marboru Napisano 12 Maj 2011 Zgłoszenie Share Napisano 12 Maj 2011 - Mój najgorszy dzień? W tamtym roku. Wtedy pięciu mężczyzn zaatakowało mnie w Dakarze. Ranili mnie maczetą w lewą kostkę i stopę. Starałem się nie pozwolić im zabrać kamery i plecaka. Po tygodniu w szpitalu, z kilkoma szwami znów byłem na trasie! - opowiada Peter Gostelow, Anglik, który jedzie na rowerze z Londynu do Kapsztadu. Trasa liczy ponad 30,000 km. Przygoda zaczyna się w ciepłe miesiące 2009 roku. Peter Gostelow mieszkający na co dzień w angielskim Dorset kończy przygotowania do kolejnej wędrówki, wsiada na rower i wyrusza na południe. Gostelow to nauczyciel, ale na rowerze już swoje przeżył. W 2005 roku przejechał trasę Japonia - Wielka Brytania. Tym razem postanowił pokonać glob ziemski w innym kierunku. 16 sierpnia 2009 rozpoczął w Londynie swoją podróż do Kapsztadu. Incydent z senegalskimi złodziejami przytrafił się Anglikowi pod koniec 2010 roku. Potem Gostelow pokonał Kamerun i wjechał na najbardziej wymagający teren - Afrykę Środkową. Na szczęście (dla bezpieczeństwa) podróżuje teraz wspólnie z japońskim rowerzystą Hiromu. Rowery 'czują' już przebyte kilometry i nierówne drogi centralnej części Czarnego Lądu. - Okropne drogi w Nigerii dały nam popalić. Hiromu walczył długo z przednią zębatką. Po drodze zniszczyliśmy sporo sprzętu, który pomagają nam kompletować lokalni rzemieślnicy. Na razie to jakoś trzyma, ale mam nieodparte wrażenie, że w czasie jazdy czegoś w tym rowerze brakuje - mówi Gostelow. Anglik po Kamerunie podróżował jakiś czas bez wizy. Zdecydował się na to, po wizycie w urzędzie imigracyjnym. - Nie będę płacić nieuprzejmej kobiecie. Nie chciała przedłużyć mi wizy, a ja nie zamierzałem się z nią kłócić. Miałem zapłacić jakieś dodatkowe pieniądze - nie ma mowy - tłumaczy wzburzony rowerzysta. Magiczne litery Przy przekraczaniu kolejnych granic pomoc japońskiego współtowarzysza okazała się bezcenna. - Mieliśmy kilka problemów - wtedy do akcji wkraczał Hiromu. Pisał na karteczce jakieś szlaczki w swoim języku i mówiliśmy celnikom, że jeśli schowają je do kieszeni, to będą pod ochroną przed wszystkim złymi mocami. Nie mogłem oderwać oczu od ich twarzy zahipnotyzowanych tymi papierkami. W Afryce tradycyjne wierzenia wciąż mają niesamowitą moc oddziaływania - opowiada Gostelow. Gdzie tu spać? - W nocy rozbijamy namioty w pobliżu szkół. Mamy stałą procedurę: do wioski wjeżdżamy przed zachodem słońca i pytamy o pozwolenie wodza. Prowadzeni przez kordon towarzyszących nam dzieci rozbijamy później obóz i zaczynamy gotować. Przez siedem nocy jedliśmy kiedyś trzy miski ryżu (ok. 0,5 kg) wymieszanego w puszkowanymi sardynkami, kostkami maggi i jeśli mieliśmy dobry dzień, to dodawaliśmy jakieś pomidory i główki czosnku. Kiedyś nie mogłem skończyć mojej porcji i chciałem podzielić się z dziećmi, które obserwowały nas z odległości kilku metrów, stojąc gdzieś w ciemnościach. 11-letni chłopiec wziął miskę i zniknął z nią w mrocznej gęstwinie. Usłyszeliśmy kilka krzyków. Po minucie miska wróciła, bez ziarenka ryżu w środku - opisuje Anglik. Co dalej? Masa kłopotów Obecnie Hirumi i Gostelow odpoczywają w stolicy RŚA - Bangui. Tam przygotowują się do czekającej ich drogi. - Bangui wygląda jak wyciągnięte z kapsuły czasu. Miasto nad rzeką Ubangui to nasz ostatni przystanek w RŚA. Dalej czeka na nas Demokratyczna Republika Konga. To ekscytujące. Tysiące kilometrów drogi, po której mało kto podróżuje. Spodziewam się masy kłopotów. Gdzie będziemy się zatrzymywać? Pełno tu piachu, błota, z nieba leje się żar, są problemy z wilgotnością powietrza. Co będziemy jeść i czy znajdziemy zdatną do picia wodę? Dookoła bieda jakiej jeszcze nie widzieliśmy. To dla mnie najważniejsza część trasy. Jeśli nie okaże się ciężka, to będę rozczarowany. Mam nadzieję, że ukończę ją w jednym kawałku, z rowerem i kilkoma dobrymi historiami do opowiedzenia. Coś czuję, że będzie co wspominać - kończy Anglik, który ma za sobą już ponad 19 tys. km. Niedługo wsiądzie na swój rower i obok Japończyka ruszy dalej na południe, w kierunku Kapsztadu. O dalszych losach wyprawy będzie można przeczytać na OFF.SPORT.PL Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Bode Napisano 12 Maj 2011 Zgłoszenie Share Napisano 12 Maj 2011 Ciekawe ile wziął ze sobą łatek na dętki Dzięki marboru! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marboru Napisano 12 Maj 2011 Autor Zgłoszenie Share Napisano 12 Maj 2011 Dodam jeszcze filmik dotyczący afrykańskiej wyprawy...niestety w angielskiej wersji. [YOUTUBE] [/YOUTUBE] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lski@interia.pl Napisano 13 Maj 2011 Zgłoszenie Share Napisano 13 Maj 2011 Całą Afrykę na rowerze przemierzył Polak,Kazimierz Nowak,jeszcze w latach 30 tych 20 wieku,polecam jego fascynującą książkę Rowerem i pieszo przez Afrykę... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.