marboru Napisano 9 Maj 2011 Zgłoszenie Share Napisano 9 Maj 2011 Taki ładny dzień się zaczyna, a człowiek zamiast np w Tatry, to do pracy musi jechać Jan Kasprowicz KRZAK DZIKIEJ RÓŻY W CIEMNYCH SMRECZYNACH I W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska, Gdzie pawiookie drzemią stawy, Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy Na plamy szarych złomów ciska. U stóp mu bujne rosną trawy, Bokiem się piętrzy turnia śliska, Kosodrzewiny wężowiska Poobszywały głaźne ławy... Samotny, senny, zadumany, Skronie do zimnej tuli ściany, Jakby się lękał tchnienia burzy. Cisza... O liście wiatr nie trąca, A tylko limba próchniejąca Spoczywa obok krzaku róży. II Słońce w niebieskim lśni krysztale, Światłością stały się granity, Ciemnosmreczyński las spowity W bladobłękitne, wiewne fale. Szumna siklawa mknie po skale, Pas rozwijając srebrnolity, A przez mgły idą, przez błękity, Jakby wzdychania, jakby żale. W skrytych załomach, w cichym schronie, Między graniami w słońcu płonie, Zatopion w szum, krzak dzikiej róży... Do ścian się tuli, jakby we śnie, A obok limbę toczą pleśnie, Limbę, zwaloną tchnieniem burzy. III Lęki! wzdychania! rozżalenia, Przenikające nieświadomy Bezmiar powietrza!... Hen! na złomy, Na blaski turnie, na ich cienia Stado się kozic rozprzestrzenia; Nadziemskich lotów ptak łakomy Rozwija skrzydeł swych ogromy, Świstak gdzieś świszcze spod kamienia. A między zielska i wykroty, Jak lęk, jak żal, jak dech tęsknoty, Wtulił się krzak tej dzikiej róży. Przy nim, ofiara ach! zamieci, Czerwonym próchnem limba świeci, Na wznak rzucona świstem burzy... IV O rozżalenia! o wzdychania! O tajemnicze, dziwne lęki!... Ziół zapachniały świeże pęki Od niw liptowskich, od Krywania. W dali echowe słychać grania: Jakby nie z tego świata dźwięki Płyną po rosie, co hal miękki Aksamit w wilgną biel osłania. W seledyn stroją się niebiosy, Wilgotna biel wieczornej rosy Błyszczy na kwieciu dzikiej róży. A cichy powiew krople strąca Na limbę, co tam próchniejąca Leży, zwalona wiewem burzy... ...tak się trochę rozmarzyłem 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 14 Grudzień 2017 Zgłoszenie Share Napisano 14 Grudzień 2017 Znowu wieje Halny, więc lepiej dzisiaj mnie nie denerwujcie ,,Halny" Jana Kasprowicza Huczy nade mną halny wiatr... Daleki Wprzód mnie dochodzi szum i świst, a potem Z jakimś pogwarem, trzaskiem i łomotem Ciężar się kładzie na wysmukłe smreki. Od razu kłody o grubości snopów Gną się w mych oczach jak źdźbła lichej słomy: Tak igra nimi głuchy, niewidomy, Gość, co od skalnych wlecze się przekopów. Idę, wciąż idę, po jęczącym borze... I choć spotykam pnie, wyrwane z ziemi, Ten szał, w błękitnym zbudzony przestworze, By giąć i walić, strachu mi nie wlewa Do głębi wnętrza: rad bym siły swemi Zmierzyć się z wichrem jak te wielkie drzewa. II Miałem ci w sobie ongi moc czuwania, A dzisiaj senność ogarnia mi ducha: Gdzie życie wrzało, tam dziś pustka głucha, Gdzie słońce było, chmura blask przysłania. Jakowaś boleść, jakaś zawierucha, Co słabym bytom pewną śmierć wydzwania, Niech, jak halnego wiatru straszne grania, Wstrząśnie istotą moją: jest-li krucha, To po niej żalu nie będzie... A jeśli Nieprzełamana wyjdzie z tych zapasów, To razem z wichrem taki szlak zakreśli, Że zetnie na nim smreki swym oddechem, Sił pozbawione dla idących czasów, A to, co mocne, odpowie jej echem. III O wichrze halny ! Cóż, że przelękniona Chowa się koza przed twojej potęgi Wiewem niszczącym ? Sam orzeł, co kręgi Toczy podniebne, tuli się do łona Szczelin turniowych, bo królewskich skrzydeł Jędrna rozpiętość nie wytrzyma próby... Strącaj kozice, ty posłańcze zguby, I orły chwytaj w oka swoich sideł, I miażdż o skały, i jak łan, pokosem Bór położywszy, hucz szaleńczym głosem - Razem z mą duszą hucz i świszcz radośnie: Cóż, że z ginących strumień krwi popłynął ? Wszak nie ma szczęścia tam, gdzie życie rośnie ! Niech świat przepada, na to on, by zginął... IV Huczy nade mną halny wiatr... Na drogi Jego przemocy, po których zagłada I ból pospiesza, duch się mój wykrada, Świeżo uskrzydlon, żądny łez i trwogi. A od hal bujnych płynie jęk złowrogi - Rozpacz łkająca, że wichr pobił stada I porozrzucał koleby... I blada, Z włosem rozwianym i z drżącymi nogi, Postać juhasa przed oczy mi stanie... I niby orzeł z podciętymi pióry, Krwią skraplający swe rodzinne granie, Duch mój do smreków tuli się bezwładnie... I naprzód czuje strach i żal ponury, A potem znowu - senność go opadnie... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gerald Napisano 14 Grudzień 2017 Zgłoszenie Share Napisano 14 Grudzień 2017 (edytowane) No dobrze, to teraz coś ciut bardziej muzycznego. To znamy? Nazywali go marynarz, Bo opaskę miał na oku. Na każdym stoku dziewczyna, Dziewczyna na każdym stoku. Pochodzi spod Poznania, Podobno umie wróżyć z kart. Panny rwie na wiązania, Mężatki - na długość nart. Caryco mokrego śniegu Ratrakiem płynę do Ciebie pod prąd. Hej! Dobrze, że stoisz na brzegu, Bo ja właśnie schodzę na ląd. Nigdy się nie lękał biedy I się nie przejmował jutrem. A jego ratrak był kiedyś Zwyczajnym rybackim kutrem. I woził dorsze i śledzie, Zimą i latem, okrągły rok. Teraz jak nieraz przejedzie Rybami czuć cały stok. Caryco mokrego śniegu Ratrakiem płynę do Ciebie pod prąd. Hej! Dobrze, że stoisz na brzegu, Bo ja właśnie schodzę na ląd. Wszyscy w porcie odetchnęli. Zwiał nim się zakończył sezon. Jeszcze się tam jak żagiel bieli Jego czarny kombinezon. Odpłynął pod Ustrzyki I przez kobiety wpadł w kłopoty. Forsę z polowań na orczyki Przehulał na antybiotyk. Caryco mokrego śniegu Ratrakiem płynę do Ciebie pod prąd. Hej! Dobrze, że stoisz na brzegu, Bo ja właśnie schodzę na ląd. Jeśli kiedyś go zobaczysz Na ratraku w podłym świecie, To powiedz mu, że w Karpaczu Czekają na niego dzieci. I kiedy opuszcza statek, Żeby się znowu oddać złu, Każda z dwudziestu siedmiu matek Dzieciątku śpiewa do snu: Caryco mokrego śniegu Ratrakiem płynę do Ciebie pod prąd. Hej! Dobrze, że stoisz na brzegu, Bo ja właśnie schodzę na ląd. Caryco mokrego śniegu Ratrakiem płynę do Ciebie pod prąd. Hej! Dobrze, że stoisz na brzegu, Bo ja właśnie schodzę na ląd. Edytowane 14 Grudzień 2017 przez Gerald 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marboru Napisano 14 Grudzień 2017 Autor Zgłoszenie Share Napisano 14 Grudzień 2017 @surfing odkopany mój temat po 6 latach WOW! Trochę zazdroszczę czasu wolnego Dzięki! Miło było dzisiaj popołudniu gdzieś w przerwie oderwać się od rzeczywistości... @Gerald Andrus jest niezawodny 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Bumer Napisano 14 Grudzień 2017 Zgłoszenie Share Napisano 14 Grudzień 2017 Ja tam pociągu do poezji nie miałem i nie mam, jednak lubię góry. Także ludzi gór. W związku z powyższym, łącząc poezję z upodobaniami polecam wiersz Tadeusza Borowskiego pod tytułem "Na Witkacego". Nie zamieszczam tu go bo... Zresztą, sami wygooglujcie to zrozumiecie moje obawy. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Bumer Napisano 15 Grudzień 2017 Zgłoszenie Share Napisano 15 Grudzień 2017 Trzeba umieć tez czytać to co ukryte między wierszami. Ten krótki wierszyk mówi nam o preferencjach fiku-miku człowieka Zakopanego, jakim niewątpliwie był Witkacy. "Z dołu na ukos w górę, z góry na ukos w dol" - czyli zaczynał od dołu ruchem ukośne w górę. Jak widać tak zacząć mozna w pozycji odwrotnej, znaczy sie gdy się leży pod. A więc wiem już jakie były upodobania Witkacego odnośnie pozycji miłosnych. (co było do okazania czytając między wierszami) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.