merlin_ Napisano 13 Grudzień 2012 Zgłoszenie Share Napisano 13 Grudzień 2012 (edytowane) Witam,nie bardzo wiem gdzie zamieścić mój post, więc spróbuję tutaj.W drugiej połowie lutego wybieramy się sporą ekipą do doliny Zillertal. Decyzja o regionie, pomijając wszelkie tego szczegóły, została podjęta bez naszej, mojej i żony, wiedzy, ale jak piszę - pomińmy to. Tak jest i tak już zostanie. Zakwaterowanie klepnięte.Czym spowodowany jest ten temat?Nie byłem nigdy poza granicami kraju na nartach, jeżdżę na nartach dość amatorsko od 4 czy 5 sezonów, coś mi tam wychodzi. Tak sądzę :biggrin:Żona, czyli wydaje mi się powód tego posta :wink:, jeździ mniej zaawansowanie ode mnie. W zeszłym roku podczas krótkiego pobytu w CZ (o! jednak byłem poza granicami :wink:), w Pasiekach nad Izerą, gdy nie znając jeszcze terenu zabraliśmy ją na trasę nr 5, było krucho - było dość stromo, ale nie jakoś zawrotnie, no i dużymi problemami zjechała... Dostała jakiejś blokady, niepotrzebne nerwy, itd itd... Do końca dnia jeździła "super turystyczną nr 8". To co sobie uświadomiłem po tamtym wyjeździe to na pewno to, że potrzebny jest jej instruktor. I to chcę zorganizować przed wyjazdem do A. Na pewno.Znajomi, którzy byli podczas tego wyjazdu z nami, tego samego sezonu były także we Włoszech. Z tego co pamiętam, jeździły na Alpe Cermis, Alpe Lusia. Upierali się wtedy, podczas tej sytuacji w Pasiekach, że takimi czerwonymi to oni nigdy nie zjeżdżali w Italii i w ogóle, że tu jest "be! źle! i do domu!"... Znam ich nie od dziś i wiem, że często nie są obiektywni w tym co mówią, dlatego do tego co mówią podchodzę z dużą dozą ostrożności... Czy słusznie?Teraz, podczas wymiany zdań nt. Zillertal, upierali się mocno przy tym, że żona "z pewnością sobie poradzi, że te trasy to łączki" (:eek:, uwielbiam to słowo, szczególnie patrząc przez pryzmat otaczających nas dwutysięczników...), i w ogóle, że będzie git, i super, itp itd ... Wspominałem o braku obiektywizmu, prawda? Nie muszę wspominać, że w Zillertal nigdy nie byli, prawda?Jestem po lekturze, pobieżnej, wątku "nieduży, kameralny ośrodek w Austrii" (to akurat na innym forum :redface: było kopiuj-wklej...) i dopiero teraz zastanawiam się czy potrzebne nam są pierdyliardy km, których i tak przez 6 dni nie będziemy w stanie objechać, tylko w zasadzie po to by osoby, którym na tym zależy, mogły powiedzieć, że były w "Zillertal i zaliczyły Hintertux"... ??? Bo jak słucham co poniektórych z mojej paczki, to tak to właśnie odbieram...Widziałem statystykę tras w całym Zillertal - jest ona dość miażdżąca dla nowicjuszy - ~160 km niebieskich do ~400km czerwonych... W które rejony doliny Zillertal należałoby skierować się z taką osobą jak moja żona?Czy sensem jest porywanie się na czerwone trasy, a jeśli tak - to które? Czy faktycznie znajomi, którzy twierdzili - uogólniając - że czerwone wcale nie takie straszne, mieli rację? Dla mnie to bez sens.Z tego co mi wiadomo, Zillertal jest jednym z większych ośrodków w Austrii - należy spodziewać się kolejek i tłoku na trasach z końcem lutego?Pomóżcie proszę, bo nie wiem już czy demonizuje, czy faktycznie moje obawy są słuszne.PzdrJ. Edytowane 13 Grudzień 2012 przez merlin_ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mifilim Napisano 13 Grudzień 2012 Zgłoszenie Share Napisano 13 Grudzień 2012 Witam, nie bardzo wiem gdzie zamieścić mój post, więc spróbuję tutaj. W drugiej połowie lutego wybieramy się sporą ekipą do doliny Zillertal. Decyzja o regionie, pomijając wszelkie tego szczegóły, została podjęta bez naszej, mojej i żony, wiedzy, ale jak piszę - pomińmy to. Tak jest i tak już zostanie. Zakwaterowanie klepnięte. Czym spowodowany jest ten temat? Nie byłem nigdy poza granicami kraju na nartach, jeżdżę na nartach dość amatorsko od 4 czy 5 sezonów, coś mi tam wychodzi. Tak sądzę :biggrin: Żona, czyli wydaje mi się powód tego posta :wink:, jeździ mniej zaawansowanie ode mnie. W zeszłym roku podczas krótkiego pobytu w CZ (o! jednak byłem poza granicami :wink:), w Pasiekach nad Izerą, gdy nie znając jeszcze terenu zabraliśmy ją na trasę nr 5, było krucho - było dość stromo, ale nie jakoś zawrotnie, no i dużymi problemami zjechała... Dostała jakiejś blokady, niepotrzebne nerwy, itd itd... Do końca dnia jeździła "super turystyczną nr 8". [ATTACH=CONFIG]7942[/ATTACH] To co sobie uświadomiłem po tamtym wyjeździe to na pewno to, że potrzebny jest jej instruktor. I to chcę zorganizować przed wyjazdem do A. Na pewno. Znajomi, którzy byli podczas tego wyjazdu z nami, tego samego sezonu były także we Włoszech. Z tego co pamiętam, jeździły na Alpe Cermis, Alpe Lusia. Upierali się wtedy, podczas tej sytuacji w Pasiekach, że takimi czerwonymi to oni nigdy nie zjeżdżali w Italii i w ogóle, że tu jest "be! źle! i do domu!"... Znam ich nie od dziś i wiem, że często nie są obiektywni w tym co mówią, dlatego do tego co mówią podchodzę z dużą dozą ostrożności... Czy słusznie? Teraz, podczas wymiany zdań nt. Zillertal, upierali się mocno przy tym, że żona "z pewnością sobie poradzi, że te trasy to łączki" (:eek:, uwielbiam to słowo, szczególnie patrząc przez pryzmat otaczających nas dwutysięczników...), i w ogóle, że będzie git, i super, itp itd ... Wspominałem o braku obiektywizmu, prawda? Nie muszę wspominać, że w Zillertal nigdy nie byli, prawda? Jestem po lekturze, pobieżnej, wątku "nieduży, kameralny ośrodek w Austrii" i dopiero teraz zastanawiam się czy potrzebne nam są pierdyliardy km, których i tak przez 6 dni nie będziemy w stanie objechać, tylko w zasadzie po to by osoby, którym na tym zależy, mogły powiedzieć, że były w "Zillertal i zaliczyły Hintertux"... ??? Bo jak słucham co poniektórych z mojej paczki, to tak to właśnie odbieram... Widziałem statystykę tras w całym Zillertal - jest ona dość miażdżąca dla nowicjuszy - ~160 km niebieskich do ~400km czerwonych... W które rejony doliny Zillertal należałoby skierować się z taką osobą jak moja żona? Czy sensem jest porywanie się na czerwone trasy, a jeśli tak - to które? Czy faktycznie znajomi, którzy twierdzili - uogólniając - że czerwone wcale nie takie straszne, mieli rację? Dla mnie to bez sens. Z tego co mi wiadomo, Zillertal jest jednym z większych ośrodków w Austrii - należy spodziewać się kolejek i tłoku na trasach z końcem lutego? Pomóżcie proszę, bo nie wiem już czy demonizuje, czy faktycznie moje obawy są słuszne. Pzdr J. hejka. znajomi i mają rację i nie mają tzn. w zillertalu jest FULL niebieskich łatwych tras i masz duży ich wybór w przeciwieństwie do jakiegoś kameralnego ośrodka. co do czerwonych to z reguły to są prawdziwe czerwone a nawet czarne-więc tu im nie wierz, szczególnie,że tam nie byli. reasumując ja bym tam żonę zabrał (co zresztą robię w styczniu + dzieciaki). co do ośrodków to tak na szybko to np: -gerlospass (po lewej górka) -penken (góra-horbergjoch ) -rastkogel -hintertux (olperer lifte) -hochfugen i hochzillertal (góra) generalnie wszedzie jest coś łatwego pzdr 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jarjak Napisano 13 Grudzień 2012 Zgłoszenie Share Napisano 13 Grudzień 2012 Merlin - nie jestem doświadczonym narciarzem. Ale chyba to dobrze. Bo twoje pytanie, tak przynajmniej ja to odbieram, bardziej ma charakter psychologiczny, niż narciarski. I jest ono powieleniem wielu podobnych wątpliwości - czy Kasprowy jest taki straszny, a co myślicie o Nosalu, czy czerwone trasy są dla mnie? Na to chyba nie ma dobrej odpowiedzi. Generalnie, jak pamiętam siebie sprzed kilku sezonów, pierwszych zjazdów i takich pytań - to odpowiedź brzmi: jeżeli zdajesz je, to pewnie ty, twoja lepsza połowa, nie jesteście gotowi. Ale jak dla mnie, narciarstwo to przełamywanie własnych barier. Góry są świetne, prędkość, adrenalina. Ale z niczym nie da się porównać tego poczucia, że się przezwyciężyło własne miękkie kolana. Byłem w ubiegłym sezonie w Gerlos, w tym wybieram się, jak mi się uda, w dolinę Zillertal. I jak dla mnie, to, że tam jest tyle tras, to sam plus. Pewnie inni, bardziej doświadczeni, doradzą ci, które trasy lepiej wybrać, ale cokolwiek doradzą, to moja rada jest taka - musicie tam jechać, spróbować. Po tych 6 dniach na pewno będziecie zadowoleni. O ile przezwyciężycie własne "ale". A ostrożnie zjechać, to po kilku sezonach, na pewno dacie radę z każdej trasy. Powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
janek57 Napisano 13 Grudzień 2012 Zgłoszenie Share Napisano 13 Grudzień 2012 Podobnie jak kolega jarjak doradzam jechać. Sam byłem dwa lata temu w Dolinie Aosty (Cervinia, Courmayeur,PIla ,La thulie) Cztery duże S.N. o bardzo wielu trasach różnej trudności. Radzę przez trzy dni pojeździć na licznych w każdej S.N. trasach niebieskich . Na niektórych z nich są ścianki podobne jak na naszych czerwonych. Ja zrobiłem błąd bo w pierwszym dniu, a był to mój 9 wyjazd narciarski w życiu ambitnie chciałem pokonać 6 km czerwona trasę i trochę się potłukłem, ale dałem rady pojeździć do końca wyjazdu. Konieczne są przeciwbólowe żele, maści i tabletki na wyjazd w Alpy. Bez tego to bym musiał po 3 dniach przestać jeździć. W zeszłym roku było już bardzo dobrze bo przez 6 dni miałem może z 10 ,,gleb'' a cały czas po czerwonych jeździłem:happy: Jutro wyjeżdżam w Alpy trzeci rok z rzędu . Bez strachu i z radością chociaż na ,,czarne" się nie wybieram. Co do nazewnictwa tras to w Polsce jest ono inne (uważam za błędne) niż w krajach Alpejskich gdzie trasy czerwone o stopniu trudności podobnym a nawet większym niż polskie czerwone nazwane są trasami średnimi, niebieskie łatwymi a czarne trudnymi.Pozdrawiam i powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.