Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'w litmanovej' .
-
Jak co roku,wynajęliśmy dla klubu na 3 dni niefunkcjonującą w tygodniu stację Litmanova. Właściciel obiecał nienaganne przygotowanie,masę śniegu i nic nie skłamał. Problemem było dla mnie dotarcie,bo na ten koniec świata nie da sie dojechać komunikacją publiczną a ostatnie tygodnie obfitowały w spotkania ze służbami porządkowymi,wzbogacające moje konto punktowe, czego nie doświadczyłem od kilku lat.Złożyłem to na karb czytelnictwa funkcjonariuszy,którzy koniecznie chcą kręcić filmy z moim udziałem,bo zaczęło się miesiąc temu,gdy w książce "Osiołkiem" zrobiono ze mnie notorycznego pirata drogowego.Postanowiłem więc na przebycie 95 kilometrów przeznaczyć 2 zamiast 1 godziny ,jak zazwyczaj i poskutkowało, bo nie zdobyłem żadnych punktów. Na końcu świata nie ma internetu, telewizji ani siedzib ludzkich w pobliżu,są za to chatki drewniane w odległości 15 m od stacji dolnej i sporo śniegu ,jak zawsze w listopadzie.W tym bajkowym entourage'u,jak na końcu świata,nie zamyka się na noc aut,sprzęt można zostawić na dworze na noc i poczuć się jak prawdziwi eksploratorzy. Rano przyjeżdżali wyciągowi i catering,wieczorem odjeżdżali i zostawaliśmy sami. A w międzyczasie wałkowaliśmy giganta na stromej ściance a wyciąg tak gna,że można w jednej sesji wyjechać nawet 50 razy.... Aż zacząłem tęsknić za weekendową Białką z jej przymusową integracją...
- 6 odpowiedzi
-
- 8