Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Kanion Pivy


Bumer

Rekomendowane odpowiedzi

Załączam film. Film jest dość stary i nie jest to mój film, ale od czasu kiedy był robiony praktycznie nic się nie zmieniło. Ja, co prawda, jechałem odwrotnie, z Czarnogóry do BiH i dalej do Sarajewa. Droga pokazana na filmie to droga M-18, zaznaczona na mapie na czerwono, jako główna!!! Na filmie brak jest zdjęć z przejścia granicznego po stronie BiH. Z resztą do końca nie wiem czy BiH, bo po przejechaniu mostka, kładki !!!! szerokości 3 m z elementów stalowych, wszedzie widać falgi serbskie i napisy "republika serpska". Pieron wie jak tam jest, choć jest to wyrażny znak, że nie wszystko jest tam jeszcze uporządkowane. Przejście graniczne to po prostu jakieś budy do których od strony Sarajewa (BiH) prowadzi dróżka, w kilku miejscach o nawierzchni gruntowej!!!!

Tereny piekne, widoki zapierające dech w piersiach. To trzeba zobaczyć! Może kiedyś uda mi się tam jeszcze wrócić, tym bardziej, że nie jest to daleko ( ok. 30 km) od Żabljaka- centrum narciarskiego! Jak tam wrócę z pewnością skorzystam z raftingu. Teraz mam juz rozeznanie gdzie i co szukać, gdzie się zatrzymać.

Jak obrobię zdjęcia i nagrany materiał, coś dodam.

Dodam jeszcze jeden film.

Edytowane przez Bumer
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.fotoexplorer.pl/index.php/2011/10/czarnogora/pivsko-jezero/

Zdjecia w żaden sposób nie oddadzą rzeczywistej atmosfery tych miejsc. Tam trzeba stanąć, popatrzeć wokół, zaczerpnąć powietrza....

Co ja będę pisał, jestem pod ogromnym wrażeniem tych terenów. Do tego jakieś 140 km od jeziora jest specyficzne kulturowo Sarajewo. Jadąc nad morze zatrzymałem się tam na dobę, ale atmosfera tego miasta tak na mnie zadziałała, że jadąc z powrotem musiałem znów tam zawitać. Szkoda, że urlop jest tak krótki, a i trzeba go podzielić na lato i oczywiście zimę!

Mitek, pisząc o Senji masz na mysli chorwackie miasto?

Edytowane przez Bumer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie byłem w Skandynawii. Może kiedyś się tam wybiorę.

Mnie od jakiegoś czasu pociagają Bałkany, lubię tamte klimaty. Tam jest po prostu wspaniale mimo, że miejscami widać nieład i "niedostatek czystości".

W tym roku zrobiłem kółko 3300km. Najpierw przez Słowację, Węgry, Chorwację, do Sarajewa w BiH. Nastepnie wypad na parę godzin do Mostaru i dalej przez Chorwację, Neum (BiH) na Plejsac do Orebica. Tu siedziałem 4 dni mocząc jajo i wykonujac wypad na Korculę. Następnie przyszedł czas na Czarnogórę- część, gdzie jeszcze nie byłem. Jadranską magistralą przez Dubrownik udałem się z przygodami nad Zatokę Kotorską. Za Dubrownikiem dopadł mnie tak ulewny deszcz, że naprawdę bałem się aby woda i wiatr nie zabrały mnie razem z autem z drogi.

Objechałem dookoła całą Zatokę i na następne 5 dni zaczepiłem się w Świętym Stefanie. Zrobiłem wypad na zwiedzanie Kotoru i Budvy.

Ogólnie powiem tak, Kotoru, Budvy i Św. Stefana nie polecam. Ludzi dużo, wszędzie Ruscy. Ruskie głoszenia, ruskie napisy. Ruscy mi nie przeszkadają ale to chyba oni tworzą atmosferę takiego kurortu, enklawy. Takiego Monaco dla bogatych i żądnych zwiedzania świata Ruskich. Oni opanowali tam chyba większość rynku nieruchomości!!! W sklepach, restauracjach jak zobaczą "bielszego człowieka" zwracają się do niego po rusku! Piękne plaże Św. Stefana, Milocer i Budvy, rządząca Czarnogórą klika sprzedała, przez co dostęp do nich stał się praktycznie niemozliwy. Bo kto przy zdrowym rozumie zapłaci np. 75 euro od osoby za wejście na plażę Milocer, czy choćby 50 euro za plażę na Św. Stefanie?

Co prawda w Św. Stefanie jest chyba plaża bezpłatna ( tam się wylegiwałem, ale do czasu), ale w każdej chwili może podejść do nas gościu i poprosić o jej opuszczenie!!!!!! Poza tym ciasnota, brak miejsc do parkowania, a kwatery droższe niż w małych ośrodkach bardziej na południe np. Canj, Petrovac, Barze czy Ulcynie.

Po Świętym Stefanie przyszedł czas na powrót. Pojechałem do Podgoricy koło Jeziora Szkoderskiego, dalej do Niksica ( tu praktycznie kończy się "cywilizacja") i przez góry nad Jezioro Pivskie, dalej przez Hum do Sarajewa. Tu na starówce spędziłem parę godzin jedzac wspaniałe danie za 6 zł i popijajac wspaniałą herbatką turecką. ( że o kawie i tych ich słodkich ulepkowych ciastach nie wspomnę). Nastepnie przez Tuzlę, Wukovar, Osjek dojechałem do..... ulubionego kampingu w Bogaczu, na Węgrzech. Tam znalazło sie jeszcze miejsce w "jurcie" i wieczorkiem wymoczyłem się w termalnym basenie. Rano ponownie zaliczyłem basen i w drogę do domu. Dojechałem szczęśliwie. W Budvie jakiś sku.... na parkingu przed supermarketem walnął mnie w tylny zderzak obdzierając go z farby. To jedyna, nieprzewidziana strata. A kamerkę miałem, ino z przodu, i na postoju ona nie działała, bo reaguje na ruch.:smile:

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatoka Kotorska od strony wodyJak już jesteśmy przy Kotorze, to załączę kilka zdjęć tamtych okolic, zrobionych od strony wody, w czasach gdy Ruskich tam jeszcze nie było (2004 rok).Na początek fortyfikacje na półwyspie Privlaka, strzegące wejścia do zatoki Boka Kotorska:

DSC00052.jpg

Wąska cieśnina u wejścia do Zalewu Kotorskiego:

DSC00055.jpg

Mieszczący się na wyspie, czarnogórski odpowiednik naszej Częstochowy:

DSC00069.jpg

Pielgrzymi przybywają do świątyni łodziami, a w zwyczaju jest, że każdy z nich przywozi ze sobą głazy i kamienie na dalszą rozbudowę tej wyspy.Położona tuż obok druga wysepka, na której chyba mieszczą się zabudowania klasztorne:

DSC00070.jpg

A tutaj jakby Tatry utopione w morzu:

DSC00079.jpg

Teraz już sam Kotor:

DSC00103.jpg

DSC00099.jpg

DSC00101.jpg

DSC00102.jpg

oraz jego mury obronne, wraz z chroniącą miasta fortecą na szczycie:

DSC00105.jpg

A na zakończenie ciekawostka - podziemny schron dla okrętów wojennych, przy wyjściu z Boki Kotorskiej na morze:

DSC00117.jpg

Takie schrony można znaleźć w kilku miejscach wzdłuż wybrzeża byłej Jugosławii.Jakość tych zdjęć jest taka jaka jest, ale nie miałem wówczas lepszego aparatu.

DSC00066.jpg

DSC00104.jpg

DSC00109.jpg

DSC00052.jpg.53988b0342c4d479fcaf88e1278b4478.jpg

DSC00055.jpg.38f72af49f00d01fd3d5b56b3ffb434a.jpg

DSC00069.jpg.b35d554ba220b00bda812ea33d2bef34.jpg

DSC00066.jpg.62bc8edd49e0c5e5ccdf2a3fa7a9f7cd.jpg

DSC00070.jpg.060397f6e6e9feab960c5d90804b45e3.jpg

DSC00079.jpg.826217d0b65468f94ef006d2250eb5dc.jpg

DSC00103.jpg.65f76f59213990320ae76bf24e2eb9fc.jpg

DSC00099.jpg.cf306f6fae69a96261e1ef3f87b5a3d6.jpg

DSC00101.jpg.042f4d631eb779011aff6972b06e0444.jpg

DSC00102.jpg.6edf06e2a67db92bb4cfbbe54580b982.jpg

DSC00105.jpg.0660a613a95f926fb1530d179549e7d3.jpg

DSC00104.jpg.2f773fc8cd83d59fe721e0700b76e53a.jpg

DSC00117.jpg.cdba3a37c7d3a1daeab235fd0fd519f4.jpg

DSC00109.jpg.eb6362dd5e9134619133033e4fe71dfb.jpg

Edytowane przez Chris_M
dołożone zdjęcie
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Ten schron to bardzo interesujący element.

Dla miłośnika techniki wojennej Chorwacja jest bardzo ciekawym krajem, jest mnóstwo obiektów inżynierii i techniki wojskowej z całego przekroju wieków, począwszy od średniowiecza, a kończąc na wojnie z 1995 roku. Zresztą najwięcej strachu najedliśmy się właśnie podczas tej ostatniej, bo do Chorwacji w 1995 roku wjechaliśmy dokładnie w dniu jej wybuchu.

Wpływaliście może do wewnątrz? Czy w ogóle jest to otwarte?

Do środka nie moglibyśmy wpłynąć ze względu na maszt, ale oglądaliśmy z bliska inne podobne schrony, podpływając do nich tak blisko jak się dało.

One nie są bardzo głębokie, mają tyle mniej więcej długości, żeby niezbyt duża jednostka pływająca mogła się w nim bezpiecznie schronić przed nalotem.

Zamykać ich ani pilnować nie trzeba ze względu na to, że dostać się do nich można tylko od strony wody, chociaż nie wykluczam istnienia jakiś tuneli wewnątrz góry prowadzących do schronu.

Zresztą te ich wyspy są tunelami podziurawione niczym ser szwajcarski, więc takich atrakcji jest tam wiele.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mam wrażenie, że w 1995 roku to chyba się skończyła a wybuchła 1992. Byłem tam w 1997 i tez było strasznie więc w 1995 musiało być naprawdę niemiło i strasznie.

O wpływaniu to miałem raczej na myśli wpływanie wpław albo pontonem czy coś takiego. W każdym razie z pewnością bardzo ciekawe pamiątki nieciekawych wydarzeń.

Z tego co kiedyś czytałem to - tak jak piszesz - takich budowli było rzeczywiście sporo, nieraz były to całe bazy z infrastrukturą do remontu np. łodzi podwodnych.

Gdy widzi się takie rzeczy zawsze w człowieku odzywa się żyłka odkrywcy/badacza. Zazdroszczę.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy mnie wojny za bardzo nie pasjonowały, mogę się więc mylić, ale w maju 1995r Chorwaci przeprowadzili ofensywę i pogonili najprawdopodobniej Serbów bośniackich w okolicach miasta Knin. W czasie tej ofensywy wsławił się Ante Gotovina, chorwacki bohater, którego Unia ( Carla del Ponte) podsadziła w kiciu. Do dzis można w Chorwacji spotkać plakaty z Gotoviną i napisy "heroj ne zlocinac". Byłem przejazdem na tych terenach jeszcze w 1999 i póżniejszych latach. Zniszczenia były duze, zburzone i spalone domy, we wsi jeden, dwa domy jedynie zamieszkałe. Po prostu tragedia. Tak w ogóle to ślady wojny widać na każdym kroku do dziś. W Sarajevie mieszkałem w domu którego ściany były uszkodzone od kul i odłamków granatu. Nawet przy głównej drodze ( nr E73) pomiędzy Zenicą a Sarajewem są znaki zakazujące wstepu do lasu z uwagi na zaminowany teren!

Co sie zaś tyczy schronów podziemnych na łodzie, widziałem kiedyś coś takiego chyba w okolicy Podgory, Rogoznicy Vodic(?) nie pamietam. Pamietam tylko, że mozna było toto ogladać przez lornetkę z "jadranskiej magistrali", bo było na terenie zamknietym- wojskowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że w 1995 roku to chyba się skończyła a wybuchła 1992.
Wojna w Jugosławii zaczęła się w 1991 roku. Po jakimś czasie przygasła, ale prawdziwego pokoju to tam jeszcze długo nie było, co jakiś czas ktoś tam komuś robił "kęsim-kęsim".Mój Brat pojechał tam rozpoznawczo w 1993 roku, gdy już się trochę uspokoiło. Ponieważ objechał szczęśliwie i przywiózł piękne zdjęcia i filmy, to w następnym roku ja się też zdecydowałem i już obaj wyczarterowaliśmy jachty. Na wyspach nie widzieliśmy żadnego śladu wojny, aż do wejścia do Szybenika, do którego dotarliśmy już nocą.Już samo wejście robi wrażenie, bo do laguny nad którą leży Szybenik wpływa się dość wąskim kanionem wśród skał.Od kilku dni nie widzieliśmy żadnego jachtu, więc czuliśmy się dosyć nieswojo, zwłaszcza że radio mówiło o walkach w pobliskim Kninie.Wpływamy do laguny i widzimy coś jakby wielki pożar na brzegu. Dochodzimy do miejskiej kei, ani jednego jachtu, w ogóle żadnych ludzi! Trochę zrobiło nam się nieswojo.Wychodzimy na keję, robimy rozeznanie, wrażenie się poprawia. Stoimy zacumowaniu do jasno oświetlonego bulwaru, w zasadzie jakbyśmy byli w kurorcie, tylko ludzi w ogóle nie ma. "Pożar" na brzegu okazał sie być chyba jakąś hutą, w której widocznie spuszczali surówkę i stąd ta łuna.Uspokojeni idziemy spać.Następnego dnia wstajemy i mamy wrażenie jakbyśmy byli zacumowani do molo w Sopocie w pełni sezonu.Wzdłuż bulwaru otwarte kawiarnie, mnóstwo atrakcyjnych dziewczyn oraz młodych, dobrze zbudowanych, najczęściej ogolonych na łyso mężczyzn. Wydawałoby się, że normalny kurort. Jest tylko jeden szczegół: każdemu z tych mężczyzna brakuje jakiejś części ciała, najczęściej ręki lub nogi. Najwyraźniej trafiliśmy do jakiegoś ośrodka rekreacyjno-wypoczynkowego dla weteranów. Za dnia widzimy też, że prawie wszystkie budynki mają ślady po ostrzale. Pytamy kelnerkę, skąd te ślady.- Strzelali z tamtego brzegu - kelnerka pokazuje na drugi brzeg laguny.- Kiedy to było? - pytamy.- A jakieś 10 dni temu - odpowiada kelnerka.Całkiem odeszła nam chęć na dalsze zwiedzanie Szybenika. Szybko zapłaciliśmy za kawę, wróciliśmy na jachty i wyszliśmy w morze.Tam czuliśmy się bez porównania bezpieczniej.A w 1995 roku, to była jeszcze inna sprawa.Też mieliśmy obaj z Bratem wyczarterowane jachty od 5 sierpnia, ale w dwóch różnych marinach: ja na Pagu, on na wyspie Cres.Z Krakowa wyjechaliśmy 4 sierpnia, ale każdy z nas jechał osobno, nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu (to była jeszcze era "przedkomórkowa"), mieliśmy tylko umówiony rejon spotkania i uzgodniony kanał VHF, na którym mieliśmy się nawoływać.Ja z moją rodziną spaliśmy w Grazu i tam recepcjonista zapytał nas, czy nie boimy się jechać do Chorwacji.- Dlaczego mamy się bać? - odpowiadam pytaniem.- Bo w przeciągu najbliższych kilku dni wybuchnie tam nowa wojna, tak nas poinformowało nasze MSZ.Głupia sytuacja: od blisko roku szykowaliśmy się na ten rejs, czarter na 2 tygodnie zapłacony, z Bratem nie ma się jak skontaktować, a tu grozi wybuch wojny. Mimo wszystko decydujemy się jechać dalej.Następnego dnia (tj. 5 sierpnia) rano, wjeżdżając do Słowenii słyszymy w radiu komunikat, że armia chorwacka rozpoczęła wyzwalanie Krainy i Wschodniej Slavonii spod okupacji serbskiej (Operacja "Oluja" czyli Burza) oraz że wszystkie państwa zachodnie wezwały swoich obywateli do jak najszybszego opuszczenia Chorwacji. Na lotniskach lądują specjalne samoloty mające za zadanie ewakuację turystów.W radiu cały czas lecą komunikaty dla cudzoziemców, w których podają drogi i środki ewakuacjiMimo wszystko decydujemy się jechać dalej.Jeszcze w Słowenii zawinęliśmy do jakiegoś przydrożnego zajazdu, żeby zjeść obiad.Jemy tradycyjnego "wiener schnitzel" i nagle widzę że Synowi oczy wyszły na wierzch. Wypluł kotleta na talerz i krzyczy: Wujek jedzie!Oglądam się i widzę znikający tył samochodu Brata.Porzuciłem kotleta, pędzę do samochodu i zaczynam pościg wąską i krętą drogą. Dopadłem go już w kolejce do przejścia granicznego.Robimy naradę i dochodzimy do wniosku, że jak tylko dotrzemy do mariny, to na wodzie nic już nam nie grozi, więc jedziemy przejmować nasze jachty. Po przyjeździe do Rijeki policja nie chce nas puścić dalej, mówią, że Jadranska Magistrala jest zamknięta, bo most w Maslenicy jest pod serbskim ostrzałem.Idę na komendę policji rozeznać sytuację. Tam dowiaduję się, że na Pag jeszcze kursują promy.W mieście mnóstwo autobusów ewakuujących turystów, ale innych oznak wojny nie widać.Jedziemy Jadranką do przystani promowej na wprost miejscowości Novalija na Pagu.Droga spokojnie mija, ruch na drodze niewielki, uspokajamy się.Zjeżdżamy na dół do przystani promowej, na dole miła niespodzianka, bo zamiast kilkuset (jak to jest zazwyczaj), to na prom czeka tylko kilka samochodów. To dodatkowo poprawia nasz humor.Przeprawa promem przebiega gładko, w Novalii zjeżdżamy z promu i opuszczamy przystań pnąca się pod górę drogą, na której jak zwykle stoi kolejka samochodów oczekujących na załadunek na prom. Wyjeżdżamy na samą górę - kolejka samochodów dalej stoi.Jedziemy kilometr, drugi, trzeci, kolejka dalej stoi. Wszyscy z Pagu uciekają, a my jako jedyni jedziemy w przeciwną stronę!Po jakichś pięciu kilometrach u żony wystąpiły pierwsze oznaki paniki. Gdy po dziesięciu kilometrach zobaczyła, że ludzie w kolejce do ewakuacji z Pagu ustawiają kuchenki gazowe na maskach swoich samochodów i normalnie gotują sobie posiłki, to już miałem u niej całkiem przechlapane. Kolejka do promu miała 34 kilometry długości. Co ja się przez ten czas nasłuchałem, to Wam nie życzę.Na szczęście w końcu dojechaliśmy do mariny Szimuni, gdzie czekał na nas jacht.A tam całkiem inny świat: księżyc w pełni jasno świeci, ludzie siedzą sobie na tarasie restauracji sącząc piwko i rozmawiając, z głośników dobiega przyciszona muzyka, którą tylko zagłuszają cykady, w wodzie odbijają się maszty jachtów - czegoż więcej trzeba?Po 10 minutach po naszym zdenerwowaniu nie było najmniejszego śladu.Ale cośmy się wcześniej strachu najedli, to nasze.
Byłem tam w 1997 i tez było strasznie więc w 1995 musiało być naprawdę niemiło i strasznie.
Przez pierwsze kilka lat, to gdy się jechało drogą nr 1 (ta przez Plitvickie Jeziora oraz Slunj) to śladów wojny było mnóstwo: jedne domy zniszczone i spalone, inne porzucone, a znaki drogowe tak postrzelane jakby były tarczami na strzelnicy.Największe wrażenie zrobiła na mnie leżąca w pobliżu zbiornika wodnego Novigradzko More miejscowość, całkowicie zrównana z ziemią. Ewidentnie miała tam miejsce czystka etniczna, gdyż to były nowe domy zbudowane z ceramicznych pustaków (takich jak nasze Maxy), zniszczone tak jakby spychaczami. Miejscowość o nazwie podobnej do Islamy, Muzułmany lub coś podobnego. Przejeżdżałem tamtędy następnego roku, to już nie było ani śladów po tych budynkach, ani tabliczki z nazwą miejscowości.
O wpływaniu to miałem raczej na myśli wpływanie wpław albo pontonem czy coś takiego. W każdym razie z pewnością bardzo ciekawe pamiątki nieciekawych wydarzeń.
Problem był taki, że nie bardzo miałem kogo na pokładzie zostawić, bo wykwalifikowana załoga to byłem tylko ja i Syn. Gdyby coś się zaczęło dziać, to Żona sama by sobie nie dała rady.
Z tego co kiedyś czytałem to - tak jak piszesz - takich budowli było rzeczywiście sporo, nieraz były to całe bazy z infrastrukturą do remontu np. łodzi podwodnych.Gdy widzi się takie rzeczy zawsze w człowieku odzywa się żyłka odkrywcy/badacza. Zazdroszczę.
Potęgą morską było Cesarstwo Austro-Węgierskie i większość udostępnionych do zwiedzania obiektów pochodzi właśnie z tych czasów, chociaż - jak już pisałem - uzbrojenie z ostatniej wojny też można oglądać.Przykładowo, w fortecy w Puli jest urządzone muzeum, gdzie wśród innych zabytków jest także kolekcja zdjęć dokumentująca historię miasta i portu, poczynając od czasów, gdy Pula była główna bazą marynarki wojennej Cesarstwa.Przykładowo, są tam nawet zdjęcia przedstawiające drewniane żaglowe okręty wojenne Cesarskiej floty!Ale się rozpisałem!Więc teraz dla rozluźnienia, bateria artylerii nabrzeżnej na wyspie Lastowo, przy wejściu do zatoki Skrivena Luka (Ukryta Przystań - nazwa faktycznie adekwatna do charakteru tej zatoki):

DSC00014.jpg

DSC00016.jpg

PS:Na zakończenie pozdrowienia dla Administratora tego Forum.Gdy już chciałem wysłać to wypracowanie, to jak zwykle system skasował mi wszystko co napisałem i wyświetlił komunikat, że mój token wygasł.Całe szczęście, że coś mnie tknęło i wcześniej sobie ten tekst skopiowałem!

DSC00014.jpg.e3fa8601157b69954f1f56cadbf889ab.jpg

DSC00016.jpg.68f7d3573c63ee7c2cd8f1bcd50dee97.jpg

Edytowane przez Chris_M
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięknie napisane, łza się w oku kręci bo przypomina wspomnienia. Spędziłem we Wsch. Slavoniii 14 miesięcy w latach 96-98. Stacjonowaliśmy w Erducie, a ostatnie trzy miesiące gdy zwijał się UNTAES w Vukowarze. Miasto ze swoimi zniszczeniami robiło ponure wrażenie. Pamiętam rozminowanie terenów nad Dravą, gdy zaczęły palić się nieużytki nad rzeką, wyglądało to jak w filmie Sylwestra Chęcińskiego "Sami Swoi". Ale jeszcze bardziej ponuro wyglądało Sarajevo w którym miałem przyjemność pracować w OHR i mieszkać przez pół roku w latach 2004-2005. Szczególnie "Aleja Snajperów" pozostawiła trwały ślad w mojej pamięci. Pracowałem z ludźmi którzy byli po obu stronach barykady i miałem okazje wielokrotnie słyszeć prawdziwe historie z tamtego okresu. W wielu miejscach BiH miny do dzisiaj urywają kończyny niewinnym ludziom, bo pola minowe są typu narzutowego i nikt nie posiada dokładnych planów ich rozmieszczenia, a dodatkowo jak to w górach po zimie wraz z zejściem śniegów i miny są już w innym miejscu niż przed zimą. Jedynie znaki w j. angielskim "mines" ostrzegają przed wejściem na tereny które jeszcze nie zostały oczyszczone. Piękny ośrodek narciarski Bjelasnica na którym odbywał się GS podczas Olimpiady w Sarajevie został całkowicie zniszczony, natomiast w niezłym stanie zachowała się Jahorina, ale to dlatego że znajdowała się w części podległej Republice Serbskiej w BiH. Pamiętam zimę 2004/2005 gdzie podczas dwóch dni w Sarajevie spadło 80 cm śniegu i miasto zostało całkowicie sparaliżowane, bo służby nie nadążały wywozić śniegu poza miasto, a pługi nie były w stanie udrożnić wąskich ulic. Za to na Jahorinie podczas jazdy na nartach w ciągu godziny miałem okazję zaobserwować prawie wszystkie stany pogodowe występujące w naszej strefie klimatycznej: burzę z wyładowaniami w zimie, śnieżycę, gradobicie, deszcz i na koniec wyszło piękne słońce i ukazała się przepiękna tęcza. Ech, stare dzieje.

Edytowane przez kordiankw
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chris_M, zawsze zazdrościłem żeglarzom. Szczególnie w Chorwacji.

kordiankw- w Sarajewie to i 2 cm śniegu spowoduje paraliż miasta, nie mówiąc o 80 cm! Tam po tych stromych i waskich uliczkach, nawet jak jest sucho, trudno się poruszać. Z punktu "naszego" widzenia, narciarzy, szkoda Sarajewa. Może kiedyś odbuduja wszystkie ośrodki, postawią nowe wyciagi? Pobyt tam na nartach byłby niesamowicie klimatyczny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....Gdy już chciałem wysłać to wypracowanie, to jak zwykle system skasował mi wszystko co napisałem i wyświetlił komunikat, że mój token wygasł...

Chris_M zaznaczaj fifkę w polu "zapamiętaj mnie" to Cię taka niemiła niespodzianka nie spotka.

Też kiedyś tak miałem i teraz to stosuję.

Dzięki za opowieść.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Dzieki Panowie Chris i Kordian za wspaniałą garść wspomnień. Ja byłem już po oficjalnym zakończeniu wojny w Chorwacji dosłownie kilka dni bo wyskoczyliśmy ze Słowenii gdzie chodziliśmy trochę po jaskiniach i pływaliśmy kajakami. Kumpel polecił nam taka znakomita knajpę rybna w Portoroż a stamtąd to już moment więc...

Pamiętam, że jedzenie było naprawdę drogie, kwatery prawie za darmo (maj) takoż i wino. Śladów wojny było sporo łącznie z wrakami czołgów przy drogach , ruinami i wszechobecnymi cmentarzami ofiar. Pamiętam, że uderzyła nas ilość nieuprawianej ziemi. Widać było, że po prostu nie ma już komu. W Plitvicach na campingu zajęte były dwa domki - jeden przez nas a drugi przez jakichś Niemców. Ubawił nas napis na drzwiach knajpy gdzie jedliśmy kolację: "Zakaz wprowadzania psów i wnoszenia broni". W nocy gdy jeszcze siedzieliśmy na schodach pijąc miejscowe specjały wszystko okazało się jasne bo dość blisko zaczęła się jakaś strzelanina. Niemcy taka jak spali zapakowali się do samochodu i uciekli z piskiem opon zostawiając cały dobytek. A my dopiliśmy to co mieliśmy oraz to co Oni zostawili i rano pojechaliśmy na Słowenię.

Dla nas to były wakacje a tam w pewnych regionach wojna wisi w powietrzu jeszcze teraz.

Pozdrowienia serdeczne

Edytowane przez Mitek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chris_M, zawsze zazdrościłem żeglarzom. Szczególnie w Chorwacji.

kordiankw- w Sarajewie to i 2 cm śniegu spowoduje paraliż miasta, nie mówiąc o 80 cm! Tam po tych stromych i waskich uliczkach, nawet jak jest sucho, trudno się poruszać. Z punktu "naszego" widzenia, narciarzy, szkoda Sarajewa. Może kiedyś odbuduja wszystkie ośrodki, postawią nowe wyciagi? Pobyt tam na nartach byłby niesamowicie klimatyczny.

Tam paraliż miasta nie powoduje opad śniegu, a mentalność Bośniaków. Mijając się na wąskiej drodze potrafią się zatrzymać bo muszą pogadać, gadają przez kilkanaście minut, mając głęboko w poważaniu innych użytkowników drogi. Taka bardziej arabska kultura. Większość cały rok jeździ na zimówkach, nie bawią się w zamianę opon, tym bardziej że nawet w czerwcu w nocy temperatury często spadają poniżej zera, a w dzień skaczą powyżej 30 *C, przynajmniej w Sarajevie. Jeśli chodzi o warunki narciarskie to na Jahorinie i Ingmanie już w 2004 były niezłe, chociaż na tym drugim trasy stosunkowo krótkie, na Bjelasnicy niestety cała infrastruktura narciarska i hotelowa była zburzona, być może, że teraz już się udało to odbudować. Ale kto pojedzie do BiH na narty do ośrodka porównywalnego z Chopokiem, jeżeli podróż z Warszawy do Sarajeva to jakieś 20-22 godziny samochodem, a na Chopok można dotrzeć w 10.

W Sarajevie mieszkałem w domu do którego prowadziła wąska kręta droga jakieś 300m. I tam po tym ogromnym opadzie śniegu miałem okazje przekonać się w różnicy jaka dzieli Toyotę Landcruiser a Mitsubishi Pajero. Mitsu z 4,7l benzyniakiem pomimo załączonego reduktora i zblokowanych mostów, dojechało do połowy drogi prowadzącej do mojej posesji. Z racji dużego silnika przód Mitsu był niewspółmiernie ciężki w porównaniu do tyłu i na serpentynach był irytująco nadsterowny. Następnego dnia auto musiało iść na przegląd do serwisu, a ja dostałem jako zastępcze auto - 3.0 Dieselka Toyoty Landcruiser. Być może to była również kwestia opon, chociaż oba miały założone zimówki, ale Toyota w tych samych warunkach i bez potrzeby załączania reduktora, bez problemu wjechała na samą górę i jeszcze udało mi się jak walcem ujeździć parking.

Pozdrawiam, Witek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OT: Token has expired

Chris_M zaznaczaj fifkę w polu "zapamiętaj mnie" to Cię taka niemiła niespodzianka nie spotka.Też kiedyś tak miałem i teraz to stosuję.
Jeśli masz na myśli tę opcję do zaznaczenia przy logowaniu, to dla wygody zaznaczam ją zawsze.Czas życia tokena jest chyba ustawiany przez administratora i na tym forum jest on wyjątkowo krótki.A jeszcze bardziej wkurzające jest to, że wyświetlany komunikat bezczelnie kłamie, bo wykonanie podanych poleceń nic nie pomaga!

Your subission.jpg

Żadne cofania i odświeżania nie pomagają, zakładka przeglądarki staje się bezużyteczna, trzeba ją zamknąć i odpowiedź pisać w nowej.

57da82aa81eb0_Yoursubission.jpg.3e561c98f749604f27160231131305ae.jpg

Edytowane przez Chris_M
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z resztą do końca nie wiem czy BiH, bo po przejechaniu mostka, kładki !!!! szerokości 3 m z elementów stalowych, wszedzie widać falgi serbskie i napisy "republika serpska". Pieron wie jak tam jest, choć jest to wyrażny znak, że nie wszystko jest tam jeszcze uporządkowane. Przejście graniczne to po prostu jakieś budy do których od strony Sarajewa (BiH) prowadzi dróżka, w kilku miejscach o nawierzchni gruntowej!!!!

Tereny piekne, widoki zapierające dech w piersiach. To trzeba zobaczyć! Może kiedyś uda mi się tam jeszcze wrócić, tym bardziej, że nie jest to daleko ( ok. 30 km) od Żabljaka- centrum narciarskiego! Jak tam wrócę z pewnością skorzystam z raftingu. Teraz mam juz rozeznanie gdzie i co szukać, gdzie się zatrzymać.

.

BiH to państwo Federacyjne. W jego skład wchodzi Republika Serbska ze stolicą w Banja Luka, zamieszkaną przez Serbów wyznania prawosławnego i Federacją Bośni i Hercegowiny ze stolicą w Sarajevie w skład której wchodzą Bośniacy wyznania muzułmańskiego i Chorwaci katolicy. Nadal jest to Kocioł Bałkański.

Jak rafting to na rzece Neretva. Bardzo urokliwe jest też jezioro Jablanickie, w którym woda ma szmaragdowy kolor. Jak już jest się w BiH warto odwiedzić Medjugorje. Gdy ja tam byłem w 2004 roku nie było takiej komercji jaka ma miejsce na naszej Jasnej Górze, a droga krzyżowa którą pokonują pątnicy na kolanach wytyczona w skałach robi naprawdę wrażenie.

Bardzo ciekawy jest też most, który był wysadzany w filmie Komandosi Navarony i tama powyżej mostu. Warto również zwiedzić Mostar z jego zabytkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrzucę jeszcze filmik. Prawdę mówiąc to ja polecam raczej południe Czarnogóry. Ulcyn, Bar, Petrovac. tam jest spokojniej (?) i taniej. Piszę spokojniej mając na uwadze ruch turystyczny i ilość ludzi. Jak na ironię, podczas gdy byłem w tym roku w Czanj, w Barze była strzelanina i ubito kogoś, ponoć to gangsterskie porachunki.

Pokazywane na zdjęciach Św. Stefan, Milocer, Budva, Kotor, są zapełnione ludżmi. Na wyspę w Św. Stefanie wejdziesz jak zakupisz sobie hotel. Najtańszy kosztuje coś koło 450 euro za noc. Będąc gosciem hotelu możesz korzystać z plaży za darmo chyba, w przeciwnym przypadku płacisz 50 euro a w Milocer, nawet 75 euro. W Budvie porządnie zaparkować praktycznie sie nie da. Ciasnota niesamowita.

https://www.youtube.com/watch?v=k2BTF0jxNdIhttps://www.youtube.com/watch?v=k2BTF0jxNdI

Aha, znalazłem film z przejazdu od strony Sarajewa do kanionu Pivy z 2011r. Droga wówczas i dziś jest w takim samym, opłakanym stanie. Podobnie jak most graniczny!!!

Edytowane przez Bumer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Wrzucę jeszcze filmik. Prawdę mówiąc to ja polecam raczej południe Czarnogóry. Ulcyn, Bar, Petrovac. tam jest spokojniej (?) i taniej. Piszę spokojniej mając na uwadze ruch turystyczny i ilość ludzi. Jak na ironię, podczas gdy byłem w tym roku w Czanj, w Barze była strzelanina i ubito kogoś, ponoć to gangsterskie porachunki.

Pokazywane na zdjęciach Św. Stefan, Milocer, Budva, Kotor, są zapełnione ludżmi. Na wyspę w Św. Stefanie wejdziesz jak zakupisz sobie hotel. Najtańszy kosztuje coś koło 450 euro za noc. Będąc gosciem hotelu możesz korzystać z plaży za darmo chyba, w przeciwnym przypadku płacisz 50 euro a w Milocer, nawet 75 euro. W Budvie porządnie zaparkować praktycznie sie nie da. Ciasnota niesamowita.

https://www.youtube.com/watch?v=k2BTF0jxNdIhttps://www.youtube.com/watch?v=k2BTF0jxNdI

Aha, znalazłem film z przejazdu od strony Sarajewa do kanionu Pivy z 2011r. Droga wówczas i dziś jest w takim samym, opłakanym stanie. Podobnie jak most graniczny!!!

Ja bym powiedział, że jest właśnie w fajnym stanie.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszmy, piszmy dużo w tym wątku. Może zainteresuje to "naszych ekologów" i przeniosą się tam bronić Bosniaków przed mieszaniem wody wiosłem. Bo taki rafting to:

-płoszenie ryb,

-płoszenie żab, kun, wyder, NIEDZWIEDZI, WILKÓW, i wszelakiego ptactwa napowietrznego,

-zanieczyszczenie środowiska złamanymi wiosłami, kapiącym z czół potem , że nie wspomnę o tych, których spięło ( bez wzgledu na przyczynę wystapienia takiego spięcia- strach lub zatrucie):smile:

Na jednym z filmów o dzikiej przyrodzie Montenegro ( Montenegro wild word) widziałem pana lub panią ( nie jestem w stanie rozróznić z uwagi na "zapuszczenie", który/a pasł/a krowy przy użyciu karabinu!!! Ten ( lub ta) niegodziwiec pilnował swych krów z nabitym karabinem bo.... chyba chronił je prze wilkami!!!! Cóż za bezczelność ekologiczna! Strzelać do wilków dla ochrony krów! I wszystko to bezwstydnie zostało pokazane światu na filmie w jutubie! Że "nasi" ekolodzy jeszcze siedzą w domu? :smile:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Dla zainteresowanych raftingiem, krótki filmik:

Pływałem w Słowenii z pilotem, który był właśnie czarnogórcem i tam nauczył się prowadzić pontony. Namawiał strasznie na tamtejsze wody. Zresztą gość był super a temat ogarniał w sposób nieprawdopodobny na stałym luziku wzmacnianym.

Pozdrowienia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojna w Jugosławii zaczęła się w 1991 roku. Po jakimś czasie przygasła, ale prawdziwego pokoju to tam jeszcze długo nie było, co jakiś czas ktoś tam komuś robił "kęsim-kęsim".

Wzdłuż bulwaru otwarte kawiarnie, mnóstwo atrakcyjnych dziewczyn oraz młodych, dobrze zbudowanych, najczęściej ogolonych na łyso mężczyzn.

Wydawałoby się, że normalny kurort. Jest tylko jeden szczegół: każdemu z tych mężczyzna brakuje jakiejś części ciała, najczęściej ręki lub nogi.

Najwyraźniej trafiliśmy do jakiegoś ośrodka rekreacyjno-wypoczynkowego dla weteranów.

Jak pracowałem w Bośni zjeździłem ten kraj praktycznie wzdłuż i wszerz i to co na mnie zrobiło największe wrażenie, to wizyta w szpitalu dla weteranów w Fojnicy. Nie widziałem ani jednego pacjenta któremu nie brakowałoby jakiejś kończyny. Przygnębiający widok, natomiast samo miasteczko bardzo fajne, coś w rodzaju naszego Buska Zdrój. Głównie chyba zajmują się chorobami pochodzenia reumatycznego.

Niedaleko Fojnicy jest miasteczko Kiseljak, gdzie jest rozlewnia wody mineralnej. W życiu nie piłem lepszej wody, zachęcam do spróbowania, jeśli już ktoś tam zabłądzi.

Tu macie ciekawe opracowanie dotyczące genezy konfliktu na Bałkanach, a w aneksie na końcu opracowania kalendarium:

http://www.fundacja.znak.org.pl/files/balkanski.pdf

Edytowane przez kordiankw
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...