Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Rowerowe eskapady - relacje


marboru

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś druga strona jeziora Powidzkiego, miałem je robić w całości dookoła, ale młody protestował, że za daleko, więc pojechaliśmy na 2 razy. Ta strona od plaży Anastazewo przez Przybrodzin po Powidz, zdecydowanie betonowo, miejscami asfaltowo,  trochę promenady, ścieżki rowerowe, trochę jarmarku. Niemniej jednak widokowo i warto odwiedzić to jezioro, choć moim faworytem pozostaje druga storna jeziora. Więcej zdjęć będzie w podróży Moruńska. 

Dojeżdżamy Ostrowo.

IMG-20220719-183007.jpg

Jedziemy wzdłuż torów kolejki wąskotorowej.

IMG-20220719-183013.jpg

Sama ścieżka rowerowa i ciąg pieszo-rowerowy. 

IMG-20220719-184041.jpg

Przybrodzin.

IMG-20220719-183806.jpg

Kolejne zdjęcie z widokiem na pomost.

IMG-20220719-184323.jpg

Tu mój towarzysz podróży.

IMG-20220719-184342.jpg

Nie są to miejsca przyjazne zwierzętom. Tych z czworonogami, zapraszamy na drugą stronę jeziora. 

IMG-20220719-184608.jpg

Jeden z kilku pomostów, gdzie nie ma "zakazu wstępu".

IMG-20220719-184652.jpg

Widok na jezioro.

IMG-20220719-184652.jpg

Tu ścieżka rowerowa biegnie przez park. 

IMG-20220719-184929.jpg

To taki lunapark.

IMG-20220719-185303.jpg

Ścieżka przyozdobiona w takie oto ozdoby.

IMG-20220719-185456.jpg

Latają liczne helikoptery i inne samoloty wojskowe.

IMG-20220719-190232.jpg

Tu kończy się ścieżka rowerowa.

IMG-20220719-192043.jpg

  • Like 5
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po ostatnich 2 dniach upałów, które pokonały mój zapał rowerowy, dziś odrobinę chłodniej. Trzeba było nadrobić zaległości. W okolicy planowałem jeszcze odwiedzić jeziora Suszewskie, Kownackie i Wilczyńskie. 

Zacznę od tego, że ktoś kto wytyczył tam szlaki rowerowe, zrobił to palcem po mapie, naprawdę odrobinę w bok i robi się zdecydowanie bardziej widokowo. Brakuje też punktów widokowych przy szlaku. Ten wiedzie często po "kocich łbach" a obok fajna polna droga. 

Jezioro Suszewskie. Raczej dla miłośników połowu ryb niż do kąpieli. Stoją znaki ostrzegawcze.

GOPR0389-1658510162039.jpg

Tu bardziej widokowo.

GOPR0390-1658510174530.jpg

I kolejne.

GOPR0392-1658510180365.jpg

Pojawia się na chwilę ścieżka rowerowa.

GOPR0393-1658510153407.jpg

Jezioro Wilczyńskie, strasznie wygrodzone, trudno zjechać nad samo jezioro, teren prywatny na terenie prywatnym.

GOPR0394-1658510145627.jpg

To jezioro bardziej kąpielowe.

GOPR0396-1658510130634.jpg

Jedziemy przez tamę.

GOPR0398-1658510119601.jpg

Jezioro Kownackie.

GOPR0400-1658510098510.jpg

Jeszcze jedno. Tu też grząsko. Jezioro kwitnie.

GOPR0402-1658510084018.jpg

Wracamy, jezioro Suszewskie widziane z innego miejsca.

GOPR0406-1658510064800.jpg

Wspomniany szlak rowerowy.

GOPR0409-1658510052299.jpg

I dalej.

GOPR0411-1658510040076.jpg

A odrobinkę w bok, robi się interesująco.

GOPR0412-1658510034036.jpg

Fajna jazda.

GOPR0413-1658510027052.jpg

I towarzysz podróży. Zrobiło się parno, więc wieczorem jeszcze popływane.

IMG-20220722-165515.jpg

  • Like 5
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z obietnicą poniżej relacja z 3 dniowej wycieczki dookoła Tatr.

Do Nowego Targu dojeżdżamy w czwartek wieczorem. Nocujemy w Oberży pod Różą. Rano zostawiamy samochód na pobliskim parkingu i ruszamy w trasę dookoła Tatr. Plan minimum na dzisiaj to dojechać do Popradu.

Pierwsze kilometry jedziemy bardzo fajną szutrową ścieżką na skraju rezerwatu torfowiskowego Bór nad Czerwonem. Nazwę zawdzięcza glonowi, który tu rośnie i który w okresie jesiennym przybiera czerwony kolor.

image.thumb.jpeg.dda98969cb11d497a9b583c798b27409.jpeg

image.thumb.jpeg.a1a41c553a9730d795f3c047adf6daf6.jpeg

image.thumb.jpeg.38c8d6affa84e63fb0dad8271faf8f3b.jpeg

Przed Gronkowem szuter zamienia się w asfalt i taka nawierzchnia zostanie już z nami do granicy polskosłowackiej.

Cała trasa do Kacwina jest przepiękna. Wije się wokół wzgórz, zdarzają się też srogie, ale krótkie podjazdy i błyskawiczne zjazdy, choć generalnie jedziemy cały czas pod górkę.

image.thumb.jpeg.82fc01cca44c163630af6391254f3477.jpeg

Skała Basy w grupie wapiennych Lorencowych Skałek rozsianych po okolicy.

image.thumb.jpeg.c2411bcd4bbdd86723c337564258d119.jpeg

image.thumb.jpeg.fb1047dd276adfe49a05ae96b9b92bf9.jpeg

 

Wyjeżdżając z Dursztyna kolejna krótka przerwa. Okolica jest tak ładna, że nie ma się co śpieszyć.

image.thumb.jpeg.e072c5d31652cc42984c09dcfea9ead6.jpeg

image.thumb.jpeg.62c325217aa24d89fdf2a129976a1ac3.jpeg

 

W pewnym momencie mówię do Marcina, że nie ma sensu chować telefonu/aparatu - ten odcinek to jeden z najpiękniejszych jakimi jechałem do tej pory.

image.thumb.jpeg.d82dedec0faca441cd9a1aeafb893ee6.jpeg

image.thumb.jpeg.70233d240dd4eeb22d5e25057f9fc64a.jpeg

image.thumb.jpeg.7c410ab8ece0d667ee0f12e52f3196e2.jpeg

image.thumb.jpeg.ee728dc12e56e5fd6282f3ac071b2091.jpeg

image.thumb.jpeg.6c2a5efec9bfe368b589e66ad99395dd.jpeg

 

Za zakrętem granica polsko-słowacka

image.thumb.jpeg.18444a60950e6568027e299090fc8ec7.jpeg

 

Słowacja wita nas kawałkiem z płyt, na szczęście jest to króciutki niespełna kilometrowy kawałek.

image.thumb.jpeg.4cba9f14bbf06d7f2900781750b010db.jpeg

 

Rozpoczynamy podjazd na Hanusovską przełęcz. Ten znak są trochę na wyrost - nachylenie przynajmniej według Garmina, nie przekroczyło 10%. Nie zmienia to faktu, że widoki z podjazdu piękne.

image.thumb.jpeg.7ce668aa80efc11775c7e04633d4eb3e.jpeg

image.thumb.jpeg.d4770d8e2d4a471f8966d0990124c7b5.jpeg

 

image.thumb.jpeg.1da614f2187b0b1296c31da8b7f318bc.jpeg

 

Przed samą przełęczą trasa dziwnie poprowadziła w pole. Marcin w porę zauważył, że można to spokojnie objechać drogą. Ja pchałem się przez łąki.

image.thumb.jpeg.b0096e73eb2a6c60c484be00c36ffa87.jpeg

 

A to już początek podjazdu pod przełęcz Magurską 949 m. n.p.m. Tu  również znak jest trochę na wyrost, nie widziałem większego nachylenia niż 10%.

image.thumb.jpeg.d17bdb017df30330589204d6d6b51134.jpeg

image.thumb.jpeg.a1e746e28fb42974318d5040bafef27c.jpeg

 

I koniec podjazdu, pod wiatą chłodzę się i czekam na Marcina

image.thumb.jpeg.30e0fd47a1928be9519d30702cdea945.jpeg

 

Jest i Marcin:-)

image.thumb.jpeg.f22f226ef3cce0894ef0db5b10d477e7.jpeg

 

Zjeżdżamy do Białej Spiskiej - w końcu widać wokół czego jedziemy:-)

image.thumb.jpeg.3f3877b8ef711b2fcdea851465348912.jpeg

image.thumb.jpeg.e990b840b59300a2ccbcdc2f74487187.jpeg

 

W bardzo ładnym parku w Strazkach robimy małą sjestę - upał dość konkretny

image.thumb.jpeg.2a286aa0a46615128cfaf98c0613e187.jpeg

image.thumb.jpeg.0e97711a513cf4e91a522d4b9ac97261.jpeg

 

Mostek nad Popradem

image.thumb.jpeg.85594dcf64ff0034ade33056757da01d.jpeg

 

zamek w Kieżmarku

image.thumb.jpeg.7c82bbc75f92a7a13a86b66f88285862.jpeg

image.thumb.jpeg.b429e9130d921b5011b346164546d6b6.jpeg

image.thumb.jpeg.f1566ed0ad3539d269c55eac6d181c37.jpeg

 

Z Kieżmarku, krótkim acz treściwym podjazdem wyjeżdżamy ponad miasto w kierunku Vrbowa. Nie licząc brzydkiej panoramy miasta okolica bardzo ładna.

image.thumb.jpeg.6f1e7b059a6d05e98ec12b422cad0e48.jpeg

image.thumb.jpeg.ab950e7c1ec4be3d306d60a2832980e4.jpeg

 

Nad Tatrami oj dzieje się

image.thumb.jpeg.d024563e2e4df34019abbadbb58822b0.jpeg

 

Około 14:30 dojeżdżamy do Popradu, mocno grzmi, postanawiamy zrobić dłuższą przerwę obiadową.

image.thumb.jpeg.958a02bc9caed20fdcb0d36d8d3de658.jpeg

 

Mimo odczekania 2h, chmury cały czas kłębią się nad nami i co jakiś czas przechodzi krótki, ale intensywny deszczyk. Rad, nie rad ruszamy w dalszą drogę, do kwatery zostało niecałe 30 km.

image.thumb.jpeg.c09b75114d50b07a43923c90d4d23a5c.jpeg

 

Tu paru kolesi nie zważając na deszczyk, haratają sobie w siatkę.

image.thumb.jpeg.630dace0e09313686d30804f69faa89e.jpeg

 

😄

image.thumb.jpeg.e196dda297661bdb349b53b3633cd43f.jpeg

 

Na kilka km przed kwaterą zatrzymujemy się przy czynnym sklepie w Szczyrbie. Robimy niezbędne zakupy na kolację no i jutro na śniadanko.

image.thumb.jpeg.f83577772368cf0d6bb444a1b1068d05.jpeg

 

Przed samą kwaterą w Ważcu dopada nas mocniejszy deszczyk.

image.thumb.jpeg.be4c7ae08ab3a2582c23af70a341e183.jpeg

 

Podsumowanie pierwszego dnia

image.thumb.jpeg.3465b6eff0de978fd905bf15429dc023.jpeg

 

 

 

Edytowane przez cyniczny
dodanie informacji
  • Like 7
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień drugi

Poranek na kwaterze, czyścimy  i smarujemy maszyny po wczorajszym deszczu.

image.thumb.jpeg.a7f1f3d11191ca886185461c49375fe5.jpeg

 

Początkowo zamierzaliśmy wrócić na szlak przebijając się przez las trasą rowerową 2873, ale po nocnych opadach rezygnujemy z tego pomysłu i wracamy do Szczyrby. Tam wjeżdżamy ponownie na szlak wokół Tatr.

image.thumb.jpeg.d56c22a941a5688d41b6ed3b333ebf6d.jpeg

 

I to był bardzo dobry pomysł, bo ominąłby nas piękny kawałek drogi wzdłuż Czarnego Wagu.

image.thumb.jpeg.7eaefcf7dc404ece9aa86b64ed68902c.jpeg

image.thumb.jpeg.bbd8d1e2ce6367dd4b59c2b33522c33a.jpeg

image.thumb.jpeg.231ee1a5690e7e98e7b5038395d55051.jpeg

 

Czarny Wag - ciekawostką jest jego mocno niesymetryczne dorzecze. Głównie zasilany jest lewymi dopływami m.in. Ipoltica, a prawe są krótkie i niezbyt obfitujące w wodę.

image.thumb.jpeg.7d03d17e3cac0d9f85dbef32626af45e.jpeg

image.thumb.jpeg.6e8df8ff4cac5469802f2b34c1242dba.jpeg

image.thumb.jpeg.e74851ac58011465478f540e4e9fc105.jpeg

 

Ipoltica

image.thumb.jpeg.b19825d11ccb9b60b78a64d31e8e7bbc.jpeg

 

Zbiornik zaporowy na Czarnym Wagu.

image.thumb.jpeg.45b770b9f91f2cd06babd361f09497c9.jpeg

 

Ujście Beli do Wagu w Liptowskim Gródku

image.thumb.jpeg.6478d56115939a74752c4b2da0a00a69.jpeg

 

Za Liptowskim Gródkiem, aby uniknąć jazdy doliną Wagu do Liptowskiej Mikulaszu trasę poprowadziłem szlakiem omijającym od południa wzgórze Hradok. No cóż, nie dość, że pojechaliśmy złą ścieżką to jeszcze nachylenie jak to w górach bywało w okolicy 20%.

image.thumb.jpeg.2ecb970ab0170b2dd4193d530b8a730d.jpeg

image.thumb.jpeg.027c9b46cf3c3f6a61936ac76023403f.jpeg

image.thumb.jpeg.e05b3b79c5182eedbd06cefe77e70aaa.jpeg

 

W końcu dobijamy do przełęczy. Pierwsze 350 metrów zjazdu też jest niełatwe, więc prawie sprowadzam rower po największej stromiźnie, a później już jest tak. Cicha, przepiękna, choć bardzo krótka dolina.

image.thumb.jpeg.ebd921d231921c71c94aeca463170736.jpeg

 

Boczkiem przez Zavazna Poruba oraz Ilanov jedziemy do Liptowskiego Mikulasza.

image.thumb.jpeg.e3e5b51317ba3ebb3ff901127bff1182.jpeg

 

Popas w fajnym barku, oprócz piwka bierzemy jeszcze po porcji skrzydełek - bardzo dobre.

image.thumb.jpeg.94195fac358d8b45c7b48be4d96e7c6a.jpeg

 

Po popasie ruszamy dalej, na chwile tylko zatrzymując się w Lidlu w celu uzupełnienia wody w bidonach

image.thumb.jpeg.95864e04b521167e8d5986d698a87eb8.jpeg

 

Jedziemy wokół Liptowskiego Morza - poziom wody katastrofalny. Większość zatok od północy praktycznie wyschnięte - dramat!!!

image.thumb.jpeg.95523538fa6f6b80d6c14ff16e83b5ac.jpeg

 

Upał okrutny. W pewnym momencie słyszę charakterystyczne pssss z tylnego koła. Zatrzymuje się - no tak guma. Na poboczu biorę się za naprawę. Winowajcą okazuje się łatka, która w tej temperaturze po prostu się odkleiła. Zmieniam dętkę, pompuję jadę dalej. Za niecałe 2 km znowu czuje, że powietrze ucieka. W zmienionej dętce też odkleiła się łatka wrrr. Biorę poprzednią dętkę i łatam nowymi łatkami. Pompuję i jadę na próbę kilka km. Wydaje się, że świeża łatka trzyma poprawnie.

image.thumb.jpeg.26cb481ff54b738703aecf4d6f30864f.jpeg

 

Cała ta zabawa w mega upale powoduje, że po niespełna 25 km znowu nie mam wody, wypiłem 1,5 l. Sklepu brak, więc w najbliższej miejscowości sprawdzoną metodą "na gospodarza" proszę przygodnie spotkanego pana naprawiającego coś w swoim garażu o napełnienie bidonów wodą. Gospodarz bez chwili wahania napełnia je zimniutką, pyszną wodą, przy okazji pytając wskazując na mnie "Tour de France?". Uśmiałem się razem z nim:-)

image.thumb.jpeg.0676abe87d361ee735953fc1cbb13dbb.jpeg

 

Lucansky wodospad - przez chwilę miałem ochotę wykąpać się, ale zabawa z dętkami spowodowała dość znaczną stratę czasu, a do celu jeszcze kawałek i dwa solidne podjazdy.

image.thumb.jpeg.b70f3bbe74494cd0d0f5684968aa1070.jpeg

 

Droga na przełęcz Vrchvarta -810 m. n.p.m.

image.thumb.jpeg.dc762f2911ec5b639c1ae9621e1edb69.jpeg

 

Na przełęczy czekał na mnie Marcin i wspólnie ruszamy do Osadki. Na zjeździe znowu się rozdzielamy - Marcin zjeżdża znacznie szybciej niż ja. W Osadce okazuje się, że Marcin ma wgraną najnowszą wersję trasy przez Orawskie Podzamcze. Ja mam starą przez Malatinę i Chlebnice. Zatrzymujemy się przy pięknej owczej farmie Luptakovic, aby naradzić się którędy lecimy. Nocleg w międzyczasie zaklepaliśmy w Chlebnicach, a nowsza wersja omija tą miejscowość. Przy okazji przeczekujemy burzę, która znienacka nadeszła.

image.thumb.jpeg.576ff01de4f0f3edcd2d946614967c6b.jpeg

image.thumb.jpeg.32c05859df7399f30ac9fedcf600d4f7.jpeg

 Miejsce jest przepiękne, sprzedawczynią jest przemiła dziewczyna, która widząc nasze rowery zdecydowanie nas kieruje do Chlebnic przez Orawskie Podzmacze. Krótsza droga od Malatiny (ponad 7km) to droga gruntowa, która po burzy może być zupełnie nieprzejezdna. Mimo iż druga opcja jest ponad dwa razy dłuższa, bez wahania wybieramy tą opcję. Pani dodaje, że do Orawskiego Podzamcza to tylko dwie "hopki" - podjazdy:-)

 

Ładne widoki po pierwszej hopie/podjeździe. Niby niespełna 1 km, ale średnie nachylenie ponad 10% + mega zniszczona nawierzchnia + przejechane już dzisiaj 100km. To powoduje, że podjazd mocno wchodzi w nogi. Warto było, bo okolica piękna.

image.thumb.jpeg.93f6be6bfc0dfc0c7d9e45cd18f47899.jpeg

image.thumb.jpeg.9af4a3ee5f61471b8c816589f91a2429.jpeg

image.thumb.jpeg.354fa4bf39b103bb094a900f0c86954c.jpeg

 

Druga "hopa" była już znacznie łatwiejsza i w krótkim czasie dojeżdżamy do Orawskiego Podzamcza.
Robimy tam małe zakupy na śniadanie, przeczekujemy krótki, ale intensywny deszczyk i lecimy do Chlebnic na nasz nocleg w pizzerii Viktoria.

image.thumb.jpeg.1d7ff13e77c7a0df5c9dc80ad6ff5d4f.jpeg

 

W samych Chlebnicach na 2 km przed kwaterą ponownie dopada nas deszczyk, ale jest on mało intensywny i nie robi wiele szkody. Po ogarnięciu się na kwaterze schodzimy na pizzę. Później w ogródku delektujemy się jeszcze pifkiem. W międzyczasie rozpętuje się konkretna burza z bardzo mocnymi opadami, która trwa do późna w nocy.

Podsumowanie dnia drugiego.

image.thumb.jpeg.73d829fc32e1bc8b041079b424dbaf26.jpeg

 

 

 

 

  • Like 5
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień trzeci

Poranek po burzy - ponownie smarujemy łańcuchy i w drogę

image.thumb.jpeg.934b57b9dccabf81bed5ecb3316851a3.jpeg

 

Z Chlebnicy wracamy ponownie do doliny Orawy. Do Niznej jedziemy główna drogą, obawiając się stanu ścieżki nad samą rzeką.

image.thumb.jpeg.0634e29be54927a7ddd72d3aecb582a3.jpeg

 

Od Niznej już fajną ścieżką nad Orawą

image.thumb.jpeg.fa70ef0c0a0c69c7ca68778204fb3333.jpeg

 

W pewnym momencie ścieżka okazuje się zabarykadowana zaporami i płotem. Na szczęście siatka jest mocno uszkodzona i można bez problemu przejść z rowerem - widać, że nie jesteśmy pierwsi.

image.thumb.jpeg.e7a52ba65ed97ef121affe0146cd1667.jpeg

 

A to powód zamknięcia ścieżki - budowa obwodnicy Twardoszyna. W niedzielę nikt nie pracuje, więc bez problemu przejeżdżamy na druga stronę.

image.thumb.jpeg.557b55649c1021c639ec8b87aa0ac744.jpeg

 

Ten kawałek jest jednym z bardziej emocjonujących, jazda wąską półką nad samą wezbraną Orawą. Z dzieciakami chyba bym się tędy nie wybrał.

image.thumb.jpeg.ac905aebaef1f89c2920508cd1e3db5a.jpeg

 

Most kolejowy w Twardoszynie

image.thumb.jpeg.eb93baa8954f7c9c979ddc607f784a76.jpeg

Tu okazuje się, że znowu złapałem kapcia w tylnym kole. Po zdjęciu opony okazuje się, że są dwie mikroskopijne dziurki. Przy okazji zbadałem stan opony no i generalnie nadaje się już do utylizacji, wierzchnia warstwa gumy mocno starta więc łatwo można przebić dętkę. Opona to GravelKing firmy Panaracer, wytrzymała niewiele ponad 10 tys. km. W sumie trudno powiedzieć czy to mało czy dużo. W poprzedniej szosie miałem Continentale GrandPrix 5000 i wytrzymały znacznie dłużej. Z tym, że tym rowerem znacznie częściej zapuszczam się na szutrowe/gruntowe szlaki.

Z Twardoszyna lecimy nad jezioro Orawskie.

image.thumb.jpeg.386d3e042254b9fdaf458028421faaa0.jpeg

 

Jezioro Orawskie, największy sztuczny zbiornik na Słowacji. Plany zbudowania w tym miejscu zapory sięgają XVIII. Powstał nawet drewniany projekt, aktualnie przechowywany w muzeum w Orawskim Podzamczu. Ostatecznie dopiero w czasie II wojny światowej rozpoczęto budowę, a zakończono na początku lat 50.

image.thumb.jpeg.572e04ca1eed85020e91a47e551046c7.jpeg

 

W Twardoszynie rozpoczyna się ścieżka do Nowego Targu poprowadzona dawną trasą linii kolejowej Nowy Targ - Sucha Hora. Tą ścieżką dojedziemy już do końca wycieczki.

image.thumb.jpeg.147edc1f9e8c0bccf927d4c9ed00fb61.jpeg

 

 

Nie ukrywam, że bardzo liczyłem na ten odcinek, ale chyba po widokach jakie mieliśmy przez całą wycieczkę, jazda nią nie wywołała jakichś zachwytów. Fakt były miejsca bardzo ładne jak choćby to poniżej, ale większość jest dość nudna. Długie proste i całkiem sporo ludzi. No cóż tak chyba wygląda jazda po dawnych trasach kolejowych normalnotorowych. Zdecydowanie lepiej nam się jechało wzdłuż Czarnego Wagu.

image.thumb.jpeg.09bdbfe4ad9cbbf572e5c40ed8c0b37a.jpeg

image.thumb.jpeg.77855569c133190502481b6b3cf4201f.jpeg

image.thumb.jpeg.1685d2f1c5c352114e400694c124f929.jpeg

 

I to już koniec. Około południa docieramy do mostu nad Białką, który dwa dni temu przekraczaliśmy i tym samym do samochodu. Szybkie pakowanie i przed 19:00 melduję się w domku.

image.thumb.jpeg.b0335afd71542b5e25cd4c737f1cc20b.jpeg

image.thumb.jpeg.e478a611d9f3910ce191471f4e439ad5.jpeg

 

Podsumowanie
Przejechaliśmy łącznie prawie 330 km oraz 4 km w pionie i dwa słowa mi się cisną na usta - przepiękna trasa. Było wszystko co kocham: świetne towarzystwo, trudne podjazdy, piękne widoki, góry, jeziora, lasy, bardzo fajne kwatery i mili ludzie napotkani po drodze. Nawet niezbyt pewna pogoda, drobne awarie i małe wpadki nawigacyjne nie popsuły wrażeń.

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez cyniczny
literówki
  • Like 9
  • Thanks 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, cyniczny napisał:

Dzień drugi

Poranek na kwaterze, czyścimy  i smarujemy maszyny po wczorajszym deszczu.

 

 

Początkowo zamierzaliśmy wrócić na szlak przebijając się przez las trasą rowerową 2873, ale po nocnych opadach rezygnujemy z tego pomysłu i wracamy do Szczyrby. Tam wjeżdżamy ponownie na szlak wokół Tatr.

 

 

I to był bardzo dobry pomysł, bo ominąłby nas piękny kawałek drogi wzdłuż Czarnego Wagu.

 

 

 

 

Czarny Wag - ciekawostką jest jego mocno niesymetryczne dorzecze. Głównie zasilany jest lewymi dopływami m.in. Ipoltica, a prawe są krótkie i niezbyt obfitujące w wodę.

 

 

 

 

Ipoltica

 

 

Zbiornik zaporowy na Czarnym Wagu.

 

 

Ujście Beli do Wagu w Liptowskim Gródku

 

 

Za Liptowskim Gródkiem, aby uniknąć jazdy doliną Wagu do Liptowskiej Mikulaszu trasę poprowadziłem szlakiem omijającym od południa wzgórze Hradok. No cóż, nie dość, że pojechaliśmy złą ścieżką to jeszcze nachylenie jak to w górach bywało w okolicy 20%.

 

 

 

 

W końcu dobijamy do przełęczy. Pierwsze 350 metrów zjazdu też jest niełatwe, więc prawie sprowadzam rower po największej stromiźnie, a później już jest tak. Cicha, przepiękna, choć bardzo krótka dolina.

 

 

Boczkiem przez Zavazna Poruba oraz Ilanov jedziemy do Liptowskiego Mikulasza.

 

 

Popas w fajnym barku, oprócz piwka bierzemy jeszcze po porcji skrzydełek - bardzo dobre.

 

 

Po popasie ruszamy dalej, na chwile tylko zatrzymując się w Lidlu w celu uzupełnienia wody w bidonach

 

 

Jedziemy wokół Liptowskiego Morza - poziom wody katastrofalny. Większość zatok od północy praktycznie wyschnięte - dramat!!!

image.thumb.jpeg.95523538fa6f6b80d6c14ff16e83b5ac.jpeg

 

Upał okrutny. W pewnym momencie słyszę charakterystyczne pssss z tylnego koła. Zatrzymuje się - no tak guma. Na poboczu biorę się za naprawę. Winowajcą okazuje się łatka, która w tej temperaturze po prostu się odkleiła. Zmieniam dętkę, pompuję jadę dalej. Za niecałe 2 km znowu czuje, że powietrze ucieka. W zmienionej dętce też odkleiła się łatka wrrr. Biorę poprzednią dętkę i łatam nowymi łatkami. Pompuję i jadę na próbę kilka km. Wydaje się, że świeża łatka trzyma poprawnie.

 

 

Cała ta zabawa w mega upale powoduje, że po niespełna 25 km znowu nie mam wody, wypiłem 1,5 l. Sklepu brak, więc w najbliższej miejscowości sprawdzoną metodą "na gospodarza" proszę przygodnie spotkanego pana naprawiającego coś w swoim garażu o napełnienie bidonów wodą. Gospodarz bez chwili wahania napełnia je zimniutką, pyszną wodą, przy okazji pytając wskazując na mnie "Tour de France?". Uśmiałem się razem z nim:-)

 

 

Lucansky wodospad - przez chwilę miałem ochotę wykąpać się, ale zabawa z dętkami spowodowała dość znaczną stratę czasu, a do celu jeszcze kawałek i dwa solidne podjazdy.

image.thumb.jpeg.b70f3bbe74494cd0d0f5684968aa1070.jpeg

 

Droga na przełęcz Vrchvarta -810 m. n.p.m.

 

 

Na przełęczy czekał na mnie Marcin i wspólnie ruszamy do Osadki. Na zjeździe znowu się rozdzielamy - Marcin zjeżdża znacznie szybciej niż ja. W Osadce okazuje się, że Marcin ma wgraną najnowszą wersję trasy przez Orawskie Podzamcze. Ja mam starą przez Malatinę i Chlebnice. Zatrzymujemy się przy pięknej owczej farmie Luptakovic, aby naradzić się którędy lecimy. Nocleg w międzyczasie zaklepaliśmy w Chlebnicach, a nowsza wersja omija tą miejscowość. Przy okazji przeczekujemy burzę, która znienacka nadeszła.

 

 

 Miejsce jest przepiękne, sprzedawczynią jest przemiła dziewczyna, która widząc nasze rowery zdecydowanie nas kieruje do Chlebnic przez Orawskie Podzmacze. Krótsza droga od Malatiny (ponad 7km) to droga gruntowa, która po burzy może być zupełnie nieprzejezdna. Mimo iż druga opcja jest ponad dwa razy dłuższa, bez wahania wybieramy tą opcję. Pani dodaje, że do Orawskiego Podzamcza to tylko dwie "hopki" - podjazdy:-)

 

Ładne widoki po pierwszej hopie/podjeździe. Niby niespełna 1 km, ale średnie nachylenie ponad 10% + mega zniszczona nawierzchnia + przejechane już dzisiaj 100km. To powoduje, że podjazd mocno wchodzi w nogi. Warto było, bo okolica piękna.

 

 

 

 

Druga "hopa" była już znacznie łatwiejsza i w krótkim czasie dojeżdżamy do Orawskiego Podzamcza.
Robimy tam małe zakupy na śniadanie, przeczekujemy krótki, ale intensywny deszczyk i lecimy do Chlebnic na nasz nocleg w pizzerii Viktoria.

W samych Chlebnicach na 2 km przed kwaterą ponownie dopada nas deszczyk, ale jest on mało intensywny i nie robi wiele szkody. Po ogarnięciu się na kwaterze schodzimy na pizzę. Później w ogródku delektujemy się jeszcze pifkiem. W międzyczasie rozpętuje się konkretna burza z bardzo mocnymi opadami, która trwa do późna w nocy.

Podsumowanie dnia drugiego.

 

Świetna relacja, "morze" wygląda w reklamach w TV jakby "odrobinę inaczej". Tego miejsca kąpielowego nie znałem, będę musiał wypróbować. 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@cyniczny dziękuję za świetną fotorelację z miejsc mi znanych i nieznanych :).

Ścieżka z Nowego Targu trasą kolejową robi wrażenie, gdy się od niej zaczyna pętlę - gdy się kończy, to już emocje nie te, ale przynajmniej nogi odpoczną. W Oberży pod Różą jedliśmy śniadanie - co za przypadek, że trafiliście dokładnie do tego samego lokalu. Nabrzeże z płyt nad Orawą rzeczywiście dla osób o mocnych nerwach - ciekawe, czy ktoś kiedyś faktycznie się skąpał?

Jak widać trasa wokół Tatr niejedno ma oblicze, ale w każdym wariancie jest zachwycająca :x.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siostrzeniec, a nawet chrześniak jeden z trojga, ich troje, mówi, ze jest na meczu. Rzut oka. Sierakowice będzie pół godzinki kiedyś byłem pusto. Trochę kręcenia. Loża honorowa przy prezesie. Chrześniak były piłkarz teraz fit i awf. Takie lazy afternoon like wheel. One odd out. Manhattan przegrał.

178F51FD-C353-4D9D-80E9-BB76803DEF9F.jpeg

C08CDCBF-37E0-431F-B238-C06077F4D005.jpeg

FE16446B-589C-4AFB-B936-0C95E2E9F5DA.jpeg

D37CEB55-1E6C-41AB-9A0E-0EBDACCD8A30.jpeg

24657501-4A80-4B04-B3B5-E0AE14D5194F.jpeg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dziś pojeżdżone z synem. Od jeziora do jeziora, wokół komina. Młodemu poszła siła, coraz fajniej się z nim jeździ i sprawia mu to frajdę. W moich okolicach jest kilka małych zbiorników wodnych, wykorzystywanych do celów wędkarskich i rekreacyjnych (część po rewitalizacji).

Jazda łąkami, lasami i trochę ścieżkami rowerowymi.

IMG-20220815-122649.jpg

Mazowiecka wieś, ach jakżeś piękna Ty.

IMG-20220815-123111.jpg

Taka ciekawostka. Tu punkt pamięci, teren prywatny - zamknięte. Większość fortów Twierdzy Modlin niedostępna do zwiedzania.

IMG-20220815-123643.jpg

Pierwsze jeziorko.

IMG-20220815-124235.jpg

I w drugą stronę.

IMG-20220815-124245.jpg

Tu nawet biwaki, trochę osób kąpiących.

IMG-20220815-124724.jpg

Jedziemy dalej, jeziorko nr. 2.

IMG-20220815-125440.jpg

To Rekreacyjny Zbiornik Wodny "Wielka Stopa".

IMG-20220815-125441.jpg

Jedziemy dalej. Tu widać jezioro Góra.

IMG-20220815-130000.jpg

Samo jezioro mocno zarośnięte.

IMG-20220815-130333.jpg

Raczej dla wędkarzy, niż do kąpieli.

IMG-20220815-130335.jpg

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem przejechać Velo Dunajec z Zakopanego do Tarnowa, we wrześniu.

I tu powstał mały problem nie mam jak się dostać do Zakopanego, pociąg z Bielska - Białej kursuje do końca sierpnia. Potem też kursuje z przesiadkami, ale od Suchej Beskidzkiej jest transport autokarem - nie wiem czy jest to związane z jakimś remontem, ale wszystkie pociągi od Suchej do Zakopca jest przesiadka do autobusu.

Czy jest możliwość przewozu roweru autobusem (w sumie 3), ewentualnie jaka jest inna możliwość transportu z Bielska - Białej do Zakopca w 3 osoby z rowerami - może ktoś kiedyś coś takiego przerabiał.

Oczywiście zależy mi na budżetowym przewozie i nie będę jechał z BB do Zakopca na rowerze, gdyż czas mnie goni.

Dzięki za wszelkie info.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł zrealizowany, jedna z tras MTB w pobliżu Krynicy Zdrój przejechana. Sprawdzony też jeden z singli w Słotwiny Arena, wiecie taki zielony, dla takich „leśnych dziadków” jak ja 😉.
Na wycieczkę wybrałem „Karola” - jedną z oznakowanych tras przygotowaną pod rowery górskie. Karol, to najdłuższa 22km i o największym przewyższeniu 975m, proponowana w Krynicy wycieczka.

Więcej na moim Blogu 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, JC napisał:

Doskonała sprawa. W dobie szalejących cen paliwa, a i dla zdrowotności musze pomyśleć. @johnny_narciarz prawie coś takie już uskuteczniał po naszych górkach.

Pomyśl, a narazie poczytaj..🙂

https://bikerumor.com/scott-sk-eride-approaches-the-absurd-an-e-mtb-shuttle-to-ski-fresh-powder/

Edytowane przez Lexi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słotwiny Arena, to nie tylko ośrodek narciarski, ale także doskonałe miejsce, do aktywnego wypoczynku latem. Wzdłuż tras narciarskich wytyczono ciekawe trasy rowerowe, które od dnia otwarcia stały się doskonałym miejscem do podnoszenia własnych umiejętności pokonywania band, stolików i dropów. Do tego dołożę ciekawe trasy MTB w dookoła Krynicy Zdrój i mamy miejscówkę, do której warto się wybrać na aktywny wypoczynek latem

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...