Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'stella alpina' .
-
Gwiazda alpejska, alpejska gwiazda... Stella Alpina, czyż nie jest to piękna i kusząca nazwa? Jest! Nie tylko słowa składające się na jej tytuł kusiły od lat, ale również sława ferraty, która ma miano najtrudniejszej w Dolomitach, bądź jednej z najtrudniejszych. Większość tych najbardziej znanych żelaznych dróg w Dolomitach za nami i wg naszej opinii, to jest najtrudniejsza z nich. Wycena i skala trudności to rzecz, która zawsze budzi emocje i jest kontrowersyjna... dlaczego? Bywa bowiem tak, że ta wycena jest podejmowana przez ludzi (w domyśle), którzy tam nie byli i dokonywana na podstawie ukształtowania terenu, z map. Dlatego opinie tych, którzy byli, mają skalę porównawczą jest niezwykle cenna. W internecie wbrew pozorom jest niewiele informacji co do poszczególnych ferratowych dróg...a w języku polskim? - można na ten temat znaleźć, dosłownie licząc na palcach jednej z rąk, bardzo małą ilość publikacji. Prawidłowa wycena Stelli Alpiny wg nas, po przejściu jej zarówno w górę jak i w dół, to D/E - bardzo trudna. Dlaczego aż tak? Tutaj mamy w zasadzie czyste wspinanie w skale. Żelazna lina służy głównie do asekuracji. Na całej trasie jest może dwie, bądź trzy ułatwiające wspinanie, klamry. Tutaj musimy mocno pracować zarówno szukając chwytów na ręce, rękoma jak i szukając punktów podparcia dla nóg. Obydwóch nóg i chwytów dla obydwóch rąk. To co znajdujemy często jest małą półcentymetrową rysą...albo nawet mniejszą. Dobre buty trzymające skałę, dedykowane na ferraty są wskazane. Bez rękawiczek na dłoniach można bardzo szybko uszkodzić sobie opuszki palców, co zdecydowanie może spowodować znaczące utrudnienie dalszej drogi, bądź nawet wycof. Mamy tutaj bardzo mocną ekspozycję pionową, trafiają się lekkie przewieszenia i czasami zwyczajnie nim człowiek pójdzie do przodu, to musi kilka chwil pogłówkować jak "to", dany fragment przejść. Moja opinia jest również taka, że zejście jest dużo trudniejsze niż wejście. Tu nie ma miękkiej gry, gdy znajdziemy się już w skale, jest walka. Dlaczego wchodziliśmy i schodziliśmy tą bardzo trudną ferratą? Odpowiedź znajdziecie poniżej. By dotrzeć do Gwiazdy Alpejskiej jedziemy autem do miejscowości Frassene, my jechaliśmy od Agordo. W tej alpejskiej osadzie kierujemy się na ulicę Via Domadore - mijamy dolną stację krzesła i dalej, praktycznie tą ulicą do końca drogi asfaltowej. Gdy pojawi się szuter, szukamy miejsca do zaparkowania auta. Polecam przyjechać bardzo wcześnie rano ponieważ tych miejsc parkingowych jest bardzo mało, max 6 pojazdów na moje oko. Początek szlaku, to komfortowa droga wzdłuż nieistniejącego już wyciągu krzesełkowego - kierujemy się na schronisko Scarpa. Swoją drogą szkoda, że ON, który tu istniał został zamknięty Musiało tu być narciarsko bardzo fajnie, kameralnie. W necie też to umarło, nie wiadomo, czy w ogóle zaistniało? - trudno znaleźć cokolwiek na temat tutejszych tras narciarskich itp. Ciekawe, czy @JC tu jeździł? Jedyne co znalazłem, to mapka: Szlak do Rifugio jest mozolny, pokonujemy jakieś ok 600 m w pionie. By trafić pod żelazną drogę, gdy dojdziemy do znaku z poniższego zdjęcia, kierujemy się już bezpośrednio pod skalną ścianę, w prawo. Idziemy kilka kilometrów wijącą się ścieżką w górę. Trzeba się mocno pilnować, bo w wielu miejscach jest ona zwyczajnie zarośnięta i źle oznaczona. Można się pogubić - my się w pewnym momencie pogubiliśmy (to będzie widać na naszym śladzie GPS, który opublikuję niżej). Helikopter, który wyżej widać non stop pracował... co robił? O tym się dowiemy dużo, dużo wyżej... Dochodzimy do początku ferraty. Tutaj pokonujemy krótki fragment pionowej ścianki, przechodzimy kilkaset metrów w górę i dopiero zaczyna się zabawa. Nasza trasa z dołu wygląda tak: Początek, to jeszcze nie tak duża ekspozycja... ...później się zaczyna Ujęcia pionowo w dół robią wrażenie. Teraz, we właściwej ferracie, w ścianie, jest hardkorowo. Zła pogoda, deszcz, burza, w tych okolicznościach przyrody dopiero by utrudniły poruszanie się... ...nie wyobrażam sobie tego za bardzo. Szkoda tylko, że stojąca chmura przysłania widoki. Miejscami nawet plecak na plecach przeszkadza. Jest mocno i niewiele jest miejsc, w których można odetchnąć. Czas ucieka, mięśnie zaczynają boleć, a końca nie widać. Kończymy ścianę po kilku godzinach. Wychodzimy na stromą łąkę i pniemy się w kierunku Monte Agner. Sama ferrata nie była celem naszej podróży. Celem była klasyka - zaliczenie Gwiazdy Alpejskiej, wejście na Monte Agner i zejście normalną drogą Via Normala. Po jakichś 3 kilometrach zbliżamy się powoli do schronu pod szczytem góry. Wraca teren skalisty, który trawersuje jakby wokół wierzchołka. Mimo, że jest ekspozycja...nie ma żadnych zabezpieczeń a tylko ślady po zabezpieczeniach, które były i ich nie ma... Po kilku minutach na jednej z półek skalnych widzimy olbrzymią płachtę, potem drugą, a w nich nowe liny... ...później zaczynamy słyszeć głosy. To dwóch Włochów pracujących w skale i wymieniających żelazne zabezpieczenia tuż przed szczytem Agnera. Od nich dowiadujemy się, że szlak nie jest czynny w sezonie 2023 i musimy zawrócić 😮 Wcześniej kursujący helikopter dowoził na miejsce materiały budowlane. Dlaczego takiej informacji nie było przed Stella Alpiną? Włoska masakra piłą mechaniczną 😮 Symptomatyczne. ...wiedząc jakie trudności napotkaliśmy na wejściu, zejście wydaje nam się niemalże nie do zrobienia. Cóż? Mus, to mus. Zawracamy i po pokonaniu "łąkowego" szlaku docieramy pod ścianę. Tu się posilamy i lecimy w dół. Jest trudniej niż na wejściu ale powoli, w skupieniu, tracimy wysokość. Mięśnie palą żywym ogniem. Widać już schronisko i koniec naszej walki. Kończymy ferratę zaliczając ją w obie strony...a plan był na Monte Agner i normalne zejście, łatwą drogą. Może tu jeszcze kiedyś wrócimy i zaliczymy niespełniony plan. Kto wie? Przygoda zakończona sukcesem, mimo wszystko! Schodzimy szczęśliwi po 10 i pół godzinie z powrotem do samochodu. Podsumowując: Gwiazda Alpejska jest niezwykła, piękna i trudna. Nie byliśmy jeszcze tak blisko kamienia. Blisko tak, że niemalże poczuliśmy swymi duszami serce skał (ale poezja ). Adrenalina, zmęczenie ale także satysfakcja i spełnienie. Ten dzień dał nam wiele poczuć i przeżyć. Zapamiętam ten dzień jako niezwykły i będę go pamiętał do końca życia. Ostatni rzut oka w stronę gór... Mariusz "marboru" PS. Ślad GPS: Ferrata Stella Alpina - Gwiazda Alpejska (wejście i zejście) 🗻 | Hike | Strava
- 12 komentarzy
-
- 7
-
- stella alpina
- monte agner
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: