Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Rowerowe eskapady - relacje


marboru

Rekomendowane odpowiedzi

Zapędziłem się do Goczałkowic, trochę "pogubiłem" w tamtejszym lesie :), spotkałem Johnnego, który mnie nie spotkał i biegając po torach wróciłem do domu :D.

:biggrin:

Przypuszczam,ze wchodziłes po schodach za gościem co mi prosto pod koła wszedł z rowerem i to z małym dzieckiem na bagażniku... W taki dzień,w takim miejscu to trzeba się mocno skupić na jeździe,bo to wymagający slalom... :)

Nie miałeś GPS-u? Fakt - zgubic się można.

Tak w ogóle to wracałem z Ustronia i przy okazji odkryłem nowy szlak. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:biggrin:

Przypuszczam,ze wchodziłes po schodach za gościem co mi prosto pod koła wszedł z rowerem i to z małym dzieckiem na bagażniku... W taki dzień,w takim miejscu to trzeba się mocno skupić na jeździe,bo to wymagający slalom... :)

Nie miałeś GPS-u? Fakt - zgubic się można.

Tak w ogóle to wracałem z Ustronia i przy okazji odkryłem nowy szlak. :)

Nie, na tamę wjechałem rowerem i stałem z boku jak przejeżdżałeś.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UstrońJak wcześniej wspominałem,wczoraj wybrałem się rekreacyjnie do Ustronia.Piękna pogoda zachęcała,choć ja już byłem mocno wymęczony po dwóch dłuższych trasach w czwartek i piątek,oraz po testach Scotta.Tempo w większości spokojne i jak najwięcej jazdy bocznymi drogami i lasem. Na zaporze goczałkowickiej straszne tłumy,więc to miejsce z rana pominąłem.Za to kawałek dalej natrafiłem na jakiś wyścig kolarski - nieźle naparzali!

12090001.jpg

12370005.jpg

12380008.jpg

Tu jakiś szczególny ścigant...

12380010.jpg

Dalej objazd J.Goczałkowickiego i krótka wizyta w centrum miejscowości Strumień.

13240015.jpg

Po drodze widziałem ludzi,którzy już się kąpali we Wiśle! Co się dziwić,kiedy licznik w cieniu pokazywał 30 st. Mimo niezbyt dużego tępa,dość szybko osiągam cel,czas więc na chwilę rekreacji. Ludzi tu jak mrówków, ale to w końcu znany kurort,czy tam uzdrowisko.

15390019.jpg

Poobijałem się,więc czas wracać. W drodze powrotnej jak złapałem tępo,to już nieźle frunąłem. Właściwie dobre 20 km z prędkością ok. 30 km/h. Przy okazji,wracając już zaną mi drogą,znalazłem lepszy szlak,który sporo biegnie przez las i wyłącznie bocznymi drogami aż do Zapory Goczałkowickiej. Tam właśnie wypatrzył mnie JC,niestety ja byłem za bardzo skupiony na wymijaniu tłumów ludzi i się minęliśmy. No ale się nie spodziewałem spotkać kogokolwiek.

16530023.jpg

Taka na szybko relacja,bo mi ciągle czasu brak. Wczoraj wyszło 120 km. Dziś natomiast wybrałem się ponownie nad Paprocany i łącznie machnąłem nieco ponad 100 km. Od czwartku do dziś,czyli w 5 dni zrobiłem łącznie ponad 500 km. Niby nieźle,ale jak to blado wypada na tle gościa,który właśnie pobił rekord świata w ilości kilometrów na rowerze w jednym roku... Jego wynik to nieco ponad 122 000 km !!! Jak to policzyli w jakimś magazynie,gość robił średnio dziennie 335 km !!! :applause: Ja nawet jednego takiego dnia nie zaliczyłem...

12090001.jpg.561cbb619cb04f5d54c5b64ada103bbf.jpg

12370005.jpg.cf0a17fe10871dda3a19723520c85c8a.jpg

12380008.jpg.f33cc8a3c2a59ae1c63a8f36cdb17cd9.jpg

12380010.jpg.f7f1b7844a7a46bdb27055ffae0c87ca.jpg

13240015.jpg.7515509d049afbe32f5dea1c9dd81abf.jpg

15390019.jpg.840162dfc0a781403d985fd4d9700f23.jpg

16530023.jpg.b2ecc2c549072587b93522e2df412dd8.jpg

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj ponownie wybrałem się na grupowy szosing, ponownie start o 6:00. Tym razem padł mały rekord bo 14 chłopa się zebrało! Planu konkretnego na trasę nie było, ale miało być coś koło 100 km....I tak na początek zaliczyliśmy Przegibek, następnie przez Wielką Puszczę dotarliśmy na Kocierz. Dalej w dół i nad jezioro Żywieckie. Część towarzystwa zatrzymała się w Międzybrodziu na kawę a reszta pojechała dalej. Myślałem więc, że jeszcze Przegibek i do domu więc się już nie oszczędzałem i tempo pod górę było dobre. Na zjeździe do Straconki ktoś jeszcze wpadł na pomysł żeby może Magurkę zaliczyć! I tak kolejna część w B-B odbiła do domu a mała grupka udała się właśnie na Magurkę, a ja z nią...Myślałem sobie po drodze, że może odbije gdzieś w bok do domu, nie chciałem się aż tak ujechać a dodatkowo w domu czekały już na mnie dzieciaki...No ale nic, tak jechałem, jechałem, jechałem, aż w końcu zaczął się podjazd i już nie było odwrotu:) Udało się na szosie pod Magurkę wysmykać, ale przełożenia niestety brakowało a nogi już wiadomo, trochę umęczone. Natomiast na szczycie byłem zadowolony, i cieszę się że coraz lepiej znoszę takie długie wycieczki. Liczby dnia to 100 km i około 2000 w pionie. Parę fotek:

13239091_2032388580319060_1870286086503752232_n.jpg?oh=3112412f88e134a76c05e97af01fead1&oe=57C83327

13239307_2032389016985683_6044300306045047520_n.jpg?oh=b458f21cf6e5cd653f138155101d4345&oe=57E00032

13241332_2032388990319019_6580260365498697109_n.jpg?oh=56ef5294cafc77bff460a76948f8edbb&oe=57CB2A52

13240736_2032388796985705_1290315535685358522_n.jpg?oh=00590a1623ecc60e24dfa5d3bda1fe90&oe=57D5A645

13267859_2032388833652368_7862095856763260713_n.jpg?oh=d1863b3f834d6e3517f6849a01619945&oe=579C6738

13255978_2032388890319029_3008219747484159052_n.jpg?oh=c49a76fee0c38ee54936efbcbff36ff2&oe=579BB302

Pozdrawiam Maciek

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieczorny RadomJakoś w tym roku odpuściłem sportową jazdę......preferuję za to jazdę typowo turystyczną, a wręcz towarzyską.Dwa kółka, to zawsze jest dobry powód by wyrwać się z domu, spotkać z kolegami i znajomymi.Oczywiście numer jeden, to wyprawy leśne i te w głuszę poza miasto......ale te w gwarze miasta, w ciepły wiosenny wieczór? Równie są urocze.Dzisiaj miejsce zbiórki, to zbiornik rekreacyjny Borki.

DSCN9222.jpg

DSCN9228.jpg

Potem pojechaliśmy do centrum.

DSCN9229.jpg

Najczęściej wykorzystywany w pocztówkach widoczek z Radomia:

DSCN9231.jpg

Wyremontowane, podświetlane wieczorem fontanny...

DSCN9241.jpg

Jedna z pięknych kamienic i knajpek na deptaku:

DSCN9249.jpg

Każdy powód by wyrwać przyjaciół z chaty i się spotkać jest świetny......a najlepszy ten rowerowy :happy:pozdrawiammarboru

DSCN9222.jpg.76b6c505e0a18daca62ebfff9f3e83de.jpg

DSCN9228.jpg.2b8c80b758ae5132852d71cca196b791.jpg

DSCN9229.jpg.ec3ff206b4816a186f9b443c962fbf3f.jpg

DSCN9231.jpg.92292a925521f693a6f9f3b5531277a9.jpg

DSCN9241.jpg.bec4ddb8150e149f2e4ceb28543d33b6.jpg

DSCN9249.jpg.9abcd617193ed013a8a211accf1ba0b7.jpg

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychodząc z domu nie miałem ustalonego planu gdzie pojadę. Początkowo miały być okolice Lipowej. Po drodze korygowałem azymut i przez Szczyrk trafiłem do Wisły Czarne, a następnie przez Ustroń do Bielska. Wyszło tego ponad 80km i 1000m przewyższenia.

10da4695b1cd2d203491c14c28b534b5.jpg

f39599204e698974f3d77180418dfc62.jpg

89a6d103ce1fb4a52ead1dc61c86a309.jpg

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wieczorem miałem godzinkę wolnego, to wskoczyłem na rower. Jako, że znudziła mi się jazda przy ruchliwych ulicach, pojechałem wzdłuż Wisły. 92c8af7106785a569419b5fde3ddece2.jpgda4266b01a31a3675bc3e024eb307f4d.jpgPraca w polu trwa...38ba18cb24a8acb163a1667b9a3e11d7.jpgJako, że rzadko tu bywam, starałem nie tracić z widoku jednego punktu.33e6074e7ac0d5bae2dc2def6c823137.jpgPo kilku kilometrach zjeżdżam z wału. Mijam tory kolejowe, apartamenty, oczyszczalnię ścieków, po czym ląduję przy warszawskich ziemniaczkach :wink:0a155d1334a55b1c25238801b228bf3e.jpgKanalizacji niestety tu nie ma...[ATTACH]32995[/ATTACH]Kręcę się trochę po spiralnych ulicach. Numery są tu trochę dziwne - jest 22a, 22b a potem 22e...Jedna z przydrożnych kapliczek.48abb6bff3d8f5ea3b119b50c8ee5ddf.jpgNo i dojeżdżam do cywilizacji... Jak będą następne testy rowerowe, to wezmę MTB i przyjadę tutaj, żeby wypróbować resory :biggrin: edc680590ee704f9ed272c49c4674bf5.jpgRekreacyjne 15km przekręcone.

uploadfromtaptalk1464290687300.jpg

uploadfromtaptalk1464290687300.jpg.37e92e8da51944b6b07694456b44b69d.jpg

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wieczorem kolejne 15km - znowu miałem godzinkę. Tym razem pojechałem nad Jeziorko Czerniakowskie. Chciałem objechać je dookoła, ale droga była za bardzo dziurawa - może dokończę objazd, jak będę miał więcej czasu. Teren jeziora jest objęty ochroną i nie można się w nim kąpać, mimo że plaża jest. Mnie nie ciągnęło, bo woda śmierdziała.42cd4a533380b8a2d715469031e1fcb1.jpg[ATTACH]33056[/ATTACH] [ATTACH]33057[/ATTACH]4043868b688bf09ca7ea537b6cdca386.jpg581efefc98b7bd479050164adf4ee5fe.jpgNa większości brzegów rosną chaszcze.e06396d1fbe90dd7d975b1ec8a8017c0.jpg7b31b0ab0f0abbc85c53a5607942320d.jpgee3d42d81a73d5af078ba2ddd8d1c9ef.jpgWracam się na wał szutrowy...12e6d261582ba62f9eeccee174d2381b.jpg... i żwirowy fbb628a31b68ee47932a9a890485e63c.jpg

uploadfromtaptalk1464423610026.jpg

uploadfromtaptalk1464423641454.jpg

uploadfromtaptalk1464423796400.jpg

uploadfromtaptalk1464423610026.jpg.a8bec1dc0e94ff136a40f8c83ce555a4.jpg

uploadfromtaptalk1464423641454.jpg.5166674fb8057ffc142e5e5656a7e5f8.jpg

uploadfromtaptalk1464423796400.jpg.366e0e6f41ae748bd2f3b7d847544127.jpg

Edytowane przez leitner
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

85 km po Puszczy Kozienickiej. Cz.1Na weekend zaplanowany był dwudniowy spływ kajakowy...ale niestety towarzystwo przestraszyło się gwałtownych burz i niestety z biwakowania wyszły nici, z wyjazdu też.Szkoda, bo wędeczka, sprzęt naszykowany a burz ani widu, ani słychu w centralnej Polsce.Cóż było robić - by dzień "nie poszedł na zmarnowanie" postanowiliśmy z kumplem pocieszyć się wyprawą rowerową.To był pierwszy mój wyjazd w tym roku - lepiej późno niż wcale.Ponieważ najbardziej pasują mi, w szczególności w upały, trasy w lasach dzisiaj kierunek wyprawy mógł być tylko jeden - Puszcza Kozienicka.Nim jednak dojechaliśmy do lasu, po drodze kilka razy przystanąłem i sfociłem kilka mazowieckich klimatów :wink:Czy ktoś pamięta taką żołnierską piosenkę "Chabry z poligonów" Jerzego Rynkiewicza?Właśnie teraz jest pora na te śliczne, błękitne i delikatne kwiatuszki...

1.jpg

Na jednym z małych wiejskich zbiorników wodnych prawdopodobnie Kokoszka Wodna z pisklętami...inna bardziej popularna nazwa tego małego ptaszka wodnego to Kurka Wodna.

3.jpg

Przy szuwarach również kilka rodzin popularnych Kaczek Krzyżówek:

4.jpg

Dojechałem do Jacka - patrzymy w niebo...

2.jpg

...czemu my na ten biwak nie pojechaliśmy we dwóch skoro reszta się wystraszyła pogody?Więcej tego błędu obiecujemy sobie we dwóch nie popełnić.Ruszamy.Po kilku kilometrach startujemy w Puszczy Kozienickiej w miejscowości Kozłów.

5.jpg

Tutaj zapylamy po szutrze i pod górkę - w głąb lasu.

6.jpg

Robi się mega ciepło, woda "paruje" nam z bidonów. Wjeżdżamy między drzewa w poszukiwaniu cienia i natykamy się na trasę maratonu rowerowego.

7.jpg

Jedziemy nim kilkaset metrów, pod jedną, potem pod drugą górę i natykamy się na ukrytą w gęstwinie wierzę obserwacyjną.Na jej szczycie, w ciągu dnia, 7 dni w tygodniu pracuje pracownik leśny obserwując przez lornetkę, czy gdzieś w puszczy się nie pali.Wysokość tej konstrukcji (wokół Radomia spotkałem trzy takie budowle: niedaleko Wilcznej oraz na najwyższym szczycie województwa mazowieckiego - Altanie) jest imponująca.

8.jpg

Zjeżdżamy z wzniesienia i wracamy do twardej drogi przeciwpożarowej - moje opony do jazdy w piachu, między drzewami nie bardzo się nadają.Docieramy do pobliskiego wybiegu dla koni i podziwiamy przez chwilę zwierzęta pełnej krwi arabskiej w barwach ulubionych przez Winetou.

9.jpg

Teraz przed nami fragment drogi skrajem lasu - widoczki może nie górskie, ale niziny również mają coś w sobie magicznego.

10.jpg

Wbijamy się ponownie w zieloną gęstwinę.

11.jpg

Po kilku kilometrach trafiamy do jednego z pierwszych bagien Puszczy Kozienickiej...

12.jpg

Pięknie zielono, "eksplozja" roślin.W tym miejscu decyduję, że pojedziemy dalej w głąb boru i tym razem zboczymy na szlak rowerowy żółty.Tam powinno być więcej poniższych klimatów...

13.jpg

Uzupełniamy zapasy wody wyjeżdżając do uroczej wioski Stoki i...

1.jpg.a9cb6fe622cb314fd0b3ba0066b7b2ce.jpg

3.jpg.ea52d6658268070cdaa6c215e252690f.jpg

4.jpg.cb7eca7f08a100d2afaaca0e6dcce084.jpg

2.jpg.a6a3f2049dc606994959e8ddd828e532.jpg

5.jpg.f5383b454ab139ae0ce9f8cf88349351.jpg

6.jpg.c9c9171bf932b8b963fdbd34bfa6b29d.jpg

7.jpg.0c225cf3b2fc52724836a4a074420eb3.jpg

8.jpg.200551563c45cfe154af67c0f3eb310d.jpg

9.jpg.5ea0083a806037a69e4d801677fffbf9.jpg

10.jpg.f5bcf6fde31e747030240f0ffd280c0e.jpg

11.jpg.8e81470b78aad45ac0b249307c412433.jpg

12.jpg.3512f142e7a195305495db772484e7d9.jpg

13.jpg.e61da31900d5ed5b1dc828aa5e2d85ae.jpg

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

85 km po Puszczy Kozienickiej. Cz.2...i ruszamy dalej.Wody dzisiaj pijemy dużo - jest nie tylko ciepło, jest również parno.

14.jpg

Mijamy uroczą malutką rzeczkę o uroczej nazwie Leniwa...

15.jpg

...po odwiedzinach u Świętego Franciszka, a w zasadzie jego kapliczce pełnej drobnych pieniędzy...

16.jpg

17.jpg

...jedziemy już w stronę tutejszych malowniczych zbiorników wodnych.Na początek bagno przy "Diabelskim Mostku". Swoją drogą ciekawe czemu to miejsce akurat tak się nazywa?

18.jpg

Docieramy do skrzyżowania szlaków i udajemy się w nieznane szlakiem rowerowym żółtym w kierunku "Rezerwat Pionki".Tutaj mam mój debiut - nigdy nie jechałem tą ścieżką, jedyne co, to śledziłem ten trakt przez gogle maps.

19.jpg

Po kilkuset metrach docieramy do pierwszego ze zbiorników wodnych. Jest tutaj klimatyczny pomost a sama miejscówka z pewnością obfituje w ryby - znajdujemy się na terenie chronionym i nie wolno tu łowić ryb.Zbiornik dosyć spory z dostawą świeżej wody - przepływa przez niego maleńka rzeczka Żała.

20.jpg

Może kilometr, może dwa i kolejne dzikie, piękne miejsce.To nazywa się Ostrownicą:

22.jpg

...Puszcza Kozienicka, to taka nasza nizinna mała Białowieża skrzyżowana z leśnymi rozlewiskami Biebrzy.

23.jpg

Największe wrażenie robi na nas kolejne bagnisko znajdujące się niedaleko Rezerwatu Dęby.Magicznie...

21.jpg

Powoli wyjeżdżamy z głębi lasu, teraz jedziemy jego skrajem mijając okoliczne wioski.Klimaty mojego dzieciństwa u dziadków......za młodu na takich stertach uprawiało się wspaniały freestyle.

24.jpg

Powoli wracamy w rejony gdzie na rowerach kręcimy się na co dzień.Ostatni ciek wodny, malutka, z czystą wodą i żółciutkim piaskiem - Gzówka.

25.jpg

W Jedlni Letnisko ponownie uzupełniamy płyny... również energię w BB i powoli spadamy do domu.

26.jpg

Nie udały się kajaki - udały się rowery... rowery niemalże wodne.Pozdrawiammarboru

14.jpg.27f840e832b63ad97bbea76d0fd05c44.jpg

15.jpg.3a95f864950bdd29fc8e9dc67d29a20a.jpg

16.jpg.bd14aed8814286d9ccc4f31ad64cc022.jpg

17.jpg.bf7a86226142ded9bb6dbe90fe7017d0.jpg

18.jpg.204f4d4e2089a4095d00955f9fd67752.jpg

19.jpg.793ab5588b2575fa37ad684e6941e6ec.jpg

20.jpg.e712ab7c1087ba06c2b761da4a1b0d97.jpg

22.jpg.37ef03673fe53592b2b44f151d9e0393.jpg

23.jpg.085e674d70cbe2eb921884b097ec48ab.jpg

21.jpg.96de2f8a694f7d7b5e8041fd48d893dd.jpg

24.jpg.86fe370a07905f9219f6cb95468ed511.jpg

25.jpg.07f75615395271bab5f8e0b3aa04ec5b.jpg

26.jpg.48781f65756b1c3c5ee10b7506e23d05.jpg

Edytowane przez marboru
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to zdjęcie z Etixx Silesiaman Triathlon Pszczyna - serio

tak, jechali na rowerach :D

Ja to wiem, że to triathloniści :smile: Mało poważani w środowisku ortodoksyjnych kolarzy :tongue:

Kolarzowi się tak ubrać po prostu nie wolno :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inspirujące te trasy, jutro czuję, że będę fotografowal swoją trasę, ale nie wiem czy uda mi się złapać takie widoczki.

Pięknie tam u Was, tu w trójmieście takich tras nie doświadczyłem, albo nie potrafie doceniać tego co piękne u siebie.

Edytowane przez adammik90
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inspirujące te trasy, jutro czuję, że będę fotografowal swoją trasę, ale nie wiem czy uda mi się złapać takie widoczki.

Pięknie tam u Was, tu w trójmieście takich tras nie doświadczyłem, albo nie potrafie doceniać tego co piękne u siebie.

Na pewno u Was też są fajne widoczki. Macie MORZE! I lasy nadmorskie (nie w 3mieście, ale okolice Pucka, Władysławowa). W mieście też są ładne miejsca. Wystarczy patrzeć z "dobrej strony" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu w trójmieście takich tras nie doświadczyłem, albo nie potrafie doceniać tego co piękne u siebie.

:eek:

O kurczaki!!! Bywam w tamtych okolicach,bo mam tam rodzinę.Kiedyś trochę pochodziłem po okolicznych górkach - chyba ta druga opcja u Ciebie... :proud: Masz gdzie pojeździć,okolice masz bardzo ciekawe! Może będę miał kiedyś więcej czasu i zabiorę tam rower,bo warto! :cool::

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro będzie tydzień jak odwiedziłem Międzybrodzie Żywieckie, a dokładnie bardzo fajny, treściwy podjazd. Jeszcze niedawno myślałem, że w tym rejonie znam już wszystkie asfaltowe podjazdy, a tu się okazało że jednak nie! A więc możemy na szczyt wjechać z dwóch stron, ul. Widokową lub Akacjową, początek obu znajduje się bardzo blisko głównej drogi na Żar. Długość obu to około 600 metrów o średnim nachyleniu 12%. Przy okazji na szczycie mamy fajny widok. Poniższe zdjęcia przedstawiają właśnie początek podjazdu z jednej i drugiej strony plus widok z samej góry.

13310601_2034625746762010_2527080205632549547_n.jpg?oh=78c9d777bbcb559a49427fd46e6cc983&oe=580D29DE

13239109_2034625776762007_3444676072585622504_n.jpg?oh=6617a1efa7770a6957b19ee7dd3d273f&oe=57D6A427

13241195_2034625796762005_8331945587725090077_n.jpg?oh=31abb0cc151e205709c7ff6c5c84da14&oe=57DB66A0

Tak więc można zrobić sobie małą pętelkę, raz z jednej strony, raz z drugiej, ja tak właśnie uczyniłem. Po drodze zahaczyłem jeszcze o dolną stację kolei na Żar. A na koniec wracając do BB ponownie mój ulubiony Przegibek.

13245291_2034625840095334_5649214189329547905_n.jpg?oh=d3572af0fc9c7f44aafa9b5d4b74da16&oe=57D222AD

Serdecznie pozdrawiam Maciek

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja się pochwalę tym, jak się niedawno sponiewierałem... ;-)

A uprzedzając nieco ciąg dalszy, był rozmach, było na "bogato", "grubo", "epicko", "z bramą na pełnej k." itd.

Od zawsze mi się marzyło pojechać na rower w Alpy i pojeździć tamtejszymi słynnymi drogami. W odróżnieniu od wyjazdów narciarskich, to trudne przedsięwzięcie pod względem logistycznym.

Nie wystarczy pójść do biura turystycznego za rogiem i kupić wyjazd...

Więc, gdy pojawiła się opcja wyjazdu w Dolomity na długi weekend późno-majowy, nie zastanawiałem się ani sekundy :-)

Była przed wyjazdem mała nerwówka związana z obsuwą podczas przedwyjazdowego serwisu roweru, spóźniającymi się dostawami potrzebnego ekwipunku, ale koniec końców w środowy

wieczór dosiadłem się do ekipy i ruszyliśmy w drogę. Cel: przedmieścia Canazei, samo serce Dolomitów. Narciarzowi raczej nie trzeba specjalnie przedstawiać okolicy, z punktu widzenia

kolarza - wprost idealna baza wypadowa na okoliczne przełęcze.

Z powodu bardzo dużego ruchu związanego z weekendem i sporego korka na Brenner, meldujemy się na miejscu z poślizgiem, ale czasu było wystarczająco na zrobienie zaplanowanej trasy.

Jeszcze tylko posiłek, szybkie przepakowanie i jadymy z koksem :>

Na początek krótki, dwukilometrowy zjazd z Penii do centrum Canazei, rondo, i początek pierwszego podjazdu trasy nazywanej: Sella Ronda. Nazwa nieprzypadkowa - drogi prowadzą w większości

tymi samymi terenami, którymi w zimie można na nartach śmigać. Start w Canazei jest na ok 1400mnpm, pierwszą przełęczą do pokonania jest Passo Sella (2240m). W kolarskiej nomenklaturze

podjazd należy do kategorii "HC", czyli najwyższej możliwej, 800m przewyższenia robi swoje... Ale jest on całkiem znośny :-) Droga wije się po serpentynach konsekwentnie w górę, dość stromo,

ale poniżej granicy bólu. Wysokości przybywa, lasu ubywa, a przed oczami pojawiają się monumentalne skały Dolomitów.

IMG_1282.JPG

Po drodze mnóstwo napisów na asfalcie, ledwie kilka dni wcześniej prowadził tędy królewski etap Giro d'Italia. Wypatruję naszych, swojskich napisów, jednak wszędzie tylko Nibali i Nibali... jednak Włosi go kochają :-)

Ja podążam w ciut wolniejszym tempie ( :-P ), ale póki co jest dobrze - intensywny początek sezonu nie poszedł na marne.

Jest coraz wyżej, robi się chłodniej, a krajobraz coraz bardziej surowy, jedynie szosa niezmiennie z jednego zakrętu w następny.

IMG_1289.JPG

W końcu po niespełna godzinie, mogę zrobić zasłużony postój, pierwszy skalp zdobyty :-D

IMG_1301b.jpg

Pogoda się pogarsza, jest ryzyko opadów, ale widoki mimo to przednie:

IMG_1304.JPG

Po kilku chwilach odpoczynku na Passo Sella, czas na dalszą drogę. I tu wychodzi brak doświadczenia... a konkretnie brak cieplejszej odzieży na zjazdy.

Dzień był ciepły, ale popołudnie już takie nie jest, tym bardziej w górach. Chłód zabrał przyjemność ze zjazdu malowniczą szosą, ale zjazd ten był krótki, raptem

kilkukilometrowy. Czas na następny podjazd: Passo Gardena. Przełęcz niższa od poprzedniej, dodatkowo start z większej wysokości, więc dość sprawnie to idzie.

Po drodze krótkie wypłaszczenie i jedzie się niemal przy samych ścianach skalnych, na horyzoncie już widać premię górską.

IMG_1321.JPG

Po wjeździe na przełęcz już nie zatrzymuję się na zbyt długo, żeby nie tracić ciepła i zaraz ruszam w dół. Ten zjazd już znacznie fajniejszy - długi,

kręty i wymagający. Dobry asfalt, więc można poćwiczyć technikę. Obok serpentyn łąki, którymi prowadzą trasy narciarskie, miejscami jeszcze trzymają się resztki śniegu.

Jeszcze tylko przejazd przez miejscowość Colfosco i zaraz koniec zjazdu w Corvarze.

Tam podobnie jak zawodnicy na Giro, kieruję się na południe na przełęcz Passo Campolongo. Podjazd jest jeszcze krótszy, prowadzi z ok 1560m na 1875m,

ale jak cała okolica, również bardzo malowniczy.

IMG_1342.JPG

I czas na kolejny zjazd i znów ćwiczenie opóźnienia hamowania przed zakrętami. Na dole już widać Arabbę.

IMG_1349.JPG

W miasteczku krótki pit-stop, tankowanie wody w fontannie przykościelnej i czas na ostatnią górę tego dnia: Passo Pordoi. Będzie to mój jeden z ulubionych

podjazdów - umiarkowanie stromy, 33 numerowane serpentyny i 9km/647m do pokonania, by znaleźć się na wysokości ponad 2230m.

IMG_1358.JPG

Nogi cały czas dobrze "podają", więc i tą górę udaje się bez problemu podjechać "na raz" (wcześniej tylko Campolongo było z przerwą, ale zdjęciową)

IMG_1362.JPG

Na szczycie widać, że słońce już będzie się chować, a nad Canazei straszą ciemne chmury. Przede mną jeszcze najdłuższy, kilkunasto-kilometrowy zjazd.

Bez zbędnej zwłoki ruszam na dół. Jest moc i full gaz :-D. W połowie zjazdu wjeżdżam na odcinek, którym zaczynałem dzisiejszą trasę. Jeszcze kilkanaście ponumerowanych

zakrętów, rondo w Canazei i krótki podjazd do mety. I można urządzić sjestę.

Bilans dnia to ok 68km, przy 2,5km przewyższenia. Średnia słabiutka, więc jej nie podam :-P

sella.jpg

cdn...

  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fafek pozamiatałeś tym szosowaniem w Dolomitach :applause: To takie moje marzenie tam pojeździć, ale na pewno jeszcze nie teraz, bo ani nogi nie ma, ani odpowiedniej kondycji.

A średnią prędkością nie przejmuj się, bo i kolarze z World Tour na takich etapach mają o 10-20 km/h niżsżą niż na płaskim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fafek pozamiatałeś tym szosowaniem w Dolomitach. To takie moje marzenie tam pojeździć, ale na pewno jeszcze nie teraz, bo ani nogi nie ma, ani odpowiedniej kondycji.

Już nie przesadzaj... jak pisałeś w którymś z postów o przejażdżkach ze średnimi ~30km/h, to nie można powiedzieć, że nie ma kondycji ;-). Mi jadąc solo, rzadko kiedy się tyle udaje. Choć góry to trochę inna bajka, trzeba cisnąć podjazdy na codzień.

Jest taka jedna fajna góra w PL, która profilem przypomina typowe alpejskie drogi, to Przehyba. Moim zdaniem idealna na sprawdzenie się - kilkanaście km podjazdu i prawie 900m przewyższenia. Na Sella Rondzie w zasadzie wszystkie podjazdy są łatwiejsze.

Tylko jest ich więcej... ;-)

-----

No dobra, to czas na drugi etap mojego "Giro". Pierwszy to tak naprawdę była przyjemna przejażdżka, drugi dzień, to już ciężka harówka, żarty się skończyły...

Już przed wyjazdem zaplanowałem sobie, że to właśnie drugi dzień, będzie tym najdłuższym i najcięższym. Jako, że z każdym dniem ryzyko, że będę miał serdecznie dosyć

roweru rosło, to trzeba było jak najszybciej odpalić największe fajerwerki :P

Ty razem ruszyłem z kwatery w przeciwnym kierunku niż dzień wcześniej. Od razu pod górę drogą w kierunku jeziora i przełęczy Fedaia. Podjazd od strony Canazei

jest relatywnie łatwy: lekko ponad pół kilometra przewyższenia i brak większych stromizn. Po Sella Rondzie nogi były trochę "ciężkie", ale jakoś się kręciło...

Widoki prawie do samej góry raczej bez fajerwerków... no, nie licząc królowej Dolomitów - Marmolady. Passo Fedaia to właśnie to miejsce, nad którym góruje lodowiec

i najwyższy masyw Dolomitów.

IMG_1369.JPG

Jak widać śniegu, zwłaszcza w górnych partiach, jeszcze mnóstwo - gdyby wyciągi były czynne, to można by pojeździć jeszcze na nartach.

IMG_1370.JPG

Czego na tych zdjęciach akurat nie widać, to na upartego dałoby się zjechać do samej przełęczy.

Po przejechaniu wypłaszczenia wzdłuż jeziora otwierają się widoki na nową dolinę i zaczyna się zjazd w stronę miejscowości Malga Ciapella.

IMG_1374.JPG

Zjazd z ok 2050m, solidnie nachylony, trzeba się mocno pilnować, bo rower bardzo szybko nabiera prędkości. Podjazd od tej strony rysuje się na znacznie,

znacznie cięższy. Po drodze mija się Malgę (1450m) i stację kolejki na Marmoladę. Odcinek kolejki, widoczny na zdjęciu poniżej, pokonuje 900m przewyższenia w jakieś 3 minuty!

IMG_1377.JPG

Ja kontynuuję zjazd, aż do miejscowości Caprile, położonej na ok 1000m. Stąd już skręcam w stronę słynnego Passo Giau. Czeka mnie teraz ponad 1,2km w pionie.

Z początku jest płasko...

IMG_1379.JPG

Ale ten stan nie trwa długo i zaraz zaczyna się wspinaczka...

IMG_1381.JPG

I tak dojeżdża się na wysokość ok 1350m, krótki zjazd i rozpoczyna się oficjalny podjazd na Passo Giau. Podjazd najwyższej kategorii (HC), 900m w pionie,

średnio 9% nachylenia. Tutaj żartów nie ma! Cały czas ostro pod górę, jedyne momenty wytchnienia, to mostki nad potokami. Oczywiście mnóstwo serpentyn,

co trochę ułatwia jazdę. Mam mocne postanowienie wyjechania na raz i nie przeszkadza mi w tym nawet czerwone światło na wahadle na początku trasy (jakiś mały remont) :-D

Widzę przed sobą dwóch kolarzy, w połowie drogi jednego z nich prześcigam, drugi cały czas 100-200m przede mną. Za chwilę przemyka obok mnie zawodniczka (kobieta mnie bije! :P),

chwilę później kolejny kolarz przejeżdża w takim tempie, że się zastanawiam, czy to nie jakiś PRO's, który zabłądził po wcześniejszym etapie Giro d'Italia. ;-)

IMG_1387.JPG

W końcu widać już przełęcz, jeszcze tylko ostatnie metry i...

IMG_1397c.jpg

Jest! Udało się wyjechać! W wolnym tempie, ale bez przystanków. 2236mnpm.

IMG_1390.JPG

Zostawiam brykę na parkingu

IMG_1391.JPG

i idę pooglądać widoki. Nie wspomniałem jeszcze o tym, ale drogi Dolomitów są o tej porze roku oblężone przez motocyklistów.

Do tego mnóstwo super-samochodów, gdzie Porsche'aki robią za auta dla ubogich ;-) Jest głośno na drodze, ale cóż, trzeba przywyknąć.

IMG_1392.JPG

IMG_1393.JPG

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...