spi630 Napisano 9 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 9 Listopad 2013 Prawda jest taka, że w moemncie gdy Drogi Spi630 zastanawiasz sie czy już przypadkiem córka dorosła do spuszczenia ze smyczy ja juz dobrze bawiłem się na stoku z Kacprem jak z kumplem - wierz mi, że to jest fajniejsze niż prowadzanie dzieck na smyczy. Zwłaszcza w Twoim przypadku - zakładam, że zdjecia w profilu są z Tobą - spowolniłeś proces o lata świetlne. jesteś znakomitym narciarzem a dziecko przyswaja praktycznie tyllkko przez naśladownictwo podświadome. Nie dajesz jej szansu skorzystania z Twoich umiejętności - dlaczego?? Pozdrowienia weź chłopie, 2-letnie dziecko ma korzystać z moich umiejętności ROTFL Cieszę się ponadto, że masz taki dobry kontakt z synem. Ja za to nienawidzę swojego dziecka i prowadzę je na smyczy :biggrin: A teraz na poważnie: W większości zgadzam się z Tobą odnośnie zastosowania szelek, ale nie rozumiem co Cię tak rozsierdziło i zmusiło do tak mocnych stwierdzeń. Proponuję trochę umiaru i rozsądku w wypowiedziach. To właśnie rozsądek jest tym co mam na uwadze przy wychowywaniu dziecka, i nie chodzi tu tylko o narty. Zauważ że moja córka - Klara stanęła na nartach mając równo 2 lata i do tej pory spędziła na nartach łącznie z 10 godzin. W zeszłym roku jej warunki fizyczne i psychiczne były inne niż w tym sezonie, co pozwoli na inne zabawy na śniegu. Zwróć uwagę na to, że różne są okoliczności, różne cele szkolenia i różne do tych celów drogi, więc nie zabieraj mi prawa do podążania własną. Takie tekściki o tym jakiej krzywdy to dziecku nie robię słyszałem już wielokrotnie wcześniej przy innych okazjach, jak noszenie dziecka w plecaku dla dzieci po górach czy wożenie w przyczepie za rowerem w normalnym ruchu ulicznym, a już w oczach co po niektórych stawianie na narty 2latka równało się morderstwu. A kolejna tylko utwierdza mnie w przekonaniu żeby być konsekwentny w swoich działaniach :happy: Chyba nie myślisz sobie że będę dziecko woził w szelkach przez następne 10 lat? Ja stoję na stanowisku że wszystko jest dobre jeśli się zachowuje zdrowy rozsądek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 9 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 9 Listopad 2013 Cześc weź chłopie, 2-letnie dziecko ma korzystać z moich umiejętności ROTFL Cieszę się ponadto, że masz taki dobry kontakt z synem. Ja za to nienawidzę swojego dziecka i prowadzę je na smyczy :biggrin: A teraz na poważnie: W większości zgadzam się z Tobą odnośnie zastosowania szelek, ale nie rozumiem co Cię tak rozsierdziło i zmusiło do tak mocnych stwierdzeń. Proponuję trochę umiaru i rozsądku w wypowiedziach. To właśnie rozsądek jest tym co mam na uwadze przy wychowywaniu dziecka, i nie chodzi tu tylko o narty. Zauważ że moja córka - Klara stanęła na nartach mając równo 2 lata i do tej pory spędziła na nartach łącznie z 10 godzin. W zeszłym roku jej warunki fizyczne i psychiczne były inne niż w tym sezonie, co pozwoli na inne zabawy na śniegu. Zwróć uwagę na to, że różne są okoliczności, różne cele szkolenia i różne do tych celów drogi, więc nie zabieraj mi prawa do podążania własną. Takie tekściki o tym jakiej krzywdy to dziecku nie robię słyszałem już wielokrotnie wcześniej przy innych okazjach, jak noszenie dziecka w plecaku dla dzieci po górach czy wożenie w przyczepie za rowerem w normalnym ruchu ulicznym, a już w oczach co po niektórych stawianie na narty 2latka równało się morderstwu. A kolejna tylko utwierdza mnie w przekonaniu żeby być konsekwentny w swoich działaniach :happy: Chyba nie myślisz sobie że będę dziecko woził w szelkach przez następne 10 lat? Ja stoję na stanowisku że wszystko jest dobre jeśli się zachowuje zdrowy rozsądek. A gdzie Ty tu widzisz mocne słowa??? Miło mi, że zgadzasz sie ze mną w ocenie smyczy - ale w takim razie po co ja stosujesz?? Cele szkolenia zawsze sa takie same - chcesz, że by samodzilenie jeździła - ja tylko zwracam uwage na to, że można to osiągnąc znacznie szybciej po prostu - i tyle. Nie bierz wszystkiego tak bardzo do siebie bo moja intenacją n ie jest krytyka Twoje osoby ale krytyka zastosowania smyczy wogóle. Odbyłem na ten temat wiele rozmów w gronie instruktorskim i wszyscy raczej sa zgodni. Zwróc uwagę na fakt, że jesteś wyjatkiem - jeźdisz świetnie i wiesz jak powinno jeździc Twoje dziecko - jesteś w grupie może 1 % ludzi, którzy chcą nauczyc swoje dziecko jeździć. Wiesz jak wygląda zazwyczja użytkowanie smyczy na stoku?? No i jeszcze jedno. Twoje dziecko nasladuje to co robisz w sposób podświadomy - na tym głownie polega szkolenie dzieci. Dlatego piszę o daniu szansy Klarze skorzystania z Twoich umiejetności. Wystarczy, że będziesz ładnie jechał, dobrzedobierał ślad, tachnike do stoku i warunków, stosował dobra taktyke poruszania sie po stoku i ona to wszystko zapamięta na bank. Zobaczysz. Ci dla których stawianie dwulatka na narty to morderstwo, autorzy tekstów o krzywdzie gsy sie dziecko wozi w nosidełku na nartach czy zabiera w góry albo wozi w przyczepie to dla mnie tacy sami kosmici jak dla Ciebie. Jestem z Tobą i wiem, że Klara ma super w porównaniu z 95% dzieci - mówieto absolutnie poważnie. Chcę tylko, żeby inne dzieci miały równie fajnie a nie były targane po stoku przez rodzica czy opiekuna, któremu wydaje sie, że robi dobrze. Pozdrowienia serdeczne Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
spi630 Napisano 9 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 9 Listopad 2013 Cześc A gdzie Ty tu widzisz mocne słowa??? Miło mi, że zgadzasz sie ze mną w ocenie smyczy - ale w takim razie po co ja stosujesz?? Cele szkolenia zawsze sa takie same - chcesz, że by samodzilenie jeździła - ja tylko zwracam uwage na to, że można to osiągnąc znacznie szybciej po prostu - i tyle. Nie bierz wszystkiego tak bardzo do siebie bo moja intenacją n ie jest krytyka Twoje osoby ale krytyka zastosowania smyczy wogóle. Odbyłem na ten temat wiele rozmów w gronie instruktorskim i wszyscy raczej sa zgodni. Zwróc uwagę na fakt, że jesteś wyjatkiem - jeźdisz świetnie i wiesz jak powinno jeździc Twoje dziecko - jesteś w grupie może 1 % ludzi, którzy chcą nauczyc swoje dziecko jeździć. Wiesz jak wygląda zazwyczja użytkowanie smyczy na stoku?? No i jeszcze jedno. Twoje dziecko nasladuje to co robisz w sposób podświadomy - na tym głownie polega szkolenie dzieci. Dlatego piszę o daniu szansy Klarze skorzystania z Twoich umiejetności. Wystarczy, że będziesz ładnie jechał, dobrzedobierał ślad, tachnike do stoku i warunków, stosował dobra taktyke poruszania sie po stoku i ona to wszystko zapamięta na bank. Zobaczysz. Ci dla których stawianie dwulatka na narty to morderstwo, autorzy tekstów o krzywdzie gsy sie dziecko wozi w nosidełku na nartach czy zabiera w góry albo wozi w przyczepie to dla mnie tacy sami kosmici jak dla Ciebie. Jestem z Tobą i wiem, że Klara ma super w porównaniu z 95% dzieci - mówieto absolutnie poważnie. Chcę tylko, żeby inne dzieci miały równie fajnie a nie były targane po stoku przez rodzica czy opiekuna, któremu wydaje sie, że robi dobrze. Pozdrowienia serdeczne Masz rację, przyznaję że patrzę na sprawę z własnej perspektywy. Zgadzam się z Tobą że nieumiejętne posługiwanie się nie tylko szelkami może narobić dużo szkód. Coś czuję że wymieniamy się poglądami na tematy na które mamy z grubsza takie samo zdanie, bo argumenty które przytaczasz są dla mnie w większości "oczywistą oczywistością". Ale spójrz choć trochę przychylnym okiem na szelki i postaraj się znaleźć też argument na plus. Model SWIX'a który używam jest po prostu bardzo dobry, składa się z tzw "nerki" którą się zakłada dziecku na paski na biodra i pod tyłkiem, do której można w każdej chwili przypiąć lub odpiąć i schować taśmy. Po prostu mega wygoda, w sekundę możesz dziecko uwolnić lub gdy sytuacja wymaga podpiąć. Można też podpiąć z przodu i ciągnąć jak na "Twoim" patencie - talerzyku. To też jest element wychowania narciarskiego, obycia ze śniegiem i zabawy. Poza tym czemu się uparłeś przy tym że katuję młodą szelkami cały czas? przez te kilka godzin które jeździła starałem się robić z nią różne rzeczy, generalnie zabawy na śniegu. Jeździła sama, ciągnąłem ją za tyczkę jak za poprzeczkę, jeździła sama na taśmie i na wyrwirączce i ze mną na talerzyku. wszystkiego po trochu! A to, że dziecko podświadomie kupuje wszystko od rodziców jest dla mnie nawet więcej niż oczywistą oczywistością :happy: żeby nie być gołosłownym, obejrzyj co młoda robiła z nartami jak wcześniej podejrzała jak ostrzę i smaruję narty [video=youtube;__6Nuq5mQ3w] 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 9 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 9 Listopad 2013 (edytowane) Cześć Masz rację, przyznaję że patrzę na sprawę z własnej perspektywy. Zgadzam się z Tobą że nieumiejętne posługiwanie się nie tylko szelkami może narobić dużo szkód. Coś czuję że wymieniamy się poglądami na tematy na które mamy z grubsza takie samo zdanie, bo argumenty które przytaczasz są dla mnie w większości "oczywistą oczywistością". Ale spójrz choć trochę przychylnym okiem na szelki i postaraj się znaleźć też argument na plus. Model SWIX'a który używam jest po prostu bardzo dobry, składa się z tzw "nerki" którą się zakłada dziecku na paski na biodra i pod tyłkiem, do której można w każdej chwili przypiąć lub odpiąć i schować taśmy. Po prostu mega wygoda, w sekundę możesz dziecko uwolnić lub gdy sytuacja wymaga podpiąć. Można też podpiąć z przodu i ciągnąć jak na "Twoim" patencie - talerzyku. To też jest element wychowania narciarskiego, obycia ze śniegiem i zabawy. Poza tym czemu się uparłeś przy tym że katuję młodą szelkami cały czas? przez te kilka godzin które jeździła starałem się robić z nią różne rzeczy, generalnie zabawy na śniegu. Jeździła sama, ciągnąłem ją za tyczkę jak za poprzeczkę, jeździła sama na taśmie i na wyrwirączce i ze mną na talerzyku. wszystkiego po trochu! A to, że dziecko podświadomie kupuje wszystko od rodziców jest dla mnie nawet więcej niż oczywistą oczywistością :happy: żeby nie być gołosłownym, obejrzyj co młoda robiła z nartami jak wcześniej podejrzała jak ostrzę i smaruję narty [video=youtube;__6Nuq5mQ3w] Ja wiedziałem, że mamy bardzo podobne zdanie bo Ty wiesz na czym polega narciarstwo i wychowanie w duchu sportowym. Moje zdanie jest takie: Dzicko uczy sie patrząc i rejestrując - wystarczy popatrzeć na Klarę. Sprawia wrażenie jakby interesowała sie zupełnie czym innym ale ona podpatruje. Nie umie się jeszcze skoncentrować, nie wie do końca co podpatrywac i jak to robić ale stara się. Fajny filmik - ja takich nie mam ale gdzieś mam zdjęcia. Teraz powiem co ja myslę, tylko znowu nie bierzego do siebie bardzo proszę bo intencją nie jest ocena ale polepszenie jakości. Ona świetnie sobie radzi, stał tu przez chwile za mna Kacper i tez był pod wrażeniem jak sie dowiedział, że ma dwa lata. Bardzo ładnie się wyważa, ręce same jej momentami ida do przodu (tyczka ale trzymana tak żeby nie mogła do końca złpać jest świetna). Natomiast - dlaczego nie jesteś na nartach. Ciekawe czy o to nie pytała? To nienaturalne i nie ma jednego wzorca, musi szukac. Po drugie poco jej te szelki jak ona sama zupłenie swobodnie daje sobie radę? Stok idealnie dobrany, gdybyś miał narty mógłbys jej pokazac skret stop i (statystycznie) w 8 przypadkach na 10 juz masz samodzilenie hamujące dziecko. Skret to tez nie problem ale bez nart nie pokażesz no bo jak?? To taka moja uwaga dla wszystkich na tym przykładzie. Klara to kolejny dowód na to, że stawianie dwultaka na nartach nie jest morderstwem tylko uzasadniona próbą. Może się skonczyć porażką - bywa. Może tak jak u kolegi swobodną jazdą - oczywiście gdyby nie ta smycz. Pozdrowienia PS Kacper zaczął jak miał 2 lata i 10 m i po 8 godzinach jeździł zupełnie samodzilenie. Niestety nie mam filmików z tamtego okresu. Tu juz jego 4 sezon. Amelak stanęła pierwszy raz na nartach jak miała 2 l i 4 m. Ale nie zakonczyło sie to jeszcze samodzielna jazdą. Rok później w Kluszkowcach jeździła praktycznie po wszystkich stokach poza czerwonymi ściankami po dwóch dniach nauki. Njagorszy jest chyba moment pierwszego solidnego grzmota - że byc musi to pewne i im wcześniej tym lepiej. Upadek to nieodłączna część narciarstwa i im wcześniej młody adept przekona się, że upaść może, że utrata kontroli upadkiem sie kończy, że to może boleć ale też, że świat sie nie wali, poboli i przestanie itd. tym lepiej. Ważne, żeby z upadku nie robić wielkiego halo. Leżysz trudno wstawaj i wal dalej. To podstawa. Dziecko zreszta musi umiec upadac inaczej może sobie zrobic krzywdę po prostu. Pozdrowienia Edytowane 9 Listopad 2013 przez Mitek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
spi630 Napisano 9 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 9 Listopad 2013 (edytowane) Ona świetnie sobie radzi, stał tu przez chwile za mna Kacper i tez był pod wrażeniem jak sie dowiedział, że ma dwa lata. Bardzo ładnie się wyważa, ręce same jej momentami ida do przodu (tyczka ale trzymana tak żeby nie mogła do końca złpać jest świetna). Natomiast - dlaczego nie jesteś na nartach. Ciekawe czy o to nie pytała? To nienaturalne i nie ma jednego wzorca, musi szukac. Po drugie poco jej te szelki jak ona sama zupłenie swobodnie daje sobie radę? Stok idealnie dobrany, gdybyś miał narty mógłbys jej pokazac skret stop i (statystycznie) w 8 przypadkach na 10 juz masz samodzilenie hamujące dziecko. Skret to tez nie problem ale bez nart nie pokażesz no bo jak?? ten film jest dokumentem z pierwszego w jej życiu dnia narciarstwa! potem oczywiście jeździłem z nią tylko na nartach. Tu jest zdjęcie z jurgowa na orczyku: jak widzisz taśmy są schowane i młoda jeździła sama. A tu popatrz czy tak wygląda nieszczęśliwe dziecko z szelkami ? :smile: Ale muszę przyznać że mnie pomału przekonujesz by w grudniu do włoch nie brać szelek w ogóle :smile: Obejrzałem Twoje filmy, jestem pod wrażeniem! Napisz mi jeszcze jak się zapatrujesz na kijki u dziecka, kiedy wprowadzić i jak się zachowywać bo widzę że Kacper jakby się z nimi urodził. Już co prawda mam dla niej kije kupione tylko nie wiem kiedy jej pokazać. Oczywiście czuję że pójdzie dobrze bo już od początku na nartach się awanturowała że chce kije jak rodzice i argumenty że jest jeszcze za mała do niej nie przemawiały, tylko nie mam za bardzo pomysłu jak ją dobrze z kijkami poprowadzić na początku Edytowane 9 Listopad 2013 przez spi630 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 9 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 9 Listopad 2013 Cześć ....Ale muszę przyznać że mnie pomału przekonujesz by w grudniu do włoch nie brać szelek w ogóle :smile: Obejrzałem Twoje filmy, jestem pod wrażeniem! Napisz mi jeszcze jak się zapatrujesz na kijki u dziecka, kiedy wprowadzić i jak się zachowywać bo widzę że Kacper jakby się z nimi urodził. Już co prawda mam dla niej kije kupione tylko nie wiem kiedy jej pokazać. Oczywiście czuję że pójdzie dobrze bo już od początku na nartach się awanturowała że chce kije jak rodzice i argumenty że jest jeszcze za mała do niej nie przemawiały, tylko nie mam za bardzo pomysłu jak ją dobrze z kijkami poprowadzić na początku No brachu kochany, jeżeli to był jej pierwszy dzień to tym bardzij nie ma co ugruntowywac u niej jakichś nienaturalnych dodatków. Co do kacpra to pamietaj, że to jego czwarty sezon na nartach. Rok później we Włoszech, jeździł juz samodzielnie nawet prowadził grupke lepszych dzieci gdy bja musiałem ze słabszymi zjechać jakimś łatwiejszym wariantem. Rozstawtalismy się na górze i spotykalismy na dole. Co do kijów to musiz ocenic sam a i Klara też swoje może dodać. Ja stosuje zasadę, że im szybciej tym lepiej. Sam wiesz jak kije porządkują sylwetkę i pomagają w zachowaniu równowagi o zabawach, podchodzeniu, wstawaniu nie wspomnę. Ja po prostu wysunąłem kiedys sugestię i Kacper stwuerdził, żę OK. U Amelki chyba jeszcze szybciej. W każdym razie nie pamietają, że jeździli kiedyś bez kijków wogóle - przed chwilą pytałem. Dziwili się nawet, że uprawiali "kaleczniactwo" (cytat ). Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Andi Napisano 9 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 9 Listopad 2013 moja opinia jako nauczyciela WF i instruktora od nart.... FAJNA zabawa w smarowanie nart na poczatku, ale Twoja córka wykonywała to w pozycji siadu żabkarskiego - ( dobre do treningu w klasyku. ) ale ten siad spowoduje wadę korekcyjna o nazwie kolana koślawe. podczas nauki brakuje ustawienie nart córki w pozycji pługu - dziecko tego wyrazu nie rozumie i mówi sie mu pizza ...jak utrwali pozycje płuzna to wtedy wchodzimy w jazdę na nartach równoległych - ale to znowu za trudne słowo -wiec podaje zamiennik dla malego dziecka - to FRYTKI... tata też moze ubrać narty i jechać pługiem.. nastepnie budujemy bramke z kijków i wjazd po tą bramka...........inna opcja mamusia stoi w pozycji rozkrocznej i dziecko przejazd pod mostem...do raczki dajemy kółeczko aby dziecko kierowało autem - to nawyk oparcia podudzia o jezyki w butach.. ale BRAWO ZA INWECJE NAUKI ...ja ucze od wielu lat wiec mam duzo róznych zabaw aby zachęcić dziecko............co jest czasem trudne gdy dziecko jest malo odporne pschicznie na jazdę i ma ogromny stres.. dziecko musi być sprawne fizycznie oraz mocne psychicznie, wiek to róznie czasem 4 czasem 5 .uczyłem nawet 3.5 roczne ale to trzeba forma zabawowa... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
miraz Napisano 9 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 9 Listopad 2013 Co do szelek ... to użyliśmy ich jeden raz mam na sprzedaż prawie nówki cena do negocjacji... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Chris_M Napisano 10 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 10 Listopad 2013 (edytowane) Po pierwsze: CEL - celem jest wychowanie jak najszybciej samodzielnego i bezpiecznego narciarza. Przeczytajcie teraz Wasze i powiedzcie mi w którym momencie do tego celu dążycie stosując szelki?? Uczyłem jeździć moje dzieci, uczyłem jeździć wnuki, więc mam porównanie. Przy użyciu szelek nauka idzie bez porównania szybciej. Mam czwórkę wnuków: dwoje mieszka w Krakowie, dwójka w Warszawie. Krakowskie wnuki swoje pierwsze kroki stawiały na stoku w Sieprawiu gdzie jest dużo dzieci, więc miałem możliwość porównać postępy moich wnuków, z postępami innych dzieci (nawet uczonych przez instruktorów), które jeździły bez "lejców". Nie ma porównania! Kiedy inne dzieci walczyły o to, żeby utrzymać się na nartach i nie wjechać w płotek lub w kogoś innego, to moje wnuki już po kilku zjazdach czerpały pełną radość z jeżdżenia i z prędkości! Podczas gdy inne dzieci cały czas ćwiczyły wywracanie się na oślej łączce, to moje wnuki już na drugi dzień obracały na Tatrapomie dla dorosłych! I co najlepsze, nie pozwalały sobie zdjąć szelek, bo podczas jazdy czuły się w nich bezpieczniej! Dlatego pusty śmiech mnie ogarnia gdy czytam, że "szelki spowalniają naukę". Szelki to zabezpieczenie psychiki rodzica - opiekuna, który chce sobie troche pojeździć a ma dziecko, które chce uczyc ale nie ma pomysłu jak to robic. Ostatniej zimy córka wraz z rodziną przyjechała do nas z Warszawy na weekend z zamiarem, że dzieci coś pojeżdżą na nartach. W Sieprawiu na parkingu problem, bo wnuk nr 2 (ten warszawski) nie chce iść na narty i płacze, że "będę musiał jeździć na nartach i znów się zmęczę". Dla mnie to pełen szok, tym bardziej, że to był już jego drugi sezon na nartach, gdyż poprzedniej zimy byli już razem w Dolomitach oraz na Słowacji, gdzie nawet był on szkolony przez wynajętego instruktora! Udało nam się jakoś zawlec go na stok. Jak zobaczył tam inne dzieci, to humor na tyle mu się poprawił, że nawet udało się go namówić na wyjazd talerzykiem do góry. Obróciłem z nim na stoku ze dwa razy trzymając go za rękę, a potem zapiąłem mu szelki. Ta jazda w szelkach tak mu się spodobała, że po zjeździe sam już tuptał do wyciągu. Po kilku zjazdach zdecydowałem się odpiąć mu szelki i puścić go samego. I tutaj wystąpił znamienny efekt: mały owszem, bez wywrotki zjechał na dół, ale na dole już po zatrzymaniu przewrócił się na śnieg, powiedział że jest zmęczony, nogi go bolą i że już nie chce jeździć! Tak więc szelki nie jest to żadne "zabezpieczenie psychiki rodzica", ale konkretna pomoc, jakiej rodzic może dziecku udzielić! Od początku - ciagnięcie po płaskim, pod górę - świena zabawa tylko po co szelki. ja konstruowałem coś w rodzaju talerzyka - wystarczył nawet kijek na szurku. I przepraszam, czymże ta Twoja konstrukcja jest lepsza od szelek? A szelki mają tę przewagę, że mam je ze sobą zawsze i nie muszę ze sobą wozić żadnej specjalnej konstrukcji do holowania dziecka. Jeśli stok jest dla dziecka zbyt stromy to pomagam mu wyhamować, jeśli jest zbyt płaski, to mogę dziecko na tych szelkach poholować, a jeśli stopień trudności stoku nie przekracza możliwości dziecka, to je odpinam. Napisaliście, że szelki: - pozwalają na jazdę bez obawy, że się rozpędzi - pozwalają zjechać ze stoku z którego dziecko normlanie by nie zjechało - pozwalają rozwinąć prędkość, której normalnie by nie rozwinęło Wszystko to to zaprzeczenie tego co normlanie robi sie na nartach. Normalnie celem jest: - pełna kontrola predkości - kontrola wyboru stoku i samodzilenośc tego wyboru Chyba sobie żartujesz! Od dziecka, które ma 2 lub 3 latka i dopiero zaczyna swoją narciarską przygodę, oczekujesz (cyt.): "- pełnej kontroli prędkości, - kontroli wyboru stoku i samodzielności tego wyboru" Powiem krótko: Bez jaj! Może ma jeszcze całki liczyć? - to co dla Was jest delikatnym pociagnięciem dla dziecko jest po prostu szrpnięciem. Jak słusznie zauważyliście dziecko nie uczy się wtedy samodzilenj kontroli równowagi tylko reaguje na pociagnięcia szlek - to zupłenie co innego. Zakładam, że osoba "powożąca" potrafi dobrze jeździć na nartach i nie naraża dziecka na "szarpnięcia". A poza tym, to sam zaprzeczasz sobie, bo nawet gdyby "woźnica" faktycznie szarpał dziecko, to - używając Twojej logiki - dziecko, które ma "pełną kontrolę prędkości oraz kontrolę wyboru stoku i samodzielności tego wyboru", powinno sobie doskonale z takimi szarpnięciami poradzić! - kolejne zaprzeczenie idei to uczenie jeżdzęnia bez uczenia tak podstawowych elementów jak hamowanie i upadanie. A to już jest śmieszne! Niby dlaczego dziecko nie miało by się nauczyć hamować i padać? Lejce stanowią tylko dodatkowa asekurację na wypadek, gdyby dziecko popełniło błąd lub zabrakło mu siły do hamowania. Gdyby to co napisałeś było prawdą, to w samochodach nauki jazdy zlikwidowano by hamulec po stronie instruktora, no bo przecież "uczeń nie nauczy się hamować" :wink: A upadania, to jeszcze będzie miało duuużo okazji się nauczyć. Tych zarzutów jest jesazczd wiele: - pozbawienie dziecka wizualnego przykładu - zakładam, że osoba ucząca jest dobrym narciarzem bo w przeciwnym wypadku całośc jest absolutnie bez sensu. - pozbawienie dziecka samodzielności - przekaz z cyklu nie ufam Ci - nie ufaj sobie. To już w ogóle są takie argumenty, jak z Poradnika Agitatora, że szkoda mi ich komentować Zakładam się, że każdy ze wskazanych punktów opóźnia osiagniecie celu przynajmniej dwukrotnie. Co sobie żałujesz? Dlaczego nie dziesięciokrotnie? Edytowane 10 Listopad 2013 przez Chris_M Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 10 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 10 Listopad 2013 (edytowane) Cześć Uczyłem jeździć moje dzieci, uczyłem jeździć wnuki, więc mam porównanie. Przy użyciu szelek nauka idzie bez porównania szybciej. Mam czwórkę wnuków: dwoje mieszka w Krakowie, dwójka w Warszawie. Krakowskie wnuki swoje pierwsze kroki stawiały na stoku w Sieprawiu gdzie jest dużo dzieci, więc miałem możliwość porównać postępy moich wnuków, z postępami innych dzieci (nawet uczonych przez instruktorów), które jeździły bez "lejców". Nie ma porównania! Kiedy inne dzieci walczyły o to, żeby utrzymać się na nartach i nie wjechać w płotek lub w kogoś innego, to moje wnuki już po kilku zjazdach czerpały pełną radość z jeżdżenia i z prędkości! Podczas gdy inne dzieci cały czas ćwiczyły wywracanie się na oślej łączce, to moje wnuki już na drugi dzień obracały na Tatrapomie dla dorosłych! I co najlepsze, nie pozwalały sobie zdjąć szelek, bo podczas jazdy czuły się w nich bezpieczniej! Dlatego pusty śmiech mnie ogarnia gdy czytam, że "szelki spowalniają naukę". Ostatniej zimy córka wraz z rodziną przyjechała do nas z Warszawy na weekend z zamiarem, że dzieci coś pojeżdżą na nartach. W Sieprawiu na parkingu problem, bo wnuk nr 2 (ten warszawski) nie chce iść na narty i płacze, że "będę musiał jeździć na nartach i znów się zmęczę". Dla mnie to pełen szok, tym bardziej, że to był już jego drugi sezon na nartach, gdyż poprzedniej zimy byli już razem w Dolomitach oraz na Słowacji, gdzie nawet był on szkolony przez wynajętego instruktora! Udało nam się jakoś zawlec go na stok. Jak zobaczył tam inne dzieci, to humor na tyle mu się poprawił, że nawet udało się go namówić na wyjazd talerzykiem do góry. Obróciłem z nim na stoku ze dwa razy trzymając go za rękę, a potem zapiąłem mu szelki. Ta jazda w szelkach tak mu się spodobała, że po zjeździe sam już tuptał do wyciągu. Po kilku zjazdach zdecydowałem się odpiąć mu szelki i puścić go samego. I tutaj wystąpił znamienny efekt: mały owszem, bez wywrotki zjechał na dół, ale na dole już po zatrzymaniu przewrócił się na śnieg, powiedział że jest zmęczony, nogi go bolą i że już nie chce jeździć! Tak więc szelki nie jest to żadne "zabezpieczenie psychiki rodzica", ale konkretna pomoc, jakiej rodzic może dziecku udzielić! I przepraszam, czymże ta Twoja konstrukcja jest lepsza od szelek? A szelki mają tę przewagę, że mam je ze sobą zawsze i nie muszę ze sobą wozić żadnej specjalnej konstrukcji do holowania dziecka. Jeśli stok jest dla dziecka zbyt stromy to pomagam mu wyhamować, jeśli jest zbyt płaski, to mogę dziecko na tych szelkach poholować, a jeśli stopień trudności stoku nie przekracza możliwości dziecka, to je odpinam. Chyba sobie żartujesz! Od dziecka, które ma 2 lub 3 latka i dopiero zaczyna swoją narciarską przygodę, oczekujesz (cyt.): "- pełnej kontroli prędkości, - kontroli wyboru stoku i samodzielności tego wyboru" Powiem krótko: Bez jaj! Może ma jeszcze całki liczyć? Zakładam, że osoba "powożąca" potrafi dobrze jeździć na nartach i nie naraża dziecka na "szarpnięcia". A poza tym, to sam zaprzeczasz sobie, bo nawet gdyby "woźnica" faktycznie szarpał dziecko, to - używając Twojej logiki - dziecko, które ma "pełną kontrolę prędkości oraz kontrolę wyboru stoku i samodzielności tego wyboru", powinno sobie doskonale z takimi szarpnięciami poradzić! A to już jest śmieszne! Niby dlaczego dziecko nie miało by się nauczyć hamować i padać? Lejce stanowią tylko dodatkowa asekurację na wypadek, gdyby dziecko popełniło błąd lub zabrakło mu siły do hamowania. Gdyby to co napisałeś było prawdą, to w samochodach nauki jazdy zlikwidowano by hamulec po stronie instruktora, no bo przecież "uczeń nie nauczy się hamować" :wink: A upadania, to jeszcze będzie miało duuużo okazji się nauczyć. To już w ogóle są takie argumenty, jak z Poradnika Agitatora, że szkoda mi ich komentować Co sobie żałujesz? Dlaczego nie dziesięciokrotnie? Zacznij czytać ze zrozumieniem, zacznij zauważać do kogo sa kierowane poszczególne fragmenty tekstu i na co odpowiadają. Zapraszma na stok, przypnę Ci szelki i zobaczysz jak to fajnie - ja będę woźnicą - dobrze jeżdżę. Jak sobie radzą te dzieci w samodzielnej jeździe? Narazie opisujesz mi trylko jazdę pod opieką czyb też w szelakch - czy to jest Twój cel. Po co zabierać dzieci na stok na którym sobie z założenia nie poradzą? Jeżeli nauka jest dobrze prowadzona dziecko bardzo szybko może samo ocenić gdzie da radę a gdzie nie. I bez jaj zupełnie. Dlaczego odbierasz małemu narciarzowi mozliwośc kontroli jazdy? Jaki zakładasz wiek uzyskania narciarskiej samodzielności? Ja zakładam, że w trzecim sezonie, najdalej czwartym mały narciarz jest w stanie jeździć zupłenie samodzielnie - nie zgdzasz się z tym? Bez jaj. "Poradnik Agitatora" świadczy jedynie o tym, że o pewnych aspektach nauczania dzieci nie masz absolutnie pojęcia. Przyjąłem do wiadomości, że jestem kretynem i spowolniłem proces nauczania na nartach setek dzieci. Pozdrowienia Edytowane 10 Listopad 2013 przez Mitek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
janek57 Napisano 10 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 10 Listopad 2013 W oczekiwaniu na zimę i z nadmiaru wolnego czasu śledzę Forum prawie cały czas. Z roboty się zwolniłem. Została mi tylko emeryturka. To na marginesie. Bardzo ciekawa dyskusja. Szwagier nauczył swoje dzieci jazdy na nartach w ostatnich 3 latach bez szelek Zjeżdżają powoli ,ale bez problemów z każdej trasy w SON, oprócz Bieńkuli. Byłem z nimi na nartach kilka razy.Nie znam się ,ale dyskusja o nauce jazdy z szelkami czy bez zaczyna być zbyt ostra, tak mi się wydaje. Po prostu długoletni, dobrzy narciarze mają swoje zdanie na ten temat i ich nie zmienią a słowa będą padać coraz dobitniejsze.Nie wiem czy warto się tak ,,podniecać' Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 10 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 10 Listopad 2013 Cześć W oczekiwaniu na zimę i z nadmiaru wolnego czasu śledzę Forum prawie cały czas. Z roboty się zwolniłem. Została mi tylko emeryturka. To na marginesie. Bardzo ciekawa dyskusja. Szwagier nauczył swoje dzieci jazdy na nartach w ostatnich 3 latach bez szelek Zjeżdżają powoli ,ale bez problemów z każdej trasy w SON, oprócz Bieńkuli. Byłem z nimi na nartach kilka razy.Nie znam się ,ale dyskusja o nauce jazdy z szelkami czy bez zaczyna być zbyt ostra, tak mi się wydaje. Po prostu długoletni, dobrzy narciarze mają swoje zdanie na ten temat i ich nie zmienią a słowa będą padać coraz dobitniejsze.Nie wiem czy warto się tak ,,podniecać' Warto Janku wierz mi. Kolega Chris wyśmiał w sposób bardzo elegancki moja argumentację, która jednak nie jest chyba taka głupia skoro zgodziło się z niz juz bardzo wiele osób w tym specjaliści. Kolega Chris nie widział chyba - poza swoim chwalebnym i idealnym -wielu przykładów zastosowania szelek. ja natomiast mam ich na rozkładzie chyba z kilkadziesiąt. Najbradziej łagodne to te kiedy w sumnie dobrzy narciarze nie chcą dopuścić do głowy mysli, że dziecko może jeździć samodzielnie więc wożą je w szelkach. Dziecku to w sumie nie przeszkadza bo jest przyzwyczjone, jeździc jakos się jeździ a że czasami ktos pedzący szelek njie zauwązy i w n ie wpadnie - trudno. Gorzej gdy trzeba z nich zrezygnowac i okazuje się, że w sumie dobrze jeżdżący młody człoqwiek jest absolutnie niesamodzileny. Sa jednak przykłady bardziej drastyczne kiedy to bezmyslni opiekunowie wiodą zabezpieczone w szelki dziecko na stok przerastający zdecydowanie jego mozliwości - żeby poczerpało pełnej radości z prędkości. Są również te najdrastyczniejsze przypadki kiedy dziecko leży przywalone cielskiem opiekuna zaplątanego w szelki - tak tez bywa sam widziałem ze dwa razy. Kolega Chris nie wyobraża sobie samodzielnie jeżdżącego dziecka - dla mnie to standart. Pozdrowienia 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Tadeusz T Napisano 10 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 10 Listopad 2013 ... Zapraszma na stok, przypnę Ci szelki i zobaczysz jak to fajnie - ja będę woźnicą - dobrze jeżdżę.... Mitek, to stanowczo za mało żeby przekonać Chrisa. Ale gdybyś miał ze 4 metry wzrostu, ze 400 kg wagi i proporcjonalną do wymiarów siłę, to mogę się założyć o przednie wino, że błyskawicznie by zrozumiał... :biggrin: Tadek 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Chris_M Napisano 11 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 11 Listopad 2013 (edytowane) Po co zabierać dzieci na stok na którym sobie z założenia nie poradzą? Jeżeli nauka jest dobrze prowadzona dziecko bardzo szybko może samo ocenić gdzie da radę a gdzie nie. Gdyby stoki można było sobie wybrać i kupić w supermarkecie, to wtedy bym wybierał odpowiedni do ich umiejętności. Ale jeśli ja blisko Krakowa mam do wyboru tylko oślą łączkę dla początkujących w Sieprawiu lub atrakcyjny stok z 4-osobową kanapą i dywanikiem na górze Chełm w Myślenicach, a wiem, że dzieciak ubrany w lejce sobie na niej swobodnie poradzi, to oczywiste, że jadę do Myślenic! Pierwszy raz lejce (a właściwie, to "smycz") zobaczyłem na Hintertuxie w połowie ubiegłej dekady. Na stoku wzdłuż III odcinka Gletscherbusa jeździł tak jakiś Polak z ubrana w różowy kombinezon córeczka w wieku 3-4 lat. Mała na tej smyczy tak dobrze dawała sobie radę, że postanowiłem skopiować pomysł i gdy kupowałem sprzęt dla pierwszego wnuka, to od razu kupiłem też kamizelkę z lejcami. Praktyka wykazała, że to był bardzo dobry pomysł. Jak sobie radzą te dzieci w samodzielnej jeździe? Narazie opisujesz mi trylko jazdę pod opieką czyb też w szelakch - czy to jest Twój cel. [...] Dlaczego odbierasz małemu narciarzowi mozliwośc kontroli jazdy? Dlaczego twierdzisz, że odbieram małemu możliwość kontroli jazdy??? Dzieciak jedzie tam gdzie chce, a "woźnica" tylko go asekuruje i pomaga w razie gdyby malec stracił panowanie nad nartami! A jeśli chcesz zobaczyć jak oni sobie radzą, to proszę bardzo, filmy z tegorocznego wyjazdu na Kronplatz. Bartuś ma tu 3 lata i 2 miesiące, to jest jego pierwszy sezon oraz pierwszy dzień pobytu na Kronplatzu. Przed wyjazdem na Kronplatz był na nartach w Sieprawiu tylko 3 razy po 2 godziny, bo zima przyszła późno, a Małopolska miała ferie jako pierwsza. Filmik nakręcony na stoku (oślej łączce) Miara, do której Bartuś musiał dojechać ze szczytu Kronplatzu, częściowo po czerwonej trasie (w supermarkecie chwilowo zabrakło niebieskich). [video=youtube;JnQwNsulcmw] Po dotarciu na Miarę wykonaliśmy udaną pierwszą próbę puszczenia Bartusia w dół bez lejców: [video=youtube;XpJvQrLM90I] A to następny filmik, wykonany 3 dni później: [video=youtube;lhZsq3wv7ow] Jeśli w dalszym ciągu twierdzisz, że stosowanie lejców/szelek powoduje, że dziecko gorzej się uczy jeździć na nartach, to już nic na to nie poradzę. Przyjąłem do wiadomości, że jestem kretynem i spowolniłem proces nauczania na nartach setek dzieci. Nigdy nic takiego nie twierdziłem! Myślę tylko, że prawdopodobnie popadłeś w rutynę i nie dopuszczasz metod innych, niż powszechnie stosowane w masowym szkoleniu. Pozdrowienia PS: Wydaje mi się, że ta dyskusja powinna zostać wydzielona do osobnego wątku. Edytowane 11 Listopad 2013 przez Chris_M 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 11 Listopad 2013 Zgłoszenie Share Napisano 11 Listopad 2013 (edytowane) CześćJutro postaram się odpowiedzieć. Narzie przyłączam się do sugestii Kolegi Chrisa aby wydzielic ten tamat. PozdrowieniaCześćJestem daleki od popadania w rutynę. Mam wrażenie, że dysponuje znacznie - wielokrotnie wiekszą próbą niż Ty. Pewne rzeczy zapracowały i jesteś przekonany, że są uniwersalne. ja natomiast mam dzisiątki przykładów przeciwnych. W wypadku Bartka i filmików nie widzą żadnego sensu stosowania smyczy na tym stoku i żadnego sensu wychodzniea z nim na stok stromszy. Jedyne co rzuca mi się w oczy to fakt, że męczy się na zdecydowanie za krótkich nartach.Po drugie widać jak Bartek ma kłopot z wyborem toru jazdy a krótkie narki utrudniaja mu pokonywanie nierówności i utzrymanie się wsladzie. Dobrze jeżdżący opiekun przed nim pokazujący jak wybierać slad oraz dający przykład prawidlowej postawy (ręce) to załatwi a jednocześnie przygotuje mu tor do jazdy. Bartek siłą rzeczy bedzie wtedy patrzył przed siebie a nie pod narty co jest bardzo złym i niebezpiecznym przyzwyczajeniem. Kupując mu nowe narty zadbajcie też o zakup kijków. Na filmach nie widzę ic co usprawiedliwiałoby uzycie smyczy poza spokojem ducha opiekunów.Nie mam niestety takich fajnych filmików ale na dowód, że dziecko może jeździć samodzilenie bez problemu nawetna trudniejszym stoku dam zdjęcie:[ATTACH=CONFIG]11513[/ATTACH]Tu Kacper ma dwa lata i 10 miesięcy. Stok to Szczęśliwice - kto zna to wie jak ten stok "nadaje sie" do nauki. Te początki ważne są w perspektywie dalszego usamodzieleniania narciarza. Pozdrowienia Edytowane 14 Listopad 2013 przez Mitek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
SKIer Napisano 14 Listopad 2013 Autor Zgłoszenie Share Napisano 14 Listopad 2013 Komplecik dla córy kupiony. Pewno w poniedziałek dojdzie będzie przymiarka a potem oczekiwanie na śnieg i pierwsze szusy. Teraz mam tylko nadzieję że się dziecku narciarstwo spodoba : Przy okazji dziękuję Wam wszystkim za ciekawą dyskusję w temacie. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.