marboru Napisano 6 Grudzień 2010 Zgłoszenie Share Napisano 6 Grudzień 2010 Inwestorzy z Rosji wypierają Austriaków z rynku nieruchomości. Nie targują się, tylko płacą - pisze "Newsweek Polska". 10 tys. EUR trzeba zapłacić za metr kwadratowy w austriackim kurorcie Kitzbuhell. To efekt niskiej podaży, ale też rosnącego popytu ze strony inwestorów ze Wschodu. Austriaccy pośrednicy nieruchomości lubią Rosjan, bo się nie targują. Na przykład znany miliarder Roman Abramowicz bez mrugnięcia okiem wydał 15 mln EUR na 2,4-hektarową posiadłość w kraju salzburskim. Jelena Baturina, najbogatsza Rosjanka, ma już w Kitzbuhell pole golfowe, hotel i willę. Większość transakcji - czytamy w "Newsweeku" - nie jest jednak do końca legalna. Przepisy austriackie zezwalają na zakup nieruchomości przez cudzoziemców, ale tylko pochodzących z Unii Europejskiej. Nabywcy sprytnie omijają prawo - kupują przez zarejestrowane w UE spółki lub podstawionych, legalnych klientów. Źródło: http://nieruchomosci.pb.pl/2307704,41329,rosjanie-kupuja-alpy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 6 Grudzień 2010 Zgłoszenie Share Napisano 6 Grudzień 2010 SzCyrku nie chcą? Wzięli by COS i GAT... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
magelan Napisano 7 Grudzień 2010 Zgłoszenie Share Napisano 7 Grudzień 2010 SzCyrku nie chcą? Wzięli by COS i GAT... szCyrku to nawet rosyjska mafia się boi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marboru Napisano 8 Grudzień 2010 Autor Zgłoszenie Share Napisano 8 Grudzień 2010 Całość z Newsweeka: Inwestorzy z Rosji wypierają Austriaków z rynku nieruchomości. Nie targują się, tylko płacą. Ostatnio ceny mieszkań w Zakopanem spadły do około 10 tysięcy złotych za metr kwadratowy. W austriackim kurorcie Kitzbühel też trzeba zapłacić 10 tysięcy, tyle że euro. Wartość nieruchomości rekreacyjnych trzyma cenę, a te najdroższe i najbardziej luksusowe wręcz drożeją. To zasługa ograniczonej podaży i rosnącego popytu ze strony inwestorów ze Wschodu. Cena nie gra roli Przykra decyzja o odwołaniu Jurija Łużkowa, przez ostatnie 18 lat potężnego mera Moskwy, zbiegła się z dobrymi dla niego wieściami z Austrii. Po miesiącach poszukiwań agenci nieruchomości znaleźli Łużkowowii jego żonie Jelenie Baturinie wymarzoną willę w najbardziej prestiżowej, zacisznej i widokowej części Kitzbühel, tuż obok rezydencji słynnego producenta kryształów Swarovskiego. Baturina i Łużkow mają już luksusowy drewniany dom w Kitzbühel, ale zdecydowali się na zmianę, bo stoi dość blisko granicy innej nieruchomości. Rosyjscy krezusi mają widok na najsłynniejszą trasę zjazdową świata Rosjanie za willę, jak doniosły austriackie gazety, są gotowi zapłacić 17 mln euro holenderskiemu inwestorowi, który kilka lat temu kupił ją za 70 proc. dzisiejszej ceny. Austriaccy pośrednicy z rynku nieruchomości lubią rosyjskich klientów, bo się nie targują. Baturina, zanim kupiła w Kitzbühel pierwszy dom, zainwestowała tam kilkanaście milionów euro w ziemię pod pole golfowe, a kolejne kilkanaście milionów euro pochłonęła budowa luksusowego hotelu na 150 łóżek. Roman Abramowicz, były właściciel koncernu naftowego Sibnieft, wydał 15 mln euro na 2,4-hektarową posiadłość w kraju salzburskim. Lokalną aferą zakończyła się inwestycja Olega Deripaski, udziałowca kombinatu Norylski Nikiel, w luksusowym kurorcie Lech, w którym bawi między innymi angielska rodzina królewska. Deripaska kupił tu hotelik Aurelio z pozwoleniem na rozbudowę. Hotel rzeczywiście został rozbudowany, ale miejscowi podejrzewają, że Aurelio w rzeczywistości pełni funkcję prywatnej rezydencji oligarchy. – Co to za hotel, który ma tylko dwóch pracowników? – pytał na łamach austriackiej prasy jeden z hotelarzy z kurortu Lech. Deripasce nie udowodniono jednak złamania przepisów, bo w części budynku działa hotel. Wynajem dużego apartamentu kosztuje kilkanaście tysięcy euro za tydzień. Inwestorzy z Rosji wypierają Austriaków z rynku nieruchomości. Nie targują się, tylko płacą. Austriacy są zaniepokojeni W ślady najbogatszych idą drobniejsi rosyjscy milionerzy, którzy w austriackich Alpach inwestują w apartamenty na wynajem. Jeden z deweloperów, który postawił na nowoczesną architekturę, budując apartamentowce w Ischgl, poszedłby z torbami, gdyby ich styl nie przypadł do gustu Rosjanom. Stanowili prawie połowę klienteli. Z Moskwy do Salzburga jest ponad 2 tys. km, ale odległość nie jest problemem. Lot trwa niecałe trzy godziny, a w Wiedniu można się przesiąść w samochód albo w dwa. Hotelarze opowiadają, że inwestorzy ze Wschodu przyjeżdżają jednym autem, a drugim ich bagaże. Jaka jest skala rosyjskiej inwazji na austriacki rynek nieruchomości rekreacyjnych? Szacunki utrudnia fakt, że prawdopodobnie większość transakcji nie jest do końca legalna. Austriackie przepisy zezwalają wprawdzie na kupno nieruchomości przez cudzoziemców, ale tylko pochodzących z krajów Unii Europejskiej. Zatem Rosjanie nie powinni mieć możliwości legalnego nabywania ziemi, mieszkań i domów w Austrii. Jednak, ku zdziwieniu Austriaków, kupują przez zarejestrowane w UE spółki lub podstawionych, legalnych nabywców. Według ostrożnych szacunków do tej pory Rosjanie kupili w Austrii kilka tysięcy nieruchomości o przeznaczeniu turystycznym. W kraju, w którym mieszka 8,5 mln ludzi, to kropla w morzu, ale duża skłonność do akceptowania wysokich cen zaczyna budzić w Austrii niepokój, bo wypycha z rynku miejscowych klientów. Inwestorzy ze Wschodu nie zawsze mogą liczyć na przychylność samorządowców. Świadczy o tym przykład dwóch rosyjskich przedsiębiorców, którzy w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego od dwóch lat próbują w Karyntii wybudować hotel i lokalne centrum kultury tybetańskiej. Inwestycja dostała nawet błogosławieństwo Dalajlamy, ale urzędnicy nie mogą się zdecydować, czy dać jej zielone światło i pozwolić zabudować miejską działkę, bo sprawa naturalizacji obydwu Rosjan, czego wymagają przepisy, stała się przedmiotem publicznej dyskusji. Trzy lata temu hotelarze z Kitzbühel, wystraszeni zainteresowaniem turystów ze Wschodu, próbowali ograniczyć liczbę rezerwacji z Rosji i Ukrainy, bo obawiali się, że miasto zostanie okrzyknięte rosyjskim kurortem. 16 z 20 najdroższych hoteli uzgodniło, że przybysze ze Wschodu mogą stanowić nie więcej niż 10 proc. klientów. Wycofały się po interwencji organizacji turystycznych. Jak wynika z badań austriackiej izby turystycznej, Rosjanie w sezonie zimowym dziennie wydają średnio 250 euro. Dwa razy więcej niż Niemcy i trzy razy więcej niż Holendrzy. Euro to euro, nawet kupione za ruble. Źródło: newsweek.pl Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lupus Napisano 3 Styczeń 2011 Zgłoszenie Share Napisano 3 Styczeń 2011 Węgrzy też ale Styrię. Wystarczy pojechać do St Lorenzen ob Murau. 90% to Węgrzy. Vistlat:D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.