Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'sudety' .
Znaleziono 34 wyników
-
Ahoj! Nastal taki dzien ze przyjdzie mi odwiedzic te wlasnie osrodki w najblizszym czasie. Jako ze moje narty dotad zawsze pedzily w kierunku rodzimych stokow, slowakich vlekow i alpejskich skiliftow, nigdy jeszcze nie jedzilem w Czechach. Powiedzcie dobrzy ludzie jak tam jest? Jesli byl ktos ostatnio to niech cos skrobnie o warunkach? Grubosc pokrywy snieznej wg. www.holidaynof.cz nie powala z nog. Jak z utrzymaniem drog pomiedzy Pecem, Velka Upa a Janskimi Laznymi? Czy w Pecu kupie karnet na ten caly rejon - SkiArena chyba sie tak nazywa. Jakies info odniesnie uciech typu apress ski - imprezownie, termy itp. pozdrawiam, M
- 118 odpowiedzi
-
- czechy
- cerna hora
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nigdy do tej pory nie wędrowałam jeszcze po górach długodystansowo, z plecakiem - więc chciałam sprawdzić, czy to coś dla mnie. Wybraliśmy Główny Szlak Sudecki - bo lubimy z Darkiem Sudety, bo jest względnie blisko ze Szczecina, bo dobrze skomunikowany i można go robić etapami. Całość to ok. 440 km od Świeradowa-Zdroju do Prudnika (albo odwrotnie - jak, kto woli) i w zależności od kondycji można go pokonać w turystycznym tempie w dwa-trzy tygodnie. My akurat zdecydowaliśmy się na początek na trzydniówkę, z opcją, że jak nam się spodoba, to za jakiś czas będziemy kontynuować. Tydzień temu, we środę po pracy przyjechaliśmy do Jeleniej Góry, gdzie zanocowaliśmy i zostawiliśmy auto. Do Świeradowa jeżdżą ze cztery PKS-y dziennie, ostatni około 17.00, więc niestety nie było opcji, aby wieczorem dostać się tam transportem publicznym. Pojechaliśmy zatem pierwszym kursem, około 8.00 rano - autobus kluczył po wioskach, więc podróż trwała ponad godzinę. O 9.30 byliśmy w Świeradowie - trzeba poszukać początku szlaku. Czerwona "kropka" znajduje się naprzeciwko budynku dawnego dworca kolejowego (pociągi nie jeżdżą od lat 90-tych), przerobionej na "Stację Kultury": Idziemy najpierw przez park zdrojowy, robimy ostatnie zakupy spożywcze, a następnie szlak wspina się na Stóg Izerski, znany doskonale narciarzom. Na szczycie Stogu Izerskiego odpoczywamy chwilę w schronisku, posilając się zupą dnia - to ostatnia "cywilizacja" na długim odcinku szlaku przez Góry Izerskie. Szlak prowadzi głównie drogami - szutrowymi, czasami asfaltowymi - przez las. Świetna opcja na rower - i rzeczywiście trochę osób tutaj jeździ, natomiast pieszo marsz trochę się dłuży. Na Polanie Izerskiej dochodzimy do szlaku narciarskiego: Za Rozdrożem pod Kopą szlak biegnie po większych wzniesieniach - docieramy do jednego z widokowych miejsc przy Sinych Skałkach: Słońce grzeje mocno, a ja czuję, że rozchodzone przez trzy lata buty niestety zaczynają mocno mnie obcierać. Niedobrze. Dochodzimy pod Wysoką Kopę, należącą do Korony Gór Polskich. Sam wierzchołek jest nieco w bok od szlaku, ale jest porośnięty lasem i nic z niego nie widać. Kawałek dalej wchodzimy na drogę, która zimą jest jedną z tras biegowych wokół Jakuszyc - do kopalni kwarcu "Stanisław". Ładnie jest latem w Izerach, ale zgodnie dochodzimy z Darkiem do wniosku, że to zimą, ze śniegiem nabierają prawdziwej magii. Widok na Szrenicę: Teraz maszerujemy do schroniska na Wysokim Kamieniu. Buty cisną, nogi bolą po dwudziestu paru kilometrach, pić się chce. Na miejscu okazuje się, że bar czynny tylko do 17.00, ale właściciel krzątający się wokół schroniska bez problemu sprzedaje nam jeszcze dwa zimne radlery. Siedząc na ławeczce przed schroniskiem podziwiamy postępy w budowie kamiennej wieży widokowej. Gdy byliśmy tutaj w styczniu - dachu jeszcze nie było. Schodzimy czerwonym szlakiem do Szklarskiej Poręby, która pod wieczór jest głośna i tłoczna. Już w mieście przelatuje lekki deszcz, który przeczekujemy w karczmie. W nogach mamy ponad 30 km, a następnego dnia - Karkonosze. [cdn.]
- 22 komentarzy
-
- 10
-
- sudety
- wędrówki górskie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wczoraj byłem w mojej ulubionej miejscówce w Czechach. Ricky v Orlickych Horach. Mniej więcej na wysokości Zieleńca tylko nieco na południe. Trochę trudno dojechać ale moim zdaniem ośrodek godny polecenia. Ruszyli z sezonem w środę, więc wszyscy liczyli, że będzie pusto ale gdzie tam. Działa 6-cio osobowa kanapa nowo sprowadzona używka z Alp i wiekowy talerzyk, Otwarte były wszystkie trasy czyli niebieska czerwona i czarna wszystkie około 1000-1200m długości ale sporo śniegu bo nawet 80 cm. Parking i skibus darmowe, kilka lokali, ceny rozsądne i przyjazna obsługa. Naszych narciarzy tym razem niewielu, ale zdarza się ich sporo. Karnet kosztował 640 koron na cały dzień, ale to niski sezon. Dzieci mają zniżkę ale uwaga do wzrostu 155cm. Zaliczka na kartę chip 100 koron. Tuż po 12tej zrobiło się luźniej. Nie było żadnej kontroli. Przy kasach ludzie sami okazywali paszporty covidowe ale bez zczytywania. W knajpach i skibusie jako jedyni mieliśmy maseczki. Niestety podróż z Wrocławia do Ricek to dramat i zajmuje 3 godziny... Pozdrawiam poszukiwaczy miejsc odmiennych. Nipern
-
Między jesienią a zimą - Szklarska Poręba po raz kolejny
tanova dodał wpis na blogu → w Na białym i na zielonym
Szklarska Poręba - here we go again! Tym razem na dłużej - miały być biegówki, miały być zjazdówki. Scenariusz pisze jednak pogoda, a my staramy się dopasować do jej kaprysów i do jej nietypowego w tym roku rytmu. Jesień Niedziela - ciepła i wietrzna. Gdy przyjechaliśmy - termometr wskazywał +12 stopni. Śnieg wytopiony do zera, tylko same wierzchołki Karkonoszy lekko jeszcze przybielone w oddali. W planach był wypad na wieczorną jazdę do Świeradowa, ale od niedzieli je odwołali, a we wtorek i środę nawet w dzień stok był nieczynny z powodu odwilży. Puchatek poddał się jeszcze wcześniej, więc alternatyw brak. Pozostał popołudniowy spacer w stronę Złotego Widoku i Chybotka. Z oddali trasy na Szrenicy wydają się mieć trochę śniegu. Ani krzty białego wokół Chybotka Poniedziałek Temperatura wciąż na mocnym plusie, pochmurno - jednak w prognozie tylko mały przelotny opad deszczu. Na narty - kiszka, ale na pieszą wycieczkę powinno być ok. Córka zostaje w apartamencie na zdalnych zajęciach, a my z Darkiem - zamiast na biegówki do Jakuszyc - decydujemy się na wędrówkę szlakiem na Wysoki Kamień i do Białej Doliny. Czyli owszem Góry Izerskie, ale tym razem z buta. Ostatnie resztki śniegu smętnie wytapiają się pod szczytem Wysokiego Kamienia Na górze zaglądamy na grzańca do schroniska. Schronisko nie ma prądu ani bieżącej wody, ale za to jaki klimat! Obok stoi potężna wieża widokowa - widoczna ze Szklarskiej i z Jakuszyc. Idziemy Głównym Szlakiem Sudeckim do Rozdroża pod Zwaliskiem. Tutaj odbijamy na szlak niebieski, z powrotem do Szklarskiej. Miejscami pokrywa się on z narciarskimi trasami biegowymi - smutny widok, bardziej typowy dla listopada niż stycznia. Biała Dolina - biała tylko z nazwy. Kiedyś mieszkaliśmy w tym malowniczo położonym pensjonacie, z widokiem na Szrenicę: A na deser jeszcze Sowie Skały ... Wtorek - lało cały dzień i całą noc. Istny potop. Dzień na zajęcia świetlicowe w podgrupach. Ja akurat miałam coś do przeczytania i zaopiniowania. [cdn.]- 19 komentarzy
-
- 9
-
Dzień dobry. Mam nadzieję, że trafiłem do dobrego działu z moim zapytaniem. W styczniu wybieramy się z żoną na narty i pierwszy raz chce z nami pojechać nasz ośmioletni syn. Nie miał nigdy styczności z nartami, od kilku dni pomalutku trenuje na pobliskiej górce za domem. Gdzie w południowej Polsce polecacie Państwo wybrać się z nim na narty, żeby była tam jak najmniej spadzista górka? Im bardziej płasko tym lepiej. Fajnie też gdyby był wyciąg taśmowy.
- 2 odpowiedzi
-
- gdzie na narty z dzieckiem
- łatwe trasy
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wczoraj (31.10.2021) około godziny 13 doszło do bardzo poważnej katastrofy kolei linowej w Libercu, na górę Ještěd. Znajduje się tam ośrodek narciarski i skocznia. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach spadł jeden z wagonów linowej kolei wahadłowej. Kolej jako jedyna nie została sprywatyzowana, i jest pod zarządem narodowego kolejowego przewoźnika Czech - České dráhy (podobnie jak kiedyś PKL we władaniu PKP). Zginął konduktor - pracownik ČD jadący wagonem na dół. W drugim wagonie poprawnie zadziałał hamulec, i ludzie zostali ewakuowani. Do szpitala trafił maszynista kolei, przebywający na dolnej stacji - w stanie ciężkiego szoku. Nad czeską koleją ciąży w ostatnich 3 latach jakieś fatum, to jedna z wielu koszmarnych katastrof która wydarzyła się ostatnio w tym kraju. Dziwnie się czuje kiedy myślami przypominam sobie to miejsce w którym byłem w 2008, z konduktorem zamieniłem wtedy kilka zdań. Pozytywnie to wszystko zapamiętałem. Parę moich zdjęć:
-
„Owa góra wielkiej doznawała czci u wszystkich mieszkańców z powodu swego ogromu oraz przeznaczenia, jako, że odprawiano na niej przeklęte, pogańskie obrzędy” – pisał o Ślęży po łacinie niemiecki kronikarz Thietmar z Merseburga na początku XI wieku. Mijałam ją dziesiątki razy, majaczącą jako ciemny zarys na horyzoncie, jadąc autostradą A4 w kierunku na Wrocław. Czasem warto jednak zwolnić, zboczyć z autostrady i spotkać się z tym niezwykłym miejscem. Dlaczego niezwykłym? Z kilku powodów. Jadąc w stronę Sobótki przemierzamy płaską jak stół dolnośląską dolinę. Wszędzie pola, zboża, miasteczka i wioski i nagle – taki masyw, nie wiadomo skąd. Błąd systemu – stwierdziła moja córka, stojąc na szczycie i spoglądając dookoła. Irytacja niemieckiego biskupa nie była bezzasadna – od starożytności Ślęża była miejscem kultu solarnego, o czym świadczą zachowane kamienne kręgi na niej i na pobliskiej Wieżycy. Może nie tak spektakularne jak w Stonehenge, ale jednak są. Do dziś uznawana jest za jedno z potężniejszych miejsc energetycznych w Polsce, zaraz po Wzgórzu Wawelskim, choć jej moc zakłóca ponoć ogromny maszt przekaźnikowy na szczycie. Stojący nieopodal schroniska i kościoła. Tak, oczywiście – duchowni chrystianizujący pogańskie plemiona często budowali świątynie na miejscu dawnych obrządków. Tak też uczyniono na Ślęży i jeszcze poprowadzono tędy szlak Jakubowy. Archeologowie wykopali tutaj również kilka kamiennych posągów – między innymi niedźwiadka, będącego niejako maskotką Ślęży. Początkowo datowano znaleziska na czasy starożytne i kulturę łużycką, ale jednak nowsze badania wskazują na wczesnośredniowieczne pochodzenie tych rzeźb. Na szczyt prowadzi kilka szlaków – z przełęczy Tąpadła (to najkrótsza droga) oraz z Sobótki (nieco dłuższe podejście). Są też szlaki okrężne, archeologiczne i boczne – do dalszych wiosek, więc różnych wariantów na wycieczkę jest sporo. My wybraliśmy wejście żółtym szlakiem z Sobótki przez Wieżycę, a zejście niebieskim do zamku w Górce i powrót do Sobótki nieoznakowaną ścieżką przez las. Pomimo pogodnej i dość ciepłej niedzieli wędrowców na szlaku nie było zbyt wielu, na niebieskim spotkaliśmy może z pięć osób, za to na kopule – kupa luda. Widok na Sobótkę z żółtego szlaku: Nie uszliśmy za daleko, a tu już pierwsza pokusa - pomimo dość wczesnej pory skusiliśmy się na szklaneczkę bursztynowego, z lokalnego browaru. Krasnoludki dobrze się postarały. Podejście pod Wieżycę trochę nas zaskoczyło - kawałek stromej i bardzo kamienistej ścieżki, za to na szczycie - nagroda. Ponad stuletnia wieża Bismarcka i piękne z niej widoki. Gdzieś w oddali, na horyzoncie majaczą Góry Wałbrzyskie (chyba): Idziemy dalej przez liściasty las, zastanawiając się, co widziały te majestatyczne głazy. Przy szlaku wyeksponowano dwie kamienne rzeźby - postać z rybą oraz niedźwiadka (drugi podobny jest na szczycie Ślęży): Na szlaku: I na polanie, na szczycie - 718 m npm.: Proszę Państwa, oto miś: Taras widokowy na kościele jest płatny, kawałek dalej jest bezpłatna wieża. Idziemy! Schodzimy niebieskim szlakiem wśród skał i lasu. Stromą i krętą ścieżką. Przy schodzeniu niestety jakoś głupio się potknęłam o kamień i wyłożyłam. Promieniujący ból w nadgarstku, ale mogę ruszać ręką. Nie przechodzi, trzymam w górę - źle, w dół - jeszcze gorzej, w końcu zrobiłam sobie temblak i było lepiej. Godzinę pobolało, potem jakoś zaczęło przechodzić. Skończyło się tylko na sporym krwiaku, uff. Jednak dobra ta energia Ślęży. Dochodzimy do zamku w Górce. Zamek jest w remoncie, daleko mu do wymuskanego Książa ale ma klimacik: Siedzi ofiara losu ... Wycieczka na pół dnia, nieco ponad 16 km, w sam raz, żeby zdążyć jeszcze późniejszym popołudniem na rodzinne spotkanie. Pozdrawiam.
- 8 komentarzy
-
- 7
-
- piesze wędrówki
- dolny śląsk
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Lądek-Zdrój Długo czekałam na swój początek sezonu narciarskiego, ale się doczekałam 😀. Od - właściwie już wczoraj - jestem z większą ekipą w Kotlinie Kłodzkiej, a mieszkamy w Lądku-Zdroju. Po sześciu godzinach podróży na początek rozruch w miejscowej stacji narciarskiej na zboczu Trojaka, która w tym sezonie ruszyła dopiero 30 grudnia. Karnet wieczorny na 3 godziny - 36 złotych, na 5 godzin od szesnastej - 40 złotych. Mają wspólne skipassy z pobliską SN Kamienica, ceny przystępne. Warunki nadspodziewanie dobre - minus 3 stopnie, twarde, zmrożone podłoże, na tym trochę sypkiego śniegu. I gwiaździste niebo nad nami 😁! Czynna jest aktualnie niebieska trasa przy czteroosobowej kanapie (360 m) i taśma do nauki, intensywnie śnieżą kolejny stok - dłuższą trasę czerwoną przy orczyku. Ludzi niewielu, jazda praktycznie na bieżąco, czasem 1-2 krzesła oczekiwania, sporo miejscowych narciarzy. Trasa nie jest specjalnie wymagająca, ale jak na spokojną pierwszą jazdę w sezonie, to może być. Zrobiliśmy przez 3 h dwadzieścia parę km, nie wiem dokładnie ile, bo mi się przerwał zapis na aplikacji, jak pstrykałam zdjęcia. Ale jazda była góra-dół.
- 21 komentarzy
-
- 13
-
- kotlina kłodzka
- sudety
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
-
- czechy
- szpindlerowy młyn
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
-
- czechy
- szpindlerowy młyn
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
-
- czechy
- szpindlerowy młyn
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
-
- czechy
- szpindlerowy młyn
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
-
- czechy
- szpindlerowy młyn
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
-
- czechy
- szpindlerowy młyn
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
-
- czechy
- szpindlerowy młyn
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzis po raz kolejny raz w tym tygodniu zdradzilem czeskie stoki, i choc obawialem sie niedzieli to bylo naprawde dobrze. Pomimo gorszej pogody (chmury, mgly, lekkie opady sniegu) - przyjzystosc tras prez prawie caly czas b. dobra. I choc pisza o warunkach dobrych - doatatecznych - to okreslilbym je jako naprawde dobre, minimalne lokalne przetarcia, bez kamieni i kamyczkow, bardzo malo oblodzen. I co najwazniejsze do Bfis z wolnym krzeslekiem uruchomili Cfis z b. szybkim talerzykiem. Na przedpolach i oslich laczkach male tlumy i kolejki, do B i C fis nie przystanalem w kolejce ani razu !!! (niedziela). Oj wymeczylem nogi miedzy 10-13
- 142 odpowiedzi
-
- czarna góra
- sienna
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: