Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'stok w przemyślu' .
-
Wybraliśmy się z Żonką do rodziny do Przemyśla. Ponieważ jest tam stok narciarski, nie byłbym sobą, gdybym nie zabrał nart. Tym bardziej, że w tamtych rejonach nie jeździłem jeszcze ani razu. Jak wrażenia? Wyjechaliśmy w pierwszy dzień świąt. W naszych rejonach deszcz, szaro i ponuro. Już po drodze było widać, że tam będzie inaczej. Śnieg na drodze zaczynał się gdzieś w okolicach Rzeszowa i im dalej, tym go więcej. Ruch niewielki, więc mimo kiepskich warunków do jazdy, szybko dotarliśmy na miejsce. Podobno święta nie miały być białe? Naprawdę? To pewnie Przemyśla w prognozach nie ujęto! Jak widać,nawet w centrum miasta było go przynajmniej 10 cm. Ale nie o mieście będę pisał. Pierwszy dzień poświęciliśmy rodzinie, natomiast w drugi się nieco wyłamałem i pojechałem pośmigać na chwilkę na tutejszym stoku. Zacznę może od początku, od opisu stacji. Działają tu dwa wyciągi krzesełkowe - dwuosobowe i trzyosobowe. Pierwsze służy do transportu narciarzy na stok z dolnego parkingu, przy drugim śmigamy. Stacja ma 3 trasy narciarskie, choć ja bym raczej mówił o opcjach jazdy, wszystkie łatwe. Dwie zaznaczone na mapce jako niebieskie, jedna zielona. Długość wszystkich nieco ponad 800 metrów. Trasy są sztucznie naśnieżane i oświetlone. Jest tu też niewielki bar o dość wymownej nazwie i wypożyczalnia sprzętu narciarskiego. Czyli z grubsza wszystko co trzeba. Parkingów sporo i wszystkie są bezpłatne. Można też tu dojechać autobusem miejskim. Stacja przypomina mi w pewnym sensie bielski Dębowiec. Nie tylko umiejscowieniem, czy dodatkowymi atrakcjami w postaci np. toru saneczkowego na szynach, ale też kontrowersjami jakie budziła sama inwestycja... Czas ruszać na narty. Dojechałem na miejsce tak przed godz. 12. Na parkingach samochodów niewiele, ale co się dziwić? Po pierwszym, śnieżnym dniu świąt, w drugim przyszła odwilż i mżawka. Wybrzydzać nie będę, bo nie wiadomo kiedy znów będzie okazja. Szybkie gramolenie i ruszam w kierunku stoku. Tuż przed stokiem stoi mała knajpka z bardzo wymowną nazwą - czyżby nie przypadkowo? Słyszałem o kontrowersjach, jakie budziła ta inwestycja, ale czy faktycznie jest źle? Idę dalej poszukać kasy. Jest jakaś budka, ale okienka nie widzę. Pytam jakiegoś gościa: "jest tam za winklem". Ok, znalazłem. No to popatrzmy jakie mamy opcję... No właśnie! Czasówki podobne,jak w moim rejonie: 2 godz. za 30 zł i 4 godz. za 50 zł. Ktoś chce całodniowy? Poranny? Wieczorny? Niestety takich opcji nie ma. Są tylko te dwie pierwsze. No to przejazdy. Jeden przejazd 4 zł. Ok. Patrzę dalej i znów lekkie zdziwienie... Spodziewałbym się np. 10 przejazdów za 50 zł, ale nic podobnego nie ma. Następna opcja to od razu 50 przejazdów za 150 zł, bądź 100 przejazdów za skromne 250 zł... Może taka specyfika regionu, że innych się nie opłaca oferować. Biorę więc 2 godzinki i wreszcie ruszam na stok. Niestety nieprzyjemnie siąpi, są +4 st. i oczywiście mokry, dość tępy śnieg. Pierwszy przejazd zapoznawczy, bez szaleństw. Stwierdzam, że jest całkiem fajnie! Szybko nie będzie, ale przyzwoicie pojeździć się da. Warunki określiłbym jako dobre i dostateczne. Niestety odwilż i deszcz narobiły nieco szkód w górnej części trasy, ale nic co by się nie dało objechać, bądź jakoś mocniej uszkodzić sprzęt. Trochę niżej już dobrze, warstwa śniegu wystarczająca. Mimo "puszczającej" trasy i już ok. 3 godzin katowania jej przez szusujących, wszędzie równo. Tak z resztą będzie do końca mojej jazdy. Miałem też trochę szczęścia, bo po 3 przejazdach wyszło słońce i na jakiś czas przestało padać. Wykorzystałem to do porobienia zdjęć i filmików... No właśnie! Piszę o trasie, a tu są 3 trasy, czy jak kto woli - 3 opcję jazdy. Niestety, zima na razie nie rozpieszcza i udało się naśnieżyć jedynie jedną, określaną jako główną. Na pozostałych na razie trawa i błoto. Ale faktycznie są takowe. Co jeszcze? Wspomnę o dość nietypowym, jak na polskie warunki, rozwiązaniu przy górnej stacji wyciągu. Krzesełka przejeżdżają nad drogą. Oczywiście trasa też biegnie przez mostek. Ale początek jej jest przez to płaski i trzeba się nieco poodpychać. Może jakby było bardziej lodowo, to by się jechało bez wsparcia paliczków. Widać tak musiało być. Dwie godzinki zleciały szybko, przy okazji znów zepsuła się pogoda, więc czas kończyć. Jak oceniam nartowanie w Przemyślu? Przyjemne i relaksacyjne. Trasa nie wymagająca, ale wystarczająco szeroka, dobrze przygotowana, więc dało się przyzwoicie pojeździć. Krzesełko w sam raz na to miejsce, a dokładnie jego przepustowość. Do tego jedzie z zupełnie przyzwoitą prędkością. Ilość ludzi tego dnia niewielka, jazda na bieżąco. Jak dla mnie, to miejsce jest dużo fajniejsze od bielskiego Dębowca, do którego go przyrównywałem. Nie wiem jak to wypada biznesowo (ponoć śnieg tu się słabo trzyma, a inwestycja kosztowała majątek), ale kiedy działa,to z punktu widzenia szusującego, jest ok. Można nawet spotkać skitourowca, choć ten taki "od niechcenia"... Pozdrawiam, Johnny
- 16 odpowiedzi
-
- 18