grimson Napisano 22 Lipiec 2023 Zgłoszenie Share Napisano 22 Lipiec 2023 Dziś będzie lotniczo. Tuż koło mojego miasta jest lotnisko w Michalkowie. Baza śmigłowca LPR, Dromadera, szkoły spadochronowej oraz szybowców. Do tego knajpka i miejsca kempingowe. Obecnie odbywają się szybowcowe mistrzostwa świata juniorów, większość uczestników śpi w namiotach przy lotnisku. https://ostrowglide.pl/zawody-w-ostrowie-ponownie-dwukrotnie/ Kilka fotek z lotniska, oraz panorama mojego miasta. Dziś warun na trasie ciekawy, mocno wiało, do tego odcinek około 3km po piaszczystych leśnych drogach. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 24 Lipiec 2023 Zgłoszenie Share Napisano 24 Lipiec 2023 Bujakowski Groń pierwszy raz zdobyty, czyli dalsze odkrywanie mojej okolicy Zbiornik Czanecki na Sole Jezioro Międzybrodzkie, a powyżej Żywieckie Widok na Żar Międzybrodzkie z trawers na Żar Przystań Wodna w Międzybrodziu Żywieckim Mapa 57,5km vertical 2277m 10 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
cyniczny Napisano 25 Lipiec 2023 Zgłoszenie Share Napisano 25 Lipiec 2023 Pierwszy wyjazd rowerowy w tym roku w prawdziwe góry. W piątek prosto po pracy ruszamy w okolice Lubawki - miejscowość Niedamirów. Tam mamy zaklepaną kwaterę, którą nota bene klepiemy w dniu wyjazdu. W planach dwie pętle i m.in. jeden z najtrudniejszych podjazdów w PL na przełęcz Karkonoską. Dzień 1. Startujemy około 08:30, najpierw w dół do Miszkowic. Za Jarkowicami zaczynamy pierwszy podjazd około 5km na Rozdroże Kowarskie (798 n.p.m.). Podjazd niezbyt trudny, w sam raz na rozgrzewkę, nachylenie nie przekracza 7%. Rozdroże kowarskie, tutaj odchodzi droga na przełęcz Okraj, ale to nie dzisiaj:-) Widok z przełęczy kowarskiej. Z przełęczy trochę mylimy drogę do Kowar i zamiast zjechać w lewo na boczną drogę jedziemy główną DW 367. Na szczęście to zjazd więc samochody nas nie wyprzedzają, zresztą ruch jest znacznie większy z przeciwka. Za Kowarami w stronę Karpacza ruch jeszcze większy, ale też jakby z przeciwka - odsłaniają się pierwsze widoki na królową Karkonoszy - Śnieżkę Przed Karpaczem zaczynamy kolejny podjazd, również około 5 km z nachyleniami nie przekraczającymi 8% - wyjątek króciutka ścianka na ul. Wąskiej w Karpaczu, gdzie nachylenie dochodzi w jednym momencie do 20%. Podjazd kończy się przy górnej stacji wyciągu "Pod Wangiem". Z Karpacza mamy 6km zjazdu w stronę Borkowic, aż do krzyżówki skąd zaczyna się (dla nas) główny podjazd dzisiejszego dnia czyli na przełęcz Karkonoską. Jak widać po garminowym wykresie, pierwsze kilometry są łatwe. Natomiast poziom trudności mocno skacze po około 4 km. Na krzyżówce jest schron turystyczny i tam mentalnie przygotowujemy się do najtrudniejszych kilometrów w naszym życiu:-) I koniec, przełącz zdobyta. Sam podjazd bardzo trudny zwłaszcza gdy najlżejszym przełożeniem jest 34-34. Pierwsze 1-1,5km trzyma stale powyżej 10% zazwyczaj 11-15% i ten kawałek wchodzi w miarę gładko. Ze dwa razy staję na korbach co by dać odpocząć udom. Później kolejny 1km to wypłaszczenie - nigdy nie myślałem, że nachylenie rzędu 6-8% będę tak nazywał:-) Ostatnie 1,2 km to początkowo 13%, później 15%, później 18%. Chwilowo gdzieś mi na garminie mignęło 21%, ale to pewnie jakaś chwilówka. Ten ostatni kilometr dłuży się niemiłosiernie. Miałem już chwile zwątpienia, ale jak zobaczyłem w końcu wypłaszczającą się górkę 200-300 metrów przede mną wiedziałem, że przełęcz jest moja. Na przełęczy chwila oddechu, mamy nawet ochotę na jakieś małe pifko w Spindlerovej Budzie, ale jakoś nie chcą nas obsłużyć i postanawiamy odpocząć gdzieś na dole. Zjazd z przełęczy jest genialny, równy szeroki asfalt, nachylenie rzadko przekracza 7%, ładne widoki w początkowej części - czego chcieć więcej. Hamulce sporadycznie idą w ruch, zazwyczaj tylko na 180-tkach. Szybko dojeżdżamy do Spindla tam zatrzymujemy sie niby na pifko (hotelik Diana), ale postanawiamy zjeść też coś konkretnego. Kwintesencja wyjazdu do Czech:-) A do jedzenia zamawiamy wieprzowinę z pieczonymi ziemniaczkami i grillowanymi warzywami, pycha. Po obiedzie zjeżdżamy dalej wzdłuż Łaby, na chwile zatrzymujemy się przy zaporze na Łabie. W zbiorniku wody niewiele - przypomina mi to ubiegłoroczną wycieczkę wokół tatr i katastrofalny stan wody w "morzu" Liptowskim. Nawet przy zaporze widać jak duże są braki wody, natomiast początek zbiornika oraz mijane boczne zatoczki praktycznie całkiem wyschnięte. Ośrodek narciarski Herlikovice - Bubakov Dojeżdżamy do Vrchlabi, notabene całkiem ładne miasteczko Sympatyczna ścieżka wzdłuż drogi nr 14, niektóre jej odcinki wyglądają na funkiel nówka. Rozpoczynamy przedostatni podjazd tego dnia do Jańskich Łaźni, długość około 7km, podjazd jest dość łagodny, nachylenie raczej nie przekracza 5-6%. Zjazd jest znacznie bardziej stromy zwłaszcza pierwsze 2 km. Mijamy ośrodek narciarskich w Janskich Lazniach, jeździliśmy tu 5 lat temu. Po zjeździe rozpoczynamy ostatni podjazd w kierunku Zeclera. Podjazd ma około 5km łagodne nachylenie zwłaszcza w początkowej fazie i kończy się na bezimiennej przełęczy przed Zaclerem. Pisze ostatni podjazd, ale będą jeszcze tego dnia ze dwie "chopki" po około 1,5km. Kończy się w okolicach bunkra z II wojny Światowej o kodowej nazwie G3/54/A-140Z należącym do grupy umocnień Stachelberg. Zacler całkiem urocze miasteczko Za miejscowością skręcamy na genialną boczną dróżkę/ ścieżkę rowerową i nią dojeżdżamy do samego Niedamirowa Artystyczny przystanek w Niedamirowie I statystyki pierwszego dnia: Dzień drugi: Poranek drugiego dnia pochmurny, zbieramy bambetle i pakujemy je do samochodu. Samochód zostaje na kwaterce, a my sami ruszamy na dzisiejsza pętlę, znacznie lżejszą niż wczorajsza. Początek taki sam jak wczoraj, czyli zjazd do Mieszkowic i podjazd na Rozdroże Kowarskie. Na krzyżówce tym razem dajemy w lewo i kontynuujemy podjazd na przełęcz Okraj. Nachylenie jest przyjemne, zazwyczaj 5-6%, czasem 7-8% ale to na krótkich odcinkach. I widoki przepiękne, zwłaszcza, że po porannych chmurach nie zostało już wiele. Wjeżdżam na przełęcz i czekam chwilę na Marcina. Przygodnie spotkany szoszon proponuje zrobienie sobie fotki - w sensie on mi, ja jemu:-) Po odpoczynku ruszamy dalej ponownie na przełęcz i zjeżdżamy z głównej drogi w lewo na szlak K24. Widoki bardzo ładne, choć sam zjazd w niektórych miejscach dość stromy. W lesie są momenty powyżej 10-11%. Dodatkowo trzeba uważać na poprzeczne rowki odprowadzające wodę, niektóre są równiutkie na innych nieprzyjemnie dobija. Aby za szybko nie dojechać do głównej drogi skręcamy w lewo na szlak K1A i przez Górne i dolne Albertice dojeżdżamy do Górnego Marsova. Ścieżka pieszo-rowerowa nad rzeką Upa na wjeździe do Trutnova. rzeka Upa, lewy dopływ Łaby Ciekawe skrzyżowanie wiaduktów kolejowych i potoku Petříkovického przy wyjeździe z Poříčí. Granica na przełęczy Krzeszowskiej Po przekroczeniu granicy jedziemy przez Chełmsko Śląskie do Krzeszowa. Przed Krzeszowem robimy prawie nawrotkę i lecimy do Lubawki. Na tej drodze jest krótki podjazd, na którym Garmin skraca go o 300 metrów, radośnie deklarując koniec podjazdu gdy w rzeczywistości pozostaje jeszcze do podjechania ostatnia ścianka. Lubawkę mijamy bokiem ulicą Celną i wyjeżdżamy na DK5 w kierunku ponownego wjechania do Czech. Później jeszcze kawałek główną drogą i w Kralovcu skręcamy w kierunku Zaclera. Od razu widać ostatni podjazd (około 1,5km) który podjeżdżam całkiem sprawnie. Ponownie w Zaclerze, ale z innej strony Ostatnie przekroczenie granicy PL-CZ na znanej już ścieżce z poprzedniego dnia. I koniec, w drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze w świetnej restauracji "Cesarskie podwórko". Bierzemy kotleta szwajcarskiego z frytkami i surówką, jest zajebisty. Statystyki drugiego dnia 12 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grimson Napisano 25 Lipiec 2023 Zgłoszenie Share Napisano 25 Lipiec 2023 5 godzin temu, cyniczny napisał: Pierwszy wyjazd rowerowy w tym roku w prawdziwe góry. W piątek prosto po pracy ruszamy w okolice Lubawki - miejscowość Niedamirów. Tam mamy zaklepaną kwaterę, którą nota bene klepiemy w dniu wyjazdu. W planach dwie pętle i m.in. jeden z najtrudniejszych podjazdów w PL na przełęcz Karkonoską. Dzień 1. Startujemy około 08:30, najpierw w dół do Miszkowic. Za Jarkowicami zaczynamy pierwszy podjazd około 5km na Rozdroże Kowarskie (798 n.p.m.). Podjazd niezbyt trudny, w sam raz na rozgrzewkę, nachylenie nie przekracza 7%. Rozdroże kowarskie, tutaj odchodzi droga na przełęcz Okraj, ale to nie dzisiaj:-) Widok z przełęczy kowarskiej. Z przełęczy trochę mylimy drogę do Kowar i zamiast zjechać w lewo na boczną drogę jedziemy główną DW 367. Na szczęście to zjazd więc samochody nas nie wyprzedzają, zresztą ruch jest znacznie większy z przeciwka. Za Kowarami w stronę Karpacza ruch jeszcze większy, ale też jakby z przeciwka - odsłaniają się pierwsze widoki na królową Karkonoszy - Śnieżkę Przed Karpaczem zaczynamy kolejny podjazd, również około 5 km z nachyleniami nie przekraczającymi 8% - wyjątek króciutka ścianka na ul. Wąskiej w Karpaczu, gdzie nachylenie dochodzi w jednym momencie do 20%. Podjazd kończy się przy górnej stacji wyciągu "Pod Wangiem". Z Karpacza mamy 6km zjazdu w stronę Borkowic, aż do krzyżówki skąd zaczyna się (dla nas) główny podjazd dzisiejszego dnia czyli na przełęcz Karkonoską. Jak widać po garminowym wykresie, pierwsze kilometry są łatwe. Natomiast poziom trudności mocno skacze po około 4 km. Na krzyżówce jest schron turystyczny i tam mentalnie przygotowujemy się do najtrudniejszych kilometrów w naszym życiu:-) I koniec, przełącz zdobyta. Sam podjazd bardzo trudny zwłaszcza gdy najlżejszym przełożeniem jest 34-34. Pierwsze 1-1,5km trzyma stale powyżej 10% zazwyczaj 11-15% i ten kawałek wchodzi w miarę gładko. Ze dwa razy staję na korbach co by dać odpocząć udom. Później kolejny 1km to wypłaszczenie - nigdy nie myślałem, że nachylenie rzędu 6-8% będę tak nazywał:-) Ostatnie 1,2 km to początkowo 13%, później 15%, później 18%. Chwilowo gdzieś mi na garminie mignęło 21%, ale to pewnie jakaś chwilówka. Ten ostatni kilometr dłuży się niemiłosiernie. Miałem już chwile zwątpienia, ale jak zobaczyłem w końcu wypłaszczającą się górkę 200-300 metrów przede mną wiedziałem, że przełęcz jest moja. Na przełęczy chwila oddechu, mamy nawet ochotę na jakieś małe pifko w Spindlerovej Budzie, ale jakoś nie chcą nas obsłużyć i postanawiamy odpocząć gdzieś na dole. Zjazd z przełęczy jest genialny, równy szeroki asfalt, nachylenie rzadko przekracza 7%, ładne widoki w początkowej części - czego chcieć więcej. Hamulce sporadycznie idą w ruch, zazwyczaj tylko na 180-tkach. Szybko dojeżdżamy do Spindla tam zatrzymujemy sie niby na pifko (hotelik Diana), ale postanawiamy zjeść też coś konkretnego. Kwintesencja wyjazdu do Czech:-) A do jedzenia zamawiamy wieprzowinę z pieczonymi ziemniaczkami i grillowanymi warzywami, pycha. Po obiedzie zjeżdżamy dalej wzdłuż Łaby, na chwile zatrzymujemy się przy zaporze na Łabie. W zbiorniku wody niewiele - przypomina mi to ubiegłoroczną wycieczkę wokół tatr i katastrofalny stan wody w "morzu" Liptowskim. Nawet przy zaporze widać jak duże są braki wody, natomiast początek zbiornika oraz mijane boczne zatoczki praktycznie całkiem wyschnięte. Ośrodek narciarski Herlikovice - Bubakov Dojeżdżamy do Vrchlabi, notabene całkiem ładne miasteczko Sympatyczna ścieżka wzdłuż drogi nr 14, niektóre jej odcinki wyglądają na funkiel nówka. Rozpoczynamy przedostatni podjazd tego dnia do Jańskich Łaźni, długość około 7km, podjazd jest dość łagodny, nachylenie raczej nie przekracza 5-6%. Zjazd jest znacznie bardziej stromy zwłaszcza pierwsze 2 km. Mijamy ośrodek narciarskich w Janskich Lazniach, jeździliśmy tu 5 lat temu. Po zjeździe rozpoczynamy ostatni podjazd w kierunku Zeclera. Podjazd ma około 5km łagodne nachylenie zwłaszcza w początkowej fazie i kończy się na bezimiennej przełęczy przed Zaclerem. Pisze ostatni podjazd, ale będą jeszcze tego dnia ze dwie "chopki" po około 1,5km. Kończy się w okolicach bunkra z II wojny Światowej o kodowej nazwie G3/54/A-140Z należącym do grupy umocnień Stachelberg. Zacler całkiem urocze miasteczko Za miejscowością skręcamy na genialną boczną dróżkę/ ścieżkę rowerową i nią dojeżdżamy do samego Niedamirowa Artystyczny przystanek w Niedamirowie I statystyki pierwszego dnia: Dzień drugi: Poranek drugiego dnia pochmurny, zbieramy bambetle i pakujemy je do samochodu. Samochód zostaje na kwaterce, a my sami ruszamy na dzisiejsza pętlę, znacznie lżejszą niż wczorajsza. Początek taki sam jak wczoraj, czyli zjazd do Mieszkowic i podjazd na Rozdroże Kowarskie. Na krzyżówce tym razem dajemy w lewo i kontynuujemy podjazd na przełęcz Okraj. Nachylenie jest przyjemne, zazwyczaj 5-6%, czasem 7-8% ale to na krótkich odcinkach. I widoki przepiękne, zwłaszcza, że po porannych chmurach nie zostało już wiele. Wjeżdżam na przełęcz i czekam chwilę na Marcina. Przygodnie spotkany szoszon proponuje zrobienie sobie fotki - w sensie on mi, ja jemu:-) Po odpoczynku ruszamy dalej ponownie na przełęcz i zjeżdżamy z głównej drogi w lewo na szlak K24. Widoki bardzo ładne, choć sam zjazd w niektórych miejscach dość stromy. W lesie są momenty powyżej 10-11%. Dodatkowo trzeba uważać na poprzeczne rowki odprowadzające wodę, niektóre są równiutkie na innych nieprzyjemnie dobija. Aby za szybko nie dojechać do głównej drogi skręcamy w lewo na szlak K1A i przez Górne i dolne Albertice dojeżdżamy do Górnego Marsova. Ścieżka pieszo-rowerowa nad rzeką Upa na wjeździe do Trutnova. rzeka Upa, lewy dopływ Łaby Ciekawe skrzyżowanie wiaduktów kolejowych i potoku Petříkovického przy wyjeździe z Poříčí. Granica na przełęczy Krzeszowskiej Po przekroczeniu granicy jedziemy przez Chełmsko Śląskie do Krzeszowa. Przed Krzeszowem robimy prawie nawrotkę i lecimy do Lubawki. Na tej drodze jest krótki podjazd, na którym Garmin skraca go o 300 metrów, radośnie deklarując koniec podjazdu gdy w rzeczywistości pozostaje jeszcze do podjechania ostatnia ścianka. Lubawkę mijamy bokiem ulicą Celną i wyjeżdżamy na DK5 w kierunku ponownego wjechania do Czech. Później jeszcze kawałek główną drogą i w Kralovcu skręcamy w kierunku Zaclera. Od razu widać ostatni podjazd (około 1,5km) który podjeżdżam całkiem sprawnie. Ponownie w Zaclerze, ale z innej strony Ostatnie przekroczenie granicy PL-CZ na znanej już ścieżce z poprzedniego dnia. I koniec, w drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze w świetnej restauracji "Cesarskie podwórko". Bierzemy kotleta szwajcarskiego z frytkami i surówką, jest zajebisty. Statystyki drugiego dnia Albo grubo, albo wcale. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marekbtl Napisano 26 Lipiec 2023 Zgłoszenie Share Napisano 26 Lipiec 2023 17 godzin temu, cyniczny napisał: Pierwszy wyjazd rowerowy w tym roku w prawdziwe góry. W piątek prosto po pracy ruszamy w okolice Lubawki - miejscowość Niedamirów. Tam mamy zaklepaną kwaterę, którą nota bene klepiemy w dniu wyjazdu. W planach dwie pętle i m.in. jeden z najtrudniejszych podjazdów w PL na przełęcz Karkonoską. Dzień 1. Startujemy około 08:30, najpierw w dół do Miszkowic. Za Jarkowicami zaczynamy pierwszy podjazd około 5km na Rozdroże Kowarskie (798 n.p.m.). Podjazd niezbyt trudny, w sam raz na rozgrzewkę, nachylenie nie przekracza 7%. Rozdroże kowarskie, tutaj odchodzi droga na przełęcz Okraj, ale to nie dzisiaj:-) Widok z przełęczy kowarskiej. Z przełęczy trochę mylimy drogę do Kowar i zamiast zjechać w lewo na boczną drogę jedziemy główną DW 367. Na szczęście to zjazd więc samochody nas nie wyprzedzają, zresztą ruch jest znacznie większy z przeciwka. Za Kowarami w stronę Karpacza ruch jeszcze większy, ale też jakby z przeciwka - odsłaniają się pierwsze widoki na królową Karkonoszy - Śnieżkę Przed Karpaczem zaczynamy kolejny podjazd, również około 5 km z nachyleniami nie przekraczającymi 8% - wyjątek króciutka ścianka na ul. Wąskiej w Karpaczu, gdzie nachylenie dochodzi w jednym momencie do 20%. Podjazd kończy się przy górnej stacji wyciągu "Pod Wangiem". Z Karpacza mamy 6km zjazdu w stronę Borkowic, aż do krzyżówki skąd zaczyna się (dla nas) główny podjazd dzisiejszego dnia czyli na przełęcz Karkonoską. Jak widać po garminowym wykresie, pierwsze kilometry są łatwe. Natomiast poziom trudności mocno skacze po około 4 km. Na krzyżówce jest schron turystyczny i tam mentalnie przygotowujemy się do najtrudniejszych kilometrów w naszym życiu:-) I koniec, przełącz zdobyta. Sam podjazd bardzo trudny zwłaszcza gdy najlżejszym przełożeniem jest 34-34. Pierwsze 1-1,5km trzyma stale powyżej 10% zazwyczaj 11-15% i ten kawałek wchodzi w miarę gładko. Ze dwa razy staję na korbach co by dać odpocząć udom. Później kolejny 1km to wypłaszczenie - nigdy nie myślałem, że nachylenie rzędu 6-8% będę tak nazywał:-) Ostatnie 1,2 km to początkowo 13%, później 15%, później 18%. Chwilowo gdzieś mi na garminie mignęło 21%, ale to pewnie jakaś chwilówka. Ten ostatni kilometr dłuży się niemiłosiernie. Miałem już chwile zwątpienia, ale jak zobaczyłem w końcu wypłaszczającą się górkę 200-300 metrów przede mną wiedziałem, że przełęcz jest moja. Na przełęczy chwila oddechu, mamy nawet ochotę na jakieś małe pifko w Spindlerovej Budzie, ale jakoś nie chcą nas obsłużyć i postanawiamy odpocząć gdzieś na dole. Zjazd z przełęczy jest genialny, równy szeroki asfalt, nachylenie rzadko przekracza 7%, ładne widoki w początkowej części - czego chcieć więcej. Hamulce sporadycznie idą w ruch, zazwyczaj tylko na 180-tkach. Szybko dojeżdżamy do Spindla tam zatrzymujemy sie niby na pifko (hotelik Diana), ale postanawiamy zjeść też coś konkretnego. Kwintesencja wyjazdu do Czech:-) A do jedzenia zamawiamy wieprzowinę z pieczonymi ziemniaczkami i grillowanymi warzywami, pycha. Po obiedzie zjeżdżamy dalej wzdłuż Łaby, na chwile zatrzymujemy się przy zaporze na Łabie. W zbiorniku wody niewiele - przypomina mi to ubiegłoroczną wycieczkę wokół tatr i katastrofalny stan wody w "morzu" Liptowskim. Nawet przy zaporze widać jak duże są braki wody, natomiast początek zbiornika oraz mijane boczne zatoczki praktycznie całkiem wyschnięte. Ośrodek narciarski Herlikovice - Bubakov Dojeżdżamy do Vrchlabi, notabene całkiem ładne miasteczko Sympatyczna ścieżka wzdłuż drogi nr 14, niektóre jej odcinki wyglądają na funkiel nówka. Rozpoczynamy przedostatni podjazd tego dnia do Jańskich Łaźni, długość około 7km, podjazd jest dość łagodny, nachylenie raczej nie przekracza 5-6%. Zjazd jest znacznie bardziej stromy zwłaszcza pierwsze 2 km. Mijamy ośrodek narciarskich w Janskich Lazniach, jeździliśmy tu 5 lat temu. Po zjeździe rozpoczynamy ostatni podjazd w kierunku Zeclera. Podjazd ma około 5km łagodne nachylenie zwłaszcza w początkowej fazie i kończy się na bezimiennej przełęczy przed Zaclerem. Pisze ostatni podjazd, ale będą jeszcze tego dnia ze dwie "chopki" po około 1,5km. Kończy się w okolicach bunkra z II wojny Światowej o kodowej nazwie G3/54/A-140Z należącym do grupy umocnień Stachelberg. Zacler całkiem urocze miasteczko Za miejscowością skręcamy na genialną boczną dróżkę/ ścieżkę rowerową i nią dojeżdżamy do samego Niedamirowa Artystyczny przystanek w Niedamirowie I statystyki pierwszego dnia: Dzień drugi: Poranek drugiego dnia pochmurny, zbieramy bambetle i pakujemy je do samochodu. Samochód zostaje na kwaterce, a my sami ruszamy na dzisiejsza pętlę, znacznie lżejszą niż wczorajsza. Początek taki sam jak wczoraj, czyli zjazd do Mieszkowic i podjazd na Rozdroże Kowarskie. Na krzyżówce tym razem dajemy w lewo i kontynuujemy podjazd na przełęcz Okraj. Nachylenie jest przyjemne, zazwyczaj 5-6%, czasem 7-8% ale to na krótkich odcinkach. I widoki przepiękne, zwłaszcza, że po porannych chmurach nie zostało już wiele. Wjeżdżam na przełęcz i czekam chwilę na Marcina. Przygodnie spotkany szoszon proponuje zrobienie sobie fotki - w sensie on mi, ja jemu:-) Po odpoczynku ruszamy dalej ponownie na przełęcz i zjeżdżamy z głównej drogi w lewo na szlak K24. Widoki bardzo ładne, choć sam zjazd w niektórych miejscach dość stromy. W lesie są momenty powyżej 10-11%. Dodatkowo trzeba uważać na poprzeczne rowki odprowadzające wodę, niektóre są równiutkie na innych nieprzyjemnie dobija. Aby za szybko nie dojechać do głównej drogi skręcamy w lewo na szlak K1A i przez Górne i dolne Albertice dojeżdżamy do Górnego Marsova. Ścieżka pieszo-rowerowa nad rzeką Upa na wjeździe do Trutnova. rzeka Upa, lewy dopływ Łaby Ciekawe skrzyżowanie wiaduktów kolejowych i potoku Petříkovického przy wyjeździe z Poříčí. Granica na przełęczy Krzeszowskiej Po przekroczeniu granicy jedziemy przez Chełmsko Śląskie do Krzeszowa. Przed Krzeszowem robimy prawie nawrotkę i lecimy do Lubawki. Na tej drodze jest krótki podjazd, na którym Garmin skraca go o 300 metrów, radośnie deklarując koniec podjazdu gdy w rzeczywistości pozostaje jeszcze do podjechania ostatnia ścianka. Lubawkę mijamy bokiem ulicą Celną i wyjeżdżamy na DK5 w kierunku ponownego wjechania do Czech. Później jeszcze kawałek główną drogą i w Kralovcu skręcamy w kierunku Zaclera. Od razu widać ostatni podjazd (około 1,5km) który podjeżdżam całkiem sprawnie. Ponownie w Zaclerze, ale z innej strony Ostatnie przekroczenie granicy PL-CZ na znanej już ścieżce z poprzedniego dnia. I koniec, w drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze w świetnej restauracji "Cesarskie podwórko". Bierzemy kotleta szwajcarskiego z frytkami i surówką, jest zajebisty. Statystyki drugiego dnia Świetna relacja! Brawo. Miło się takie wpisy czyta.. pozdrawiam serdecznie 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
JC Napisano 26 Lipiec 2023 Zgłoszenie Share Napisano 26 Lipiec 2023 Relacja z wypadu na rower do Bachledki na Słowacji 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tanova Napisano 27 Lipiec 2023 Zgłoszenie Share Napisano 27 Lipiec 2023 W dniu 25.07.2023 o 14:09, cyniczny napisał: Pierwszy wyjazd rowerowy w tym roku w prawdziwe góry. W piątek prosto po pracy ruszamy w okolice Lubawki - miejscowość Niedamirów. Tam mamy zaklepaną kwaterę, którą nota bene klepiemy w dniu wyjazdu. W planach dwie pętle i m.in. jeden z najtrudniejszych podjazdów w PL na przełęcz Karkonoską. Dzień 1. Startujemy około 08:30, najpierw w dół do Miszkowic. Za Jarkowicami zaczynamy pierwszy podjazd około 5km na Rozdroże Kowarskie (798 n.p.m.). Podjazd niezbyt trudny, w sam raz na rozgrzewkę, nachylenie nie przekracza 7%. Rozdroże kowarskie, tutaj odchodzi droga na przełęcz Okraj, ale to nie dzisiaj:-) Widok z przełęczy kowarskiej. Z przełęczy trochę mylimy drogę do Kowar i zamiast zjechać w lewo na boczną drogę jedziemy główną DW 367. Na szczęście to zjazd więc samochody nas nie wyprzedzają, zresztą ruch jest znacznie większy z przeciwka. Za Kowarami w stronę Karpacza ruch jeszcze większy, ale też jakby z przeciwka - odsłaniają się pierwsze widoki na królową Karkonoszy - Śnieżkę Przed Karpaczem zaczynamy kolejny podjazd, również około 5 km z nachyleniami nie przekraczającymi 8% - wyjątek króciutka ścianka na ul. Wąskiej w Karpaczu, gdzie nachylenie dochodzi w jednym momencie do 20%. Podjazd kończy się przy górnej stacji wyciągu "Pod Wangiem". Z Karpacza mamy 6km zjazdu w stronę Borkowic, aż do krzyżówki skąd zaczyna się (dla nas) główny podjazd dzisiejszego dnia czyli na przełęcz Karkonoską. Jak widać po garminowym wykresie, pierwsze kilometry są łatwe. Natomiast poziom trudności mocno skacze po około 4 km. Na krzyżówce jest schron turystyczny i tam mentalnie przygotowujemy się do najtrudniejszych kilometrów w naszym życiu:-) I koniec, przełącz zdobyta. Sam podjazd bardzo trudny zwłaszcza gdy najlżejszym przełożeniem jest 34-34. Pierwsze 1-1,5km trzyma stale powyżej 10% zazwyczaj 11-15% i ten kawałek wchodzi w miarę gładko. Ze dwa razy staję na korbach co by dać odpocząć udom. Później kolejny 1km to wypłaszczenie - nigdy nie myślałem, że nachylenie rzędu 6-8% będę tak nazywał:-) Ostatnie 1,2 km to początkowo 13%, później 15%, później 18%. Chwilowo gdzieś mi na garminie mignęło 21%, ale to pewnie jakaś chwilówka. Ten ostatni kilometr dłuży się niemiłosiernie. Miałem już chwile zwątpienia, ale jak zobaczyłem w końcu wypłaszczającą się górkę 200-300 metrów przede mną wiedziałem, że przełęcz jest moja. Na przełęczy chwila oddechu, mamy nawet ochotę na jakieś małe pifko w Spindlerovej Budzie, ale jakoś nie chcą nas obsłużyć i postanawiamy odpocząć gdzieś na dole. Zjazd z przełęczy jest genialny, równy szeroki asfalt, nachylenie rzadko przekracza 7%, ładne widoki w początkowej części - czego chcieć więcej. Hamulce sporadycznie idą w ruch, zazwyczaj tylko na 180-tkach. Szybko dojeżdżamy do Spindla tam zatrzymujemy sie niby na pifko (hotelik Diana), ale postanawiamy zjeść też coś konkretnego. Kwintesencja wyjazdu do Czech:-) A do jedzenia zamawiamy wieprzowinę z pieczonymi ziemniaczkami i grillowanymi warzywami, pycha. Po obiedzie zjeżdżamy dalej wzdłuż Łaby, na chwile zatrzymujemy się przy zaporze na Łabie. W zbiorniku wody niewiele - przypomina mi to ubiegłoroczną wycieczkę wokół tatr i katastrofalny stan wody w "morzu" Liptowskim. Nawet przy zaporze widać jak duże są braki wody, natomiast początek zbiornika oraz mijane boczne zatoczki praktycznie całkiem wyschnięte. Ośrodek narciarski Herlikovice - Bubakov Dojeżdżamy do Vrchlabi, notabene całkiem ładne miasteczko Sympatyczna ścieżka wzdłuż drogi nr 14, niektóre jej odcinki wyglądają na funkiel nówka. Rozpoczynamy przedostatni podjazd tego dnia do Jańskich Łaźni, długość około 7km, podjazd jest dość łagodny, nachylenie raczej nie przekracza 5-6%. Zjazd jest znacznie bardziej stromy zwłaszcza pierwsze 2 km. Mijamy ośrodek narciarskich w Janskich Lazniach, jeździliśmy tu 5 lat temu. Po zjeździe rozpoczynamy ostatni podjazd w kierunku Zeclera. Podjazd ma około 5km łagodne nachylenie zwłaszcza w początkowej fazie i kończy się na bezimiennej przełęczy przed Zaclerem. Pisze ostatni podjazd, ale będą jeszcze tego dnia ze dwie "chopki" po około 1,5km. Kończy się w okolicach bunkra z II wojny Światowej o kodowej nazwie G3/54/A-140Z należącym do grupy umocnień Stachelberg. Zacler całkiem urocze miasteczko Za miejscowością skręcamy na genialną boczną dróżkę/ ścieżkę rowerową i nią dojeżdżamy do samego Niedamirowa Artystyczny przystanek w Niedamirowie I statystyki pierwszego dnia: Dzień drugi: Poranek drugiego dnia pochmurny, zbieramy bambetle i pakujemy je do samochodu. Samochód zostaje na kwaterce, a my sami ruszamy na dzisiejsza pętlę, znacznie lżejszą niż wczorajsza. Początek taki sam jak wczoraj, czyli zjazd do Mieszkowic i podjazd na Rozdroże Kowarskie. Na krzyżówce tym razem dajemy w lewo i kontynuujemy podjazd na przełęcz Okraj. Nachylenie jest przyjemne, zazwyczaj 5-6%, czasem 7-8% ale to na krótkich odcinkach. I widoki przepiękne, zwłaszcza, że po porannych chmurach nie zostało już wiele. Wjeżdżam na przełęcz i czekam chwilę na Marcina. Przygodnie spotkany szoszon proponuje zrobienie sobie fotki - w sensie on mi, ja jemu:-) Po odpoczynku ruszamy dalej ponownie na przełęcz i zjeżdżamy z głównej drogi w lewo na szlak K24. Widoki bardzo ładne, choć sam zjazd w niektórych miejscach dość stromy. W lesie są momenty powyżej 10-11%. Dodatkowo trzeba uważać na poprzeczne rowki odprowadzające wodę, niektóre są równiutkie na innych nieprzyjemnie dobija. Aby za szybko nie dojechać do głównej drogi skręcamy w lewo na szlak K1A i przez Górne i dolne Albertice dojeżdżamy do Górnego Marsova. Ścieżka pieszo-rowerowa nad rzeką Upa na wjeździe do Trutnova. rzeka Upa, lewy dopływ Łaby Ciekawe skrzyżowanie wiaduktów kolejowych i potoku Petříkovického przy wyjeździe z Poříčí. Granica na przełęczy Krzeszowskiej Po przekroczeniu granicy jedziemy przez Chełmsko Śląskie do Krzeszowa. Przed Krzeszowem robimy prawie nawrotkę i lecimy do Lubawki. Na tej drodze jest krótki podjazd, na którym Garmin skraca go o 300 metrów, radośnie deklarując koniec podjazdu gdy w rzeczywistości pozostaje jeszcze do podjechania ostatnia ścianka. Lubawkę mijamy bokiem ulicą Celną i wyjeżdżamy na DK5 w kierunku ponownego wjechania do Czech. Później jeszcze kawałek główną drogą i w Kralovcu skręcamy w kierunku Zaclera. Od razu widać ostatni podjazd (około 1,5km) który podjeżdżam całkiem sprawnie. Ponownie w Zaclerze, ale z innej strony Ostatnie przekroczenie granicy PL-CZ na znanej już ścieżce z poprzedniego dnia. I koniec, w drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze w świetnej restauracji "Cesarskie podwórko". Bierzemy kotleta szwajcarskiego z frytkami i surówką, jest zajebisty. Statystyki drugiego dnia Bardzo fajne rejony na rower i świetna relacja. Przez Przełęcz Krzeszowską jechaliśmy rok temu z Sędzisławia do Trutnova, w drodze na szlak wzdłuż Łaby. A okolice Lubawki zaliczyliśmy przy okazji wycieczki wzdłuż Bobru z Jeleniej Góry - też bardzo ładna trasa, choć raczej rekreacyjna i bez ekstremalnych podjazdów. Pozdrawiam serdecznie. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sstar Napisano 27 Lipiec 2023 Zgłoszenie Share Napisano 27 Lipiec 2023 Tu eskapady tam w koło komina zgadnijcie która wizja mi bliższa… 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
JC Napisano 27 Lipiec 2023 Zgłoszenie Share Napisano 27 Lipiec 2023 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sstar Napisano 28 Lipiec 2023 Zgłoszenie Share Napisano 28 Lipiec 2023 Tu eskapady tam w koło komina zgadnijcie która wizja mi bliższa… 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 4 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 4 Sierpień 2023 Tour de Pologne Ochodzita 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 4 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 4 Sierpień 2023 Ochodzita Tour de Pologne 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grimson Napisano 12 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 12 Sierpień 2023 Po dłuższej przerwie rowerowej, pobudka dziś o 5.30 i dzida na dwóch kołach. Z ciekawostek obserwacja halo? dookoła słońca: 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grimson Napisano 12 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 12 Sierpień 2023 Zaliczony Rezerwat Przyrody Wydymacz, z tytułowym zbiornikiem wodnym. Rośnie tu sporo dębów, w tym w rozmiarze XL i XXL. Na fotkach leżą dwie duże sztuki, jedna stoi (uschnięta)- > to jest kawał monstrum, zdjęcie nie odzwieciedla rozmiaru. Na oko obwód pnia 8 metrów, jak nie więcej. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot Napisano 13 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 13 Sierpień 2023 Pojeździłem po różnych dziwnych ścieżkach i opracowałem coś takiego: ----------------- Natura Twierdzy Nysa. Jednego nie rozumiem - dlaczego nikt dotąd nie wyznaczył pętli rowerowej po tym obiekcie??? W niczym, jako całość, nie ustępuje on Twierdzy Kłodzkiej czy Srebrnogórskiej ale tylko na rowerze można ją zobaczyć w jeden dzień. I to jak zobaczyć?! Runda jest po prostu kosmiczna (!!!). Ideą opracowanej linii było jak najwięcej natury, jak najwięcej zaskoczeń oraz zobaczenia tylko tego co jest naprawdę warte. Mamy więc jazdę po wypieszczonych asfaltach w wypielęgnowanych kanionach umocnień, by skręcić na kameralną ścieżkę na ich top i poczuć się jak w górach. A za moment, dalej przeciąć swoją linię podziemną bramą, kilkanaście metrów... niżej. W Forcie II możemy zadzwonić do zarządcy i otworzą nam bramę zdalnie (i przyjmą zapłatę blikiem - 10 zł). Byliśmy tam sami, zwiedzając m.in podziemia i chodniki minerskie. Znakomity obszerny obiekt, na godzinę biegusiem. Później, dla resetu, zaplanowaliśmy kilkaset metrów wertepów i kolejny epicki moment gdy z leśnej drogi, o charakterze mtb, wjeżdżamy w hajlajf fortu Prusy - tam niepełna rundka i wieża widokowa. Teraz zaczyna się część przygodowa. Bo jeśli uda się Wam odnaleźć niewielką "dziurę" w ścianie zieleni to znajdziecie się w trzydziestometrowym podziemnym przejściu, o szerokości dobrej kiery mtb, i możecie zaliczyć przy latarce, jazdę w wyjątkowych okolicznościach. Kończycie w cudownym kanionie pokrytym bluszczem. Coś nieprawdopodobnego. Po drugiej stronie ulicy zaczniemy zaś część enduro. To są Obwałowania Jerozolimskie, nasza pętla jest takim typowym mtb, ale co i rusz przecinają ją linie dla rasowych jeźdźców enduro lub dh. Zadzierając głowę w prawo widać widać dróżki które są wyżej, jak dalej, i to samo w lewo, tylko tam jest klif. Ukoronowaniem będzie objazd Reduty Króliczej gdzie jedziemy metr, dwa od kanionu obwałowań. Teraz punkt widokowy, stromy wjazd na Wysoką Baterię (nieobowiązkowe). A później już część tonująca - piękne dróżki nad rzeką, wzdłuż jeziora i dwa (opcjonalnie), komercyjnie zagospodarowane, forty gdzie chętnie nas ugoszczą. Czerwona linia (z niej są foty) to 15 km. Opcja przerywana to plus 7 km. Razem spokojnie na dzień. A tutaj topo z Obwałowań Jerozolimskich - jest tam mnóstwo ścieżek, w tym niezwykle wymagające. ------------------------------- W sumie to tym razem byłbym zainteresowany jakimś feedbackiem. Czy zakładając, że nie mieszkacie na Madagaskarze, bylibyście skłonni specjalnie zaliczyć taką trasę? A co gdybym zaproponował na miejscu jeszcze następne ze 3 bardzo ciekawe pętle? 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 14 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 14 Sierpień 2023 Leskowiec Beskid Mały, a uzbierało się przewyższenia 2400m 5 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 18 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 18 Sierpień 2023 Wadowice Porąbka vertical 1751m https://mapy.cz/s/datezasefe W mediach,, zabójczy upał" a na trasach mnóstwo turystów z całymi rodzinami👍 . Myślałem że Beskid Mały to łatwizna, ale leśne drogi idą czasami tak stromo że można się zdziwić. Dodatkowo na trawersach błoto nie do ominięcia, jednym słowem pełny wachlarz atrakcji dla rowerzysty górskiego Polecam Ps. Jeżdżę na rowerze bez wspomagania elektrycznego. Jeżyny jako dobry energetyk🙂 8 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grimson Napisano 18 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 18 Sierpień 2023 2 godziny temu, surfing napisał: Wadowice Porąbka vertical 1751m https://mapy.cz/s/datezasefe W mediach,, zabójczy upał" a na trasach mnóstwo turystów z całymi rodzinami👍 . Myślałem że Beskid Mały to łatwizna, ale leśne drogi idą czasami tak stromo że można się zdziwić. Dodatkowo na trawersach błoto nie do ominięcia, jednym słowem pełny wachlarz atrakcji dla rowerzysty górskiego Polecam Ps. Jeżdżę na rowerze bez wspomagania elektrycznego. Jeżyny jako dobry energetyk🙂 Elegancko, widzę że izotonik w bidonie. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lexi Napisano 18 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 18 Sierpień 2023 3 godziny temu, surfing napisał: Wadowice Porąbka vertical 1751m https://mapy.cz/s/datezasefe W mediach,, zabójczy upał" a na trasach mnóstwo turystów z całymi rodzinami👍 . Myślałem że Beskid Mały to łatwizna, ale leśne drogi idą czasami tak stromo że można się zdziwić. Dodatkowo na trawersach błoto nie do ominięcia, jednym słowem pełny wachlarz atrakcji dla rowerzysty górskiego Polecam Ps. Jeżdżę na rowerze bez wspomagania elektrycznego. Jeżyny jako dobry energetyk🙂 Ooo byłeś u mnie :).... moja żona we wtorek wybrała podejście które w zimie bez raków jest nieosiągalne (oczywiście poza szlakami)... sporo tu miejsc gdzie można doskonalić "czekan"... a niby Beskid Niski.. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lexi Napisano 18 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 18 Sierpień 2023 3 godziny temu, surfing napisał: ale leśne drogi idą czasami tak stromo że można się zdziwić. Stawiam na podjazd pod Gancarz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 21 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Sierpień 2023 W dniu 18.08.2023 o 17:34, Lexi napisał: Stawiam na podjazd pod Gancarz... Dokładnie, pchanie od Kaczyny na grań Gancarza- stromo jak na Bieńkuli Zaskoczył mnie też zjazd z Bukowskiego Gronia do Porąbki, tam doszły trudności zdewastowanej drogi z powodu wycinki. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 21 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 21 Sierpień 2023 W sobotę startowałem w najtrudniejszym w Polsce rajdzie na orientację rajdbeskidy.pl Orienteering bike marathon 80 km, 120 km, 200 km. Biegacze 25 km, 50 km, 100 km My na MTB w parze z pasjonatem rajdów na orientację skromnie 65km i 2400vertical bo nie udało się zaliczyć wszystkich punktów, byliśmy w pierwszej 8 Trasa z przerwanym zapisem - uzupełnionym ręcznie niebieskim.Dystans i inne dane z licznika rowerowego. Poszukiwanie punktu w krzaczyskach Rycerzowa Pozostałości po wyrwirączce na Rycerzowa Po stronie Słowackiej trawers Javorina Kycera Mała Racza Wielka Racza Kibice dopisali 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sstar Napisano 24 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 24 Sierpień 2023 Wokół Skierniewic. Rydwan, to woda nie ogień. Oberwanka to nie wp… językiem raperskiego utworu Fala, a fala właśnie i skarpa nad Rawką. Rower i pływanie. Nurt mocny, głęboko. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sstar Napisano 26 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 26 Sierpień 2023 Mój pionowy świat… 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grimson Napisano 26 Sierpień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 26 Sierpień 2023 Godzinę temu, sstar napisał: Mój pionowy świat… No i pięknie, przez zadupie w sina dal. O to chodzi. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.