jest chybiony bo nie ma nic wspólnego z normalnymi narciarzami. I druga kwestia: pisząc w powyższy sposób sankcjonujesz tzw. bezkijkowców co jest dla mnie po prostu skandaliczne. To, że wytworzyła się na stokach taka dewiacja nie znaczy, że jest to coś normalnego.

Bardzo proszę skończmy podziały na kijkowców i bezkijkowców bo są tylko narciarze, którzy starają się dbać o technikę swojej jazdy a więc o przyjemność ale przede wszystkim bezpieczeństwo swoje i innych oraz Ci, którzy na tą tematykę nie zwracają żadnej uwagi a najbardziej jaskrawym przejawem tej postawy jest jazda bez kijków.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Stary nikt normalny kijkami czyichś nart nie dźga - tylko zwykły kmiot.

Specjalnie nikt tego nie robi - wynika to z nieuwagi. Mimo wszystko prawie za każdym razem w większej kolejce znajdzie się ktoś, kto nie patrzy, co robi z kijkami.

Jazda bez kijków (czy jak wolicie - ślizganie się) zazwyczaj nie przeszkadza innym, za to opisane przeze mnie sytuacje przy wyciągach - tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Specjalnie nikt tego nie robi - wynika to z nieuwagi. Mimo wszystko prawie za każdym razem w większej kolejce znajdzie się ktoś, kto nie patrzy, co robi z kijkami.

Jazda bez kijków (czy jak wolicie - ślizganie się) zazwyczaj nie przeszkadza innym, za to opisane przeze mnie sytuacje przy wyciągach - tak.

Jak sam napisałeś - wynika to z nieuwagi. Zwykłe sorry załatwia sprawę tym bardziej, że dźgnięta jest wierzchnia a więc mało ważna strona narty. Jazda bez kijków natomiast jest decyzją i nie ma nic wspólnego z "nieuwagą".

Pozdrowienia

Cześć

Co w tym dziwnego że lubię rękawicą szurnąć po śniegu?

Chciałbym to zobaczyć.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.....Jazda bez kijków (czy jak wolicie - ślizganie się) zazwyczaj nie przeszkadza innym, za to opisane przeze mnie sytuacje przy wyciągach - tak.

leitner , nie pogrążaj się :wink:

Każdy przejaw bezmyślności narciarskiej jest niebezpieczny , nie ważne czy z kijkami , czy bez . Ja mogę na ten przykład pomstować nad tym , że bezkijkowcy w kolejkach nagminnie wjeżdżają innym na narty , czy też traktują innych jako coś na czym mogą wyhamować :mad:: .Również sporo bezkijkowców lubi szybkość :rolleyes:: , a że poziom kontroli nad nartami z reguły słaby , więc potencjalnie są sporym zagrożeniem .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

leitner , nie pogrążaj się :wink:

Każdy przejaw bezmyślności narciarskiej jest niebezpieczny , nie ważne czy z kijkami, czy bez.

Jeszcze nie zauważyłem, żeby jakiś "narciarz" bez kijków wjechał w kogoś (być może dlatego, że duża większość jeździ z kijkami).

Zgadzam się z Tobą, że przejaw bezmyślności u każdego jest niebezpieczny. Podobnie jest z parapeciarzami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leitner... jeżeli chcesz poprawić technikę to tylko z kijami!

Jakby jazda bez kijów była lepsza, to na tyczkach też by jeździli bez.

Kije to nie jest "szpanerski gadżet", tylko konieczny do jazdy sprzęt narciarza.

Pomaga przy skręcie, długi i przy śmigu, na stromym i w puchu. Pojeździsz z kijami to zobaczysz sam i zastanawiać się będziesz jak można było jeździć bez.

Nie pytaj jak ich używać bo wszystko wyjdzie w czasie jazdy samoczynnie. Zobaczysz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...