Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'stan krawędzi' .
-
Witam wszystkich na forum, chciałbym zadać szereg pytań dot. serwisowania nart w domowym zaciszu. Przeczytałem sporo wątków na forum, obejrzałem filmy Marka Żurawieckiego, porady na remsport.pl i na stronie TOKO i Swix. Zatem zgrubne pojęcie teoretyczne mam, praktyki natomiast żadnej ;-) Do tej pory moje narty - jedyna para jaką mam: Fisher Progressor 8+ - lądowały przed rozpoczęciem sezonu w serwisie, ewentualnie przed wyjazdem w Alpy jeszcze raz, w międzyczasie smarowałem płynem TOKO w sztyfcie. Poza tym aspekt serwisowania lekceważyłem. Tej zimy jednak sezon będzie bardziej intensywny (ok. 25-30 dni jazdy) i oczekiwania też poszły do góry. Narty są już kilkuletnie, ale chcę na nich popraktykować smarowanie i ostrzenie. Nowe i tak kupię pewnie na wiosnę i na nich już nie chciałbym eksperymentować Jeżdżę sportowo-rekreacyjnie. Na zdjęciach widać jak wygląda ślizg i krawędzie po 5 dniach w Stubaiu (twardo i mokro). Narty były w serwisie przed rozpoczęciem sezonu - nie wiem co dokładnie zrobiono, zawsze proszę o full serwis i zrobienie wszystkiego co niezbędne i zdaję się na serwisanta. W międzyczasie przed każdym dniem jazdy smarowałem sztyftem TOKO. Piątego dnia narta na krawędziach już nie trzymała, a na mokrym śniegu hamowała. Z tego co sam potrafię zidentyfikować, to struktura jest nadal dobrze widoczna poza obszarami pod wiązaniem, gdzie ślizg jest suchy i jasny, krawędzie są tępe i poszarpane, plamki rdzy, gdzieniegdzie ubytki od kamieni w ślizgu, sporo płytkich rys. Do dyspozycji mam: żelazko narciarskie cyklinę 5mm z pleksi świeczki TOKO do zalewania ubytków żółty wosk TOKO szczotkę miedzianą i nylonową kamień ścierny TOKO Edge Grinder ostrzałkę Swix Pocket Edger 2x2 (teoretycznie ostrzy boczną i podnosi dolną krawędź) Nie mam imadeł, ale tak wyszło, po nowym roku powinienem już mieć, ale na razie muszę sobie poradzić bez nich, w razie potrzeby mam do pomocy asystentkę Nie mam też prawidła, kątowników i pazura (sidewall planera) i na razie muszę działać bez nich. Pytanie zasadnicze - co zrobić, żeby narty śmigały i w jakiej kolejności to zrobić? Czy moja kolejność jest słuszna: oczyścić ślizg płynem/zmywaczem i szczotką miedzianą oczyścić woskiem - nałożyć wosk na gorąco, odczekać, zdjąć cykliną i szczotką miedzianą wygładzić grube zadziory kamieniem, oczyścić krawędzie z rdzy przejechać dolną krawędź ostrzałką (nie wiem czy w serwisie ją podnosili albo poprawiali, ale czego by nie zrobili, to 5 dni chyba powinno wytrzymać) naostrzyć boczną krawędź ostrzałką, zdjąć drut kamieniem zalać ubytki w ślizgu, wyrównać cykliną nasmarować ślizg na gorąco, scyklinować, wypolerować szczotką nylonową jeździć i na bieżąco ostrzyć krawędź boczną i smarować na gorąco Proszę o korektę, jeśli coś pomieszałem. Czy narty w stanie takim jak na zdjęciach po takich zabiegach będą "prawie jak nowe"? Czy przed zaczęciem zabawy powinienem jeszcze raz oddać narty do serwisu maszynowego? Nie widzę na ślizgu żadnych wypukłości/wklęsłości. Struktura jest ok? Z góry serdeczne dzięki za pomoc! Bartek
- 1 odpowiedź