marboru Napisano 22 Grudzień 2011 Zgłoszenie Share Napisano 22 Grudzień 2011 (edytowane) Zbliża się kolejny sezon ski-turowy w Tatrach. Na zachętę, tekst o samotnym wejściu na nartach na Jarząbczy Wierch. „Wartość współżycia sam na sam z przyrodą – w górach czy na morzu – polega między innymi na tym, że niezmiennie panujące w tej przyrodzie prawa umożliwiają alpiniście czy żeglarzowi, chociaż nie docelowo, to jednak samodzielne kierowanie własnym losem. W podporządkowaniu się koniecznościom natury można widzieć prawdziwe wyzwolenie człowieka”. W 1995 r. Wojciech Szadkowski odbył jedną z ładniejszych wycieczek ski-turowych. Zmierzył się sam na sam z Jarząbczym Wierchem w Tatrach Zachodnich. Piękna, całodniowa ski-tura. Najważniejsze – oprócz interesującej trasy – atmosfera bycia samemu w sercu Gór. I poczucie wolności. Polecam przeczytać. Bycie sam na sam z Górami ma swój niepowtarzalny smak. Jest z pewnością pewną strefą intymności, dającą silniejsze doznania i przeżycia, niż wycieczka w grupie. Najsilniejsza jest wtedy Przygoda. I liczą się głównie własne umiejętności i możliwości. Wtedy wszystko od Ciebie zależy: podejście, zjazd, decyzje są tylko Twoje, a odpoczywasz gdzie chcesz. Wolność, niczym nieskrępowana, to dominujące uczucie takiej wyprawy. A właśnie takiej wolności potrzebujemy przecież bardziej niż kromki chleba. Góry dają ją nam, „na tacy”, wystarczy tylko sięgnąć. No to sięgnąłem po nią bardzo sobie cenię takie wycieczki narciarskie. Opisana wycieczka miała miejsce w 1995 r., podczas pięknej i wyjątkowo śnieżnej zimy. A takie wtedy bywały w Tatrach niemalże rok w rok. Wielka to przyjemność móc stwierdzić, iż sprawy, o których myślało się przed laty, a które pozornie tylko poszły w zapomnienie, odżywają po latach i to w postaci być może doskonalszej. Dojrzalszej. Lepiej przemyślanej niż przed 16 laty, kiedy byłem beztroskim 29-latkiem, który chłonął jedną wyprawę tatrzańską po drugiej, nie dbał o zdrowie:), a każdy prawie skręt wykonywał na granicy ryzyka:). Teraz nie jestem jeszcze ski-turowym starcem, zmierzającym nieuchronnie ku narciarskiej emeryturze:), ale pewne sprawy odczuwam mocniej i zdecydowanie inaczej niż wtedy. Tekst ten pisany po wielu latach od wyprawy pokazuje jednakże te same emocje, odczucia, które zanotowałem wówczas w pamięci. Przynajmniej taką mam nadzieję. Ruszam... 5 maja i 5 rano – pobudka. Za oknem świeci już słońce. Gośka niedbale przykryta kołdrą. Żal wychodzić z ciepłego łóżka, gdzie leży taka dziewczyna:). No, ale cóż. Wstaję, rytuał wycieczki, jak zwykle: zaparzam kawę, pakowanie plecaka, coś przegryzam i w drogę. Pakuję do auta narty. Wtedy jeszcze można było samochodem dojechać na Polanę Huciska. Kilka zdań o celu mojej wycieczki, Jarząbczym Wierchu. Jarząbczy Wierch (2137 m), po prostu Jarząbczy, wznosi się nad Doliną Jarząbczą, Jamnicką i Raczkową, sąsiaduje z wysokimi szczytami Tatr Zachodnich, jak Raczkowa Czuba, Kończysty Wierch i Starorobociański Wierch, ma dwa wierzchołki. Przez niższy z nich biegnie granica polsko-słowacka. Nazwa szczytu pochodzi od starego góralskiego rodu Jarząbków. Znajduje się w grani głównej pomiędzy Kończystym Wierchem (2002 m), od którego oddzielony jest Jarząbczą Przełęczą (1954 m), a wierzchołkiem Łopaty (1958 m) – oddzielony od niej Niską Przełęczą (1831 m). Wzdłuż wymienionych szczytów i przełęczy biegnie granica polsko-słowacka oraz szlak czerwony, biegnący główną granią Tatr. Jarząbczy wznosi się nad Dolinami: Raczkową (a konkretnie: Zadnią Raczkową), Jamnicką (na terenie Słowacji) i Jarząbczą (po stronie polskiej). Najwyższy jego wierzchołek znajduje się po słowackiej stronie. Jest to całodniowa wycieczka narciarska warta polecenia dla bardziej wprawnych turystów tatrzańskich. Ze szczytu doskonale widać pobliskie Rohacze, Starorobociański, Bystrą i Błyszcz, masyw Barańca i inne szczyty Tatr Zachodnich. Widok ze szczytu bardzo rozległy i piękny. Zimą, a zwłaszcza na wiosnę, przy sfirnowanych śniegach, Jarząbczy to cel ładnej wycieczki ski-turowej. Pamiętajmy jednak, że przy dużych opadach śniegu z jego stoków schodzą potężne lawiny śnieżne. Ja idę z nartami na plecaku w krótkich spodenkach Krowim Żlebem, a potem Krowińcem. Pogoda jak marzenie. Na grani ubieram jednak długie spodnie – wszak jeszcze na grani króluje Pani Zima. Moja droga do góry... Znawca turystyki wysokogórskiej w Tatrach, Józef Oppenheim, tak pisze o wycieczce tej części Tatr Zachodnich w swoim przewodniku z 1936 roku: „Przepiękne przejście wysokogórskie, nadające się raczej do robienia wiosną, wymaga bowiem możliwych śniegów na grani i ustalonej pogody. Od narciarza ponadto wymaga nie tylko pełnego opanowania techniki zjazdowej, ale i dużej wytrzymałości”. Od schroniska zjeżdżamy kilkaset metrów w dół aż do wylotu Doliny Jarząbczej. Tu zakładamy foki, skręcamy w prawo i podchodzimy Jarząbczą w stronę Trzydniowiańskiego Wierchu, mijając po drodze Niżnią Jarząbczą Polanę (charakterystyczny krzyż żelazny) i Kamień Papieski. Szlak podejściowy wyprowadza nas dalej w stronę Jarząbczych Rówienek, potem ostro skręca w lewo (mostek) i przez Jarząbcze Szałasiska, już bardziej stromym terenem, wznosimy się długimi zakosami w górę. Następnie skręcamy w prawo i mijamy lawiniasty żleb. Ostatni etap podejścia prowadzi stromym stokiem Szerokiego Żlebu na Trzydniowiański. Jest to teren lawiniasty i przy zagrożeniu lawinowym droga ta nie jest zalecana do podejścia, jako mniej bezpieczna niż wejście przez Kulawiec. Przy pewnych śniegach należy przekroczyć żleb (tu uwaga!) i poruszać się grzędą po prawej jego stronie (patrząc od dołu). Przy twardych, zmrożonych śniegach należy podchodzić z nartami przypiętymi do plecaka. Natomiast przy firnach lub śniegach wiosennych można wejść na nartach na sam szczyt (czas podejścia z Polany Chochołowskiej ok. 2–2,5 godz.). Bezpieczniejsze podejście na Trzydniowiański Wierch prowadzi tzw. Kulawcem. Od schroniska zjeżdżamy w dół aż do Polany Trzydniówka, stąd skręcamy w prawo (za znakami koloru czerwonego), zakładamy foki i najpierw połogo, potem coraz stromiej wznosimy się drogą leśną zakosami przez tzw. Krowieniec, a następnie bardzo stromą przecinką, z początku dość wąską, rozszerzającą się ku górze, idziemy przez Kulawiec (zakosy) aż do granicy lasu. Tu teren robi się łagodniejszy i idąc w górę przez kilka niedużych wzniesień, łatwo osiągamy wierzchołek Trzydniowiańskiego (ok. 2,5 godz. podejścia z Polany Chochołowskiej). Droga bardziej nużąca, ale bezpieczna. Z Trzydniowiańskiego W. idziemy na nartach w stronę Czubika (trawersując jego zbocza od strony Jarząbczej lub granią), a potem przez Przełęcz Dudową i dalej stromym stokiem osiągamy szczyt Kończystego Wierch (2002 m), od Trzydniowiańskiego Wierch – 1 godz. Stąd szlak naszej wycieczki skręca w prawo, na zachód. Długa, ponad kilometrowa grań łączy Kończysty Wierch z Jarząbczym. Na nartach można dojść do Jarząbczej Przełęczy i położonej nieco dalej Kopy Prawdy. Ponieważ powyżej grań się zwęża, to narty przypinamy do plecaka i w butach, a nawet najlepiej w rakach (w zależności od warunków śnieżnych) poruszamy się granią w stronę Jarząbczego. Ja szedłem bez raków, ponieważ majowy śnieg był tak miękki, że nie było potrzeby ich używania. Słońce pali. Jak latem. Kropla mojego potu błąka się nieśmiało po moim czole i spływa do ust. Ma słono-gorzki smak. Za nią spływa kolejna. Zbliża się 13, jest już bardzo gorąco. A picie mi się już skończyło... Wargi wyschnięte, ślina robi się gęsta. A więc taki jest mój świat? Słodko-gorzki. Uśmiecham się do siebie:) Nie, nie tylko ma taki kolor. Jest bardziej kolorowy, tak jak dzisiaj góry, skapane w słonku. Ale z goryczy tej soli wynika to, co robię. Mój narciarski świat. Wart zmęczenia, potu, wysiłku. Jeszcze 50, 40, 30 m, grań zakręca łukiem w prawo i jestem na szczycie Jarząbczego. Sam. Wbijam narty). Po chwili odpoczynku wbiegam jeszcze na pobliską Raczkową Czubę (2194 m) i wracam do nart. Zjazd. Przed każdym tego typu zjazdem radzę koniecznie założyć kask i dokładnie sprawdzić, czy narty są dobrze zapięte. Ja kasku nie miałem:)), ubrałem więc zastępczo czapkę dopiąłem narty i ruszyłem. Ze szczytu zjeżdżamy granią na wschód w stronę Kończystego W. Górna partia wymaga uwagi i należy bardziej trzymać się stoku od strony Doliny Raczkowej, nie zaglądając zbytnio na stronę Jarząbczej. Potem jest już łatwiej – dojeżdżam do Kopy Prawdy i Jarząbczej Przełęczy. Zatrzymuję się, tędy planuję zjeżdżać. Oglądam drogę zjazdu: jest dobrze wyśnieżona. Jest tylko jedno „ale” - stok pokryty jest zlodowaciałym, bardzo twardym śniegiem. Decyzja.... Takie sytuacje są trudne. Jestem sam, stok stromy, upadek w takim terenie to nic dobrego. Stanąłem na grani przed szerokim u góry, a w dole wąskim i stromym żlebem, opadającym wprost do Doliny Jarząbczej. Góra stoku była wylodzona. Próbowałem ją nartą i usłyszałem tylko chrobot, jakby tarcia po lodzie, czy też szkle. Zastanawiam się chwilę. W mojej głowie trwa dylemat myśli i wyborów. - Przecież możesz jechać na Kończysty W. i zjechać granią i łatwym terenem na Czubik i Trzydniowiański – mówi mi jedna moja połowa. Druga stwierdza stanowczo: - Jedź tędy, po stromym, jesteś w formie, dasz radę. Dylemat, co robić trwał dłuższą chwilę, myślę z dziesięć minut. Wreszcie mówię głośno, trochę dla dodania sobie odwagi: - Jadę stromym, niech się dzieje, co ma się stać. Ruszam, pierwszy skręt – chrobot po lodzie, drugi – taki sam, trzeci też. Ledwo utrzymuję równowagę. Mięśnie napięte do granic, palą jak diabli, taka jazda męczy mnie okropnie. Nie zatrzymuję się jednak. Jadę jednak ostrożnie. Niżej jest lepiej, gdyż twardy śnieg przechodzi we wspaniały firn. Jakaż zmiana, jakaż szczęśliwa dla mnie metamorfoza. Teraz jest mój czas, jadę na całego. Festiwal skrętów, lekki (kontrolowany szał radości), wspaniałe uczucie wolności i precyzji ruchu, skrętu na dużej prędkości. Dojeżdżam do końca stromego – a więc decyzja była dobra. Staję chwilę, bo jestem solidnie zmęczony. Poniżej kosówki, jarzębiny - wspaniały teren, jadę długim skrętem. Dojeżdżam do lasu, pełnego brudnego, pokrytego igliwiem śniegu. Szus. Wypadam na Jarząbcze Rówienki. W dole słyszę szum potoku. Śnieg się kończy, zaraz za jego krańcem pełno krokusów. Kładę się przy nich, podkładam plecak pod głowę i patrzę w niebo. Teraz spokojnie spoglądam na trasę „wyrypy”. Ładna droga podejścia, jeszcze ładniejszy zjazd. Odpoczynek w takim miejscu to kolejna nagroda za wylany pot. Trwa to godzinę. Powroty... Powoli, jakby od niechcenia, schodzę w doliny. Niechętnie. Dzień chyli się ku końcowi, robi się chłodniej, co przyspiesza decyzję powrotu. Na Huciskach solidnie zmęczony pakuję się do auta i wracam do domu. Kilka słów podsumowania. Wycieczka na Jarząbczy jest niezwykle urozmaicona. Oferuje strome podejścia oraz wiele atrakcji wycieczki ski-turowej: długi zjazd granią (z Jarząbczego na Jarząbczą Przełęcz), potem stromym stokiem (ok. 40), żlebem, z szybkim szusem dnem Doliny Jarząbczej). To wszystko kwalifikuje go do miana jednej z ładniejszych wycieczek ski-turowych w tym rejonie, a na Polanie Chochołowskiej wiosną czekają na nas kobierce z krokusów. Czegóż chcieć więcej. Dane techniczne zjazdu: Początek zjazdu: Jarząbczy Wierch (2137 m). Nachylenie stoku: maksymalnie 35-40°. Przewyższenie:1100 mDługość zjazdu:6 km. Długość trasy wycieczki: ok.13 kmStopień trudności S2 + Zagrożenie lawinowe: Uwaga szczególnie w Szerokim Żlebie Czas podejścia: ok. 4 godzin Czas zjazdu: 1 godzina. Najlepsze warunki: marzec–maj. Tego dnia Góry wyraźnie mi sprzyjały. Narty w górach stały się z czasem esencją mojego życia. „Młodość potrzebuje jakiegoś objawienia. Dla mnie były nim góry. To bardzo ważne, żeby coś pokochać, by nie zgubić tych wartości, dzięki którym życie różni się od wegetacji” - mówi słynny francuski wspinacz, Gaston Rebuffat (1964). I ma całkowitą rację. Źródło: Watra, W. Szadkowski Edytowane 22 Grudzień 2011 przez marboru 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 29 Styczeń 2018 Zgłoszenie Share Napisano 29 Styczeń 2018 Dnia 21.01.2018 o 22:58, aklim napisał: Jeszcze taka mała dygresja do powyższego . Na dzisiaj planowaliśmy na początku zrobić coś w Dolinie Żarskiej w Tatrach Zachodnich , ale analiza pogody , zagrożenia lawinowego , itp , skierowała nas na szczęście gdzie indziej . Dlaczego na szczęście , to można przeczytać tutaj : https://www.hzs.sk/typy-aktualit/lavina-v-ziarskej-doline/ Tak , że góry są piękne ,zimą jeszcze piękniejsze , ale na pierwszym miejscu miejmy ZAWSZE na uwadze bezpieczeństwo nasze i naszych towarzyszy . Zamieszczam to smutne info w tym nostalgicznym zapomnianym wątku, jaki ten świat mały i czasem okrutny. Polish Polar Station Hornsund Z żalem i smutkiem zawiadamiamy… 21.01.2018 zasypany przez lawinę w Dolinie Żarskiej zginął nasz kolega, polarnik, uczestnik XXXIX Wyprawy Polarnej – Kacper Konior. Z wielkim żalem żegnamy tak młodą, pełną pasji i energii osobę. Jak mówi rodzina Kacpra: „Kochał to co robił, poświęcił temu czas, poznał wspaniałych ludzi. On będzie o Was pamiętał, a my jego rodzice i brat, prosimy byście go pamiętali. Może gdzieś Wam poda rękę, przytrzyma hak, połączy liny.” Uroczystości pogrzebowe odbędą się 26.01.2018 o godzinie 14:00 na Cmentarzu Komunalnym w Oświęcimiu. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
aklim Napisano 29 Styczeń 2018 Zgłoszenie Share Napisano 29 Styczeń 2018 normalnie , po ludzku , żal młodego człowieka ........ 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gerald Napisano 29 Styczeń 2018 Zgłoszenie Share Napisano 29 Styczeń 2018 3 godziny temu, surfing napisał: 21.01.2018 zasypany przez lawinę w Dolinie Żarskiej zginął nasz kolega, polarnik, uczestnik XXXIX Wyprawy Polarnej – Kacper Konior. Z wielkim żalem żegnamy tak młodą, pełną pasji i energii osobę. Jak mówi rodzina Kacpra: „Kochał to co robił, poświęcił temu czas, poznał wspaniałych ludzi. On będzie o Was pamiętał, a my jego rodzice i brat, prosimy byście go pamiętali. Może gdzieś Wam poda rękę, przytrzyma hak, połączy liny.” 21 stycznia byłem na Pilsku. 22 stycznia w szatni jednej z krakowskich popularnych saun słyszę rozmowę dwóch osób "lawina w Żarskiej, jednego odkopali i nie żył. Teraz widzę.... Kupiłem od Kacpra moje pierwsze i jedyne foki w życiu. Szkoda że miałem z nim okazje tak krótko rozmawiać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gerald Napisano 29 Styczeń 2018 Zgłoszenie Share Napisano 29 Styczeń 2018 23 stycznia zebrałem się na samotną wycieczkę, tu niedaleko w Gorce. W nocy nie mogłem spać. W ostatniej chwili się spakowałem. W ostatniej chwili zdążyłem na autobus. W ostatniej przed wyjściem stwierdziłem, że wezmę foki, żeby gdzieś dalej wyjść nad wyciąg narciarski w Lubomierzu. Gdzieś w cieniu Nanba Parbat, i wyczynu Tomasza Mackiewicza, parę dni wcześniej zginął w lawinie - w małych górach - Tatrach, na prostej wycieczce, na wycieczce skitourowej - Kacper Konior. Od Ciebie kupiłem te foki. Pierwsze i jedyne w życiu które miałem. I coś mnie tchnęło żeby je zabrać. 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MarioJ Napisano 30 Styczeń 2018 Zgłoszenie Share Napisano 30 Styczeń 2018 Smutek, szkoda człowieka, szkoda rodziny .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 19 Wrzesień 2019 Zgłoszenie Share Napisano 19 Wrzesień 2019 Mistrzowie odchodzą ✝️ Zginął Davo Karničar, 56-letni słoweński wspinacz, narciarz i skialpinista. Jako pierwszy człowiek zjechał na nartach ze wszystkich szczytów Korony Ziemi. Davo Karničar (fot. Tomo Jesenicnik) Davorin „Davo” Karničar urodził się w 1962 roku. Od najmłodszych lat pasjonowało go narciarstwo, dziedzina, w której przejawiał wyjątkowy talent. W latach 1975-1982 był aktywnym członkiem jugosłowiańskiej reprezentacji narodowej w narciarstwie górskim. Od 1980 roku zainteresował się alpinizmem. Już w 1989 roku wspiął się na Nanga Parbat, a w 1993 na K2. Niedługo później postanowił połączyć obie górskie pasje. W 1995 roku zjechał po raz pierwszy z ośmiotysięcznika. Była to Annapurna. Niedługo później przyszła kolej na Shishapangmę. Słoweński skialpinista ma na swoim koncie niezliczoną ilość wspinaczek i ekstremalnych zjazdów narciarskich. Do wartych uwagi przejść należy jego solowe pokonanie Filara Bonattiego na Petit Dru, a także zjazdy w Alpach: północno-wschodnią ścianą Eigeru, wschodnią ścianą Matterhornu oraz zjazd ze szczytu Mont Blanc. Po sukcesie w październiku 2000 roku, kiedy to jako pierwszy człowiek w historii zjechał na nartach ze szczytu Mt. Everest do bazy, Karničar podjął nowe wyzwanie. Najwyższe szczyty siedmiu kontynentów. Oczywiście nie chodziło o wejście, lecz o zjazdy na nartach. Przez okres sześciu lat od sukcesu na Mount Everest zjechał kolejno z: Kilimanjaro (5894 m), Elbrusa (5642 m), Mt. Aconcagua (6969 m), Mt. Kościuszko (2230 m), Denali (wcześniej McKinley) (6193 m) oraz na zakończenie, w 2006 roku z Mt. Vinson (4897 m). Tym samym stał się pierwszym człowiekiem, który dokonał zjazdu na nartach z najwyższych szczytów wszystkich kontynentów.Słoweniec był ciągle bardzo aktywny i podejmował wyzwania na najwyższym poziomie. W 2017 próbował zjechać z K2. Niestety, z powodu kontuzji kręgosłupa, która ujawniła się w trakcie podejścia, zmuszony był zrezygnować z kontynuowania akcji. W tamtym roku był gościem podczas 15. Krakowskiego Festiwalu Górskiego. Zjazd z K2 rok później zrealizował Andrzej Bargiel.Słoweńska telewizja informuje, że wypadek nastąpił podczas ścinania drzew na posesji. Davo miał pracować sam i został znaleziony przez krewnych. Źródło: pzs.si 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 22 Wrzesień 2019 Zgłoszenie Share Napisano 22 Wrzesień 2019 W dniu 8.10.2015 o 20:10, marionen napisał: Trailer filmu "Skiing 7 Summits" Film o słoweńskim narciarzu i alpiniście Davorinie "Davo" Karnicarze. Jest to pierwszy człowiek, który zjechał na nartach z najwyższych szczytów, wszystkich (7) kontynentów. Davo po 7 latach startów w alpejskim Pucharze Świata zaczął szukać nowych wyzwań, a ponieważ najbardziej uwielbiał zjeżdżać na nartach i wspinać się na górskie szczyty, to wybór mógł być tylko jeden - ekstremalny skitouring. Był pierwszym narciarzem, który wszedł i zjechał na nartach z Mount Everestu. Podczas pierwszego wejścia na Everest w 1996r w czasie zejścia ze szczytu przy temperaturze -50 stopni C. stracił dwa palce u ręki. Jednak nie poddał się i druga próba była już w pełni udana włącznie ze zjazdem. Davorin zdobył około 1600 gór, z których gdy tylko była możliwość zjeżdżał na nartach. Davo Karnicar rocznik 1962.Mam nadzieję, że niebawem będzie można obejrzeć ten film w pełnej wersji! Zdobyte szczyty: Mt. Everest 10. 2000r , Kilimanjaro 11.2001r , Elbrus 05.2002r , Aconcagua 01.2003r , Kościuszko 08.2003r , Mc. Kinley 06.2004r i Mt. Vinson 11.2006r . Pozdrawiam serdecznie! Davo Karnicar zjazd z Dolgi Hrbet 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 2 Listopad 2021 Zgłoszenie Share Napisano 2 Listopad 2021 W dniu 29.01.2018 o 19:50, surfing napisał: 21.01.2018 zasypany przez lawinę w Dolinie Żarskiej zginął nasz kolega, polarnik, uczestnik XXXIX Wyprawy Polarnej – Kacper Konior. Z wielkim żalem żegnamy tak młodą, pełną pasji i energii osobę. Jak mówi rodzina Kacpra: „Kochał to co robił, poświęcił temu czas, poznał wspaniałych ludzi. On będzie o Was pamiętał, a my jego rodzice i brat, prosimy byście go pamiętali. Może gdzieś Wam poda rękę, przytrzyma hak, połączy liny.” Dzisiaj wspominamy Kacpra i Davo 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sstar Napisano 2 Listopad 2021 Zgłoszenie Share Napisano 2 Listopad 2021 Żal obydwu. Kiedyś na końcu świata w Górach Kaczawskich auto zaparkowałem na końcu drogi, opodal dom, starsze małżeństwo, syna pochowali, przygnieciony drzewem, tak mi się skojarzyło… a lawina, jakaś fotka, ku przestrodze… https://www.tatry.cz/cs/seznam-galerii/galerie/lavina-prostredny-grun 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sstar Napisano 24 Kwiecień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 24 Kwiecień 2023 W dniu 30.01.2018 o 00:14, Gerald napisał: 23 stycznia zebrałem się na samotną wycieczkę, tu niedaleko w Gorce. W nocy nie mogłem spać. W ostatniej chwili się spakowałem. W ostatniej chwili zdążyłem na autobus. W ostatniej przed wyjściem stwierdziłem, że wezmę foki, żeby gdzieś dalej wyjść nad wyciąg narciarski w Lubomierzu. Gdzieś w cieniu Nanba Parbat, i wyczynu Tomasza Mackiewicza, parę dni wcześniej zginął w lawinie - w małych górach - Tatrach, na prostej wycieczce, na wycieczce skitourowej - Kacper Konior. Od Ciebie kupiłem te foki. Pierwsze i jedyne w życiu które miałem. I coś mnie tchnęło żeby je zabrać. Nawiazując taki tribute 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sstar Napisano 25 Kwiecień 2023 Zgłoszenie Share Napisano 25 Kwiecień 2023 (edytowane) A tymczasem nie tak niedawno https://zakopane.wyborcza.pl/zakopane/7,179294,29677013,kwietniowa-lawina-wysoka-na-trzy-metry-w-tatrach-zachodnich.html Edytowane 25 Kwiecień 2023 przez sstar Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 24 Listopad 2023 Zgłoszenie Share Napisano 24 Listopad 2023 R.I.P. Nie żyje Daniel Chojnacki Prezes Karkonoskiego GOPR, 41-latek osierocił pięcioro dzieci. Zginął przysypany lawiną w austriackich Alpach. Godzinę temu, sstar napisał: Sad... rip! https://wydarzenia.interia.pl/news-nie-zyje-daniel-chojnacki-prezes-karkonoskiej-grupy-gopr,nId,7169136 Chojnacki, wraz z 47-letniem kolegą, uprawiali skialpinizm, czyli wysokogórskie narciarstwo w Tyrolu w rejonie trzytysięcznika Glockturm Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/news-nie-zyje-daniel-chojnacki-prezes-karkonoskiej-grupy-gopr,nId,7169136#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=safari https://www.fr.de/panorama/erster-lawinen-toter-oesterreich-winters-wochenende-schnee-wahnsinn-92694089.html 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 27 Listopad 2023 Zgłoszenie Share Napisano 27 Listopad 2023 (edytowane) Tragicznie zginął nasz przyjaciel Daniel Chojnacki. Do katastrofy doszło w Alpach. Zabrała go lawina. Osierocił piątkę dzieci. My - przyjaciele rodziny - założyliśmy tę zbiórkę, żeby pomóc Kasi, żonie Danka, przed którą stoi olbrzymie wyzwanie - samotnie wychować Tytusa, Różę, Kalinę, Hanię i Olka. Chcemy, żeby w tej trudnej drodze, która ją teraz czeka miała zapewnione bezpieczeństwo finansowe. pomagam.pl/daniel-chojnacki Edytowane 27 Listopad 2023 przez surfing 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 24 Kwiecień Zgłoszenie Share Napisano 24 Kwiecień Pod lawiną w Tatrach Wysokich zginął Michał Wojarski, ratownik Grupy Beskidzkiej GOPR. Bielszczanin, mieszkający ostatnio w Małopolsce, miał ledwie 34 lata. W piątek 26 kwietnia o godz. 12.00 żegnamy Michała w kościele św. Barbary w Bielsku-Białej Mikuszowicach Krakowskich. Śnieżna biel dominowała w tym, co kochał robić najbardziej, Jeżeli chcecie przynieść kwiaty, to pożegnajmy go tym właśnie kolorem 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.