Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'wiosną' .
-
Wiosna się już zaczęła, sezon narciarski jest na końcówce. Czas zacząć sezon letni. Tu proszę pisać relacje o wyprawach w góry (i rowerowych i pieszych). Liczą się wszystkie pasma górskie w Polsce. Zachęcam do dzielenia się swoimi wrażeniami z wypraw. Szusy W Bikini w BSA też zachęcam do wklejania tutaj. W Kaliszu wiosnę poczułem z rodziną już na końcówce lutego kiedy to mój syn miał w pokoju 7 hiacyntów i tak intensywnie pachniały że zaleciało się ok 20 pszczół🐝!
-
Hej, @JC Jacku, w Alpy zawsze jeździłem zimą. W tym roku chciałbym jednak na kilka dni (5-7 dni) wybrać się latem. I teraz proszę o poradę, gdzie najlepiej wybrać się pierwszy raz? 2 dorosłe i bardzo sprawne osoby. Zależy nam oczywiście na wszystkim: żeby można było wyjechać infrastrukturą w góry w celu hikingu z pięknymi widokami / ale także żeby obok były jakieś miejsca do zwiedzania / oraz trasy rowerowe. Jaki jest Twój Top 3? Ile +/- kosztują karnety letnie na dolinę - tak aby móc korzystać z kolejek i transportu? Są duże różnice w cenach karnetów letnich pomiędzy różnymi miejscówkami, czy tak jak zimą? Kupuje je się normalnie w kasie, tak jak karnety narciarskie?
-
Właśnie wtedy, kiedy Lombardia boleśnie doświadczała kryzysu epidemicznego, na stronach polskiego MSZ pojawiały się sugestie by nie wyjeżdżać na południe Europy, a Dolomiti Superski było na trzy dni przed zamknięciem swoich ośrodków, około godziny 2.00 wytoczyłem się z Opola, aby zameldować się na Okęciu nad ranem. Już na miejscu leniwie zebrała się ponad 20-osobowa ekipa z każdej strony naszego kraju. Mieliśmy wsiąść do samolotu i polecieć do Malagi. A dlaczego koniecznie z Warszawy? Ano, dlatego, że operatorem tego wyjazdu była Itaka i tak sobie Itaka ustaliła. Poza tym, że firma ta ma siedzibę w Opolu, które to Opole pożegnałem kilka godzin przedtem. Celem była Sierra Nevada, najbardziej na południe wysunięty ośrodek narciarski Europy z najwyższym szczytem Mulhacen- 3481 m. Nie jestem pewien czy ktokolwiek z własnej woli wybrałby się tam na narty, ale jako, że wyjazd był dedykowany i okolicznościowy, to cel podróży nie miał już szczególnego znaczenia. Okęcie: Lot trwał jakieś 3,5 godziny i już niedługo ukazała się hiszpańska ziemia i potem Malaga, trzeba przyznać, że pięknie położona: Z lotniska odebrał nas autobus i rozpoczęła się 4-godzinna jazda do samego Sierra Nevada. Strasznie się dłużyło, bo praktycznie każdy był po zarwanej nocy, a po drugie jazda autokarem po serpentynach nie należy do szczególnie ekscytujących. Natomiast widoki były iście wiosenne: Minęliśmy Grenadę i tak sobie w tej zieleni podróżowaliśmy, a towarzyską rozrywką stało się przewidywanie kiedy ukażą się jakieś stosownie zimowe widoki. Minuty mijały, metry wzniosu również, a jedyną różnicą otoczenia była tylko lekko blednąca i szarzejąca zieleń. Zegarki z wysokościomierzem niebezpiecznie zbliżały się pomiarami powyżej 1500 m n.p.m., a tu ciągle wiosna. 1600..., 1700, 1800, NIC! Nagle ostry zakręt i autobus się zatrzymał. Panie i Panowie, jesteśmy na miejscu, 2100 m n.p.m. Wyszliśmy i zobaczyliśmy kilka białych nitek nartostrad, aha, więc jednak będzie jeżdżenie. Pogoda taka trochę słaba, ale jutro na pewno będzie lepiej. I poszliśmy do hotelu: Na hotel wpływu nie miałem, bo tak stało w programie. Ale trzeba przyznać, że był bardzo w porządku. Bardzo, bardzo wypasiony fitness, trzy bieżnie i komplet dwunastu herculesów, czyli rowerków stacjonarnych. Na tablicy ogłoszeń zapraszano w czwartek na zajęcia indoor-cycling o 20.00, przyszedłem punktualnie, ale nikogo nie było. Jeżeli chodzi o jedzenie to było niemoralnie dużo i niemoralnie smacznie. Polecam i nie polecam. W pierwszym dniu było tak: Sytuacja z godziny na godzinę się pogarszała, by po 14.00 stać się zupełnie przyzwoitą. Tutaj zjazd na dół wzdłuż dwóch gondol: Generalnie samo miasteczko, a w zasadzie stacja narciarska położona jest malowniczo na zboczu tworząc amfiteatralną kaskadę połączoną krętą ulicą. Można też skorzystać z wewnętrznego krzesełka Parador I. Podobnie jak Val Thorens są tam hotele i różne inne miejsca do spania, restauracje, bary, kafejki oraz sklepy. Koniec, zero stałych mieszkańców. I to wszystko nazywa się Pradollano. Cały ośrodek narciarski można podzielić na cztery regiony. Borreguiles to górna stacja dwóch gondol wyjeżdżających z dołu. Główny punkt przesiadkowy, gastronomiczny i handlowy: W jego obrębie mieści się obszar dla szkółek narciarskich, dziecięcych ski-parków itd. Następnym jest jakby lewa ściana patrząc od dołu, która ma dwa główne krzesła (Stadium i Veleta), pod którymi jest kilka tras schodzących do Borregguiles i wspomnianego już wcześniej zjazdu na sam dół. Jeżeli chodzi o długość tras, to sprawa jest skomplikowana i o tym będzie później. Trochę poniżej tych dwóch kanap jest kilka, jeśli nie kilkanaście czerwonych nie za długich tras schodzących i łączących się w różnych miejscach z główną zjazdówką do stacji dolnej. Dwa ostatnie regiony są znakomite. Loma De Dilar, kompleks poważnych, kultowych w środowisku free ski-parków z kilkoma trasami, na których to akurat podczas naszego pobytu rozgrywany był Puchar Świata w snowboardzie: Na koniec zostawiam Laguna De Las Yegulas. Rozległy trochę przypominający alpejskie lodowce obszar narciarski z długimi trasami i jego górna część, gdzie jest najwyższy punkt, gdzie można dotrzeć na nartach. To trochę poniżej szczytu Veleta 3398 m n.p.m. Docieramy tam orczykiem Zayas: lub krzesłem Laguna: Spod Velety w sprzyjających okolicznościach można zobaczyć Morze Śródziemne. Podaję, do wierzenia. Tam naprawdę je widać: Ogólnie rzecz biorąc ośrodek jest dla wszystkich. Głównie czerwone i niebieskie. Najwięcej czarnych jest na spadzie łączącym tę część ski-parkową ośrodka z główną trasą w dół. Jest tez ciekawa ścianka, chociaż krótka, obok anteny: KIlka fotek: Najlepszy moim zdaniem fragment ośrodka: Jedna z czarnych tras wbijająca się w nartostradę do dolnej stacji: Najbardziej typowy obrazek- jeden człowiek na trasie: C Classic landscape: A to moje towarzyszki: Tym kiedyś się wciągało: Antena od tyłu: Gastronomia nie jest oczkiem w głowie ośrodka: Akcja zima: W kwestii śniegu trochę wyjaśnienia. W pierwszym mglistym, rekonesansowym dniu jakoś nie było to aż tak wyraźne, natomiast przez pięć kolejnych pogoda była piękna z ostrym słońcem i mrozem w nocy. I już w drugim dniu pokazało się to niezbicie, że jeździmy tylko, tylko po sztucznym śniegu. Póki krawędzie były ostre, był fun, w dwóch ostatnich dniach jak jeszcze w nocy mroziło mocniej mieliśmy juz do dyspozycji lodowisko, zwłaszcza w tej alpejskopodobnej części, gdzie na trasach było może 30 osób. Ludzie z obsługi uświadomili nas, że każdy gram śniegu, każda śnieżynka pochodzi ze sztucznego naśnieżania. Podobno w sezonie 2018/19 sypnęło dwa razy po półtora metra i mieli z głowy. Ale tym razem wszystko było sztucznie naśnieżone. Trasy były betonowe, natomiast wszystko off-piste było jednolicie lodowe. Mały wyskok poza trasy skończyłby się zapewne zjazdem po lodzie do któregoś z kilku zbiorników retencyjnych. Tymczasem wspomniana na początku nartostrada na sam dół już od około 12.00 była wytopiona, dziurawa, z płatami hamującego szlamu. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Jeszcze trzeba wspomnieć o długości tras. Tutaj rodzi się kłopot, bowiem w tym ośrodku nie ma długich tras jako takich. Są dziesiątki kawałków po kilkaset metrów, do których dołączają inne, te z kolei dzielą się na mniejsze, jest masa skrzyżowań. Nie wiem jak długi jest najdłuższy wariant z samej góry na dół. Przewiduję, że ma około 6 kilometrów. Ale trzeba siąść z mapką i mozolnie liczyć. Aha, i jeszcze każda z tych fragmentów tras ma swoją nazwę i jest ich ponad 120. Koncepcja puszczenia się na pełny gar ze świadomością, że za kilkaset metrów trasa łączy się z inną i potem jeszcze wpada w inną, musiała być bardzo mocno temperowana. W końcu do domu daleko. Oczywiście, że Sierra Nevada jest dla nas egzotyczna, ale raczej tylko w kwestii odległości. Z mojego, italianofilskiego punktu widzenia brakowało mi espresso i gastronomii na włoską modłę. Zamiast Prosecco jest Cava, da się żyć. Natomiast narciarsko ani lepiej, ani gorzej. Na pewno można się wyjeździć po sufit. I pod tym względem bardzo polecam. Można sobie też wyskoczyć autobusem do Grenady. Ale jeżeli ktoś targa przez pół świata narty po to, by stały w narciarni...
- 5 komentarzy
-
- 14
-
W planach była runda po Alpy Ötztalskich od schroniska do schroniska. Czyli haute route po trasie Venter Runde, nazywana też Ötztal Haute Route. Ze względu na warunki śniegowe i lawiny nie zrobiliśmy całej pętli Otztal. Było zbyt ciepło, pokrywa była w wielu miejscach mokra na pół metra albo i więcej. Duże wahania temperatur. Szliśmy w grupie 5 osób z przewodnikiem IVBV. Pierwszy dzień był już zastępczy. Wybraliśmy w miarę bezpieczne wejście do schroniska Langtalereckhutte i dalej na szczyt Eiskogel na wysokość około 3200m. Ruszaliśmy z tras w znanym ośrodku Obergurgl.
-
Dziś po dolomicko-alpejskim safari wróciłem na Jaworzynę. Po ciepłej nocy warunki oczywiście wiosenne, ale nie jest źle. Da się ominąć przetarcia, a ludzi wszystkich jest ok. 20 osób, więc nie ma dla kogo puścić czegokolwiek poza kolejką. Do zobaczenia w piątek...
-
Jest taka chwila, która dla mnie oznacza wiosnę. To moment kiedy mogę powiedzieć Wiosna, wiosna czosnek niedźwiedzi stoi jak sosna. To najpiękniejsze sezonowe warzywo jakie znam. Można się nim cieszyć bardzo krótko. Wyrasta spod śniegu marcowego, a już na początku maja roślina więdnie. Rośnie kilometrowymi łanami, szczególnie u nas w Karpatach. Lubi okolice młak, obszary podmokłe. Ma piękny czosnkowy zapach. Jego pola występowania są rzadkie. Można go uprawiać, jednak jest wymagający. Jem go codziennie w tym krótkim okresie jego występowania. Znam conajmniej dwa stanowiska w okolicach Krakowa gdzie występuje (nie napiszę gdzie ze względu na ochronę rośliny). Dzisiaj zakupiłem go na Placu Imbramowskim w Krakowie. Spróbujcie go surowego, jest niesamowity!
-
I tak doczekałem się pierwszych płatków śniegu 30 marca . Przypominam że mieszkam na południu Skandynawii Poranek vs po południu 😉
-
Nart dla mnie nie było, ale rolki to już będą 😀 rolki i łyżwy, oprócz nart, uważam za sporty mi najbliższe... W przypadku rolek raczej traktuję je rozrywkowo, ogólnorozwojowo-kondycyjnie. Nie inwestowałem w lepsze do takiego stylu jazdy. Tym bardziej teraz, w okresie rehabilitacji pourazowej, jeszcze nie czas na szaleństwa, może za sezon... Natomiast umyśliłem sobie trochę podnieść jakość sprzętu przez wymianę kółek, bo już czas. Rozebrałam i zastanawiam się jak daleko się posunąć w tym poprawianiu, tj co wymienić, a co zostawić. Na fotce poniżej widać wyzwanie, tanie elementy słabej jakości, a tu parę kilo jest do dźwigania. na pewno wymienię kółka bo są zniszczone, starte i popękane; myślę czy zamiast 80mm/82a —> 84mm/85a ? łożyska abec7, takie sobie ale wydają się ok, trochę trzeszczą; myć czy przy okazji wymieniać na ilq7 ? te tulejki alu 6mm to jak z dziecięcych rolek; zmieniać na dobre, 8 mm (plus śruby) ? Takie tam świąteczne dylematy
-
May 8 !!! na nartach Chopok/Jasna (foto z web kamer)
- 7 odpowiedzi
-
- 5
-
- jasna chopok
- wiosna
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czas "odpalić" sezon rowerowy. Wybrałem się moim rowerem na Szyndzielnię, aby sprawdzić jak najlepiej nagrywać dla Was kolejne "letnie" filmy. Oglądając dowiecie się, jakie mam plany na nadchodzący sezon wiosenno - letnio - jesienny. Jeżeli masz propozycję ciekawych miejsc, jakie mógłby odwiedzić, napisz do mnie na adres: youtube@skionline.pl
-
- 2
-
- aktywne lato
- rowery
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Szczyrk - koniec sezonu zimowego 18/19 (Vlog #017) @johnny_narciarz dziękuję za wspólne nartowanie! Sobota 5 kwietnia 2019, ostatni narciarski weekend w Szczyrku. Sprawdzam warunki narciarskie w Szczyrk Mountain Resort na trasach ze Zbójnickiej Kopy i Małego Skrzycznego na Halę Skrzyczeńską. Czynne były: kolej gondolowa, kanapa na Kopę i orczyk na Halę Skrzyczeńską. Wybrałem się także "z buta" do Schroniska na Skrzycznem, gdzie niestety, "pocałowałem klamkę". Następnie był ostatni zjazd sezonu 18/19 w Szczyrku, ze Skrzycznego, przez Zbójnicką Kopę na Halę Skrzyczeńską. Na dół zjazd już tylko gondolą, choć jak dowiedziałem się na parkingu, Bieńkulą też można było zjechać do Czyrnej.
- 3 odpowiedzi
-
- 9
-
- szczyrk
- koniec sezonu
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wiadomo - jesteśmy w domu, mamy czas, regenerujemy i smarujemy ślizgi sami, lub zanosimy do serwisu. Jednak czasami bywa tak, że jesteśmy w miejscu gdzie nie ma serwisu, albo nie mamy czasu na bardziej profesjonalny i długi serwis domowy "na gorąco". Od niepamiętnych czasów, moja mama zawsze woziła komplet smarów do nart na każdy wyjazd. To wyglądało jak małe kolorowe świeczki. Każdy kolor miał być pod inną temperaturę. Było to polskiej produkcji, niestety jakiej dokładnie - nie pamiętam (Polsport?). Po jakimś czasie ten zestaw gdzieś zaginął. Wiem, że kiedyś używało się po prostu zwykłych świeczek. Uważam że poza serwisami, taki sposób jest cały czas przydatny. Jakieś dwa lata temu zaczęło mi brakować tego, szczególnie w takich sytuacjach: 1) Nagła zmiana temperatury w ciągu dnia. Do południa zimno - jeździ się dobrze, po południu ciepło, śnieg się nadtapia - narty lekko hamują. 2) Wiosenna jazda, po południu woda na stoku. 3) Nagła zmiana temperatur w którym były trzymane narty. W tych i wielu innych sytuacjach, bardzo przydatny był 2-3 minutowy zabieg, polegający na nałożeniu smaru na narty, gdzieś bezpośrednio na stoku. Efekt zawsze był zadowalający. Dwa lata temu kupiłem smar do nart, z polskiej firmy IKA z Zakopanego - "uniwersalny". Mała kostka za około 10 zł kupiona przez allegro. Ciężko kupić smary tej firmy w sklepach. Jak piszą na swojej stronie internetowej: "Optymalne zastosowanie w temperaturze powietrza + 10 C° – -20C°. Można aplikować na zimno lub na gorąco. temp. żelazka – 120 C°" W sklepach praktycznie nikt smarów na zimno nie sprzedaje. Ciężko znaleźć cokolwiek, a każdy odsyła do serwisu. A jakie Wy macie doświadczenia? Ktoś poleca inny sposób, inne smary?
-
Z albumu: Wielka Racza - wiosenne narty
Wielka Racza - wiosenne narty 2018.03.11 -
Z albumu: Wielka Racza - wiosenne narty
Wielka Racza - wiosenne narty 2018.03.11 -
Z albumu: Wielka Racza - wiosenne narty
Wielka Racza - wiosenne narty 2018.03.11 -
Z albumu: Wielka Racza - wiosenne narty
Wielka Racza - wiosenne narty 2018.03.11 -
Z albumu: Wielka Racza - wiosenne narty
Wielka Racza - wiosenne narty 2018.03.11 -
Z albumu: Wielka Racza - wiosenne narty
Wielka Racza - wiosenne narty 2018.03.11 -
Z albumu: Wielka Racza - wiosenne narty
Wielka Racza - wiosenne narty 2018.03.11 -
Z albumu: Wielka Racza - wiosenne narty
Wielka Racza - wiosenne narty 2018.03.11 -
Z albumu: Wielka Racza - wiosenne narty
Wielka Racza - wiosenne narty 2018.03.11 -
Czołem, parę fotek z czterodniówki z Soelden. Klasyka, męski wyjazd, noc w aucie i na narty. Początek nową gondolą na Giggijoch A tam już właściwy świat :-) Potem przerzut w rejony "Bondowskie" Nowe krzesło w rejonie Gaischlachkogl Kolejna, świetna trasa - ale już nie na te temperatury. Jedna z najniżej położonych w Soelden. Widokowość - ogólnie OK :-) Co prawda Białka to nie jest, ale da się żyć.... Teren działania agenta 007. Ciąg dalszy nastąpi wieczorem, czas wracać do realiów i pracy.....
-
Znalazłem fotkę z przed tygodnia z Chopoka (oczywiście) trasa dojazdowa do parkingu: Vyhliadka - Lucky (ale to nie ważne). Mam dla was pytanie, specjaliści... którędy pojechalibyście po tej trasie? Ciepło, śnieg zaczyna miejscami trzymać, nawet mocno narty wyraźnie zwalniają... szukacie szybkiego śniegu? którędy?
-
Tradycyjnie z końcem marca udałem się na safari o profilu sportowym w Alpach włoskich. Dziś zainaugurowane zostało 4,5km gigantem Helmissimo.Sporo obaw budziła superciepła pogoda i rzeczywiście,choć zadziałało to na korzyść starych ludzi,którzy startują pierwsi. W olśniewającym słońcu wystartowaliśmy o godz.9 po betonie,który stopniowo przechodził w firn ,więc mimo bardzo mocnej konkurencji Włochów i Austriaków,wyniki w generalce były zadziwiające.Najlepszy czas, 3,12 zrobiła niejaka Karoline Trojer,instruktorka z dobrą przeszlością zawodniczą,dopiero trzeci czas zrobił mężczyzna i to z mojej grupy wiekowej. Hermann Oberlechner regularnie wygrywa co prawda Puchar Świata masters,ale żeby objechać czynnych młodszych o 40 lat zawodników ;sam ma 62 lata -to jednak był ewenement.. Teraz będzie Ischgl,Kronplatz,Livigno i na koniec safari start w Gardenissimie,zdaje się,że w letnich temperaturach...