Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'zły' .
-
22 stycznia 2019 oddałem moje slalomki do ostrzenia i smarowania w serwisie przy wyjściu ze stacji Czantoria do wyciągu krzesełkowego. To ten serwis zaraz za wyjściem po prawej stronie. Mają sprzęt K2. Odebrałem narty po 30 minutach. Po wpięciu się zauważyłem, że narty poruszają się opornie, ale myślałem że to jakieś złudzenie. Wjechałem na górę i to samo. Przed smarowaniem było zdecydowanie lepiej. Oprócz tego narty bardzo mnie zaskoczyły nadsterownością, a właściwie prawie mnie wystrzeliły poza trasę w las. Na szczęście były wolne po smarowaniu :-) Zjechałem na dół jak paralityk i udałem się ponownie do serwisu. Panowie byli bardzo zdziwieni. Poprosiłem o zebranie smaru. Miał dziwny grafitowy kolor. Rzekomo był to smar żółty do -7C. Ponownie wjechałem na górę i tym razem ledwo uszedłem z życiem. Narty zrobiły się szybsze ale teraz dopiero pokazały jak można zepsuć krawędzie przy ostrzeniu. Przyjrzałem im się dokładniej i przeraziło mnie co zobaczyłem. Do dalszej jazdy musiałem wypożyczyć inne narty. Po powrocie do domu, udałem się się do mojego stałego serwisanta w Łodzi - Pan Chachulski. Jak zobaczył "wyczyn" serwisantów z pod Czantorii, to prawie się przeżegnał lewą nogą. Opińja: narty były nieudolnie ostrzone ręczną szlifierką kontową, nie trzymały lińji i miały wgłębienia w stali i na bocznej krawędzi speed wall, krawędzie zniszczone, ale na szczęście fachowiec Pan Chachulski obiecał że jeszcze na kilkadziesiąt godzin jazdy je uratuje. Co do smaru, to na podstawie jego resztek, stwierdził że chyba to jest smar do klasycznych biegówek - żeby nie uciekały do tyłu w klasyku. OSTRZEGAM WSZYSTKICH PRZED TYM SERWISEM POZDRAWIAM I ŻYCZĘ BEZPIECZNEJ JAZDY NOWIK